Mam tutaj wywód Tellera - mam nadzieje, ze mnie nie zabije
"Termin horse power na język polski tłumaczy się jako koń parowy lub (nieco mylnie) angielski koń mechaniczny. Mylnie, gdyż jest to sensu stricto właściwy koń mechaniczny, od którego później ukuto jednostkę metryczną (i rzeczywiście w krajach anglosaskich KM jest nazywany per metric horse power).
Historia tej jednostki zaczęła się w roku 1783 gdy James Watt, twórca maszyny parowej, zaczął zastanawiać się nad sposobem pomiaru mocy, wytwarzanej przez jego wynalazek. Miało to podłoże zarówno techniczne, jak i handlowe — łatwiej było sprzedać coś, czego osiągi były możliwe do opisania na papierze w obrazowy sposób, zrozumiały nawet dla laika. Dlatego Watt postanowił porównać swoją maszynę z podstawowym zwierzęciem roboczym owej epoki, czyli koniem pociągowym. Watt skrupulatnie mierzył pracę, wykonywaną przez konie kopalniane napędzające kieraty pomp wodnych, gdyż pomiar sprowadzał się wtedy do prostego wyznaczenia ilości wody, podniesionej na określoną wysokość w określonej jednostce czasu. W wyniku tych pomiarów Watt ustalił że przeciętny koń pociągowy, pracując przez osiem godzin, jest w stanie unieść w ciągu minuty 220 funtów wody na wysokość stu stóp — czyli wywrzeć siłę 22 tysięcy funtów na dystansie jednej stopy w ciągu jednej minuty. Dosyć często w encyklopediach techniki pisze się, że Watt "dla ostrożności" przemnożył tę wartość przez 1,5 — w końcu mogło się trafić jakieś wybitnie energiczne konisko — i w rezultacie "prawdziwy" koń ma jakoby moc około 2/3 "konia mechanicznego"; można to wyczytać w wielu książkach. Rozumowanie to opiera się wprost na owym wziętym "nie wiedzieć skąd" współczynniku 1,5.
Tak naprawdę sprawy miały się nieco inaczej i ów współczynnik jednak skądś się brał. Watt, w końcu zawodowy konstruktor, doskonale wiedział że trzeba wziąć pod uwagę straty mocy, które w ówczesnych mechanizmach (zwłaszcza z napędem zwierzęcym) były dość duże. Innymi słowy, należało uwzględnić fakt, że koń podnosi nie tylko wodę, lecz również wprawia w ruch pompujące ją dość skomplikowane a przy tym toporne ustrojstwo, w dodatku niezbyt starannie wykonane i nieczęsto smarowane, a zatem charakteryzujące się dużymi oporami tarcia. Owa wartość 1,5 była więc po prostu odwrotnością szacunkowego współczynnika sprawności całego układu napędowego koń-kierat-pompa. Tak czy siak, Watt ustalił że jego jednostka mocy będzie równa 33 tysiącom funtów siły na dystansie jednej stopy w ciągu jednej minuty, czyli… no, właśnie ILE?.
Odpowiedź na to pytanie bynajmniej nie była banalna. Do chwili wprowadzenia przez Napoleona Bonaparte systemu metrycznego, w dziedzinie jednostek pomiaru panowało istne bezhołowie, a w szczególności w uosabiających szczyt cywilizacji technicznej krajach anglosaskich. Funt angielski był równy 0,45359237 późniejszego kilograma (późniejszego, gdyż jego wzorzec sporządzono po wzorcu funta), zaś funt amerykański ważył 0,453592838 kg. Podobnie było ze stopą. Potocznie uważa się że stopa to 12 cali, lecz z punktu widzenia metrologii jest to jedna trzecia jarda. Który to jard w USA był definiowany jako 3600/3937, czyli 0,9144018288 a w Wielkiej Brytanii jako 0,9143986 — i nie był ułamkiem, lecz odległością między dwiema kreskami na platynowym wzorcu. Wzorzec ten został wykonany w oparciu o wcześniejszy drewniany etalon, ten zaś w oparciu… i tak dalej, aż do edyktu któregoś z Edwardów (numeru już nie pomnę) ustalającego iż jard jest odległością między końcem królewskiego nosa, a końcem palca wskazującego wyciągniętej królewskiej ręki. Dopiero w 1959 roku porozumiano się w sprawie ujednolicenia wzorców i ustalono iż stopa to dokładnie 0,3048 metra. W tym czasie metr był już wyznaczany nie w oparciu o etalon z Sévres, lecz przy pomocy metod interferometrycznych, z dokładnością do omalże jednego atomu. Na zrobienie porządków w jednostkach angielskich był więc czas najwyższy. Co się tyczy funta, stanęło na wzorcu angielskim, gdyż wagi komparacyjne wciąż były precyzyjniejsze niż metody atomowego wyznaczania masy.
