Morskie czasopismo naukowe

Dokumenty, książki, artykuły prasowe, internetowe, ikonografia, filmy...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Napoleon
Posty: 4524
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Post autor: Napoleon »

Co do kwestii "jakości" MSiO, to też swoje mógłbym dodać. Pytanie tylko czy jestem obiektywny - bo może po prostu zżera mnie frustracja, że mi artykułów nie chcą publikować :? :wink:
Ale tak czy inaczej widac wyraźnie, że MSiO idzie w kierunku popularności (może przynajmniej częściowo to skutek przejścia na miesięczny sykl wydawniczy?). Nie znam szczegółów, ale finansowo chyba mogą na tym skorzystać. Merytorycznie raczej nie (choć też bym nie przesądzał - w końcu artykuły "popularniejsze" nie muszą oznaczać "gorsze"). Mnie oczywiście brakuje materiałów na temat epoki "żagla" oraz "pary i żelaza" (coś ostatnio Pan Gerlach nic nie pisze...?) ale wiem skądinąd, że nie są to tematy zbyt popularne. Więc może dlatego?
W tej sytuacji zaczynam marzyć o jakimś pismie "nierynkowym", za to względnie "naukowym" - gdzie można by było pisać dla prawdziwych shiploverów. Obawiam się jednak, że to nie jest dobry pomysł na obecne czasy...
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Za mną taki pomysł chodzi od dawna... Ale cóż, nie mam do tego kompetencji i/lub pieniędzy :-( Ale gdyby się coś miało wykluć, jestem gotowy pomóc.

Jak to niepopularne? Czytelnicy MSiO w osobie niżej podpisanego (a tuszę, że nie tylko za siebie mówię) domagają się Gerlacha i Olendra! *

* przepraszam, że tak po nazwiskach :)
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1645
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

Napoleon pisze:W tej sytuacji zaczynam marzyć o jakimś pismie "nierynkowym", za to względnie "naukowym" - gdzie można by było pisać dla prawdziwych shiploverów. Obawiam się jednak, że to nie jest dobry pomysł na obecne czasy...
pothkan pisze:Za mną taki pomysł chodzi od dawna... Ale cóż, nie mam do tego kompetencji i/lub pieniędzy :-(
Ciekawe, ciekawe...
Na dobrą sprawę - przy założeniu, że pieniążki z takiego pisania są nieważne, albo najmniej ważne - zbędna jest zdecydowana większość otoczki administracyjno-organizacyjnej.
"Redaktorem" może zostać ktokolwiek z nas mający przynajmniej minimum wiedzy o edycji dokumentów tekstowych, a zamiast drukarni i dystrybutorów można wykorzystać internet.
Innymi słowy nic nie stoi na przeszkodzie, by wydawać periodyk w postaci elektronicznej (coś w stylu modnych swego czasu e-zinów) :) - czyli po prostu kompilację tekstów różnych, chętnych do takiej formy publikacji autorów, ubraną w jednolitą formę graficzną i stylistyczną (co do wyglądu ma się rozumieć, a nie sposobu pisania).
Plusy to całkowita dowolność w doborze prezentowanych treści i brak ograniczeń objętościowych oraz praktycznie żadne (poza czasem i własną pracą współtwórców) nakłady, minus to zerowe albo w najlepszym wypadku znikome zyski dla autorów i redaktorów.
Co Wy na to?
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

W takim ujęciu jest to całkiem wykonalne. A dodatkowo - dla e-zinu można dzisiaj bezproblemowo (i bezpłatnie) uzyskać nr ISSN, co czyni dany tytuł teoretycznie pełnoprawnym z "drukowanym" czasopismem (można go np. cytować itd.). Najbardziej znanym w Polsce tego typu czasopismem historycznym jest "Histmag". Notabene w ramach naszego studenckiego koła (NKH UG) zastanawiamy się również nad tego typu periodykiem.

No, ale wracając do tematu: jak już wspomniałem, zasadniczo problemem to nie jest. Tylko właśnie - żadnych zysków z tego nie będzie (co - nie oszukujmy się - może ograniczyć pole współpracowników). Choć z drugiej strony, i tak interesu na tym się zrobić nie da - ale dobrze byłoby chociaż wyjść na zero, i żeby autorzy mieli "na kilka piw" :wink: Inną wadą e-zina jest, iż prestiż jednak mniejszy - no i jakoś fajniej móc sobie postawić tomik na półce, no nie?

