Witam,
karol pisze:a ja lubię i szanuje Sławka wiesz za co? Za to, że dzięki tej Jego pasji przeciętny czytelnik w Polsce dowie się, że w ogóle istnieje coś takiego, jak stal B i autor taki, jak Okun

mówię to całkiem poważnie Hubert, ten chłop może i błądzi, ale robi wspaniałą robotę i na przykład miło wspomina wielu tutejszych userów czas Jego pobytu wśród userów FOW, gdyż dyskusje i dowodzenie było przyjmowane z prawdziwymi wypiekami na twarzy, a o ile podniosła się wiedza takich spokojny entuzjastów spraw morskich, jak ja i mi podobni, którzy dostępu do źródeł nie mają niemal wcale, albo jak mają, to czasowe ograniczenia pozbawiają ich przyjemności analiz!

ja na przykład do dziś dnia spotykam się z pytaniami w necie, czy faktycznie typ Iowa był zdolny pruć 36 węzłów!

swego czasu ta teza została bezapelacyjnie odrzucona, ale ...
W którymś numerze MSiO (o ile pamięć mnie nie myli), był artykuł Krzysztofa Gerlacha, wyjaśniajacy, dlaczego mity zawsze zwycieżają z faktami. To był bardzo pouczający artykuł i na ile potrafię ocenić, trafiał w sedno problemu. Dlaczego o tym wspominam? Bo dostrzegając zasadność punktu widzenia, który przedstawiłeś, dostrzegam też inną stronę medalu. Taką, że Autor, na temat publikacji którego dyskutujemy, rozsiewa mity. Ja czytając jego książeczkę irytowałem się przez pierwszych pięć stron, potem się już tylko śmiałem. Owszem, były to wyrzucone w błoto pieniądze, ale nie jest to suma, nad którą bym jakoś strasznie rozpaczał, więc mnie przeczytanie tego czegoś nie zaszkodziło.
Problem polega jednak na tym, że własnie osobom, które pierwszy raz stykają się z tematem, i w stosunku do których te pozycje odgrywają role popularyzatorską, którą tak doceniasz, tego typu publikacje szkodzą najbardziej. Dlatego, że mogą uwierzyć, że to co jest tam napisane, to PRAWDA i FAKTY. I to jest własnie jedna z przyczyn, dla których mity zwyciężają z faktami.
Iowa 36w? Ciekawe. O 35 w potencjalnie możliwych do osiągnięcia, przy bardzo specyficznym stanie okrętu, to owszem słyszałem, ale o 36 to jeszcze nie. Ach, mam nadzieję, że nie muszę dodawać, że ten specyficzny stan, o którym piszę nie miał najmniejszych szans zaistnieć w jakiejkolwiek sytuacji zbliżonej do bojowej.
Pozdrawiam
Hubert