BISMARCK - legendarny bezsens.

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Boruta
Posty: 723
Rejestracja: 2004-06-13, 22:09
Lokalizacja: Cosmopolis Sopot, Sarmatia
Kontakt:

Post autor: Boruta »

SmokEustachy pisze: 3.Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie sposobu, w jaki Brytyjczycy mieliby powstrzymać Niemców. Jako w miarę szybkie okręty liniowe wchodzą w grę tylko: King George V /swoją drogą: czemu nie popłynął on w bój zamiast POW?/, Prince of Wales, Hood, Repulse i Renown /z Gibraltaru/. Czyli jest 5:4 z przewagą jakości po stronie Niemców.
Na jesieni to juz byl gtowy. DOY. A gdyby sie angole sprezyli to i Anson moglby dolaczyc (choc w stanie jak PoW na drodze dunskiej). Czyli 3-4 okrety liniowe przeciwko dmum i trzy (skoro Hooda nie zatopiles) krazowniki liniowe przeciwko dwom.

4.Angole atakowali z przewagą 2:1 ilościową, na jednego Bismarcka wysłali 2 OL.
Jeden (do tego prosto ze stoczni) i jeden krazownik liniowy.
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
Awatar użytkownika
fdt
Posty: 1644
Rejestracja: 2004-01-04, 15:49
Lokalizacja: Elbląg

Post autor: fdt »

Z całym szacunkiem Smoku, ale pomijasz lub radośnie lekceważysz taką ilość uwarunkowań, w których działały obie floty w 1941 roku, że... no śmiesznie jest. :lol: :lol:

Wojna Światowa to nie wojennomorska gra komputerowa. Nie możesz robic założeń opartych na niechęci do jednej ze stron ani też nie możesz przyjmować że w tej układance istnieją tylko okręty (jakby one nie były wspaniałe technicznie). Sa jeszcze kwestie logistyczne i bazy, istnieją (wtedy) już samoloty, okręty podwodne, miny, istnieje wreszcie zwykły pech, mogą przytrafiać się awarie albo Józef Stalin. Twój Święty Gral czyli wielki zespół B+T+S+G musi działać razem aby mieć tą super siłę... a pomyślałeś co się dzieje jak 4 jednostki muszą działać jak jedna? Mają 4 razy większą siłę ognia, ale co zrobisz kiedy jeden z "twoich" dostanie łupsa, wejdzie na minę albo będzie miał awarię. Reszta musi zostawić kulawego albo ... wlecze sie razem z nim prosząc się o kłopoty.... czyli jeżeli masz 4 okręty i nie chcesz rozdzielać zespołu to 4-krotnie zwiększa sie prawdopodobieństwo, że wystąpi awaria w wyniku której tracisz przewage prędkości... a wtedy to nawet żelazko Rodnej nie mówiąc o Prince Polo cie dopędzi. Naprawde uważasz, że angole to 800 kg workami kartofli strzelali? Wracasz do Francyji a tam RAF cie odwiedza co drugi dzień albo i częściej... Gdzie są twoje myśliwce? ano w Rosyji bo się Barbarossa zaczyna. Powiesz Norwegia? OK, ale ile sobie popływasz polując na konwoje, będąc zmuszonym do robienia kółka wokół Islandii? Zasięg, Watsonie. Powiesz Sperbrechery... ale co będzie z 4 super-duper żelazkami, jak Sperbrecher wpadnie na angolski niszczyciel i nie dotrze? Podejmiesz takie ryzyko? Chcesz polować na konwoje? OK, ale dlaczego zakładasz, że angole nie będą cię obserwować i kiedy wyjdziesz z portu to każą rozproszyć konwoje, zapuszczając jednocześnie sforę. Dlaczego uważasz, że w sytuacji istnienia tak silnego zespołu Angole w dalszym ciągu mieliby swoje ciężkie okręty i lotniskowce rozmieszczone tak jak w sytuacji na 1941? itd, itp...

