Pełna zgoda, chętnie przeczytałbym takie dzieło - Kriegsmarine i Luftwaffe na morzem w kampanii wrześniowej. Może część polskiej literatury by można o kant deski...AvM pisze: Gomma namawiam aby zamiast roboic swoja flote polnocna i dzialania w arktyce opracowal 1939 rok,,bo zapotrzebowanie i niewiedza jest duiza.
O polskich shiploverach
-
- Posty: 1094
- Rejestracja: 2004-01-06, 02:19
- Lokalizacja: Gdańsk
Witam, zapewniam, że o tym też się kiedyś napisze, bo nad tym się pracuje.Andrzej J. pisze:Pełna zgoda, chętnie przeczytałbym takie dzieło - Kriegsmarine i Luftwaffe na morzem w kampanii wrześniowej. Może część polskiej literatury by można o kant deski...AvM pisze: Gomma namawiam aby zamiast roboic swoja flote polnocna i dzialania w arktyce opracowal 1939 rok,,bo zapotrzebowanie i niewiedza jest duiza.
Pozdrawiam
Michał
1) Dies sind die Tage, von denen wir sagen sie gefallen uns nicht - D. Noll - Die Abenteuer des Werner Holt. 2) Wir sind dem Russen zu weit in den Rachen gefahren KL Buch, Kommandant von "T 30".
Rozumiem , ze kolega wlasnie dziala w archiwach niemieckichGlasisch pisze:Witam, zapewniam, że o tym też się kiedyś napisze, bo nad tym się pracuje.Andrzej J. pisze:Pełna zgoda, chętnie przeczytałbym takie dzieło - Kriegsmarine i Luftwaffe na morzem w kampanii wrześniowej. Może część polskiej literatury by można o kant deski...AvM pisze: Gomma namawiam aby zamiast roboic swoja flote polnocna i dzialania w arktyce opracowal 1939 rok,,bo zapotrzebowanie i niewiedza jest duiza.
Pozdrawiam
Michał
i pracuje nad tematem, bo o to w naszych postach chodzilo.
avm
Witam,
no i po co to niedowierzanie graniczące ze złośliwością? Jak to mówią w Niemczech, kommt Zeit, kommt Rat. Trzeba się uzbroic w cierpliwośc, skoro do tej pory nikt lepiej poinformowany i bliżej mieszkajacy Freiburga nie chciał się tym tematem zając (w końcu zainwestowane koszty z pewnoscią się nie zwrócą), to weźmie to pod lupę kto inny.
Pozdrawiam
Michał
no i po co to niedowierzanie graniczące ze złośliwością? Jak to mówią w Niemczech, kommt Zeit, kommt Rat. Trzeba się uzbroic w cierpliwośc, skoro do tej pory nikt lepiej poinformowany i bliżej mieszkajacy Freiburga nie chciał się tym tematem zając (w końcu zainwestowane koszty z pewnoscią się nie zwrócą), to weźmie to pod lupę kto inny.
Pozdrawiam
Michał
1) Dies sind die Tage, von denen wir sagen sie gefallen uns nicht - D. Noll - Die Abenteuer des Werner Holt. 2) Wir sind dem Russen zu weit in den Rachen gefahren KL Buch, Kommandant von "T 30".
Nie zlosliwosci, tylko Gomm zaczal pisac historie Nimeieckich operacji morskich w II WS , napisal 2 tomy, drugi byl rozpowszechniany tylko wsrod przyjaciol. Bardzo dokladnie pelne detali opraciowania. W planie mial napisanie tez o wrzeniu 1939 na Baltyku. Nie znam kogos innego , ktop cos takiego planowal. Zainteresowanie w Niemczech jest raczej nikle.Glasisch pisze:Witam,
no i po co to niedowierzanie graniczące ze złośliwością? Jak to mówią w Niemczech, kommt Zeit, kommt Rat. Trzeba się uzbroic w cierpliwośc, skoro do tej pory nikt lepiej poinformowany i bliżej mieszkajacy Freiburga nie chciał się tym tematem zając (w końcu zainwestowane koszty z pewnoscią się nie zwrócą), to weźmie to pod lupę kto inny.