Zresztą kontynuując wątek "papierowy"; co do kompetencji: jeśli chodzi o same redagowanie (edycja, korekta itd.), to temu podołało by większość z nas (a wystarczą 2-3 osoby - sam jestem gotów się zadeklarować). Brakuje kogoś, kto byłby w stanie ogarnąć finansowo-wydawniczą stronę ewentualnego przedsięwzięcia. Z tym że od razu powiedzmy sobie: nie byłaby to konkurencja wobec "MSiO" lub "OW", lecz czasopismo naukowe, czyli w niskim nakładzie (kilkaset sztuk), niewielkiej częstotliwości (2-4 numery rocznie) i najlepiej rozprowadzane przez prenumeratę (plus kilka egzemplarzy do bibliotek).

Zawsze można puścić zeszyt "sondażowy", nawet bez pomocy drukarni.
deglock
Posty: 569
Rejestracja: 2004-01-14, 14:47

Post autor: deglock »

Tak sobie myślę, czy tworzenie nowego tworu jest potrzebne, może jest jakiś starty tytuł zapomniany przez ludzi i Boga który można by ożywić?
Jeżeli chodzi o nowy tytuł to Stowarzyszenie Lastadia ma statutowy zapis prowadzenia działalności wydawniczej i wskazane jest z tego korzystać. Z tego co wiem to tego typu wydawnictwa Naukowe mają szansę na dofinansowanie z programów unijnych. Duże doświadczenie z takimi akcjami ma Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Pozarządowych… Możliwości jest zatem całkiem sporo.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Kiedyś tego typu artykuły pojawiały się w "Nautologii", ale od ładnych kilkunastu lat zatraciła ona morski charakter...

"Patronat" Lastadii - jak najbardziej, w końcu ktoś (znaczy osoba prawna) musi to firmować :)
Marek S.
Posty: 679
Rejestracja: 2004-07-06, 15:21
Lokalizacja: Węgierska Górka k/Żywca

Post autor: Marek S. »

Jestem za a nawet ... się włączę. Co do nadzoru (czy też analizy finansowej zadania) to podłączy się małżonkę/księgową. Pomysł Deglocka z Lastadią jest wyśmienity ponieważ załatwia sprawy "prawne".
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1645
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

deglock pisze:może jest jakiś starty tytuł zapomniany przez ludzi i Boga który można by ożywić?
Morze??! :)
Przystań Hobbystów?!!
pothkan pisze:w końcu ktoś (znaczy osoba prawna) musi to firmować :)
Dlaczego?
Nawet ja jako "ja" mogę coś napisać, wydać własnym sumptem i rozprowadzić w dowolnej formie - nie jest mi do tego potrzebna osobowość prawna, a tylko i wyłącznie zdolność do rozliczania się z podatków należnych z tytułu ewentualnie osiągniętego dochodu.

Pozwolę sobie wystąpić jako adwokat diabła (jak to ostatnio często się zdarza - co prawda niekoniecznie na FOW).
Pomysł z wydawnictwem tradycyjnym, 'papierowym', ma jedną zasadniczą wadę: ktoś to będzie musiał redagować od strony programowej. Ktoś będzie musiał zdecydować o doborze materiału. Po chwili okaże się, że obrana linia programowa i tematyczna będzie odpowiadała jakimś 30% pierwotnie zainteresowanych, może jeszcze ze 20% będzie narzekała, ale kupi. Reszta pokręci nosem, powie, że to nie to, i że warto byłoby zrobić na przykład jakieś wydanictwo historyczno-okrętowe. Nie można też liczyć na to, że zawsze napiszą syty kawałek tekstu autorzy uznawani za autorytety w swojej dziedzinie.
Wszystko to co powyżej zmierza oczywiście ku najprostszej ekonomii, która tyczy naszych własnych kieszeni - nie sądzę, aby wiecej niż (w wersji najbardziej optymistycznej) kilkadziesiąt osób zadeklarowała opłacenie z góry czegoś, co będzie tak naprawdę kotem w worku. A przecież nikt niczego nikomu nie wydrukuje na kredyt...
Więc nawet jeśli urodzi się w bólach pierwszy i być może drugi numer, to zapewne po chwili umrze śmiercią naturalną, zwłasza, że jest silnia i ugruntowana na rynku konkurencja z zapleczem zarówno czytelników, jak i kapitału (mimo narzekań tych pierwszych i zapewne zmiennego poziomu tego drugiego).