Tak w ogóle to fajosko sie gdyboli "na sucho", bez odpowiedzialności za ludzi, za ewentualne niepowodzenie, za okręty... Nie ma: Smoku popełnił błąd, no trudno... Nie ma; mieliśmy pecha... no trudno. Jeden stracony lub uszkodzony okręta straty musisz liczyć w dziesiątkach procent, bez szans na uzupełnienia... Jeżeli czytając książki o wojnie na morzu czegoś nie rozumiesz i wydaje ci się to głupotą, to... napij się zimnej wody. To nie jest tak, że ty byś to zrobił lepiej niż Lutjens, Lindemann, czy malarz... Oni wiedzieli tam i wtedy znacznie więcej niż ty jesteś w stanie wyczytać ze wszystkich książek świata o tym co było tam i wtedy. To oni a nie ty mieli (jedni lepszą a inni gorszą orientację) w całokształcie uwarunkowań. Osobiście wątpię, żeby któryś z niemieckich marynarzy tamtego okresu, żywil taka pogarde dla RN, jak ty... Czy znaczy to, żo oni wszyscy gooopi byli? ... czy może po prostu więcej wiedzieli? Oczywiście można się wymądrzać będąc "mądrzejszym" o wiedzę historyczną, ale znowu łatwo tu popełnić błąd polegający na tym, że w opisie rzeczywistych wydarzeń zmieniamy tylko jeden z elementów gdy wszystkie inne pozostają jak były... tak nie ma w życiu* (*życie - potoczne określenie rzeczywistości dostępnej przy pomocy zmysłów i doświadczenia). Smoków w życiu tez zresztą nie ma.
Bartosz Piotrowski
Posty: 94
Rejestracja: 2004-12-14, 16:06
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Bartosz Piotrowski »

Wojna Światowa to nie wojennomorska gra komputerowa. Nie możesz robic założeń opartych na niechęci do jednej ze stron ani też nie możesz przyjmować że w tej układance istnieją tylko okręty (jakby one nie były wspaniałe technicznie). Sa jeszcze kwestie logistyczne i bazy, istnieją (wtedy) już samoloty, okręty podwodne, miny, istnieje wreszcie zwykły pech, mogą przytrafiać się awarie albo Józef Stalin. Twój Święty Gral czyli wielki zespół B+T+S+G musi działać razem aby mieć tą super siłę... a pomyślałeś co się dzieje jak 4 jednostki muszą działać jak jedna? Mają 4 razy większą siłę ognia, ale co zrobisz kiedy jeden z "twoich" dostanie łupsa, wejdzie na minę albo będzie miał awarię. Reszta musi zostawić kulawego albo ... wlecze sie razem z nim prosząc się o kłopoty.... czyli jeżeli masz 4 okręty i nie chcesz rozdzielać zespołu to 4-krotnie zwiększa sie prawdopodobieństwo, że wystąpi awaria w wyniku której tracisz przewage prędkości... a wtedy to nawet żelazko Rodnej nie mówiąc o Prince Polo cie dopędzi. Naprawde uważasz, że angole to 800 kg workami kartofli strzelali? Wracasz do Francyji a tam RAF cie odwiedza co drugi dzień albo i częściej... Gdzie są twoje myśliwce? ano w Rosyji bo się Barbarossa zaczyna. Powiesz Norwegia? OK, ale ile sobie popływasz polując na konwoje, będąc zmuszonym do robienia kółka wokół Islandii? Zasięg, Watsonie. Powiesz Sperbrechery... ale co będzie z 4 super-duper żelazkami, jak Sperbrecher wpadnie na angolski niszczyciel i nie dotrze? Podejmiesz takie ryzyko? Chcesz polować na konwoje?

Witam !

Pamietam panowie ze juz kiedys dyskutowalismy na ten temat. Mozliwosc awarii, wykrycia czy ataku OP to wszystko prawda. Jednak podobne rajdy sie odbywaly - S+G. Wiec mysle ze nie mozna calkowice torpedowac pomyslu uzycia B+T+S+G. Byloby to bardzo ryzykowne w duzym oddaleniu od swoich baz, ale jak operacja okretow wojennych w warunkach bojowych nie jest ryzykowna ?

