Numer spec.MSIO II

Dokumenty, książki, artykuły prasowe, internetowe, ikonografia, filmy...

Moderatorzy: crolick, Marmik

MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Numer spec.MSIO II

Post autor: MiKo »

Refleksji kilka z lektury pierwszych artykułów drugiego numeru specjalnego MSiO.

Wbrew pozorom nie byłem zbytnio zachwycony powtórzeniem tematyki Pacyfiku - chyba tak jak wielu innych czytelników. Z drugiej strony z tego co wiem alternatywą było "nic", so...

Pierwszy artykuł o Aleutach Radaro Opalińskiego jak dla mnie spełnia wszystkie wymogi. Ciekawy i mało znany temat. Ważny bo związany nierozerwalnie z bitwą o Midway. Historia opisana zgrabnie, logicznie i co ważne "nienudno". Jest rozrachunek z mitem operacji dywersyjnej, jak i wiele ciekawych (czasami kontrowersyjnych) tez. Chyba podobało mi najbardziej z całego numeru (jak na razie).

Artykułu Krzyśka Zalewskiego o Midway jeszcze nie czytałam w całości (bo najdłuższy ;)). Z tytułów podrozdziałów, jak i przeczytanych fragmentów również wygląda ciekawie.

Yamato duetu S.Lipiecki i K.Zalewski. Szczerze powiedziawszy to niewiele się spodziewałem, bo co tu można jeszcze nowego napisać o tym okręcie. No i w sumie to moim zdaniem tak to właśnie wyszło.

Na pewno jest sporo drobnych nieścisłości, które nie rzutują jednak zbytnio na odbiór całości i nie ma ich co tutaj wymieniać (choć mierzi nieco fotografia z informacją, że Yamato budowano w stoczni Mitsubishi ;) - wiem, wiem to zwykła literówka). Jest scoprawda trochę ciekawych informacji procesie projektowania okrętu jednak im dalej tym więcej sloganów typu: był kiepski. Czemu kiepski? Bo japoński, a jak japoński no to wiadomo, że kiepski. I tak:

Jak już coś było dobrego - "gruszka dziobowa", to musiało być próbą skopiowania amerykańskich gruszek North Carolina. Czemu akurat NC? Nie wiadomo.

Yamato nie był uniwersalny bo służył do walki z innymi pancernikami. A taki North Carolina był uniwersalny. Czemu, nie wiadomo.

Japońska stal miała marną jakość - dlaczego? bo japońska stal D była odpornością zbliżona do amerykańskiej HTS. Nie wytłumaczono co to jest ta odporność i jaką miarą się liczy.

Kolejny zarzut to: nieudany i skomplikowany system eksploatacji szalup i wodnosamolotów. Tu następuje dłuższe wytłumaczenie, jednak w skrócie główny zarzut sprowadza się do trzymania ich w hangarze. Gdyby komuś było mało to jeszcze na koniec dorzucono, że był skomplikowany.

Abstrahując od braku radarów, japońskie przeciwlotnicze FCSy Typu 94 słabe, czemu nie wiadomo. Gdzie im tam do alianckich, a zwłaszcza amerykańskich Mark 37. I nic to, że sami Amerykanie badając je po wojnie stwierdzili, że są takie same jak ich Mark 37.

No i można by tak dalej wymieniać. Ja tu się tylko czepiam fragmentów kiedy się krytykuje w Yamato, ale nie dlatego, że chcę go bronić. Na pewno Yamato miał bardzo wiele wad i w wielu miejscach zgadzam się z tekstem artykułu. Tylko brak tu jakieś logicznej argumentacji.
W reszcie tekstu jest wiele informacji, danych, tabelek, przekroje ale wydaje mi się, że nie ma tam nic wielce odkrywczego. Przekroje takie jak w Skulskim, te same dane armat i tak dalej.

Artykuł Szymona Tetery o bitwie pod Formoza to materiał bardziej lotniczy i opisany z lotniczej perspektywy dla mnie więc trochę nudnawy. Ale przygotowany merytorycznie, bardzo dobrze opisane straty konfrontowane źródłami z obu stron, wszystkie składy OOB, nazwy dywizjonów, jednostek itd.

Grzegorz Bukała w tekście o japońskich konwojach na Leyte, trochę popadł w formę zbyt chronologiczną. Moim zdaniem oczywiście. Spodziewałem się nie co więcej barwnych opisów działań szczególnie starcia z amerykańskimi niszczycielami w Zatoce Ormoc. A tu akurat na ten temat tylko kilka lakonicznych zdań. Tekst przeczytałem jednak z dużą przyjemnością ze względu na wiele mniej dla mnie znanych wydarzeń i faktów.