Wydanie elektroniczne tego wszystkiego nie wymaga - nic nie stoi na przeszkodzie, aby była to kompilacja tekstów najróżniejszych autorów ns najróżniejsze tematy. Czytelnik nie zapłaci jakiejś części ceny czasopisma za (w mniemaniu czytalnika) gniota, za to z dużym prawdopodobieństwiem trafi na coś dla siebie interesującego, co może wykorzystać (i mieć) za cenę połączenia się z internetem.

Oczywiście są też przykłady pozytywne - choćby takie 'Modelarstwo Okrętowe' powstało z inicjatywy dwóch osób (a praktycznie - tylko jednej) i jak na razie ma się dobrze.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

No to ja się pobawię w obalanie twych argumentów :)

Mowa tutaj (przynajmniej takie jest moje spojrzenie), o czasopiśmie typowo naukowym, z zasady różniącym się od magazynów popularnych lub ew. popularno-naukowych, jak np. MSiO lub OW (co raczej oddala problem konkurencji):
• niewielki nakład (mniej więcej 20-krotnie od ww.)
• nie rozprowadzane masowo (tzn. np. w Empiku itd.)
• grubsze (powiedzmy 150-300 stron)
• artykuły bez skrótów, z pełnym aparatem naukowym (przypisy, bibliografia), streszczeniem anglojęzycznym itd.
• minimalizacja graficzna - tzn. oczywiście potrzebne będą jakieś rzuty boczne, mapki, trochę zdjęć - ale 80-90% powinien stanowić tekst, prostym b/w
• co do nazwy: pomyślałem o tytule coś jak "Morski Przegląd Historyczny" lub "Przegląd Historii Morskiej", itd.
• zakres: zasadniczo wszystko, co mieści się w tematyce... (ale bez przesady)
• ...ale w takim ujęciu, aby zachowana została różnorodność

I tutaj zaznaczam ważny element: nie musimy sobie narzucać ram czasowych, czy goniących terminów; ewentualny kolejny numer wychodziłby wtedy, gdy byłby gotowy - może po kwartale od poprzedniego, a może i po roku. I to powinno rozwiązać problem: "Nie można też liczyć na to, że zawsze napiszą syty kawałek tekstu autorzy uznawani za autorytety w swojej dziedzinie" - można można, byle dać im trochę czasu. Na pewno pan Gerlach, Danielewicz, czy Twardowski (wybaczcie że tak po familjach jadę) nie byliby w stanie "wypuszczać" nowych prac co miesiąc, ale jedną-dwie na rok - wierzę, że tak. A mniejsza częstotliwość może paradoksalnie pasować czytelnikom: czasem wygodniej jest wydać 30-40 zł raz w roku, niż 12-15 co miesiąc...

Jeszcze co do konkurencji: być może warto byłoby skonsultować pomysł z redakcjami obu ww. magazynów - po co rywalizować, skoro można spróbować "podzielić się tortem".

Ale twój komentarz przyprowadził mnie na pewien pomysł: może pierwszy, eksperymentalny numer wydać właśnie w formie elektronicznej? Rzeczywiście niczym byśmy nie ryzykowali, a ewentualni czytelnicy mieliby już namacalne (przynajmniej wirtualnie) "demo"...?
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1645
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