Pozdrawiam
Bartek
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

Witam!
Zwróciliście uwagę, że Niemcy nadawali swoim okrętom dość nieodpowiednie nazwy:
generał kawalerii, kanclerz zwalczający rozbudowę floty, admirał nie potrafiący przygotować jej do wielkiej wojny, admirał ginący w czasie swojej drugiej bitwy, admirał nie potrafiący wykorzystać swojej przewagi w walnej bitwie, a dziś: Lutjens...

Bismarck (jak i całe zbrojenia morskie) był całkowitą porażką Niemców. Mocarstwo kontynentalne próbujące rozdzielić swój potencjał jednocześnie na rozbudowę floty i na rozbudowę armii stawia przed sobą zadanie, które bardzo trudno zrealizować (chyba nikomu się nie udało). Zazwyczaj próba łapania dwóch srok za ogon kończyła się porażką: Hiszpania w XVII wieku, Francja w 1871 to przykłady pierwsze z brzegu.
Co powinni zrobić Niemcy - odpuścić sobie wojnę z Wielką Brytanią. Zwróćcie Panowie uwagę, że tak samo, jak rozwijanie potęgi morskiej było samobójstwem dla Niemców, tak i rozwój potęgi lądowej stał się samobójstwem dla Angoli.
Za 198 000 000 RM to można było - lekko licząc kupić 2 000 czołgów PzIII, a więc podwoić potencjał uderzeniowy armii Niemieckiej. Za koszt samych tylko okręty liniowych można było siłe armii zwiększyć ile razy????
Czy ktoś w Europie stanąłby wówczas przeciw Niemcom?
Czy wówczas panująca na oceanach Anglia poczułaby się zagrożona?
Czy ktokolwiek w Europie sprzeciwiłby się im?
Czy w ogóle doszło by do wojny?


Bartoszu!
Pomyśl przez chwilę jak admirał: Masz flotę budowaną przez... siedem lat. Wyślesz ją całą na zniszczenie? Bo przecież w czasie wojny okręty wysyła się na śmierć! Jeśli wracają to jedynie Łaska Boska. Dywizję piechoty można odtworzyć w 6 miesięcy, pancernik buduje się sześć lat!
Pomyśl przez chwilę jak Niemiec w 1941 roku: wygrywamy wojnę, jesienią rozwalimu Sowdepię i Angolę nie bedą miały wyjścia - podpiszą z nami pokój!
Pomyśl przez chwile jak strateg: nasze cztery okręty liniowe szachują całą brytyjską Home Fleet, umożliwiając U-bootom duszenie brytyjskiej żeglugi: Jeśli stracę 4 pancerniki, oni zaduszą naszą U-bootwaffe!
Pomyśl przez chwilę jak polityk: utrata floty liniowej może oznaczać koniec jakichkolwiek marzeń o wpływaniu na politykę międzynarodową!

fdt porównywał wojnę do gry komputerowej.
Wojna to nie ruletka. Nie możesz wysłać okrętów na morze posługując się strategią: jakoś to będzie. Wysyłasz je tylko wtedy, gdy jesteś pewny, że nie zaszkodzisz swojemu państwu! I nie liczysz żadnego prawdopodobieństwa (bo kiedy zaryzykujesz los państawa przy 90%, 80%, a może tylko 67%?). Czym mogłoby się skończyć wysłanie całej floty liniowej na Atlantyk: całkowitą klęską.
Kto weźmie za tę klęskę odpowiedzialność?
Reader?
Hitler?
Lutjens?
Czy Ty na ich miejscu zaryzykowałbyś?

