jefe de la maquina pisze:Ostatnio wpadł mi w ręce Jane’s Fighting Ships 1944/5, który przy każdej flocie podaje stopnie (ranks) porównując je z Royal Navy. W dziale POLAND stopnie są identyczne ze stopniami podanymi przez Terese Skinder-Szuchcitz.
Bo pewnie ona je stamtąd wzięła (znaczy z wcześniejszego rocznika). Jane's zwiera niewłaściwe informacje. Co ciekawe, jak weźmiecie nowsze egzemplarze tego rocznika to będzie to wyglądało inaczej (np. LtCdr będzie już kmdr ppor.) , ale też nieprawidłowo.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
POniewaz Royal Navy i PMW byly flotami sojuszniczymi i to blisko wspolpracujacymi w latach 39-46, to zastanawiam sie, czy Swirski nie wydal jakiegos oficjalnego zarzadzenia na temat stopni w obu marynarkach.
Jefe
Gdy formowały się nowoczesne stopnie WP (1919-1920) istniał kapitan-porucznik marynarki, rotmistrz (kawalerii i takich tam) oraz kapitan.
O ileż łatwiej by nam było, gdyby znie było "kapitana lądowego" a był w armii tylko rotmistrz.
Wówczas "kapitan" mógłby być stopniem równym "captainowi".
Wówczas mógłby sie pojawić taki komunikat:
"Nadporucznik Grudziński zostaje pośmiertnie awansowany na podkapitana..."
I wszystko byłoby jasne!
Nie popisali się nasi przodkowie...
Pozdrawiam
Ksenofont
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Marek T pisze:Myślę, że chodziło o sprawy poważniejsze, niż salutowanie - np. ustalanie starszeństwa i dowodzenia w zespole.
Własnie w tym kontekście nie zgadzam się z przedstawionym podziałem, a zwłaszcza z widełkami polskiego podporucznika marynarki i brytyjskiego Lieutenant. To jakieś absurdalne nieporozumienie (Lt(N) mógł być z.d.o. niszczyciela, ppor. mar. jakby nie był doświadczony - nie).
Na jednej z poprzednich stron był link do IMHO całkiem przyzwoitego porównania stopni RN, RAF i lądówki. Polskie stopnie wystarczy przypiąć do tych dwóch ostatnich i przyrównać do RN. Nadal również stoję na stanowisku, że absolutnie nie powinno się porónywać stopnia kpt. mar. i LtCdr, choć mogły się zadrzyć stanowiska gdzie etaty przewidywały obsadzenie podobnych stanowisk oficerami w tych stopniach.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Album La Marine Polonaise z roku pańskiego 1921, poczyniony przez DSM, z rysunkami niejakiego W. Franckiego podaje następujące przyporządkowanie:
wadm = radm
kadm = radm
kdr = cpt sr
kdr por = cpt jr
kdr ppor = cdr
kpt = lt cdr
por = lt
ppor = slt
Spryciule
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Żadne spryciule. Po prostu niezrozumiałe dokładanie stopni nie w tym korpusie co trzeba. Jeżeli już dokładać to zrobić LT JG (SbLT), LT i LT SG. Nadal nie rozumiem dlaczego tak bardzo na siłę probuje się szukać odpowiedników gdy ich nie ma (w kontekście kpt. mar.).
jefe de la maquina pisze: kwestia jest ustalic jak uwczesni w latach 39-46 ustalili brytyjskie odpowiedniki stopni polskich.
Problem w tym, że ci co ustalali odpowiedniki też posługiwali sie uogólnieniami i być może podniesieniem rangi własnej hierarchii. Jak tu porównywać wielkąRoyal Navy do szuwarowo-bagiennej PMW? Jedyne co można ustalać to zakres funkcji, czyli jakie stopnie posiadali dowodcy analogicznych okrętów lub zespołów okrętow i wowczas od razu okaże się, że przyrównywanie przedstawione powyżej jest ni w kij ni w oko.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.