Wsparcie artyleryjskie piechoty
Wsparcie artyleryjskie piechoty
Witam,
Przed chwila zarejstrowalem sie na forum poniewaz szukam odpowiedzi na pewne nurtujace mnie pytanie dotyczace nowoczesnej marynarki wojennej.
Chodzi o kwestie wsparcia artyleryjskiego z okretow. Czy obecnie jeszcze cos takiego istnieje? Czy jaki kraj uzywa wiekich okretow (pancerniki?) zeby sluzyly jako artyleria wspierajaca np. piechote?
Pozdrawiam,
--
moose
Przed chwila zarejstrowalem sie na forum poniewaz szukam odpowiedzi na pewne nurtujace mnie pytanie dotyczace nowoczesnej marynarki wojennej.
Chodzi o kwestie wsparcia artyleryjskiego z okretow. Czy obecnie jeszcze cos takiego istnieje? Czy jaki kraj uzywa wiekich okretow (pancerniki?) zeby sluzyly jako artyleria wspierajaca np. piechote?
Pozdrawiam,
--
moose
Cóż pancerników już nie ma ;( trafiły do "muzeum", a ostatnie ciężkie krążowniki (chyba) rdzewieją w Rosji. Wsparcie altyleryjskie to jedynie działa 127-114. Znajdują się na większości większych okrętów (niszczyciele, krążowniki) Niemcy co prawda kombinowali z panzerhaubizte 2000 (155 mm bodajże), ale w jednym z NTW czytałem, że program ten upadł. Pozostało więc lotnictwo i chyba tomahawki.
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
W czasie ostatniej wojny w Zatoce okręty dość intensywnie wspierały działania wojsk lądowych. Powszechnie publikowane było zdjęcie jednej z brytyjskich fregat ostrzeliwujących ląd. Przy czym nie jest to wsparcie na zasadzie "nawały ogniowej" jak to miało miejsce w czasie II wojny, a co stosowały jeszcze amerykańskie pancerniki w czasie pierwszej wojny w Zatoce (1991), a raczej precyzyjne niszczenie celów punktowych, często z wykorzystaniem amunicji o przedłużonym zasięgu i amunicji kierowanej.
Zresztą wsparcie wojsk lądowych "wraca do łask" i również tą myślą uzbraja się amerykańskie LCSy i Zummwalty, a i na innych okrętach częściej instaluje się, bardziej przydatne do wsparcia wojsk lądowych pięciocalówki, zamiast powszechnych do niedawna trzycalówek.
Zresztą wsparcie wojsk lądowych "wraca do łask" i również tą myślą uzbraja się amerykańskie LCSy i Zummwalty, a i na innych okrętach częściej instaluje się, bardziej przydatne do wsparcia wojsk lądowych pięciocalówki, zamiast powszechnych do niedawna trzycalówek.
No to "dałeś ognia" AdamieAdam pisze:również tą myślą uzbraja się amerykańskie LCSy i Zummwalty

Co innego AGS "Zumawalta", a w przyszłości być może EM Railgun.
To fakt, pięciocalówki przeżywają renesans. Niemniej dokonując wyboru armaty nie należy kierować się modą, a potrzebami.Adam pisze:na innych okrętach częściej instaluje się, bardziej przydatne do wsparcia wojsk lądowych pięciocalówki, zamiast powszechnych do niedawna trzycalówek.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
No faktycznie, zapędziłem sie "trochę" ;)Marmik pisze:No to "dałeś ognia" Adamie :D . LCSy mają szwedzkie sikawki :wink: .Adam pisze:również tą myślą uzbraja się amerykańskie LCSy i Zummwalty
Co innego AGS "Zumawalta", a w przyszłości być może EM Railgun.
Ta moda właśnie wynika z potrzeb.To fakt, pięciocalówki przeżywają renesans. Niemniej dokonując wyboru armaty nie należy kierować się modą, a potrzebami.Adam pisze:na innych okrętach częściej instaluje się, bardziej przydatne do wsparcia wojsk lądowych pięciocalówki, zamiast powszechnych do niedawna trzycalówek.
Chociaż ciągle wydaje mi się, że trudno o sensowne wsparcie sił lądowych kalibrem mniejszym niż sześć cali. Wszak artyleria lądowa to też głownie ten kaliber.
U kogo wynika, u tego wynika. Właśnie o to chodzi, że nie wszyscy stawiają takie wymogi, więc nie dają się zwariować i zamiast jebutnej niepotrzebnej armaty wstawiają normalną 76-tkę (Nansen, Formidable, Sachsen etc). "Duży" kaliber pojawia się przy wybranych konstrukcjach (wyjątek WłosiAdam pisze:Ta moda właśnie wynika z potrzeb.