Pozdrawiam
Ksenofont
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Matros gieroj

Post autor: Matros gieroj »

Dla wszystkich wrogów "Bismarcka" i entuzjastów Ubotów; czy nie jest prawdą że Niemcy zbudowali ok 1150 okręty podwodne z których w wojnie udział wzięły około 850 jednostki? Czy jest prawdą że spośród nich aż około 550 nie zatopiło żadnego statku? Czy to nie jest dopiero marnotrawstwa? Ile kosztowało te 550 ubotów? Wiec bez urazy ale może nie podniecjamy sie tymi dodaktowymi ubotami które można by zbudować za "Bismarcka" bo wystarczyło "tylko" lepiej użyć tych co były.
Można by się długo rozwodzić co dałoby sie zbudować zakupić za kase przeznaczoną na te nie wykorzystane Uboty i '"Bismarcka"(np. myśliwce, czołgi) i jak by to wpłyneło na wojne, ale jako że kochamy okręty to już byłaby "profanacja ;) tego forum, wiec sobie daruje.
Pozdrawiam M-g
Gość

Post autor: Gość »

Do czego to doszło: krytyka zbrojeń morskich jest niepoprawna politycznie!
X
krzysiek

Post autor: krzysiek »

Ksenofont pisze: Mocarstwo kontynentalne próbujące rozdzielić swój potencjał jednocześnie na rozbudowę floty i na rozbudowę armii stawia przed sobą zadanie, które bardzo trudno zrealizować (chyba nikomu się nie udało).
Rzymianom się udało :)
I chyba tylko im...
Gość

Post autor: Gość »

krzysiek pisze:
Ksenofont pisze: Mocarstwo kontynentalne próbujące rozdzielić swój potencjał jednocześnie na rozbudowę floty i na rozbudowę armii stawia przed sobą zadanie, które bardzo trudno zrealizować (chyba nikomu się nie udało).
Rzymianom się udało :)
I chyba tylko im...
No co wy panowie a USA?
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1202
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Xeno:
właśnie przytaczasz tezy Suworowa (jeżeli chodzi o "zamianę" Bismarcka i Tirpitza na dodatkowe czołgi) :lol:

Gdyby III Rzesza postanowiła inwestować li tylko w potencjał lądowy i U-booty, "odpuszczając" sobie flotę liniową, to WB i tak musiałaby zareagować, z dwu powodów:
1. U-booty, jak pokazała Wielka Wojna, stanowiły poważne zagrożenie dla bytu Imeprium, z racji mozliwości odcięcia Metropolii od reszty tegoż; rozwój oceanicznych sił podwodnych na pewno nie pozwalałby na bezczynne przyglądanie się.
2. rozwój potencjału ofensywnego Wehrmachtu doprowadziłby do sytuacji, w której Hitler stałby sie dla Brytyjczyków takim "Napoleonem XX wieku" - zobacz, przeciez po Trafalgarze Brytyjczycy jakoś nie zaproponowali pokoju, tylko stale i konsekwentnie dązyli do zniszczenia Napoleona i jego dzieła na kontynencie!
Militarna potęga Rzeszy oznaczałaby, że Europa staje się kontynentem JEDNEGO hegemona, który tak czy inaczej w końcu zacznie rozbudowywać flotę wojenną, bo będzie musiał - kontynent nie był samowystarczalny... A nawet jeśli nie, to i tak hegemonia oznacza upadek systemu utrzymywania równowagi, co było konikiem Brytyjczyków od - jakichś 400 lat...
Prędzej czy później wojna musiałaby wybuchnąć; tym bardziej, ze Hitler otwarcie i głośno deklarował chęc obalenia porządku wersalskiego tudzież "zmycie hańby" czyli pokonanie Francji => co musiałoby oznaczać także konflikt z WB.
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
peterator
Posty: 94
Rejestracja: 2004-06-11, 14:59

Post autor: peterator »

Ksenofont pisze:Witam!
Zwróciliście uwagę, że Niemcy nadawali swoim okrętom dość nieodpowiednie nazwy:
generał kawalerii, kanclerz zwalczający rozbudowę floty, admirał nie potrafiący przygotować jej do wielkiej wojny, admirał ginący w czasie swojej drugiej bitwy, admirał nie potrafiący wykorzystać swojej przewagi w walnej bitwie, a dziś: Lutjens...
...Rommel i Moelders, z ktorych pozostal tylko ten ostatni jako okret-muzeum w WHV. Dzisiejsze fregaty maja nazwe miast i "landow".

