Grzechu pisze:A jak? Ktoś będzie trzymał w domu i rozsyłał zainteresowanym? Niby OK, ale jak się zrobią dziesiątki lub setki egzemplarzy nie sprzedanych to co? Na przemiał?
Przedpłata na każdy kolejny numer, przed drukiem. Nie byłby to "kot w worku", bo spis treści byłby upubliczniany wcześniej.
Tyle co mi wpadło do głowy, ale ja się nie znam - liczę, że ktoś z obecnych owszem
Grzechu pisze:pothkan pisze:• artykuły bez skrótów, z pełnym aparatem naukowym (przypisy, bibliografia), streszczeniem anglojęzycznym itd.
Zgoda... w zasadzie...
Jak masz jakieś "ale", to się nie kryj z nim
Grzechu pisze:pothkan pisze:• co do nazwy: pomyślałem o tytule coś jak "Morski Przegląd Historyczny" lub "Przegląd Historii Morskiej", itd.
Dlaczego historia? A gdzie technika?! "Trzeba zrobić Morski Przegląd Techniczny, bo Morski Przegląd Historyczny nie jest tym, co lubimy najbardziej i czego oczekiwaliśmy!"
Historia techniki - jak najbardziej. Ale sama technika - nie. Do tego jest "Budownictwo Okrętowe"
Grzechu pisze:pothkan pisze:• zakres: zasadniczo wszystko, co mieści się w tematyce... (ale bez przesady)
Kto określi tematykę? I gdzie będą leżały granice przesady? Czy artykuł o porcelanie z motywami okrętowymi to już przesada, czy jeszcze nie?
To już przesada, owszem
Krótko, co mi wpada do głowy:
- historia (zakres: od zarania do wczoraj)
- okręty i statki
- żegluga handlowa (szczególnie polska) i floty wojenne (a tu już nie tylko)
- na oceanach, morzach, rzekach, jeziorach...
- Polska i świat (w tej kolejności, ale bez wyraźnej przewagi)
- bitwy morskie, taktyka tychże...
- dzieje artylerii morskiej (choć to jest już nieźle opisane)
- dzieje budownictwa okrętowego (przede wszystkim na ziemiach polskich)
Co do wyboru: wystarczy, aby nie decydowała o tym jedna osoba, a np. trzy. Chętni i kompetentni się na pewno znajdą.
Grzechu pisze:Akurat w tej kwestii - pozostając przy wydaniu papierowym - ważne jest finansowanie całego przedsięwzięcia. Jeśłi miałoby to być robione własnym sumptem, ewentualnie za pieniążki sponsorów, to OK. Jeśli natomiast miałyby wykorzystane zostać wedle pomysłu Michała środki unijne, to taki scenariusz nie przejdzie - wszystko musi być rozpisane co do dnia i co do grosza. Nikt nie da pieniążków na coś, co może okazać się efemerydą. (Akurat z funduszami unijnymi mam trochę do czynienia - nie jest łatwo uzyskać, jeszcze gorzej jest je wydawać, a już najtrudniej - rozliczyć).
Nie będę się spierać, gdyż pewnie masz rację - ja się po prostu nie znam. Trzeba zrobić burzę mózgów, i tyle - wszystko jest możliwe, wystarczy tylko chcieć.
Ja się od razu deklaruje w ramach umiejętności - np. korekcie i edycji powinienem być w stanie podołać.
Grzechu pisze:Nie pozostaje nic innego jak rozpuścić wici i zapytać potencjalnych twórców o ich zapatrywania na ten pomysł. Nie wątpiąc w dobrą wolę i filantropię przywołanych panów (i nie tylko ich!) jakoś mi się nie wydaje, aby zechcieli puszczać do druku w z natury i w założeniu dość hermetycznym i niszowym czasopiśmie prawdziwe perełki, będące owocem iluś-tam-letnich badań lub pasji... Ale może się mylę?
Również chętnie usłyszę opinie "starszych stażem". Ale swoją drogą: jeśli nie tutaj, to gdzie? Problem polega na tym, że obecnie w Polsce
nie ma - o ile mi wiadomo - czasopisma
naukowego o tematyce historyczno-(nie tylko wojenno)-morskiej. Więc czemu nie spróbować tej niszy wypełnić?
Grzechu pisze:pothkan pisze:A mniejsza częstotliwość może paradoksalnie pasować czytelnikom: czasem wygodniej jest wydać 30-40 zł raz w roku, niż 12-15 co miesiąc...
30-40 - OK.
Ale jeśłi się okaże. że 130-140?
Mógłby ktoś to przekalkulować przynajmniej w kilku wariantach nakładu, objętości i częstotliwości? Zupełnie nie znam się na cenach poligrafii...
Dobry pomysł. Przyjmijmy:
- format A5 (zeszytowy)
- objętość 250 stron (całość b/w)
- nakład: symulacje odpowiednio 100, 200 i 400 egzemplarzy
- klejona oprawa, okładka jednostronnie kolorowa i kredowana
W pierwszych z brzegu wyguglanych ofertach "druk na życzenie" wychodzi 6-10 zł netto za egzemplarz (zależnie od nakładu i gramatury papieru).
Przyznam, że też się zdziwiłem - raczej niedrogo, nie?. Ale co ciekawe, dodanie 15-20 stron w kolorze cenę za egz. podwaja a nawet potraja

- czyli takie burżujstwo możemy sobie darować.
A poza tym: być może udałoby się "dojść" do tańszych/lepszych drukarni...
Grzechu pisze:Tak, to rzeczywiście bardzo ciekawy pomysł - poważnie!
Plusem byłaby możliwość skorzystania z zaplecza organizacyjnego, doświadczeń itp. Ale jest zasadniczy minus - na pewno żadne z wydawnictw nie pójdzie na to, by do interesu dołożyć. Nawet jeśli bilans miałby być zerowy, to ktoś musi pokryć nakłady poniesione na wydanie.
Kto i w jaki sposób? Trzeba by popatrzeć bliżej na tę kwestię...
Acha, jeszcze jeden minus - należy liczyć się z ingerencją wydawcy w treść i formę nowego tytułu, jeśli miałby być on wydany pod jego auspicjami.
Aż tak poważnie (tzn. o wsparciu finansowym) to nie myślałem, i nie liczę na nie. Chodzi mi konkretnie o następujące aspekty:
- zwykła koleżeńska przyzwoitość (w końcu siłą rzeczy wszyscy się jakoś tam, czasem pośrednio znamy)
- możliwość darmowego rozreklamowania u "starszych braci"
- podział zakresu działań (tzn. żeby sobie tematyką nie wchodzić w paradę)
- no i rzeczywiście, zaplecze organizacyjne i doświadczenie
Grzechu pisze:Naprawdę fajnie byłoby, gdyby wypowiedziała się większa liczba osób...
Byłoby przefajnie
