Czy Leyte mogło się udać Japończykom?

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
karol
Posty: 4364
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

nie pierwsza zresztą w jego wykonaniu...
na lądzie Patton, na morzu H.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Nie pieściłby się czyli co? Np. okrety zaprzestały by wykonywania uników przeciw nadbiegającym torpedom? Czy też nowy dowódca cudownie poprawiłby celność japońskej artylerii?
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4364
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

:hahaha:
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

karol pisze:no tak, zaskoczenie, ale i błyskawiczna reakcja admirała H.

jaka błyskawiczna :o Halsey jeszcze dość długo przycinał Niemca i szedł na Ozawę. Dopiero Nimitz go zawrócił ;)
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4535
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

MiKo pisze:A co zrobiłby bardziej agresywny dowódca japoński?106123
1. Niszczyciele na przod
2. Strzelac pociskami odlamkowymi
3. ten 1 zwrot japonski byl troche chaotyczny....
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

O juz lepiej :D

1. To prawda.
2. Trzba najpierw wiedzieć do czego się strzela. A opróżnić linie ładowania pocisków nie tak znowu szybko mozna
3. Chaotyczny tak ale za to bez straty czasu i tak zarzucanej opieszałości.
Zulu Gula

Post autor: Zulu Gula »

MiKo pisze:Nie pieściłby się czyli co? Np. okrety zaprzestały by wykonywania uników przeciw nadbiegającym torpedom? Czy też nowy dowódca cudownie poprawiłby celność japońskej artylerii?
Przestał strzelać z większego dystansu i zaczął używać niszczycieli, bo te prawie nie wzięly udziału w walce, a w sam raz wystarczyłyby do pokonania Amerykanów.

Przestał się bać zasłon dymnych.

Wg Ciebie walka polega wyłacznie na unikaniu torped?
Ostatnio zmieniony 2004-03-22, 16:58 przez Zulu Gula, łącznie zmieniany 1 raz.
Zulu Gula

Post autor: Zulu Gula »

MiKo pisze:O juz lepiej :D

1. To prawda.
2. Trzba najpierw wiedzieć do czego się strzela. A opróżnić linie ładowania pocisków nie tak znowu szybko mozna
3. Chaotyczny tak ale za to bez straty czasu i tak zarzucanej opieszałości.
Czy jak od razu nie napiszę, znaczy że głupio gadam?
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

Zulu Gula pisze: Przestał strzelać z większego dystansu i zaczął używać niszczycieli, bo te prawie nie wzięly udziału w walce, a w sam raz wystarczyłyby do pokonania Amerykanów.
Kurita nie wiedział jak słabi są Amerykanie, myślał że natknął się na lotniskowce uderzeniowe. Ale faktycznie mógł szybciej skracać dystans.
Zulu Gula

Post autor: Zulu Gula »

mcwatt pisze:
Zulu Gula pisze: Przestał strzelać z większego dystansu i zaczął używać niszczycieli, bo te prawie nie wzięly udziału w walce, a w sam raz wystarczyłyby do pokonania Amerykanów.
Kurita nie wiedział jak słabi są Amerykanie, myślał że natknął się na lotniskowce uderzeniowe. Ale faktycznie mógł szybciej skracać dystans.
Nie wiedział, bo w ogóle nie zadbał o rozpoznanie - miał przecież szybkie krążowniki (choc fakt, że trochę przetrzebione).
A nawet gdyby trafił na gołe lotniskowce uderzeniowe, to zmieniłoby to coś?
Miały się jak bronić?