Pozdrawiam
Michał
Pozdrawiam
AvM
- SmokEustachy
- Posty: 4530
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
- Jacek Bernacki
- Posty: 431
- Rejestracja: 2007-03-15, 13:32
- Lokalizacja: Siecień k/Płocka
- dessire_62
- Posty: 2033
- Rejestracja: 2007-12-31, 16:30
- Lokalizacja: Głogów Małopolski
Tomasz Kopański ,napisał na forum Myśliwcy ;
Pytanie ;jak to wygląda wśród polskich shiploveraów ,tez dokładają ? Chyba niemało !
Pan Tomasz jest autorem wielu książek na temat historii polskich skrzydeł , na wysokim poziomie .W tej chwili zbieram materiały m.in. do nowej książki o Karasiu która będzie odpowiednikiem książki Cynka o myśliwcach we wrześniu 1939 r. Moja praca będzie jednak zawierać znacznie obszerniejszy niż dotąd opis służby Karasi do września 1939 r. (udział w manewrach, ćwiczeniach doświadczalnych, wypadki itp.).
W związku z tym bardzo się polecam Szanownym Kolegom na wypadek, gdybyście mieli dostęp do jakichś niepublikowanych dotąd fotografii Karasi, zwłaszcza z okresu przedwojennego (szczególnie brakuje mi fotografii z wypadków lotniczych tych maszyn !). Ponieważ praktycznie do każdej książki, którą napisałem musiałem sporo dołożyć (koszt zakupu na aukcjach samych fotografii wielokrotnie przewyższa honoraria autorskie) więc jako symboliczną rekompensatę mogę jedynie zapewnić, że w podpisie pod każdym zdjęciem znajdzie się informacja o osobie, która mi fotografię udostępniła (pod zdjęciem a nie tylko w zbiorowym podziękowaniu we wstępie do książki).
Pytanie ;jak to wygląda wśród polskich shiploveraów ,tez dokładają ? Chyba niemało !
Przeczytałem sobie dopiero teraz posty z tego tematu i przyznam, że mam bardzo mieszane uczucia. Andrzej (AvM) ma sporo racji (nie mam tu na myśli uwag merytorycznych - tu rację ma - ale odnoszę się do samego pomysłu "piętnowania" czy też negatywnego rankingu), ale też i pachnie mi to co pisze inkwizytorskim zapędem.
Aż strach cokolwiek pisać...
Szczególnie gdy ostatnio udało mi się napisać coś "nieprawomyślnie" o Cuszimie a po głowie lata mi pomysł na artykuł o incydencie hullskim, gdzie nie wykluczyłbym zaplątania się w pobliże owych nieszczęsnych trawlerów dwóch brytyjskich niszczycieli...
Osobiście mam złe zdanie o "odbrązawianiu na siłę" - takie prace raczej nie budzą mego entuzjazmu a wręcz przeciwnie. Ale cóż... teraz to modne (patrz np. książka o Lechu Wałęsie)
Ale właśnie dlatego nie byłbym entuzjastą tworzenia jakichś negatywnych list, bo czym zapał ich twórców byłby lepszy od zapału owych "odbrązawiaczy"? Przyznam, że niekiedy diabli mnie biorą gdy coś czytam, ale wolę skrytykować daną pracę niż autora za całokształt.
Sobańskiemu tu np. zarzucano to, że pisze o wszystkim (pomijam inne zarzuty), a mnie np. swego czasu skrytykowano mocno w pewnym bardzo szacownym gronie, że jestem monotematyczny.
Punkty widzenia są różne.
Osobiście zdarzyło mi się napisać tylko jedną druzgocącą recenzję (o "Jalu" Gelewskiego), ale nie ukazała się ona z różnych względów. I może dobrze, bo w sumie z wiekiem złagodniałem (stary jeszcze nie jestem!!!) i obecnie staram się pomimo wszystko doszukiwać w różnych pozycjach jakichś plusów. Co jednak - przyznaję - nie zawsze mi wychodzi. Ale lepiej krytykujmy (tudzież chwalmy) konkretne prace a nie ludzi. Suma owych recenzji i tak będzie świadczyła o autorze. A błędy popełnia każdy z nas.