A zatem horse power to 550 funtów siły razy jedna stopa podzielone przez jedną sekundę (owe 550 to po prostu 33 000 / 60, bo zamiast minuty mamy sekundę pracy). Niby proste, ale trzeba pamiętać że siła to nie to samo co masa tylko zupełnie odrębna jednostka fizyczna. Kilogram siły to masa jednego kilograma poddana średniemu przyspieszeniu ziemskiemu na 45 stopniu szerokości geograficznej (9,80665 m/s) i z funtem siły sprawy mają się dokładnie tak samo, z tą tylko różnicą że przyspieszana masa to 0,4536 kg. Takie "drobiazgi" mają swoje znaczenie — piszący te słowa jako młody (i głupi) konstruktor zapomniał, że w Wielkiej Brytanii wszystko jest inne i wyznaczył równoważnik BTU (British Thermal Unit, odpowiednik kalorii) w oparciu o stopnie Celsjusza zamiast stopni Fahrenheita (równych 5/9 stopnia Celsjusza), czyli zaordynował w procesie hartowniczym 1,8 raza więcej energii cieplnej niż należało… Co potem wyjęto (i wyskrobano) z pieca, lepiej nie mówić. Aczkolwiek hartownicy pogodnie stwierdzili "Iii tam, panie Teller, grunt że przynajmniej piec został w jednym kawałku".
Przejdźmy zatem do obliczeń. Metryczną jednostką mocy jest oczywiście wat (i chyba nie muszę już tłumaczyć, dlaczego za karę ochrzczono go na cześć Jamesa Watta), równy 1 N × 1 m / 1 s, czyli kg × m^2 / s^3. Pozostaje tylko poprzeliczać co trzeba ze stóp i funtów. Funt siły to 0,45359237 kg × 9,80665 m/s^2 = 4,44822161526 kg×m/s^2. A zatem funt-stopa (angielski odpowiednik kilogramometra) to 4,44822161526 kg×m/s^2 × 0,3048 m = 1,35581794833 kg×m^2/s^2. Stąd koń parowy to 550 × 1,35581794833 × s^–1 = 745,699871582 kg×m^2/s^3 (czyli W).
Skoro już mamy równoważnik konia parowego, czas zająć się koniem mechanicznym, jednostką mającą dość banalną genezę. Ex definitio jest on równy pracy 75 kilogramometrów wykonanej w ciągu 1 sekundy i nie da się ukryć, że rządzący w układzie metrycznym Francuzi dobrali tę wartość tak, by oparta o system metryczny (lub mówiąc ściślej techniczny układ jednostek MKS) jednostka była w przybliżeniu równa angielskiej. I rzeczywiście jest. 1 kGm to 1 kg × 9,80665 m/s^2 × 1 m, czyli 9,80665 kg×m^2/s^2, zaś stąd 75 kGm/s = 75 × 9,80665 kg×m^2/s^2 × 1 s^–1 = 735,49875 W. A zatem w ostateczności 1 hp = 1,01386966485 KM. Quod erat faciendum i jeszcze jedno piwko, słodziutka…
Ponieważ skądinąd wiem, że paru panów Dyskutantów ma niejakie problemy z zagadnieniem cyfr znaczących, pozwolę sobie przezornie dokonać pewnej reasumpcji powyższych rozważań na użytek praktyczny. 1 hp (zarówno shp jak ihp i bhp) to w zaokrągleniu 745,7 W, zaś 1 KM to około 735,5 W i w konsekwencji 1 hp = 1,0139 KM. Jak widać, różnica między obu jednostkami rzeczywiście nie jest wielka — ale jest. Gwoli przykładu pancernik typu Iowa ma moc turbin równą 212 tysięcy shp, czyli 215 tysięcy KM. Na dobrą sprawę należałoby przyjąć że KM to 76 kGm/s, wtedy różnica byłaby minimalna (1,00053), no ale 76 to nie "prawe okrągłe" 75.
A tak swoją drogą, zawsze ciekawiło mnie, czy moc turbin ORP Błyskawica równa 54 tysiące "koni" jest podana właśnie w hp, czy jednak w KM. Anybody know, huh?"