Podsumowując zalety i wady drugiego numeru SpecMSiO uważam, że jest jak najbardziej wart wydania 12 złotych. Może sobie kto inny myśleć inaczej ;)
Seba
Posty: 184
Rejestracja: 2008-04-16, 12:13
Lokalizacja: Radom

Post autor: Seba »

Przy okazji co to za niszczyciel podpisany na stronie 78 jako: "Niszczyciel eskortowy typu Matsu..." bo taki jakiś nie podobny.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Nie zwróciłem uwagi. Popaczem w domu ;)
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4533
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Re: Numer spec.MSIO II

Post autor: pothkan »

MiKo pisze:Podsumowując zalety i wady drugiego numeru SpecMSiO uważam, że jest jak najbardziej wart wydania 12 złotych. Może sobie kto inny myśleć inaczej ;)
A ja pierwszy raz nie kupiłem MSiO. Chociaż już wcześniej trochę żałowałem zakupu specnumeru "Pacyfik I". Czy naprawdę nie ma innych akwenów? Takich np. bliższych nam?

Czekam na 12/2008.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Kiedy Pacyfik jest nam najbliższy!
Awatar użytkownika
Janusz Kluska
Posty: 1156
Rejestracja: 2006-05-14, 20:44
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post autor: Janusz Kluska »

Cena w kiosku to chyba 14,95 zł.
Tematyka wojny na Pacyfiku rzeczywiście powoli staje sie już" lekko oklepana". Może w nastepnym numerze lub numerach tematy powinny byc skierowane na działania okrętów podwodnych obu stron oraz lekkich sił, ale nie żałuję wydanych pieniędzy.
Adam
Posty: 1770
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Post autor: Adam »

Osobiście też kręcą nosem na nadmiar Pacyfiku a Yamato w szczególności, ale ten numer warto mieć. Zdecydowany, duży plusa za konwoje w zatoce Ormoc. Jak napisał MiKo trochę zbyt kronikarskie, ale i tak jest bardzo dobrze. Reszta też OK, ale dość szczegółowa więc poczytałem "po łebkach" i chyba poleży do świąt ;) Nie wiem czy się nie mylę, ale artykuły Krzysztofa Zalewskiego pisane są bardziej z lotniczej niż marynarskiej perspektywy, a prezentowane poglądy Autora zapewnią mu pewnie poklask wśród zwolenników Nimitza, ale sympatii zwolenników MacArthura nie zdobędzie ;) Szczególnie stwierdzenie, że po Midway wystarczyło rozpocząć realizację planu Pomarańczowego, a nie tracić czas (oraz ludzi) w bezsensownych (zdaniem Autora) walkach na Salomonach.

I na koniec - MSiO w końcu poszło z czasem i postępem i umieściło 3D Yamaciaka i to na rozkładówce!
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4533
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Jeszcze na dodatek w numerze grudniowym:

* Weteran Pearl Harbor – holownik portowy Hoga
* Historia operacyjna pancernika Yamato
* Japońskie krążowniki lekkie typu Nagara (cz. 2)

Trzy artykuły w tematyce pacyficznej!

Może od razu przemianujmy "Misia" na "Morze, Okręty i Burza na Pacyfiku"?
Adam
Posty: 1770
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Post autor: Adam »

Widocznie to się sprzedaje.
To tak jak np. z Playboyem - pisują. lub pisywali tam całkiem fajni felietoniści, których czasem warto poczytać, ale sprzedaż pisma nakręca jednak coś innego. Mówiąc prosto - Pacyfik to takie "gołe dupy" nakręcające sprzedaż, a Yamato to wręcz już "Pamela" (trafiła nawet na rozkładówki), ale dzięki temu jest szansa na to by wiele ważnych tekstów trafiło "pod strzechy". Takie prawa rynku.
Zresztą w "starym" Morzu też od czasu do czasu piękne, acz nie do końca odziane dziewczę się pojawiało ;) (bywały wówczas i reklamy w stylu "jedz ryby", ale o niebo lepsze od tych dzisiejszych, unijnych, bo ze szczegółami pokazywały jak to wpływa na ciało modelki ;))
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4533
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Adam pisze:Zresztą w "starym" Morzu też od czasu do czasu piękne, acz nie do końca odziane dziewczę się pojawiało ;) (bywały wówczas i reklamy w stylu "jedz ryby", ale o niebo lepsze od tych dzisiejszych, unijnych, bo ze szczegółami pokazywały jak to wpływa na ciało modelki ;))
Kojarzę :lol: Zresztą poza tym nie brak było płci pięknej na okładkach.
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Napisano:
Kojarzę LOL Zresztą poza tym nie brak było płci pięknej na okładkach.
A płeć piękna na wyspach Pacyfiku?
Oyodo
Posty: 22
Rejestracja: 2008-11-25, 18:53

Oyodo nadaje nocą

Post autor: Oyodo »

Jako urodzony na Pacyfiku wtrącę trzy grosze od tego, co jeszcze w prenumeracie owego dzieła nr II nie dostał.

Dziękując za przegląd prasy informuję. że osobiście interesowałaby mnie tematyka Pacyfiku, ale widziania z innej strony. Ktoś postawił tezę, że cała ta wojna, obliczona na zniszczenie Japonii, prowadzona była od d.. strony. Tak, jak jakieś 5% personelu US Navy załatwiło większość floty japońskiej (mowa o o.p.), tak można było zrobić to jeszcze szybciej, gdyby wszystkie samoloty, pracowicie wożące bomby i bombki w stronę Tokyo skierować na minowanie okolicznych wód. I Yamato nie miałby dylematu, czy w ogóle wypływać, i tylu chłopaków nie zginęłoby w tych wszystkich starciach twarzą bladą i czarną w twarz skośną. Po prostu - bez żeglugi nie byłoby zaraz Japonii.

