Pancerniki
KGV to raczej na pewno. Owszem - trochę problemów z wieżami 4-działowymi, ale w walce sprawdzały się nieźle.
Również VV - nowoczesna konstrukscje, jednak praltycznie nie sprawdzona w walce.
Osobiście raczej wykluczyłbym Richelieu, ale to ze względów "nielubienia", a nie merytorycznych.
W przypadku USA trzeba wziąźć pod uwagę wszystkie trzy typy...
Również VV - nowoczesna konstrukscje, jednak praltycznie nie sprawdzona w walce.
Osobiście raczej wykluczyłbym Richelieu, ale to ze względów "nielubienia", a nie merytorycznych.
W przypadku USA trzeba wziąźć pod uwagę wszystkie trzy typy...
Lubię Bismarcki... szczególenie ze względu na .... niezrozumienie przez wielu shiploverów ich systemu opancerzenia...Saddam pisze:Co do pancerników niemieckich, Tirpitz był hyba jedynym okrętem, którego lotnictwo morskie nie mogło zatopić, udało się dopiero ciężkim bombowcom startującym z Wysp Brytyjskich.
Co do zalet - szybkostrzelna artyleria - chyba jedyny taki wielki kaliber z pociskami o ładunkach w łuskach...
Opancerzenie "pancernopokładowe" - nienaruszalna siłownia i magazyny amunicji z bliskich dystansów walki... (chociaż niektórzy twierdzą, ze to wada
Macieju, przecież to proste:Maciej pisze:Tak CIA - wytypujmy kilka okrętów i porównajmy ich cechy w kilku znaczących kategoriach:
1. artyleria główna - najlepsza (o największym zasięgu i doskonałych własnościach balistycznych) na Vittorio Venetto.
2. artyleria średnia/uniwersalna i plot - na VV nie było tych dziadowskich dział uniwersalnych, tylko perfekcyjne pelotki o doskonałe sześciocalówki...
3. SKO - no cóż - pracowano nad radarem.
4. system opancerzenia - czego to one nie wytrzymały - a blachy - Włosi mieli bezsprzecznie najlepsze...
5. maszyny - szybkie, sprawne, mały zasięg nie przeszkadzał na Śródziemnym...
6. własności morskie - wystarczające na Śródziemne...
Oczywiście, że w ten sposób nic nie osiągniemy - inne cele, inne okręty.Maciej pisze:W ten sposób opiszemy sobie każdy z okrętów.
To oczywisty spisek Macieja - wyeliminowanie z konkursu okrętów włoskich...Maciej pisze:Proponuję pięiu pretendentów: Bismarck, Yamato, Iowa, Vanguard i Richelieu.
Tymczasem "VV" był w latach 1940 - 41 bezsprzecznie najpotężniejszym okrętem liniowym świata. I chociaż można się zastanawiać nad jego rolą na Pacyfiku, to jednak nie można o nim zapominać...
Pozdrawiam
Ksenofont
Edit: nie sprawdzone w walce?
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?


To nie jest nawet "teścik", tylko "rating".acar pisze:Polecam ten teścik. Stary, dobry i uwzględnia VV![]()
![]()
![]()
http://www.combinedfleet.com/baddest.htm
Więc przykładam się do opinii CIA

X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?