To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
DziękiCiowiec pisze:masz poczucie humoru - 127 wydaje mi się raczej zabawką........406 mm to by było coś...
Swoją drogą lądu nijak nie mozna porównac do morzaCiowiec pisze: swoją drogą na lądzie stosuje się nawet armaty 200 milimetrowe

To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
http://softland.com.pl/aerojac/dane/pion.html - chodziło mi o tą - i o dziwo jest armata
jakby z takiej grzmotnąć to można by i blok zdezintegrować
Ale przyznasz chyba, że 127 mm to skromna pukawka jak na okręt o wyporności 7000 czy 9000 ton, toż to nawet takie maleństwa w porównaniu do okrętów jak czołgi mają porównywalne działka........szkoda, że tamte czasy już nie wrócą
To musi być przeżycie stać podczas strzału obok takiej armaty, przyznacie rację, nie?
Ale przyznasz chyba, że 127 mm to skromna pukawka jak na okręt o wyporności 7000 czy 9000 ton, toż to nawet takie maleństwa w porównaniu do okrętów jak czołgi mają porównywalne działka........szkoda, że tamte czasy już nie wrócą


To musi być przeżycie stać podczas strzału obok takiej armaty, przyznacie rację, nie?
Przeżycie z rodzaju tych, jakie mają rosyjscy kierowcy - krótkie, za to pełne wrażeńCiowiec pisze:To musi być przeżycie stać podczas strzału obok takiej armaty, przyznacie rację, nie?
Brytyjczycy często-gęsto z owych stumilimetrowych pojedyńczych pukawek dość skutecznie 'pukali' sobie do Argentyńczyków na Falklandach. Proponuję wziąźć pod rozwagę - że może po prostu nie liczy się już obecnie kaliber, a zdolność do trafienia w cel?
Hej
Wiele haubic 155 mm jest w stanie oddać 3 strzały w 15 s. (oczywiście nie można już więcej w takim tempie). A skoro już poruszyliśmy ten temat to mam pytanie okrętowe:
W artylerii polowej jest to w miare rozpowszechniona sztuczka (oczywiście tylko w pewnym przedziale odległości tak można) - oddaje się te 3 szybkie strzały kazdy na nieco innym ładunku i kacie podniesienia z takim wyliczeniem że wszystkie trzy pociski spadają na cel jednocześnie. Czy okręty przy ostrzale celów naziemnych też się tak czasem bawiły (bo jakoś nie słyszalem ale wydaje mi się to wykonalne)?
To jest standardowy sposób działania samobieżnych dział - 3 strzały i chodu bo już po 1. przeciwnik mógł namierzyć radarem skąd strzelają i sam zacząć.Mitoko pisze:Pion to specyficzna armata - niby ciężka kolumbryna, a przystosowana do manewrowej walki - rąbnąć salwę-dwie i w nogi nim pociski dolecą do celu.
Wiele haubic 155 mm jest w stanie oddać 3 strzały w 15 s. (oczywiście nie można już więcej w takim tempie). A skoro już poruszyliśmy ten temat to mam pytanie okrętowe:
W artylerii polowej jest to w miare rozpowszechniona sztuczka (oczywiście tylko w pewnym przedziale odległości tak można) - oddaje się te 3 szybkie strzały kazdy na nieco innym ładunku i kacie podniesienia z takim wyliczeniem że wszystkie trzy pociski spadają na cel jednocześnie. Czy okręty przy ostrzale celów naziemnych też się tak czasem bawiły (bo jakoś nie słyszalem ale wydaje mi się to wykonalne)?
Pozdro
Speedy
Speedy