Maciej3 pisze:Kolonie to stracili 5 sekund po wybuchu wojny.
Niejaki von Lettow-Vorbeck by się z tobą nie zgodził .
Jeżeli chodzi o walną bitwę, to posłanie na dno olbrzymiego wysiłku narodu, wielu dzielnych chłopców i miliardów funtów mogło bardzo Niemcom ułatwić zawarcie pokoju z Albionem.
Witam,
jeszcze jedno, może z gatunku psychologii. Po raz pierwszy od Nelsona, czyli ponad 100 lat, Brytyjczycy trafili na równego sobie przeciwnika, który wprawdzie mocno pokiereszowany, w bardziej lub mniej zwartym szyku opuscił pole bitwy (nie była to paniczna ucieczka), co Brytyjczykom uzmyslowiło prawdopodobnie, że czasy "władczyni mórz" odchodzą do historii. Ta z kolei na barki admirała Jellicoe zrzuciła odpowiedzialnośc za losy całego Brytyjskiego Imperium, bo był tym człowiekiem, od którego rozkazów tej przełomowej w historii wojen morskich nocy uzależniony były ww. losy. Gdyby pokonał cesarską flotę, wtedy wszedłby do wiecznego panteonu bohaterów Anglosasów, a jego popularnośc przycmiłaby chyba samego legendarnego króla Artura. Nie udało mu się i historia oceniła go za to dosyc krytycznie. Po tej bitwie Brytyjczycy nabrali chyba do swoich "kuzynów" należnego im respektu.
Pozdrowienia
Michał
1) Dies sind die Tage, von denen wir sagen sie gefallen uns nicht - D. Noll - Die Abenteuer des Werner Holt. 2) Wir sind dem Russen zu weit in den Rachen gefahren KL Buch, Kommandant von "T 30".
Jeżeli chodzi o walną bitwę, to posłanie na dno olbrzymiego wysiłku narodu, wielu dzielnych chłopców i miliardów funtów mogło bardzo Niemcom ułatwić zawarcie pokoju z Albionem.
Oczywiście. Sam dowodziłem przy okazji dyskusji o Pancernikach, że pancerniki były Anglii niezbędne tak długo jak Niemcy ( czy inni przeciwnicy Anglii ) takowe posiadali. Jak by jakimś cudem Grand Fleet poszła na dno przy niewielkich stratach strony przeciwnej, to z całą pewnością Anglia wycofała by się z wojny.
Niestety w drugą stronę to tak nie działało. Dla niemców flota była elementem typowo agresywnym a potem spełniała rolę ciągłego zagrożenia "zza morza". I do tego celu ichnie pancerniki były prawie idealnie dostosowane ( jak na swój wiek oczywiście )
Będzie to trochę gol do własnej bramki - w końcu lubię angoli. Szansa spora, przy odrobinie szczęścia nawet bez udziału nieprzyjaciela. Vanguard wybuchł sobie w Scapa Flow ot tak sobie, bo miał ochotę
Po wymianie kordytu w 1918 roku szansa ta była bardzo mała.
jogi balboa pisze:A jednak 25 lat później wylatuje w powietrze Hood.
Ale Hood (opancerzeniem) odstawał od epoki...
Znaczy... jak to tak... w 1918 roku...
A poza tym B miał farta - równie dobrze mogło być w drugą stronę
No właśnie ale dlaczego? Bo generalnie to mówi się że niemieckie komory prochowe płonęły ale nie wybuchały w przeciwieństwie do brytyjskich, o czym i jedni i drudzy się przekonali – jedni wcześniej, drudzy później, jedni dość łagodnie, drudzy poprzez terapię wstrząsową.
W drugiej wojnie z kolei mamy przykład Scharnhorsta - zatonął po wewnętrznej eksplozji, ale biorąc pod uwagę co go trafiło wcześniej to nie jest dziwne, że zatonął. Gneisenau miał za to pożar części dziobowej po trafieniu bombą - kadłub w części dziobowej został zniszczony, ale okręt w zasadzie nie bardzo.
Brytyjskie komory amunicyjne na Hoodzie i Barhamie zachowały się tradycyjnie...
Czy przy trafieniu w komorę Bismarck wyleciałby w powietrze?
1. Nie wiem czy pocisk Hooda by tam dotarł. Z różnych przyczyn - napisano o tym na Forum wiele i chyba jednoznacznie nikt tego nie rozstrzygnął, bo moim zdaniem się nie da...
2. Gdyby dotarł, czy nie skończyło by się dużym pożarem, zerwaniem dachu wieży? Niektóre wieże na Bismarcku noszą ślady takich pożarów/eksplozji, a okręt długo nie chciał tonąć...
Bismarck nie wyleciałby w powietrze. Przecież każde jedno dziecko wie że żaden nie regulaminowy pocisk, a zwłaszcza wystrzelony przez USS Iowa, nie ma prawa dostać się do jego komór amunicyjnych. I kropka.
A wracając do właściwego okresu wyobraźmy sobie taką sytuację:
Pocisk niemiecki kalibru 305mm przebija górny 5” pas pancerny na brytyjskim pancerniku, eksploduje po drugiej stronie przedwcześnie, odłamki-odłamek przebijają pi-razy-drzwi 45-milimetrowy skos pokładu, następnie gródź ¾” która jest za nim i podpala znajdujące się za nią worki z ładunkami miotającymi.
A teraz którą bramkę wybieramy: a) b) czy c)
jogi balboa pisze:Bismarck nie wyleciałby w powietrze. Przecież każde jedno dziecko wie że żaden nie regulaminowy pocisk, a zwłaszcza wystrzelony przez USS Iowa, nie ma prawa dostać się do jego komór amunicyjnych. I kropka.
A wracając do właściwego okresu wyobraźmy sobie taką sytuację:
Pocisk niemiecki kalibru 305mm przebija górny 5” pas pancerny na brytyjskim pancerniku, eksploduje po drugiej stronie przedwcześnie, odłamki-odłamek przebijają pi-razy-drzwi 45-milimetrowy skos pokładu, następnie gródź ¾” która jest za nim i podpala znajdujące się za nią worki z ładunkami miotającymi.
A teraz którą bramkę wybieramy: a) b) czy c)