Aż strach cokolwiek pisać...

Osobiście mam złe zdanie o "odbrązawianiu na siłę" - takie prace raczej nie budzą mego entuzjazmu a wręcz przeciwnie. Ale cóż... teraz to modne (patrz np. książka o Lechu Wałęsie)

Sobańskiemu tu np. zarzucano to, że pisze o wszystkim (pomijam inne zarzuty), a mnie np. swego czasu skrytykowano mocno w pewnym bardzo szacownym gronie, że jestem monotematyczny.
Punkty widzenia są różne.
Osobiście zdarzyło mi się napisać tylko jedną druzgocącą recenzję (o "Jalu" Gelewskiego), ale nie ukazała się ona z różnych względów. I może dobrze, bo w sumie z wiekiem złagodniałem (stary jeszcze nie jestem!!!) i obecnie staram się pomimo wszystko doszukiwać w różnych pozycjach jakichś plusów. Co jednak - przyznaję - nie zawsze mi wychodzi. Ale lepiej krytykujmy (tudzież chwalmy) konkretne prace a nie ludzi. Suma owych recenzji i tak będzie świadczyła o autorze. A błędy popełnia każdy z nas.
Piotrek!
Trzeba tu zdecydowanie na jakies kategorie opatrzyc,
I OW i MSIO mialy i maja zapotrzebowania na pewna ilosc interesujacych watkow w krotkim czasie, co czesciow oczywiscie robione jest kosztem jakiosci. redakcja odpowiedzialna jest za jakosc materialow, i jak mlody czlowiek robi jakies bledy,+
ale widac ze sie stara i poprawia , jast to dzialaniem pozytywnym. Wedlug mnie jedynym rozwiazaniem bylyby artykuly i prace zespolowe, ale wiekszosc piszacych, wlaczyjac Ciebie to samotni wojowniocy i "the besciacki" , do tego trzeba pewnego doswiadczenia i umiejetnosci pracy w zespole i akceprtacjio podzialu "slawy",
Inna sprawa sa autorzy zawodowi , rutyniarze, ktorzy trzepia bledy na zawolanie.
Najgorsze jest jak suie przy tym krzywdzio ludzi, nie np mylac nazwisko dowodcy krazownika z I WS, co jest niechlujestwem, ale piszac swiadomie zle o ludziach , ktorych nazwiska sie zna dobrze, I to czyni Borowiak. jest on najgorszym "shiplowerem" , jakiego splodziola ziemia polska. Shiplower , uzylem w cudzyslowiu, bo nim on nie jest , to jest pisarz brukowy, i tak go trzeba zaklasyfikowac. naleze jeszcze do pokolenia , ktore moglo wysluchac wspomnienia zolnierzy i partyzantow, i tych wz Wermachtu, i tych z Armii Andersa i Powstania Warszawskiego,.. Wspomnien autentycznych. Bohaterow rodzi chwila, nie ma bohaterow ktorzy dobrowolnie gina.
Tak na krotko, przed polnoca.
avm
Trzeba tu zdecydowanie na jakies kategorie opatrzyc,
I OW i MSIO mialy i maja zapotrzebowania na pewna ilosc interesujacych watkow w krotkim czasie, co czesciow oczywiscie robione jest kosztem jakiosci. redakcja odpowiedzialna jest za jakosc materialow, i jak mlody czlowiek robi jakies bledy,+
ale widac ze sie stara i poprawia , jast to dzialaniem pozytywnym. Wedlug mnie jedynym rozwiazaniem bylyby artykuly i prace zespolowe, ale wiekszosc piszacych, wlaczyjac Ciebie to samotni wojowniocy i "the besciacki" , do tego trzeba pewnego doswiadczenia i umiejetnosci pracy w zespole i akceprtacjio podzialu "slawy",
Inna sprawa sa autorzy zawodowi , rutyniarze, ktorzy trzepia bledy na zawolanie.
