Pozwolę sobie trochę „odgrzać” temat i zamieścić kilka moich drobnych uwag do rekonstrukcji pinki Panna Wodna (Meer Weib) autorstwa Pana Jerzego Borwińskiego, opublikowanej na łamach „Okrętów Wojennych”.
Pragnę zaznaczyć, że poniżej przedstawiam moje
przypuszczenia, nie poparte fachową wiedzą i liczę na to że koledzy z FOW „naprostują” mnie w przypadku gdy moje „wydaje mi się” okaże się zupełną bzdurą.
Żagle – w opisie, przy powołaniu się na „Inwentarz polskiej floty wojennej z 1629 r.” z Wismaru, możemy przeczytać: „Zinwentaryzowano również 6 żagli oraz wiązkę żagli bez nazwy z takielunkiem…”. Autor nie podaje jednak jakie to były żagle. Na rysunku przedstawionym w artykule możemy zaobserwować:
- grot żagiel (z bonetem),
- fok żagiel (z bonetem),
- grot marsel,
- fokmarsel
- bezan (z bonetem),
- żagiel podbukszprytowy.
W „Inwentarzu..” zaś widnieją:
Ein Schon Vorsegel wies herkommen. (grot żagiel)
Ein alte focke mit eim neuen bonnet. (fok żagiel z bonetem)
Ein gross Mars Segel. (grot marsel)
Ein Meysahn. (bezan)
Ein grosse blinde. (żagiel podbukszprytowy)
Ein boven blinde new. (żagiel nadbukszprytowy)
Ein Schut Segel mit tackel Most und Spreit undt 11 Rehmen. (wspomniana wyżej wiązka żagli).
Jak widać z powyższego, żagle opisane w „Inwentarzu…” różnią się od tych przedstawionych w rekonstrukcji, w której autor najprawdopodobniej wybrał klasyczną wersję ożaglowania, w celu zachowania harmonijnego wyglądu całości.
Bardziej szczęśliwym rozwiązaniem w tym przypadku było by zrekonstruowanie pinki Arka Noego (Arca Noe), która posiadała (wg. „Inwentarza…”) „klasyczny” układ ożaglowania. No, tylko że „skrzynka” zawieszona pod belką galionową nie prezentowała by się tak malowniczo jak ponętna panna...
Działa – autor rekonstrukcji powołując się na „Inwentarz…” wymienia:
- działa spiżowe: dwa 2- i 3-funtowe, jedno 2-funtowe, dwa 4-funtowe, jedno 3-futowe;
- działa żelazne: dwa 6-funtowe, dwa 5-futowe, dwa 3-funtowe oraz dwa falkonety.
Różni się to od opisu zawartego w „Inwentarzu, gdzie możemy znaleźć:
- działa spiżowe: dwa 2-funtowe, dwa 3-funtowe i dwa falkonety;
- działa żelazne: dwa 6-funtowe, dwa 5-funtowe, dwa 3-funtowe oraz 4 miotacze kamieni.
Różnice (czyli głównie działa 4-funtowe) pojawiły się w artykule najprawdopodobniej na skutek błędnej interpretacji zapisów w „Inwentarzu…”. Wydaje mi się że autor pomylił opis wagi dział z ich działomiarem, czyli wagą kul przez te działa wystrzeliwanych.
- Furty działowe w rekonstrukcji są poprowadzone równolegle do linii wodnej okrętu – wydaje mi się że takie rozwiązanie pojawiło się kilka lat po zbudowaniu Panny Wodnej i to na początku raczej na dużo większych okrętach (np.
Norske Lowe z 1634, i
Sovereign... z 1637). Moim zdaniem furty działowe powinny być rozmieszczone zgodnie z linią listew wzdłużnych (niestety nie wiem jaka jest ich poprawna nazwa w morskiej terminologii

), tak jak to było praktykowane powszechnie na okrętach z końca XVI wieku.
- Brak dział rufowych – na wszystkich ilustracjach przedstawiających pinki/pinasy (nawet te najmniejsze 2 masztowe) do których udało mi się dotrzeć, takie uzbrojenie występowało.
Ja, będąc kapitanem/szyprem takiego okrętu bardzo chciał bym takowe posiadać, szczególnie że w przypadku spotkania z silniejszym przeciwnikiem główna bronią pinki była właśnie szybkość (a działa rufowe mogły zniechęcić lub spowolnić ścigającego pinkę przeciwnika).
- Dosyć duże luki pokryte gretingiem – jak dla mnie takie rozwiązanie jest zasadne na okrętach które pod zakrytym nimi pokładem posiadają baterię dział (światło + wentylacja), jednak w tym przypadku gdy znajduje się tam „pusta” (pusta czyli bez dział

) ładownia może być to utrudnieniem (zalewanie ładowni). Ponadto przy takim rozwiązaniu wózki dział na pokładzie (przy lufach wysuniętych przez furty) opierają się o luki pokryte gretingiem. Dla załadowania takiego działa trzeba by takie działo przetoczyć na greting, który raczej nie wytrzymał by tak dużego obciążenia. Ponadto odrzut działa przy strzale (powodujący dosyć gwałtowne przesuwanie się wózka w tył) powodował by uszkodzenia w konstrukcji luku.
No i na koniec nieszczęsna figura galionowa... Jeżeli już autor rekonstrukcji chciał zaprezentować ponętne kształty patronki okrętu, proponował bym umieszczenie jej wizerunku na ”nawisie pawęży rufowej” (panneau).
Mam nadzieję, że pinka Panna Wodna nie będzie ostatnią rekonstrukcją wykonaną i opublikowaną przez Pana Borwińskiego. Wartość takich publikacji dla popularyzacji tematyki morskiej jest nieoceniona.