pothkan pisze:No to ja się pobawię w obalanie twych argumentów :)
A ja w obalanie Twoich :)
pothkan pisze:Mowa tutaj (...) o czasopiśmie typowo naukowym, z zasady różniącym się od (...) np. MSiO lub OW (co raczej oddala problem konkurencji)
Czyżby? Przecież potencjalni czytelnicy mogą bardzo łatwo rozczarować się zawartością i zrezygnować z kupna kolejnych wydań...
pothkan pisze:• niewielki nakład (mniej więcej 20-krotnie od ww.)
To i tak daje spory rozrzut od 75 do 625 egzemplarzy - sądzę zresztą, że bliższa rzeczywistym potrzebom będzie ta pierwsza liczba.
pothkan pisze:• nie rozprowadzane masowo (tzn. np. w Empiku itd.)
A jak? Ktoś będzie trzymał w domu i rozsyłał zainteresowanym? Niby OK, ale jak się zrobią dziesiątki lub setki egzemplarzy nie sprzedanych to co? Na przemiał?
pothkan pisze:• grubsze (powiedzmy 150-300 stron)
Aż 150? Tylko 300?! :)
pothkan pisze:• artykuły bez skrótów, z pełnym aparatem naukowym (przypisy, bibliografia), streszczeniem anglojęzycznym itd.
Zgoda... w zasadzie...
pothkan pisze:• minimalizacja graficzna - tzn. oczywiście potrzebne będą jakieś rzuty boczne, mapki, trochę zdjęć - ale 80-90% powinien stanowić tekst, prostym b/w
Zgoda.
pothkan pisze:• co do nazwy: pomyślałem o tytule coś jak "Morski Przegląd Historyczny" lub "Przegląd Historii Morskiej", itd.
Dlaczego historia? A gdzie technika?! "Trzeba zrobić Morski Przegląd Techniczny, bo Morski Przegląd Historyczny nie jest tym, co lubimy najbardziej i czego oczekiwaliśmy!"
pothkan pisze:• zakres: zasadniczo wszystko, co mieści się w tematyce... (ale bez przesady)
Kto określi tematykę? I gdzie będą leżały granice przesady? Czy artykuł o porcelanie z motywami okrętowymi to już przesada, czy jeszcze nie?
pothkan pisze:• ...ale w takim ujęciu, aby zachowana została różnorodność
...a nam żyło się długo i szczęśliwie ;)
pothkan pisze:I tutaj zaznaczam ważny element: nie musimy sobie narzucać ram czasowych, czy goniących terminów; ewentualny kolejny numer wychodziłby wtedy, gdy byłby gotowy - może po kwartale od poprzedniego, a może i po roku.
Akurat w tej kwestii - pozostając przy wydaniu papierowym - ważne jest finansowanie całego przedsięwzięcia. Jeśłi miałoby to być robione własnym sumptem, ewentualnie za pieniążki sponsorów, to OK. Jeśli natomiast miałyby wykorzystane zostać wedle pomysłu Michała środki unijne, to taki scenariusz nie przejdzie - wszystko musi być rozpisane co do dnia i co do grosza. Nikt nie da pieniążków na coś, co może okazać się efemerydą. (Akurat z funduszami unijnymi mam trochę do czynienia - nie jest łatwo uzyskać, jeszcze gorzej jest je wydawać, a już najtrudniej - rozliczyć).
pothkan pisze:I to powinno rozwiązać problem: "Nie można też liczyć na to, że zawsze napiszą syty kawałek tekstu autorzy uznawani za autorytety w swojej dziedzinie" - można można, byle dać im trochę czasu. (...) nie byliby w stanie "wypuszczać" nowych prac co miesiąc, ale jedną-dwie na rok - wierzę, że tak
Nie pozostaje nic innego jak rozpuścić wici i zapytać potencjalnych twórców o ich zapatrywania na ten pomysł. Nie wątpiąc w dobrą wolę i filantropię przywołanych panów (i nie tylko ich!) jakoś mi się nie wydaje, aby zechcieli puszczać do druku w z natury i w założeniu dość hermetycznym i niszowym czasopiśmie prawdziwe perełki, będące owocem iluś-tam-letnich badań lub pasji... Ale może się mylę?
pothkan pisze:A mniejsza częstotliwość może paradoksalnie pasować czytelnikom: czasem wygodniej jest wydać 30-40 zł raz w roku, niż 12-15 co miesiąc...
30-40 - OK.
Ale jeśłi się okaże. że 130-140?
Mógłby ktoś to przekalkulować przynajmniej w kilku wariantach nakładu, objętości i częstotliwości? Zupełnie nie znam się na cenach poligrafii...
pothkan pisze:Jeszcze co do konkurencji: być może warto byłoby skonsultować pomysł z redakcjami obu ww. magazynów - po co rywalizować, skoro można spróbować "podzielić się tortem".
Tak, to rzeczywiście bardzo ciekawy pomysł - poważnie!
Plusem byłaby możliwość skorzystania z zaplecza organizacyjnego, doświadczeń itp. Ale jest zasadniczy minus - na pewno żadne z wydawnictw nie pójdzie na to, by do interesu dołożyć. Nawet jeśli bilans miałby być zerowy, to ktoś musi pokryć nakłady poniesione na wydanie.
Kto i w jaki sposób? Trzeba by popatrzeć bliżej na tę kwestię...
Acha, jeszcze jeden minus - należy liczyć się z ingerencją wydawcy w treść i formę nowego tytułu, jeśli miałby być on wydany pod jego auspicjami.
pothkan pisze:(...)może pierwszy, eksperymentalny numer wydać właśnie w formie elektronicznej? Rzeczywiście niczym byśmy nie ryzykowali, a ewentualni czytelnicy mieliby już namacalne (przynajmniej wirtualnie) "demo"...?
Naprawdę fajnie byłoby, gdyby wypowiedziała się większa liczba osób...
Awatar użytkownika
jareksk
Posty: 1678
Rejestracja: 2004-01-14, 18:59
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: jareksk »

