Było możliwe - patrz Filipiny. Oczywiście potrwałoby długo.radar pisze:Najprwdopodobniej tylko dalsze wypalanie i zagładzanie Japończyków nie przyniosłoby takiego efektu na Hirohito... może ewentualnie sowiecka ofensywa w Mandżurii, ale to też wątpliwe.
1. Zdobycie górzystych wysp Japońskich było po prostu niemożliwe [patrz konflikty w Jugosławii]
Owszem - Truman nie chciał powtórki z Saipanu na wielką skalę.2. Reakcja narodu japońskiego byłaby oczywista. Walka do ostatniego skośnego oka
Gdyby Armia Kwantuńska się nie poddała, potrzebowaliby miesięcy. Chiny nie były "amerykańską strefą interesów" - to stary wymysł, wywiedziony w praktyce jeszcze z "Tez w kwestii narodowej i kolonialnej", a F. D. Roosevelt był jednym z największych rzeczników niepodległych i niezawisłych Chin, co więcej jednym z najbardziej antykolonialnych prezydentów (n.b. wymusił na Kongresie rozszerzenie autonomii, a dalszej perspetkywie przekształcenie jej w pełną niepodległość Filipin). Dlaczego prezydent, który w swym inauguracyjnym przemówieniu uznał za największe zagrożenie dla świata nie komunizm (jak uważał Hoover), a kolonializm, nawiązał kontakty z ZSRS, w latach 30. sprzedawał temu ZSRS najnowsze amerykańskie uzbrojenie, negliżował znaczenie paktu Ribbentrop-Mołotow, jeszcze PRZED wybuchem II wojny miał uważać iż najlepszym sposobem zapewnienia pokoju we wschodniej części Europy, byłoby oddanie jej pod kuratelę sowiecką, miałby mieć coś przeciwko daniu tam włądzy miejscowym komunistom (przecież to też Chińczycy, na dodatek popieranii przez ogromną część narodu)? Dlaczego wiceprezydent Wallace, jeden z najbardziej "betonowych" amerykańskich komunistów, miałby mieć coś przeciw rozszerzaniu sowieckiej strefy wpływów? Dlaczego Roosevelt po japońskiej agresji na Chiny, zaproponował Japończykom i Chińczykom utworzenie rządu jedności narodowej, a w dalszej perspektywie postulował stworzenie federacji chińsko-japońskiej?3. Rosjanie potrzebowali kilku dni na podbicie Mandżurii. W przypadku przedłużania się konfliktu mogliby zająć większośc terenu podbitego przez Cesarstwo, tzw. strefę interesów USA, podstawowy powód kryzysu jap-am w 1941 i pośrednia przyczyna rozpoczęcia wojny na Pacyfiku.
Czang Kai Szek miał w 1940 roku lepsze stosunki ze Stalinem, niż Rooseveltem - Sowieci dostarczali mu broń i wspierali wywiadowczo. Zresztą było to oczywiste, ponieważ obu stronom zależało na maksymalnym osłabieniu Japonii, a ponieważ niestety Żukow się nie sprawił w Mandżurii (co prawda Stalinowi doniesiono inaczej, ale ten wiedział od agentów NKWD w Japonii, że straty obu stron były w rzeczywistości zbliżone, więc "bezprzykładny sukces" Żukowa ogranicza się do odbicia kawałka bezwartościowej pustynii i jest w praktyce tylko propagandowy).
Jak idzie o główną i bezpośrednią przyczynę wybuchu tej wojny, była ona zbliżona do przyczyn jakie pchnęły Hitlera do napaści na państwo Stalina (a tego drugiego do przygotowania analogicznej agresji na ziemie Hitlera). ZSRS i III Rzesza musiały rychło stoczyć wojnę, ponieważ było miejsce tylko dla jednego lidera walki "o świat bez granic, wojen, wyzysku, podziałów". Podobnie USA i Japonia musiały albo toczyć wojnę, albo ulec antykolonialnej wizji swego rywala - na świecie nie mogło być dwu państw walczących o "kolonialne wyzwolenie ludów Azji" (co prawda byli jeszcze Sowieci, ale ci akurat mieli omalże identyczną wizję jak Roosevelt, doskonale wiedząc iż "szerokie siły narodu", rychło zostaną zastąpione partiami robotniczo-chłopskimi, czemu Roosevelt nie będzie się zbytnio przeciwstawiał, uznając powyższe za "dziejową konieczność").
Była wtedy cenzura i świat zobaczył migawki z jatki na Betio, pod Anzio, czy plaży Omaha dopiero w kilka lat później.
4. USA musiało przerwać konflikt, bo świat chciał pokoju, a nie wielomiesięcznych transmisji radiowych z kolejnych operacji wyniszczających naród, pozbawiony sił i środków do walki ofensywnej.
Wielomiesięczne transmisje radiowe - a dlaczego miano by tam dopuścić jakiegokolwiek radiowca, który nadawałby coś innego jak "nasi chłopcy znów wykazali się bezprzykładnym męstwem, z minimalnymi stratami likwidując kolejny punkt oporu wroga. Odkryto kolejne masowe groby ofiar militarystycznego reżimu. Pościg za zbrodniarzami trwa - ludność japońska z nadzieją wita nadejście pokoju"? Gdyby ktoś ośmielił się kwestionować podobny punkt widzenia, miałby wszelkie szanse na wizytę FBI, więzienie za kwestionowanie "sensu wysiłku wojennego USA" oraz oskarżenia o kryptofazszyzm, na łamach przyjaznej Demokratom prasy. Jak idzie o rozgłośnie japońskie - radio Berlin nadawało całymi latami podobne kawałki o zbrodniach sowieckich z frontu wschodniego, ale świat miał to serdecznie gdzieś. Czy naprawdę wierzysz, że Japonia byłaby w stanie wygrać propagandową wojnę z USA? Że Amerykanie nie wyeliminowaliby tych rozgłośni, a potem dominowałaby ich jedynie słuszna wizja rzeczywistości?
No chyba że chodzi ci o Sowietów - ci z radością skontrastowaliby, w ich propagandzie przypominające piknik, wyzwolenie Chin, z "krwawą jatką" imperialistów w Japonii.
Fereby