Zwrociles uwage, ze Polacy nadaja swoim okretom dosc nieodpowiednie nazwy:
General przewrotowiec, General guerilliero, Admiral, ktory nie przygotowal PMW do wojny, slawne bitwy morskie "Studzianki" i "Lenino" :-)
Bismarck (jak i całe zbrojenia morskie) był całkowitą porażką Niemców. Mocarstwo kontynentalne próbujące rozdzielić swój potencjał jednocześnie na rozbudowę floty i na rozbudowę armii stawia przed sobą zadanie, które bardzo trudno zrealizować (chyba nikomu się nie udało). Zazwyczaj próba łapania dwóch srok za ogon kończyła się porażką: Hiszpania w XVII wieku, Francja w 1871 to przykłady pierwsze z brzegu.
Co powinni zrobić Niemcy - odpuścić sobie wojnę z Wielką Brytanią. Zwróćcie Panowie uwagę, że tak samo, jak rozwijanie potęgi morskiej było samobójstwem dla Niemców, tak i rozwój potęgi lądowej stał się samobójstwem dla Angoli.
Za 198 000 000 RM to można było - lekko licząc kupić 2 000 czołgów PzIII, a więc podwoić potencjał uderzeniowy armii Niemieckiej. Za koszt samych tylko okręty liniowych można było siłe armii zwiększyć ile razy????
Czy ktoś w Europie stanąłby wówczas przeciw Niemcom?
Czy wówczas panująca na oceanach Anglia poczułaby się zagrożona?
Czy ktokolwiek w Europie sprzeciwiłby się im?
Czy w ogóle doszło by do wojny?
Tak samo jak i w 1. WS Niemcy byli uzaleznieni od dostaw niektorych surowcow i ich transportu m. in. droga morska. To implikuje istnienie floty nawodnej. Do zwalczania okretow podwodnych wystarczy byle lajba sklecona na szybko, byleby tylko byla szybsza od zanurzonego o.p. i miala odpowiedni zapas beczulek (= b.g.) - taka kariere zrobily korwety "flower" oraz dwusrubowe korwety (= fregaty) typow river, loch i bay, na ktorych to spoczal ciezar "bitwy o Atlantyk".
Odpuszczenie sobie wojny z Anglia rownaloby sie odpuszczeniu sobie wojny z Francja i Polska...
Odpuszczenie sobie floty mogloby spowodowac calkowita blokade drog morskich do Niemiec a za pomoca 2000 czoglow eskotowac transportowcow ze szwedzka ruda, kauczukiem i innymi surowcami "zza oceanu" sie nie da. Ze nie wspomne o zajeciu krajow skandynawskich.
Podobnie bezsensownym pomyslem bylo w PMW wywalenie pond 13 mln zl na ORP Gryf, ktory jak wiemy z praktyki do niczego poza rejsem wycieczkowym po zatoce Puckiej i zbombardowaniem sie nie nadal ( a ile koni mozna bylo za to kupic i kawalerzystow wyprawic :-D ) albo wywalanie przez RN milionow funtow na budowe okretow typu KGV, ktore - no wlasnie - do czego mialy sluzyc?

Pozdr. Peterator
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

Witam!
krzysiek pisze:
Ksenofont pisze: Mocarstwo kontynentalne próbujące rozdzielić swój potencjał jednocześnie na rozbudowę floty i na rozbudowę armii stawia przed sobą zadanie, które bardzo trudno zrealizować (chyba nikomu się nie udało).
Rzymianom się udało :)
I chyba tylko im...
Ale opanowali morze poprzez zajęcie jego brzegów - nie wiem, czy to się liczy ;-)

Anonymous pisze:No co wy panowie a USA?
Kimżeś jest, Anonimie?
USA?
Flotę zaczęli budowac niespełna sto lat temu, armię rozbudowują dopiero od czterech. "Mocarstwowość" USA to raptem 60 lat - chyba nieco za wcześnie na ferowanie wyroków czy sie im uda.