Fajnie byłoby, ale nie chodzi nam raczej o "kupca" lecz o odbiorcę też częściowo naukowego - w danej dziedzinie. Do szerszego odbiorcy raczej nikt wybiegać nie będzie. i tu nastepujące kwestie:
1. Koszty - papier, druk itp.
2, Czas i miejsce na skład, konsultacje itd.

Padła propozycja pisma wirtualnego i moim zdaniem to jest najlepsze. Miejsce na serwerze- pod tytułem i ISBN, gdzie autorzy wrzucaliby artykuły. Jeden redaktor umieszczający artykuł we właściwym dziale. Obok dział dyskusja i odpowiedzi autora. I tyle. Jak się rozwinie i popyt istnieć będzie przyjdzie czas na papier, ksiązki, Pulitzera itd.
Fax et tuba
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Grzechu pisze:A jak? Ktoś będzie trzymał w domu i rozsyłał zainteresowanym? Niby OK, ale jak się zrobią dziesiątki lub setki egzemplarzy nie sprzedanych to co? Na przemiał?
Przedpłata na każdy kolejny numer, przed drukiem. Nie byłby to "kot w worku", bo spis treści byłby upubliczniany wcześniej.

Tyle co mi wpadło do głowy, ale ja się nie znam - liczę, że ktoś z obecnych owszem :)
Grzechu pisze:
pothkan pisze:• artykuły bez skrótów, z pełnym aparatem naukowym (przypisy, bibliografia), streszczeniem anglojęzycznym itd.
Zgoda... w zasadzie...
Jak masz jakieś "ale", to się nie kryj z nim :P
Grzechu pisze:
pothkan pisze:• co do nazwy: pomyślałem o tytule coś jak "Morski Przegląd Historyczny" lub "Przegląd Historii Morskiej", itd.
Dlaczego historia? A gdzie technika?! "Trzeba zrobić Morski Przegląd Techniczny, bo Morski Przegląd Historyczny nie jest tym, co lubimy najbardziej i czego oczekiwaliśmy!"
Historia techniki - jak najbardziej. Ale sama technika - nie. Do tego jest "Budownictwo Okrętowe" :P
Grzechu pisze:
pothkan pisze:• zakres: zasadniczo wszystko, co mieści się w tematyce... (ale bez przesady)
Kto określi tematykę? I gdzie będą leżały granice przesady? Czy artykuł o porcelanie z motywami okrętowymi to już przesada, czy jeszcze nie?
To już przesada, owszem :)

Krótko, co mi wpada do głowy:
- historia (zakres: od zarania do wczoraj)
- okręty i statki
- żegluga handlowa (szczególnie polska) i floty wojenne (a tu już nie tylko)
- na oceanach, morzach, rzekach, jeziorach...
- Polska i świat (w tej kolejności, ale bez wyraźnej przewagi)
- bitwy morskie, taktyka tychże...
- dzieje artylerii morskiej (choć to jest już nieźle opisane)
- dzieje budownictwa okrętowego (przede wszystkim na ziemiach polskich)

Co do wyboru: wystarczy, aby nie decydowała o tym jedna osoba, a np. trzy. Chętni i kompetentni się na pewno znajdą.
Grzechu pisze:Akurat w tej kwestii - pozostając przy wydaniu papierowym - ważne jest finansowanie całego przedsięwzięcia. Jeśłi miałoby to być robione własnym sumptem, ewentualnie za pieniążki sponsorów, to OK. Jeśli natomiast miałyby wykorzystane zostać wedle pomysłu Michała środki unijne, to taki scenariusz nie przejdzie - wszystko musi być rozpisane co do dnia i co do grosza. Nikt nie da pieniążków na coś, co może okazać się efemerydą. (Akurat z funduszami unijnymi mam trochę do czynienia - nie jest łatwo uzyskać, jeszcze gorzej jest je wydawać, a już najtrudniej - rozliczyć).
Nie będę się spierać, gdyż pewnie masz rację - ja się po prostu nie znam. Trzeba zrobić burzę mózgów, i tyle - wszystko jest możliwe, wystarczy tylko chcieć.