Czy w ogóle trafiłby na gołe lotniskowce uderzeniowe?
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

Mogłyby szybko uciekać, a nie sądzę że były gołe. Osłona lotniskowców uderzeniowych składała się zwykle z kilku krążowników plus spora liczba niszczycieli, która na pewno byłaby w stanie związać walką Kuritę do czasu wyprowadzenia przez lotniskowce powietrznej kontry (znacznie silniejszej niż w wypadku lotniskowców eskortowych). Wcale nie twierdzę że Kurita mógł spotkać lotniskowce uderzeniowe, ale tylko że tak myślał, co w dużej mierze zaważyło na jego taktyce.
Awatar użytkownika
sebian
Zwycięzca QUIZ-u FOW
Posty: 437
Rejestracja: 2004-03-20, 19:58
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: sebian »

karol pisze:z opinia o admirale H. trudno jest mi się zgodzić, to był geniusz walk oceanicznych
Geniusz był, tylko gdyby Kuricie "wyszło", tzn. wszedłby pod Leyte, to raczej niewielu pamiętałoby o jego geniuszu.


Aaa i zacytuje Flisowskiego (z pamięci) - a Nelson zostawiłby choć fregatę... (z tyłu).
Ostatnio zmieniony 2004-03-22, 19:00 przez sebian, łącznie zmieniany 1 raz.
Zulu Gula

Post autor: Zulu Gula »

Słusznie Wasze prawisz.
Ale to tym bardziej Kuricie wystawia kiepską notę - lotniskowce uderzeniowe, mogłyby śmiało wiać i nie dały by się po prostu podejść - zauważ, że najpierw jednak zaatakowały amerykańskie samoloty, tylko że jak na lotniskowce pełnowartościowe trochę ich było mało.

Druga sprawa, że jak strzelali do tych puszek na pomidory, to chyba jednak widzieli cele, a umieli odróżnić duży lotniskowiec od małego.
Awatar użytkownika
sebian
Zwycięzca QUIZ-u FOW
Posty: 437
Rejestracja: 2004-03-20, 19:58
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: sebian »

ano własnie - zupełnie się chłopina pogubił według mnie. Nie miał rozpoznania, nie wiedział z czym walczy (a mógł się dowiedzieć) i zmarnował czas na ostrzeliwanie trzeciorzędnych celów. Co w końcu wyszło mu bokiem.
Awatar użytkownika
sebian
Zwycięzca QUIZ-u FOW
Posty: 437
Rejestracja: 2004-03-20, 19:58
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: sebian »

Poza tym, wydaje mi się, że przynajmniej część planu się udała. Gorzej z wykonaniem reszty. Ozawa swoje zrobił - odciągnął Halseya. A że reszta, czyli Kurita i Nishimura nie weszli razem, no to już inna sprawa. A szkoda, ciekawy jestem, jakby wyglądał pojedynek Musashi i Yamato z Amerykanami. Oczywiście gdyby udało im się przejść morze Sibuyan ;)
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

Zulu Gula pisze:Słusznie Wasze prawisz.
Ale to tym bardziej Kuricie wystawia kiepską notę - lotniskowce uderzeniowe, mogłyby śmiało wiać i nie dały by się po prostu podejść - zauważ, że najpierw jednak zaatakowały amerykańskie samoloty, tylko że jak na lotniskowce pełnowartościowe trochę ich było mało.

Druga sprawa, że jak strzelali do tych puszek na pomidory, to chyba jednak widzieli cele, a umieli odróżnić duży lotniskowiec od małego.
Zgadzam się z przedmówcą ;)
Nie twierdziłem że Kurita był dobrym dowódcą, Właściwie dziwi mnie ten kompletny brak rozpoznania ze strony Japończyków. Rozumiem że z lotniczym było ciężko (ale na pewno nie było niemożliwe), ale gdzie się podziewała japońska flota podwodna? Przecież dysponowali spora ilością op. Amerykanie znacznie częściej wykorzystywali op do rozpoznania, a o japońskich op w bitwie o Leyte chyba ciężko byłoby znaleźć jakąś wzmiankę...
A jeżeli chodzi o rozróżnianie celów na dużych dystansach spowitych zasłoną dymną to różnie może to być. Ale faktycznie po zbliżeniu się do LE dziwne że szybciej się nie zorientowali kto zacz (zwłaszcza przy słabym - zaciętym, ale słabym oporze). Sporo błędów, ale to się wydaje takie oczywiste z perspektywy... Kurita z braku jakiegokolwiek rozpoznania narobił w portki. :lol:
ODPOWIEDZ