Darth Stalin pisze:Xeno:
właśnie przytaczasz tezy Suworowa (jeżeli chodzi o "zamianę" Bismarcka i Tirpitza na dodatkowe czołgi) :lol:
To nie są tezy Suworowa, tylko argumenty Focha dotyczące marynarki francuskiej w 1871 roku. A wyliczyć, to sobie może każdy...
Darth Stalin pisze:Gdyby III Rzesza postanowiła inwestować li tylko w potencjał lądowy i U-booty, "odpuszczając" sobie flotę liniową, to WB i tak musiałaby zareagować, z dwu powodów[...]
Po pierwsze Niemcy w ogóle nie powinny inwestować we flotę, więc nie byłoby zagrożenie brytyjskiego pawnowania nad wodami...
Po drugie, gdyby już doszło do takiego konfliktu to nie byłby on tak zabójczy dla obydwu stron: Brytyjczycy w ten sposób bawili się z Francuzami przez trzy stulecia, i raz na jakaiś czas wybuchała mniejsza, lub większa wojna, którą wygrywała ta, czy inna strona.
Po trzecie: gdyby Niemcy w latach trzydziestych nie mieli planów rozbudowy floty, cała polityka europejska wyglądałaby zupełnie inaczej: najprawdopodobniej Włosi uznaliby, że "lądowe" Niemcy zagrażają ich pozycjom w Eurpie (a nie zapominajmy, że całe Bałkany wszystkie państwa Bałtyckie były pod wpływem włoskim) i Mussolini stałby się przeciwnikiem Niemców. W ten sposób równowaga kontynentalna byłaby bardziej stabilna...
peterator pisze:
Ksenofont pisze:Witam!
Zwróciliście uwagę, że Niemcy nadawali swoim okrętom dość nieodpowiednie nazwy:
generał kawalerii, kanclerz zwalczający rozbudowę floty, admirał nie potrafiący przygotować jej do wielkiej wojny, admirał ginący w czasie swojej drugiej bitwy, admirał nie potrafiący wykorzystać swojej przewagi w walnej bitwie, a dziś: Lutjens...
...Rommel i Moelders, z ktorych pozostal tylko ten ostatni jako okret-muzeum w WHV. Dzisiejsze fregaty maja nazwe miast i "landow".

Zwrociles uwage, ze Polacy nadaja swoim okretom dosc nieodpowiednie nazwy:
General przewrotowiec, General guerilliero, Admiral, ktory nie przygotowal PMW do wojny, slawne bitwy morskie "Studzianki" i "Lenino" :-)
POLSKIE CZCIONKI PROSZĘ
Co do nazw - u nas się tak dzieje na o wiele mniejszą skalę - ale przynajmniej wiemy dlaczego: to jedynie wazeliniarstwo i wchodzenie sojusznikom...
peterator pisze:Tak samo jak i w 1. WS Niemcy byli uzaleznieni od dostaw niektorych surowcow i ich transportu m. in. droga morska. To implikuje istnienie floty nawodnej. Do zwalczania okretow podwodnych wystarczy byle lajba sklecona na szybko, byleby tylko byla szybsza od zanurzonego o.p. i miala odpowiedni zapas beczulek (= b.g.) - taka kariere zrobily korwety "flower" oraz dwusrubowe korwety (= fregaty) typow river, loch i bay, na ktorych to spoczal ciezar "bitwy o Atlantyk".
Odpuszczenie sobie wojny z Anglia rownaloby sie odpuszczeniu sobie wojny z Francja i Polska...
A jak widać na porzykładach historycznych wojna z Francją i Polską była dobrem wszystkich Niemców i przyniosła temu państwu same pożytki... ROTF
peterator pisze: Podobnie bezsensownym pomyslem bylo w PMW wywalenie pond 13 mln zl na ORP Gryf, ktory jak wiemy z praktyki do niczego poza rejsem wycieczkowym po zatoce Puckiej i zbombardowaniem sie nie nadal ( a ile koni mozna bylo za to kupic i kawalerzystow wyprawic Very Happy ) albo wywalanie przez RN milionow funtow na budowe okretow typu KGV, ktore - no wlasnie - do czego mialy sluzyc?
1o Za Gryfa Francuzom ostatecznie nie zapłaciliśmy :-)
2o Poszukaj sobie wątków o Gryfie - tam jest wyjaśnione, że jednak nie był bezesnsem.
3o Brytjczycy mieli żywotne interesy naoceanie i oni MUSIELI budować okręty: przeciw Włochom, Japończykom, Sowietom, Niemcom, Francuzom, Amrykanom...