Ja się od razu deklaruje w ramach umiejętności - np. korekcie i edycji powinienem być w stanie podołać.
Grzechu pisze:Nie pozostaje nic innego jak rozpuścić wici i zapytać potencjalnych twórców o ich zapatrywania na ten pomysł. Nie wątpiąc w dobrą wolę i filantropię przywołanych panów (i nie tylko ich!) jakoś mi się nie wydaje, aby zechcieli puszczać do druku w z natury i w założeniu dość hermetycznym i niszowym czasopiśmie prawdziwe perełki, będące owocem iluś-tam-letnich badań lub pasji... Ale może się mylę?
Również chętnie usłyszę opinie "starszych stażem". Ale swoją drogą: jeśli nie tutaj, to gdzie? Problem polega na tym, że obecnie w Polsce nie ma - o ile mi wiadomo - czasopisma naukowego o tematyce historyczno-(nie tylko wojenno)-morskiej. Więc czemu nie spróbować tej niszy wypełnić?
Grzechu pisze:
pothkan pisze:A mniejsza częstotliwość może paradoksalnie pasować czytelnikom: czasem wygodniej jest wydać 30-40 zł raz w roku, niż 12-15 co miesiąc...
30-40 - OK.
Ale jeśłi się okaże. że 130-140?
Mógłby ktoś to przekalkulować przynajmniej w kilku wariantach nakładu, objętości i częstotliwości? Zupełnie nie znam się na cenach poligrafii...
Dobry pomysł. Przyjmijmy:
- format A5 (zeszytowy)
- objętość 250 stron (całość b/w)
- nakład: symulacje odpowiednio 100, 200 i 400 egzemplarzy
- klejona oprawa, okładka jednostronnie kolorowa i kredowana

W pierwszych z brzegu wyguglanych ofertach "druk na życzenie" wychodzi 6-10 zł netto za egzemplarz (zależnie od nakładu i gramatury papieru).

Przyznam, że też się zdziwiłem - raczej niedrogo, nie?. Ale co ciekawe, dodanie 15-20 stron w kolorze cenę za egz. podwaja a nawet potraja :-o - czyli takie burżujstwo możemy sobie darować.

A poza tym: być może udałoby się "dojść" do tańszych/lepszych drukarni...
Grzechu pisze:Tak, to rzeczywiście bardzo ciekawy pomysł - poważnie!
Plusem byłaby możliwość skorzystania z zaplecza organizacyjnego, doświadczeń itp. Ale jest zasadniczy minus - na pewno żadne z wydawnictw nie pójdzie na to, by do interesu dołożyć. Nawet jeśli bilans miałby być zerowy, to ktoś musi pokryć nakłady poniesione na wydanie.
Kto i w jaki sposób? Trzeba by popatrzeć bliżej na tę kwestię...
Acha, jeszcze jeden minus - należy liczyć się z ingerencją wydawcy w treść i formę nowego tytułu, jeśli miałby być on wydany pod jego auspicjami.
Aż tak poważnie (tzn. o wsparciu finansowym) to nie myślałem, i nie liczę na nie. Chodzi mi konkretnie o następujące aspekty:
- zwykła koleżeńska przyzwoitość (w końcu siłą rzeczy wszyscy się jakoś tam, czasem pośrednio znamy)
- możliwość darmowego rozreklamowania u "starszych braci"
- podział zakresu działań (tzn. żeby sobie tematyką nie wchodzić w paradę)
- no i rzeczywiście, zaplecze organizacyjne i doświadczenie
Grzechu pisze:Naprawdę fajnie byłoby, gdyby wypowiedziała się większa liczba osób...

Byłoby przefajnie :)
Obrazek
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

pothkan pisze:Dobry pomysł. Przyjmijmy:
- format A5 (zeszytowy)
- objętość 250 stron (całość b/w)
- nakład: symulacje odpowiednio 100, 200 i 400 egzemplarzy
- klejona oprawa, okładka jednostronnie kolorowa i kredowana
W pierwszych z brzegu wyguglanych ofertach "druk na życzenie" wychodzi 6-10 zł netto za egzemplarz (zależnie od nakładu i gramatury papieru).
W rzeczywistości wyjdzie około 10-12 PLN brutto, 13-15 za znacznie atrakcyjniejszy format B5 (być może nawet z jednostronnie foliowaną okładką). Pytanie czy będzie to publikacja z ISBN czy nie? Jeżeli tak to trzeba uwzględnić 17 egzemlarzy obowiązkowych dla bibliotek, za które też trzeba zapłacić (czytaj wliczyć w koszta). Zatem jest realna szansa na finalną kwotę rzędu 20-25 PLN. Pytanie czy autorzy tekstów w ramach "zapłaty" za ich pracę otrzymają darmowy egzemplarz? Jeżeli tak to finalna cena produktu nadfal nie powinna przekroczyć 30 PLN.