To tak, żeby niemal na temat było, a zarazem z podpowiedzią, jaką tematykę dalekowschodnią ewentualnie publika jeszcze by zniosła.

Co do zauważonego opodal elaboratu o Yamato kontra NC - cóż, zwycięzca był jeden (nie my), to i ma rację, a nawet słuszność. Dyskusja o Yamato przywodzi mi zawsze na myśl taką "zbrodniczą" tezę nt. Wichra i Gryfa: ktoś napisał. że rozbrajając je i pozwalając zatopić Stukasom Unrug zasłużył się, bo uratował życie marynarzy. Inny skontrował, że oczywiście ileś tam dziesiątek lat po fakcie możemy się mądrzyć, czy fajnie było zginąć za Nasze Morze (będziem Ciebie wiernie strzec), bo sami nie mamy jak dostąpić tego zaszczytu, ale z operacyjnego punktu widzenia to czyste marnotrawstwo, gdyż niszcząc lub poważnie uszkadzając chociaż 1 niemiecki niszczyciel postawilibyśmy Royal Navy wobec jednego takiego mniej, być może ratując potem jakiegoś Groma lub Orkana na dalekiej północy. A tak, pożytek był z okrętów niewielki. A przecież mieliśmy jeszcze do dyspozycji genialny bombowiec Łoś - czemu nie zbombardował pancernika Schlezwig - Holstein, kiedy ten przez tydzień stał bez ruchu na Zakręcie Pięciu Gwizdków? Toć można było bomby nawet ręcznie rzucać? Yamato by nie przypłynął na pomoc, nawet Bismarck nie dałby rady :)



Oyodo
Oyodo
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Post autor: ALF »

Seba pisze:Przy okazji co to za niszczyciel podpisany na stronie 78 jako: "Niszczyciel eskortowy typu Matsu..." bo taki jakiś nie podobny.
Na 100% to nie typ Matsu...kiepsko widać śródokręcie, ale to chyba typ Asashio.

Chyba niezbyt fortunne jest nazywanie krążownika Kumano lekkim, jako że już od 39r. był przezbrojony w działa 203mm, a taką możliwość przewidywano już w momencie planowania tego typu jednostek.
Ostatnio zmieniony 2009-01-01, 19:04 przez ALF, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Killick
Posty: 149
Rejestracja: 2008-10-25, 13:34

Re: Oyodo nadaje nocą

Post autor: Killick »

Oyodo pisze:A przecież mieliśmy jeszcze do dyspozycji genialny bombowiec Łoś - czemu nie zbombardował pancernika Schlezwig - Holstein, kiedy ten przez tydzień stał bez ruchu na Zakręcie Pięciu Gwizdków? Toć można było bomby nawet ręcznie rzucać?
Nie_taki_genialny, bardzo nieliczny i dużo bardziej potrzebny w innych miejscach.

Chociaż Nowy Rok dzisiaj a ja niewyspany i może zamierzonego sarkazmu nie wyczułem?
"Killick był niereformowalnym chwatem z kubryku dziobowego, (...) całkowicie odpornym na jakiekolwiek wpływy cywilizacyjne emanujące z kajuty kapitańskiej, nieprzejednanym w swej ignorancji i bezwzględnie przeświadczonym o swojej racji"
Bukowa
Posty: 338
Rejestracja: 2006-07-19, 15:54
Lokalizacja: Bukowa

Post autor: Bukowa »

- Genialny nie mógł być bo takich nie było ;)
- Nieliczny - to fakt ale nie jego wina :wink:
- Potrzebny zapewne wszędzie ale nie mógł się był "roztysiącznić"
Natomiast jaka chwała by była gdyby zatopił Schleswiga?
Do historii by przeszedł jego pilot jak Ci co zatopili Romę czy Marata :-D
Pozdrowienia
Robert
P.S.
Bez sarkazmu oczywiście ;)
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4909
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

- Potrzebny zapewne wszędzie ale nie mógł się był "roztysiącznić"
Owszem, ale wątpię czy roztysięcznienie by dużo pomogło przy braku sensownej ilości sensownych myśliwców. Te też musiałby się roztysięcznić. I czołgi i okręty i ........
Natomiast jaka chwała by była gdyby zatopił Schleswiga?
Na początku pewnie tak, ale krótko. W dobie "polskich obozów zagłady", w maju 45 "wielkiej klęski naszych przyjaciół niemiec" i jeszcze paru innych kwiatków okazałoby się, że to żadne osiągnięcie. Ot przestarzały okręt, który już w I wojnie był zresztą przestarzały, o niewielkiej sile, zatopienie go to pestka i żadne osiągnięcie. A Westerplatte i tak by padło więc co za różnica.
Co nie zrobisz i tak jest źle jak chcesz żeby było źle.
ODPOWIEDZ