Pozdrawiam
Ksenofont

P.S.
Dlaczefo Forum stało się bardziej szare?
X
Ostatnio zmieniony 2005-07-10, 12:53 przez Ksenofont, łącznie zmieniany 1 raz.
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
fdt
Posty: 1644
Rejestracja: 2004-01-04, 15:49
Lokalizacja: Elbląg

Post autor: fdt »

Darth Stalin pisze:Xeno:
właśnie przytaczasz tezy Suworowa (jeżeli chodzi o "zamianę" Bismarcka i Tirpitza na dodatkowe czołgi) :lol:

Gdyby III Rzesza postanowiła inwestować li tylko w potencjał lądowy i U-booty, "odpuszczając" sobie flotę liniową, to WB i tak musiałaby zareagować, z dwu powodów:
1. U-booty, jak pokazała Wielka Wojna, stanowiły poważne zagrożenie dla bytu Imeprium, z racji mozliwości odcięcia Metropolii od reszty tegoż; rozwój oceanicznych sił podwodnych na pewno nie pozwalałby na bezczynne przyglądanie się.
2. rozwój potencjału ofensywnego Wehrmachtu doprowadziłby do sytuacji, w której Hitler stałby sie dla Brytyjczyków takim "Napoleonem XX wieku" - zobacz, przeciez po Trafalgarze Brytyjczycy jakoś nie zaproponowali pokoju, tylko stale i konsekwentnie dązyli do zniszczenia Napoleona i jego dzieła na kontynencie!
Militarna potęga Rzeszy oznaczałaby, że Europa staje się kontynentem JEDNEGO hegemona, który tak czy inaczej w końcu zacznie rozbudowywać flotę wojenną, bo będzie musiał - kontynent nie był samowystarczalny... A nawet jeśli nie, to i tak hegemonia oznacza upadek systemu utrzymywania równowagi, co było konikiem Brytyjczyków od - jakichś 400 lat...
Prędzej czy później wojna musiałaby wybuchnąć; tym bardziej, ze Hitler otwarcie i głośno deklarował chęc obalenia porządku wersalskiego tudzież "zmycie hańby" czyli pokonanie Francji => co musiałoby oznaczać także konflikt z WB.
No i mamy tu dwie grupy zagadnień;

Ćo by było gdyby malarz zamiast B i T:

1) zbudował dużo u-bootów
2) zbudowal dużo czołgów

Rozumiem, że mówimy o stanie na lata 1936-39, bo po 1.09.1939 malarz nic innego nie robił tylko budował u-booty i czołgi rezygnując szybciutko z planu rozbudowy ciężkich sił nawodnych.

