A zastanówmy się, czy IJ decydenci wiedzieli co to wojna totalna. Zakładając myślenie "zachodnie" szukamy strategii, daleksiężnych planów dla IJN. Tymczasem pod koniec III42 IJN zabezpieczyła wykonanie planu strategicznego konfliktu, zdobycie terenów strategicznie ważnych dla Cesarstwa. Pozostało jedynie wygrać na morzu, co było celem dowódcy Połączonej Floty Yamamoto. Jedyny mozliwy sposób to kolejna konfrontacja. Dopiero nad nim był niejaki Nagano, który nie widział nic innego poza kopią Cuszimy 38 lat poźniej, dalej Tojo...ragozd pisze:...Yamamoto byłby w stanie wynegocjować wielce korzystne warunki - zwłaszcza gdyby Japonia zdecydowała się na wypowiedzenie paktu antykomiternowskiego i przyłączyła się do wojny z Niemcami. To ostanie to już wielkie gdybanie, ale za cenę Filipin? Ja bym na to poszedł na miejscy Yamamoto, amerykanie nie mieliby wyjścia.
Tutaj na forum dominuje spojrzenie taktyczne, a wojna to sprawa strategiczno-polityczna. Yamamoto lubil zaskakiwać i iść na radykalne rozwiązania.
Staram się zwrócić uwagę na rzeczywiste cele jakie postawiono Y. On nie miał wygrać z USA [sam głośno twierdził, że jest to niewykonalne], celem Y. było wygrać ze swoim przeciwnikiem, jakim na Pacyfiku była US Navy [ a to w 1942 było wykonalne].
Taki stan rzeczy miał zdaniem IJ doprowadzić do rokowań pokojowych.
Nie róbmy z Y. stratega cesarstwa. Przegrał najw., wymarzoną, decydującą bitwę, nie wykonał postawionego zadania = koniec gry.