Jest trochę w necie tego typu (czyt. do bani) porównań pancerników...
http://www.battleship.org/html/Articles ... Better.htm
http://www.battleship.org/html/Articles ... Better.htm
Jak nie zbudowane to Montana, brytyjskie projekty z lat 20-tych i niektore z projektow Liona z czasow wojny (np ten 80 tys ton z pancerzem 457 mm).Saddam pisze:Wiem, że wiele już było podobnych tematów, ale niech ten będzie zbiorczy.
Interesuje mnie, który z okrętów liniowych uważacie za najlepszy. Chodzi mi
o okręty zaprojektowane przed drugą wojną (zbudowane przed nią, wtracie wojny, po iub ostatecznie nie zbudowane).
Mje typy to: Richelieu i Musahi
Wolalbym stac np na pokladzie Montany (a raczej w opancerzonym stanowisku dowodzenia). A najchetniej H3 i zasowac 33 wezly ostrzeliwujac sie z 6x457Saddam pisze:Richelieu mógł używać pełnej siły artylerii głównej zbliżając się do wroga, bez wystawiania na trafienia całej długiej burty. Za Musahi'm przemawia siła ognia. Nie miałbyś wątpliwości, nawet stojąc na pokładzie okrętu takiego jak Iowa gdyby leciało na ciebię ponad 13 ton metalu i materiałów wybuchowych.
Tak niesmialo przypomne ze np Grom i Blyskawica mialy wiecej luf na rufie.Maciej pisze: Jego projektanci popełnili karygodny błąd - biorąc pod uwagę, że to francuz, powinien mieć całą art. gł. zgrupowaną na... rufie![]()
Ja jeszcze dorzuce ze rekordowy zasieg trafien na morzu to niemieckie dziala kalibru 280 mm, czyli mniejszego niz stosowane w wiekszosci krajow i brytyjskich 381 mm z I wsw, a nie najnowszych i najwiekszych dzial o najwiekszej donosnosci.niezalogowany CIA pisze: Zasięg armat IIWŚ głównego kalibru jest w wypadku walki na morzu bez znaczenia - wszystkie miały potężny zasięg (przydaje się do ostrzału celów lądowych). W czasie drugiej wojny światowej dystans walki 25 km to już maksimum z którego można trafić... no może jeszcze 30km jeżeli chcemy tracić amunicję...![]()
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
Taka konfiguracja uzbrojenia art. była standardem dla silnych niszczycieli w końcu lat trzydziestych ( Massy, Fubuki, Le Hardi... ) i wynikała z taktyki ich użycia - najpierw szybki atak torpedowy ( najlepiej niepostrzeżenie... ) a potem w nogi ostrzeliwując się. A w tym przypadku najlepiej mieć sporą artylerie na rufie.Boruta pisze:Tak niesmialo przypomne ze np Grom i Blyskawica mialy wiecej luf na rufie.
Zapewne względy "ciężarowe" miały tu również zastosowanie.
Pozdrawiam,
Maciej
niezalogowany CIA pisze:Zasięg armat IIWŚ głównego kalibru jest w wypadku walki na morzu bez znaczenia - wszystkie miały potężny zasięg (przydaje się do ostrzału celów lądowych). W czasie drugiej wojny światowej dystans walki 25 km to już maksimum z którego można trafić... no może jeszcze 30km jeżeli chcemy tracić amunicję...Saddam pisze:Liczy się też zasięg tych dział (jaki miały 406 amerykańskie nie pamiętam). Pancerz Yamato był najgrubszy, okręt dysponował też 18 działami uniwersalnymi kal. 127 mm. (Iowa 20) i 152x25 mm. Iowa góruje więc w kwestii ciężkiej broni przeciwlotniczej i oczywiście w osiągach.
![]()
Widnokrąg to w zależności od pogody ok. 25 - 30km... czyli jak strzelać do poruszającego się przeciwnika nie widząc go? Uprzedzając pytania o radary...- ich zasięg nie jest większy, niż widzialność optyczna (chodzi o krzywiznę Ziemi)...
BTW tutaj możesz sobie przeanalizować różne armaty... http://www.navweaps.com/Weapons/index_weapons.htm
A te 25 - 30 km to sie liczy dla obserwatora na jakiej wysokosci nad poziomem morza dla obiektu znajdojacego sie nad poziomem morza na jakiej wysokoci
np. z jakiej odlegosci Iowa widziala by anteny radaru na Yamato na radarze
domek
Oj Domek podawałem to juz setki razy...Anonymous pisze:
A te 25 - 30 km to sie liczy dla obserwatora na jakiej wysokosci nad poziomem morza dla obiektu znajdojacego sie nad poziomem morza na jakiej wysokoci
np. z jakiej odlegosci Iowa widziala by anteny radaru na Yamato na radarze
domek
Odległość widnokręgu optycznego:
D=2,08(H^0,5 + H^0,5)
Odległość widnokręgu radarowego:
D=2,2(H^0,5 + H^0,5)
H - wysokość obserwatora w metrach
h - wysokość celu w metrach
D - ległość w Mm
H^0,5 - oznacza pierwiastek z H
Nie jestem pewien, czy można było zobaczyć antenę radaru na radarze