Najgorsze jest jak suie przy tym krzywdzio ludzi, nie np mylac nazwisko dowodcy krazownika z I WS, co jest niechlujestwem, ale piszac swiadomie zle o ludziach , ktorych nazwiska sie zna dobrze, I to czyni Borowiak. jest on najgorszym "shiplowerem" , jakiego splodziola ziemia polska. Shiplower , uzylem w cudzyslowiu, bo nim on nie jest , to jest pisarz brukowy, i tak go trzeba zaklasyfikowac. naleze jeszcze do pokolenia , ktore moglo wysluchac wspomnienia zolnierzy i partyzantow, i tych wz Wermachtu, i tych z Armii Andersa i Powstania Warszawskiego,.. Wspomnien autentycznych. Bohaterow rodzi chwila, nie ma bohaterow ktorzy dobrowolnie gina.
Tak na krotko, przed polnoca.
avm
Andrzej
Napisałem, że mam mieszane uczucia, głównie z powodu Borowiaka, bo przypomina mi on naszych "historyków"-lustratorów (dodatkowo zajmuję się trochę polityką, więc mam z tym do czynienia więcej niż "normalny" człowiek). Nie mieszkasz w Polsce ale pewno problem znasz. Tak samo negatywnie odnoszę się do przykładów które podałeś. I tu bym się z tobą zgodził, że tam gdzie widać niegodziwość (bo tak by to należało nazwać - celowe szkalowanie czyjegoś imienia bez przekonywujących dowodów) to należałoby to napiętnować. Choć jako człek łagodnego charakteru niezbyt mnie to pociąga.
Gdy jednak chodzi o osoby piszące dużo i ... powiedzmy "niechlujnie" to wolałbym krytykować poszczególne prace a nie ludzi. Mnie też zdarza się napisać gorszą rzecz i wolałbym dostać po głowie za nią a nie za całokształt. Tym bardziej, że nigdy nie jest tak iż ktoś zawsze pisze kompletne gnioty (kwestia rachunku prawdopodobieństwa
).
A co do współpracy... Wiesz, z tą "samotnością" to też nie jest do końca tak jak piszesz. Swego czasu nie odmówiłeś mi pomocy (bezinteresownie!!!) i dzięki temu dużo ci zawdzięczam. Ja też staram się pomagać każdemu, kto się do mnie zwróci (w miarę możliwości również bezinteresownie, choć nie ukrywam - tam gdzie widzę taką możliwość idę na wymianę materiałów
- bezinteresowność też ma swoje granice). Niedługo wyjdzie mój artykuł o Beveziers-La Hogue, który chyba nie będzie taki zły, głównie dzięki pomocy pana K. Gerlacha (też bezinteresownej!!!). T. Klimczyk też mi nigdy do tej pory pomocy nie odmówił. I dużo by jeszcze pisać. Więc z tą współpracą też nie jest tak, że jej nie ma. Gdybym był naprawdę "samotnym wojownikiem", to nie byłbym w stanie zrobić połowy tego co zrobiłem.
Reasumując, tam gzie trzeba (za złą wolę i niegodziwość) człowieka można skrytykować. Robienie personalnego negatywnego rankingu nie jest jednak, moim zdaniem, dobrym pomysłem. Natomiast robienie rankingu/"czarnej listy" prac, może już być. Jak się jakieś nazwiska na niej będą często pojawiać, to i tak da dużo do myslenia.
Napisałem, że mam mieszane uczucia, głównie z powodu Borowiaka, bo przypomina mi on naszych "historyków"-lustratorów (dodatkowo zajmuję się trochę polityką, więc mam z tym do czynienia więcej niż "normalny" człowiek). Nie mieszkasz w Polsce ale pewno problem znasz. Tak samo negatywnie odnoszę się do przykładów które podałeś. I tu bym się z tobą zgodził, że tam gdzie widać niegodziwość (bo tak by to należało nazwać - celowe szkalowanie czyjegoś imienia bez przekonywujących dowodów) to należałoby to napiętnować. Choć jako człek łagodnego charakteru niezbyt mnie to pociąga.