PS1
Współczucia dla tego kto będzie redaktorem technicznym (nawet przy druku na prawach rękopisu). Przerabiałem to dwa razy, więc wiem co piszę :wink: .

PS2
No i nie należy zapominać, że na druk ktoś będzie musiał wyłożyć 1000-3000 PLN z własnej kieszeni. Zatem subskybcja? Bo nie wiem czy ktoś dysponuje wolnymi środkami tego rzędu? Zwłaszcza przy założeniu, że może się nie zwrócić.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Marmik pisze:Pytanie czy będzie to publikacja z ISBN czy nie? Jeżeli tak to trzeba uwzględnić 17 egzemlarzy obowiązkowych dla bibliotek, za które też trzeba zapłacić (czytaj wliczyć w koszta).
Jako że mówimy o czasopiśmie, to wystarczy ISSN - i wtedy trzeba jedynie przesłać 2 egz. do BN (każdego numeru).

Natomiast ty mówisz o tzw. egzemplarzu obowiązkowym, który rzeczywiście przysługuje 15 bibliotekom (BUJ i BN po dwie sztuki). Ale przyznam, że tej sprawy nie jestem w stanie rozgryźć. Z jednej strony, prawo to jest dość zagmatwane (nie wiem, czy nasza publikacja "podpadałaby" pod ten wymóg - gdzieś chyba słyszałem o progu nakładu...), z drugiej - skądinąd wiem, że jest ignorowane przez dużą część wydawców (z tymi największymi na czele).
Marmik pisze:Jeżeli tak to finalna cena produktu nadfal nie powinna przekroczyć 30 PLN.
I myślę, że taka cena (ok. 35 zł) byłaby odpowiednia i uczciwa. Ale to wszystko trzeba by podliczyć, podsumować... W każdym razie o obawach Grzecha (130-140 zł) można zapomnieć :)
Marmik pisze:Współczucia dla tego kto będzie redaktorem technicznym (nawet przy druku na prawach rękopisu). Przerabiałem to dwa razy, więc wiem co piszę :wink: .
Hm...? A możesz rozszerzyć swoją wypowiedź? :) Bo nie wiem, o czym konkretnie myślisz.
Marmik pisze:No i nie należy zapominać, że na druk ktoś będzie musiał wyłożyć 1000-3000 PLN z własnej kieszeni. Zatem subskybcja? Bo nie wiem czy ktoś dysponuje wolnymi środkami tego rzędu? Zwłaszcza przy założeniu, że może się nie zwrócić.
Ja jestem za subskrypcją (w momencie między złożeniem numeru, a wysłaniem go do druku). W koszt 3000 zł raczej wątpię, najpewniej coś koło 1200-1500...
Obrazek
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

pothkan pisze:Jako że mówimy o czasopiśmie, to wystarczy ISSN - i wtedy trzeba jedynie przesłać 2 egz. do BN (każdego numeru).
Natomiast ty mówisz o tzw. egzemplarzu obowiązkowym, który rzeczywiście przysługuje 15 bibliotekom (BUJ i BN po dwie sztuki). Ale przyznam, że tej sprawy nie jestem w stanie rozgryźć. Z jednej strony, prawo to jest dość zagmatwane (nie wiem, czy nasza publikacja "podpadałaby" pod ten wymóg - gdzieś chyba słyszałem o progu nakładu...), z drugiej - skądinąd wiem, że jest ignorowane przez dużą część wydawców (z tymi największymi na czele).
Progiem jest liczba 100, poniżej której wymaga się jedynie 2 egzemplarzy obowiązkowych. To, że nawet największe wydawnictwa olewają ustawę, nie zwalnia nikogo z przestrzegania prawa. Z tego co mi wiadomo jedynie BJ powaznie traktuje sprawę i na bieżąco aktualizuje katalogi. Nie stronią też od podziękowań za EO, czego absolutnie nie można powiedzieć o BN.
Gromadzenie czasopism w zbiorach bibliotecznych IMHO mija się z celem (przy setkach czy tysiącach tytułów wydawanych każdego dnia czy mieisiąca), ale wymagane jest przesłanie 2 egz do Narodowego Ośrodka ISSN.

