Niski?! Facet dostał cztery lata paki + wydalenie z MW. Twoim zdaniem za niedopełnienie obowiązków służbowych to mało?!
Jak na zdrajcę 4 lata + wydalenie ? Nie no Crolicku qlka mu się należec powinna. Tylko, że niebardzo było co udowodnić, więc powtarzano w kółko to samo. Czepiali się, czy wzywał łódkę w Tallinie czy pilota, następne pytanie o 3 września, a za chwilkę znów, to wzywał Pan tego pilota w końcu czy nie. Zrobiłem już część kopii płyt, dziś dokupię jeszcze komplecik i powysyłam. Wtedy będziecie mieli pełny obraz sądu nad Kłoczkowskim. Może nie pełny bo są brakujące strony, ale napewno coś Wam to przybliży.
Amigo pisze:Dyskusja rozwijała się pięknie, i mam wrazenie, ze swoimi cynicznymi uwagami zniechęcasz pozostałych do zabierania głosu w tej sprawie. czy dlatego, że mają odmienne zdanie niż Ty!?.
Chyba się stary przyjacielu zagalopowałeś.
Tak masz rację że wojsko, bo to wojsko prowadzi wojnę i wykonuje nawet idiotyczne rozkazy, a nie prawnicy, a po wojnie to prawnicy robią z bohatera szmatę, a ze zdrajcy bohatera
Przecież o to właśnie chodzi Amigo. Po to wszyscy zainteresowani dostaną skany całej dokumentacji by mieć obraz tego wszystkiego. Ja podzielam zdanie Fdt i uważam, że na pokładzie doszło o mało do buntu załogi przeciwko oficerom. To mogłoby tłumaczyć późniejsze zachowanie się oficerów w stosunku do Kłocza. Załoga składała się głównie z nadterminowych więc zawodowych marynarzy wątpię by moża było powiedzieć, że trzymali z tym kto o ich tyłek dbał. Te zeznania Pierzchlewskiego oraz byle jak przeprowadzone dochodzenie wraz z postępowaniem budzi wątpliwości.
Sam popatrz na sprawę w taki sposób:
Wydanie rozkazu - Wykonanie - Zameldowanie o wykonaniu - Ewentualne uwagi.
Tak to wygląda w wojsku i sam dobrze o tym wiesz. Tu okręty podwodne jak pisał fdt są niejako wyjątkowym przypadkiem bo dowódca bezpośrednio podejmuje decyzję. Jednakowoż jeżeli Kłoczkowski nie wykonał rozkazu, zbiegł z okrętu i naraził załogę na internowanie. Czyli jest zdrajcą. Co do tego nie ma wątpliwości. Potwierdzają to oficerowie z Orła, oraz d-ca Wilka.
Teraz czytaj to bo ważne:
Skoro był zdrajcą i tchórzem dlaczego nie został skazany na karę śmierci ? Taki wyrok przysługuje za zdradę przed sądem wojennym, dokładnie takim przed jakim stanął Kłoczkowski.
Wiesz dlaczego nie skazali go na karę śmierci ?
Bo skazać musieli takie było życzenie Świrskiego. Sąd oparł się głównie na zeznaniach oficerów, którzy już wtedy nie żyli. Łatwo jest wsadzać słowa w usta umarłych. Tym bardziej, że nie mogą ich odwołać.
Pisałem wcześniej na temat zachowań grupowych skierowanych przeciwko jednostce.
Dam Ci prosty przykład:
Jeżeli o osobie X mówi źle jedna osoba - olejesz to
Jeżeli o osobie X mówią źle dwie osoby - pomyślisz, że komuś tyłek robią
Jeżeli o osobie X mówi więcej niż trzy osoby - zaczniesz coś podejżewać bo przecież nie mogą się wszyscy w koło mylić.
Tak samo mogło być z Kłoczem.
Zwracam uwagę na zeznania Pierzchlewskiego, który kłamie jak z nut.
Twierdzi on, że spotkali Wilka i byli w odległości około 500 metrów. Powtórzę odległość między okrętami ORP Wilk i ORP Orzeł podczas spotkania wynosiła 500 m (według por.Pierzchlewskiego).
Na pytanie sądu o rozmowę Pierzchlewski odpowiada, że nie jest pewien czy rozmawiali głosowo czy sygnałami świetlnymi !!!!!!
Łże jak pies.
Bo choćby się zsikać podczas krzyczenia to z 500 metrów nie będzie nikogo słychać. Założę się, że nie używali tub głosowych bo to tak jakby na siebie wyrok z niemieckich rąk podpisali.
Idźmy dalej, jeżeli Orzeł z Wilkiem spotkały się w odległości około 500 metrów - To jakim cudem Krawczyk mógł odnieść wrażenie, że Kłoczkowski jest przestraszony wojną ? Kurcze przecież to jest brednia totalna, nawet z lornety nie mógłby odczytać mimiki twarzy i zachowań Kłoczkowskiego.
Dalej imć Pierzchlewski twierdzi, że słyszał osobiście w mesie jak Kłocz mówił do siebie, że trzeba się udać pod Gotland i przeczekać wojnę. Już pisałem wyżej Orzeł to nie Tajfun, a mesa na Orle napewno nie była wielkości stołówki by można było kogoś nie zauważyć. Oficer łże jak pies, a sąd udaje, że mu wierzy.
Sprawa Bremen - kolejna bzdura, o której zeznawał Pierzchlewski. Podobnież Kłoczkowski mimo, że chory odepchnął Piaseckiego od peryskopu. Ja twierdzę, że jak to w śadach bywa odpowiedzi na uchylone pytania są dopowiadane w głowach. Resztę można już sobie samemu dopisać.
To są Amigo fakty historyczne, na które mam wypisane ręcznie dowody.
Wykonując swoje zamierzenie bez uprzedzenia Orzeł przelazł przez sektor Wilka- co mogło doprowadzić do katastrofy
Nie przyjacielu. Nie masz racji. Jako pierwszy w ramach porządku ustalonego w "Worku" wlazł w sektor Orła właśnie Wilk. Po czym Orzeł przechodził przez sektor Wilka, ale porządek był taki, że nikt Orła nie zawiadomił o polu minowy. Skutkiem tego Orzeł wlazł we własne miny !!!! Płynął do Rysia, który atakowany prosił o pomoc.
Widzisz Amigo sprawa wygląda ogólnie tak.
Każdy z polskich okrętów podwodnych ślepo wykonujący rozkazy dostał po tyłku, ponieważ rozkazy jak i wydający je nie mieli wyobraźni. Wszystkie za wyjątkiem Orła. Tylko niech mi nikt nie pisze tych bredni o unikaniu walki, o położeniu okrętu na cały dzień w dniu 03.IX.1939 i o ucieczce na północ. To są brednie i bzdury wypracowane solidnie przez propagandę Świrskiego. Takie rzeczy jak krzywienie faktów za pomocą poczty pantoflowej są łatwe do wykonania, a plota potem się niesie. Nie zaprzeczę, że kpt.Grudziński i inni oficerowie obwiniali Kłoczkowskiego, ale według mnie mieli bardziej żal za to, że zamiast popłynąć motorówką do portu w Tallinie to wprowadził tam okręt. Mieli małą zadrę ambicjonalną ponieważ załoga bardziej ufała d-cy i to był doskonały grunt do tego by sprawę rozdmuchać a nastęnie zmutować.