Gdy jednak chodzi o osoby piszące dużo i ... powiedzmy "niechlujnie" to wolałbym krytykować poszczególne prace a nie ludzi. Mnie też zdarza się napisać gorszą rzecz i wolałbym dostać po głowie za nią a nie za całokształt. Tym bardziej, że nigdy nie jest tak iż ktoś zawsze pisze kompletne gnioty (kwestia rachunku prawdopodobieństwa

A co do współpracy... Wiesz, z tą "samotnością" to też nie jest do końca tak jak piszesz. Swego czasu nie odmówiłeś mi pomocy (bezinteresownie!!!) i dzięki temu dużo ci zawdzięczam. Ja też staram się pomagać każdemu, kto się do mnie zwróci (w miarę możliwości również bezinteresownie, choć nie ukrywam - tam gdzie widzę taką możliwość idę na wymianę materiałów

Reasumując, tam gzie trzeba (za złą wolę i niegodziwość) człowieka można skrytykować. Robienie personalnego negatywnego rankingu nie jest jednak, moim zdaniem, dobrym pomysłem. Natomiast robienie rankingu/"czarnej listy" prac, może już być. Jak się jakieś nazwiska na niej będą często pojawiać, to i tak da dużo do myslenia.
- pothkan
- Posty: 4536
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Chyba masz rację. dobrym przykładem takiego ogólnego "niechlujstwa" jest niby M. Sobański... ale raczej wynika to z ilości jego artykułów (nie licząc tłumaczeń), niż udziału w nich pozycji bardzo słabych. Ale nie wszystko jest w jego twórczości złe. Zresztą to, co jest - jest nie tyle szkodliwe, co po prostu niechlujnie napisane.Napoleon pisze:Gdy jednak chodzi o osoby piszące dużo i ... powiedzmy "niechlujnie" to wolałbym krytykować poszczególne prace a nie ludzi. Mnie też zdarza się napisać gorszą rzecz i wolałbym dostać po głowie za nią a nie za całokształt.
Owszem, jest. Przykład już podawany - Falba. Dziennikarstwo na poziomie darmowych gazetek rozdawanych przy komunikacji miejskiej. Albo nawet gorzej.Napoleon pisze:Tym bardziej, że nigdy nie jest tak iż ktoś zawsze pisze kompletne gnioty (kwestia rachunku prawdopodobieństwa).
Ostatnio zmieniony 2008-10-23, 08:56 przez pothkan, łącznie zmieniany 1 raz.
No to nie zaszkodzi Koledze poznaćNapoleon pisze:Przyznam, że nie znam. Ale wyjątki potwierdzają regułę...

W historii dwudziestolecia i okresu wojennego Polskiej Marynarki Wojennej miały miejsce wydarzenia, gdzie pomyłki i niekompetencja przyniosły wiele nieszczęść.
Ksiązka opisuje wypadki, które były przyczynami nieszczęść i porażek na morzu. Odkrywa nieznane fakty, ukrywane lub otaczane murem milczenia. Opisuje bunty załóg, dezercje, nadużycia i demoralizację, kolizję okrętów.
`Prywatne śledztwa
Borowiak burzył w nich mity, zadawał niewygodne pytania i nie uchylał się od odpowiedzi. Niektórzy zarzucają mu szarganie świętości i dobrego imienia naszej floty wojennej. Uważają, że badacz stawiając kontrowersyjne tezy szuka taniego poklasku. Sprawa jednak nie jest taka prosta. Borowiak broni się, że każda z jego książek jest solidnie udokumentowana, a praca nad niektórymi z nich trwała nawet kilkanaście lat. Tak było na przykład w przypadku "Zapomnianej floty. Mokran" (także wydanej pod naszym patronatem), w której jako pierwszy polski historyk pokazał pełen obraz morderstwa dokonanego we wrześniu 1939 roku na polskich marynarzach przez ukraińskich nacjonalistów.