Omawiana tutaj publikacja mogłaby mieć ISSN, bo w myśl definicji od drugiego numeru mogłaby być wydawnictwem ciągłym. Niemniej np. pierwszy numer Rocznika Bezpieczeństwa Morskiego opatrzony jest ISBN.
pothkan pisze:Hm...? A możesz rozszerzyć swoją wypowiedź? :) Bo nie wiem, o czym konkretnie myślisz.
O złożeniu tego wszystkiego do kupy (skład, łamanie itp). Jeszcze nie widziałem by wielu autorów wykazało się dyscypliną redakcyjną i przesłalo tekst na zasadzie kopiuj-wklej. Nawet gdy podstawowe parametry są wyraźnie podane. A poza tym zawsze można coś upchać, by zaoszczędzić parę stron, choć szczerze mówiąc nie warto, bo zyski groszowe. Jedyna oszczędność to masa publikacji ;).
Marmik pisze:Ja jestem za subskrypcją (w momencie między złożeniem numeru, a wysłaniem go do druku). W koszt 3000 zł raczej wątpię, najpewniej coś koło 1200-1500...
3000 PLN podałem dla 400 egz, dla formatu B5, który, co podkreśliłem, jest znacznie atrakcyjniejszy dla tego typu publikacji wyjdzie prawie 4000 PLN. Zresztą... masz akurat pod ręką tysiaka? :wink:

W kwestii papieru to raczej nie warto brać offsetowej 80-ki, a nieco grubszą i znacznie praktyczniejszą 90-tkę.

Zróbmy test. Niech autor pierwszego postu (lub mod) dołączy ankietę z pytaniem "Czy wykupiłbyś subsktybcję?". Zobaczymy ile realnie osób się zgłosi.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4537
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Marmik pisze:O złożeniu tego wszystkiego do kupy (skład, łamanie itp). Jeszcze nie widziałem by wielu autorów wykazało się dyscypliną redakcyjną i przesłalo tekst na zasadzie kopiuj-wklej. Nawet gdy podstawowe parametry są wyraźnie podane. A poza tym zawsze można coś upchać, by zaoszczędzić parę stron, choć szczerze mówiąc nie warto, bo zyski groszowe. Jedyna oszczędność to masa publikacji ;).
A tak na marginesie (nie a propos omawianego projektu), w jakim formacie radzisz przesyłanie gotowego pliku do druku? DOC, RTF, PDF...?
Marmik pisze:3000 PLN podałem dla 400 egz, dla formatu B5, który, co podkreśliłem, jest znacznie atrakcyjniejszy dla tego typu publikacji wyjdzie prawie 4000 PLN. Zresztą... masz akurat pod ręką tysiaka? :wink:
Nie mam :-( Ale moim zdaniem jesteś zbytnim optymistą co do nakładu (przynajmniej na początek). Format ok, rzeczywiście B% lepiej się prezentuje, ale na początek wystarczy 150 sztuk (i oby się uzbierało po 200-250 stron). To i tak byłoby nieźle. Brutto by wyszło ok. 14 zł za sztukę - przy "złapaniu" na subskrypcję* nawet 50-60 osób (licząc po 35 zł) - koszt druku zostałby pokryty.

* Na początku byłaby to raczej przedpłata - a później (w wariancie hiperoptymistycznym) - prenumerata (co by jednak zobowiązywało do wydawania iluś tam zeszytów na rok).

Podsumowując: spokojnie, nie pali się. Z dotychczasowej dyskusji - moim zdaniem - wynika, że pomysł jest całkiem realny i wykonalny. Teraz potrzebni będą ludzie: chętni do poświęcenia części swego czasu na ten projekt, oraz oczywiście - autorzy skłonni użyczyć swojej pracy. A przede wszystkim, więcej głosów w dyskusji.

Jak już ktoś wyżej wspomniał: wile z tytułów w szeroko rozumianej "branży" (militaria itd.) zaczynało "od niczego". Niektóre przetrwały, niektóre nie. Ale trzeba spróbować. Tym bardziej, że ten pomysł jest o tyle łatwiejszy do wykonania, że zakłada nieregularne wydawanie, i nie goni terminem*.

*Co mi przypomina, że listopad za pasem, a październikowego "Misia" ni-chu-chu :? Ale to taka dygresja.
ODPOWIEDZ