Zacznijmy może od końca. Czy brytyjskie sześciocalówki były złymi działami ? Według mnie, raczej nie. Anglicy też chyba byli z nich zadowoleni, ponieważ wstawiali je na wszystkich lekkich krążownikach od typu Leander począwszy, a na Swiftsure skończywszy. I to pomimo różnych modeli wież, w których były montowane.
Natomiast czy krążowniki typu Town, po wymianie wież byłyby dobrymi ciężkimi krążownikami ? Dobre pytanie.
Myślę, że pierwsze Towny mogłyby się okazać trochę małe. Chociaż patrząc po danych technicznych krążowników, może udać się taka zamiana dział. Pozostaje jednak zapas amunicji o dużo większej masie jednostkowej. Jak on wpływałby na okręty ? To trzeba byłoby policzyć. Natomiast ostatnie Towny (typ Edinburgh) mogłyby się okazać udaną konwersją. Były największymi brytyjskimi lekkimi krążownikami, więc łatwiej powinny wytrzymać taką wymianę. O ile wieże z większymi armatami weszłyby na stare barbety. Należy jeszcze zastanowić się, czy opłacalny byłby również spadek szybkostrzelności artylerii głównej krążowników.
W sumie obawiam się efektu Wichity, która postawiona na kadłubie dobrych lekkich krążowników, okazała się ciężkim krążownikiem z problematyczną statecznością. A przecież tam zamieniono 15 dział 152 mm na 9 kalibru 203 mm, a nie w stosunku wieża za wieżę.
Franek Wichura pisze: ↑2022-12-07, 12:50
Czyli taki system jak np na King George V czyli cienszy pancerny poklad gorny/otwarty czy jak tam sie on nazywa a pod nim grubszy ktory ma lapac odlamki bomb/pociskow zdetonowanych przez ten pierwszy jest nieodpowiedni dla krazownika? Za malo miejsca? Zbyt cienkie poklady by je dzielic ?...
Problem w tym, że gruby pokład górny pancerników typu KGV był wytrzymałościowy, a nie pancerny. Z tego co pisze, w najnowszym tomie swego dzieła, Maciej Chodnicki wynika, że Anglicy po testach doszli do minimalnej grubości pokładu inicjującego zapalniki pocisków i określili go na 2 cale. A tyle miał na pokładzie górnym Bismarck. Natomiast pokład górny King George'y, czy pokład bombowy nowych pancerników amerykańskich mógł zapobiec wniknięciu bomb burzących, ale nie pocisków przeciwpancernych dużego kalibru, czy inicjowania zapalników tychże pocisków.
A wracając do krążowników, to zwróć uwagę na grubości pokładów pancernych większości z nich. Grubości pokładów rzędu 50-65 mm miały naprawdę nieliczne i z reguły zaliczane do największych i najlepszych krążowników danego kraju. Pisze to bez rozgraniczania na krążowniki ciężkie, czy lekkie, bo to dotyczy obu kategorii.
Jeśli np. taki już wspominany Belfast miał pokład 50 mm, to co tu dzielić ? Algerie będący najlepiej opancerzonym francuskim ciężkim krążownikiem miał pokład 80 mm, ale nie na całej szerokości kadłuba. W częściach przyburtowych grubość pokładu wynosiła tylko 30 mm.
Podsumowując można rzec, że na krążownikach pokładów nie ma co dzielić, bo tylko osłabia się ich rolę ochronną. Natomiast dołożenie drugiego pokładu o grubości w granicach 30 - 40 mm było niemożliwe ze względów masowych i częściowo traktatowych.
Dodano po 48 minutach 18 sekundach:
Rafal pisze: ↑
Prawoburtowy dźwig nie sięga łodzi posadowionej przy katapulcie Pancernika "Tulon"

...to woda na mój młyn...
Łoj tam... Przesunie się ze trzy metry do przodu i będzie. Albo łódź cofnie w stronę dźwigu
Żeby tylko takie problemy były...