Pomoc Franco
Czytelnicy "Plam na banderze" nie będą zawiedzeni. Borowiak, co prawda wraca do starych wątków i je poszerza, ale nie poprzestaje tylko na tym. Ujawnia też nowe, nieznane dotąd szerszemu kręgowi odbiorców fakty. Znajdziemy tam zatem informacje o udziale polskiej Marynarki Wojennej w wojnie domowej w Hiszpanii, do której doszło w połowie lat trzydziestych. Okazuje się, że jedna z jednostek naszej floty ewakuowała z Hiszpanii do Polski zwolenników generała Franco. Udzielając im pomocy, Polska stanęła w jednym rzędzie z hitlerowskimi Niemcami, które także go wspierały. Borowiak pisze też o okręcie podwodnym "Ryś", który w 1936 roku przeprowadził operację szpiegowską przeciw Związkowi Radzieckiemu w okolicach Leningradu oraz opisuje niezwykłą karierę Józefa Bartosika, polskiego oficera MW, który dosłużył się po wojnie stopnia admiralskiego w brytyjskiej flocie wojennej (co jest wielką rzadkością), zrywając w zamian swoje związki z krajem. - Nie szukam sensacji, nie interesuje mnie bulwarowa popularność - zastrzega Borowiak. - Staram się po prostu pokazywać prawdę. I nic na to nie poradzę, że historia jest taka jaka jest. Zamiatanie niewygodnych faktów pod dywan niczego nie rozwiązuje.
Tomasz Falba, Recenzja, która ukazała sie w "Echu miasta" 2007.11.22
Nie wiem czy jest sie czym chwalic.
Znalem osobicie Micinskiego, TWYP, Kolickiego i innych i sie moge chwalic
Przegladajac calkiem inne prace , "zechopfnie" na zupelnie inny temat, zauwazylem pewien schemat:
- facet nr 1 pisze ksiazke popularnonaukow, zstawiajac ciekawe co prawda rzeczy , ale nie za bardzo starajac sie dokladnie wszstko sprawdzic, Podaja pgolne literature, nie ma przypisow itd.
- facet nr 2 pisza prace naukowa, bym nazwal "pseudo-naukowa", ale moze to byc tez doktorat , czy habilitacje, wszedzie sa przypisy, podanie zrodel, ALE opiera sie w duzej mierze na pracy faceta nr.1 i temu podobnych dzielach. Powstaje to dzielo powazne, nie powazne. jesli chodzii moze o wniski, ale w szczegolach opiera sie o takie dane jak podel facet nr.1 , czy inne.
Tu np, slawetny Gröener , nie ma podanych zrodel, ani przypisow,
I dochopdzimy do paradoxu, co to jest praca naukowa , jaka praca wnosci cos nowego, jak nie podaje zrodel.
Wiekszasc tu piszacych krzyczy,nie wieszajmy , podyskutujmy, tylko z kim, i o czym dyskutowac ? W sadzie trzeba wine udowodnic, Browiak, tego nie robi, z nim to ie dyskusja, chyba ze za slynnym rosyjskim powiedzeniem "dakzi , czto ty nie wierbliud" .
Znalem osobicie Micinskiego, TWYP, Kolickiego i innych i sie moge chwalic

Przegladajac calkiem inne prace , "zechopfnie" na zupelnie inny temat, zauwazylem pewien schemat:
- facet nr 1 pisze ksiazke popularnonaukow, zstawiajac ciekawe co prawda rzeczy , ale nie za bardzo starajac sie dokladnie wszstko sprawdzic, Podaja pgolne literature, nie ma przypisow itd.
- facet nr 2 pisza prace naukowa, bym nazwal "pseudo-naukowa", ale moze to byc tez doktorat , czy habilitacje, wszedzie sa przypisy, podanie zrodel, ALE opiera sie w duzej mierze na pracy faceta nr.1 i temu podobnych dzielach. Powstaje to dzielo powazne, nie powazne. jesli chodzii moze o wniski, ale w szczegolach opiera sie o takie dane jak podel facet nr.1 , czy inne.
Tu np, slawetny Gröener , nie ma podanych zrodel, ani przypisow,
I dochopdzimy do paradoxu, co to jest praca naukowa , jaka praca wnosci cos nowego, jak nie podaje zrodel.
Wiekszasc tu piszacych krzyczy,nie wieszajmy , podyskutujmy, tylko z kim, i o czym dyskutowac ? W sadzie trzeba wine udowodnic, Browiak, tego nie robi, z nim to ie dyskusja, chyba ze za slynnym rosyjskim powiedzeniem "dakzi , czto ty nie wierbliud" .