ad 1) No dobra, mamy więc stan sprzed wojny. Adolf podejmuje decyzję o odbudowaniu siły morskiej Rzeszy. Jest rok 1935. Ta decyzja rodzi pytanie, "no dobrze, odbudowujemy, ale co konkretnie budujemy?". Odpowiedź jest jedna: wszystko to co pozwoli Rzeszy na rozwalenie "Porzadku Wersalskiego*". Czy tam i wtedy to rozwalenie "Porzadku Wersalskiego" oznaczało automatycznie wojnę z UK? Odpowiedź brzmi NIE. W 1935 Rzesza była zbyt słaba na wojnę z Francją i UK. Malarz potrzebował czasu żeby się wzmocnić a rzeczą, której WTEDY sie obawiał było... zbyt wczesne rozpoczęcie wojny. Co powoduje podjęcie decyzji o rozpoczęciu wojny przez państwo demokratyczne? Odpowiedź: zaistnienie takiego stanu politycznego napięcia, gdy WSZYSTKIE INNE środki zawodzą. Malarz wiedział o tym i grał zgodnie z tymi zasadami. Stopniował napięcie, nigdy (przed 1939) nie powodując stanu, w którym UK i Francja byłyby ZMUSZONE do wypowiedzenia Niemcom wojny. Budowa floty nie różniła się niczym od innych aspektów polityki Adolfa... czyli też nie mogła ZMUSZAĆ angoli i żabojadów do wojny. W takim układzie "odbudowa sił morskiech" musiała być tak prowadzona aby sprawiać wrażenie, że nie jest wprost wymierzona w UK.... czyli gdyby podjęto wtedy decyzję o budowie setek u-bootów ... jak Ribbentropp wytłumaczyłby angolom po co się to robi? W jakim innym celu, niz zagłodzenie Wysp, Niemcy mogą rozbudowywać swoją flotę podwodną? Przed 1939 taka decyzja NIE MOGŁA zostać więc podjęta, bo gdyby została... to wojna wybuchłaby w roku 1936 czy 1937... z wiadomym skutkiem. Jeżeli moje wcześniejsze wywody w kwestii u-bootów ktoś zrozumiał jako gdybanie w stylu "ja zrobiłbym to lepiej i zamiast B+T zamówiłbym setki u-bootów... to prostuję... NIE takiej decyzji nie można było wtedy podjąć. Tamte wywody wskazywały tylko na fakt, że budowa B+T nie była podjęta bezpośrednio w celu zaszkodzenia UK. B+T z bidą, ale można było wytłumaczyc "no wicie rozumicie" te wstrętne ruskie komuchy, Bałtyk, prestiż, obrona interesów handlowych... to angole jeszcze mogli przełknąć. 120-180 ekstra u-bootów NIE.

Wracając więc do decyzji z 1935 roku. Podjęto wtedy jedyną możliwą decyzję i byla to TAM i WTEDY decyzja rozsądna... co nie zmienia faktu, że z perspektywy roku 1939 i okresu wojny... była bezsensowna. Bismarcka nie "zbudowała" przyszła i zakładana wojna, Bismarcka "zbudowal" Traktat Wersalski. Bismarck nie powstał "w celu" , ale "z powodów".

Tak więc postanowiono budować duże jednostki nawodne i budowano: S+G z 11 calówkami. Angole na to... eee tam, nasze żelazka sa odporne na te "pestki" - nie ma zagrożenia. B+T ... nooo co to ma być!?... ale szybko dali sie uspokoić... no przeciez to tylko 2 sztuki. My mamy 17 plus Francuzi też coś tam, tak więc znowu.... nie ma zagrożenia. Zważywszy na uwarunkowania budowa żelazek przez Niemców była rozsądna, ale o tyle że nie mieli innej (groźniejszej dla UK) opcji. Ta była jedyną możliwą.

ad 2) W kwestii rozbudowy sił lądowych. Analogicznie jak wyżej, tyle, że w latach tuz przed wojną Francja (czyli naturalny sojusznik UK w w wojnie z Niemcami) była wszem i wobec uznawana za największe militarnie mocarstwo na lądzie. Patrząc statystycznie i na sprzęt to Francja powinna była spoko wytrzymać napaść malarza... Cóż Francuzom się nie udało...

*Tzw. "Porządek Wersalski" to dwie grupy zagadnień:

a) terytorialny (Alzacja, Lotaryngia, Pomorze, Śląsk i Poznańskie)
b) polityczno-powstrzymujący (ograniczenia liczebności i uzbrojenia

Adolf zakładał, że "demontaż" zgadnień terytorialnych nastąpi w drodze wojny toteż aby się do niej przygotować musi wpierw politycznie zdemontować zakres b) ..... aby móc sie uzbroić do wojny. Bez uprzedniego uzbrojenia się nie było mowy o wygraniu wojny...
Awatar użytkownika
fdt
Posty: 1644
Rejestracja: 2004-01-04, 15:49
Lokalizacja: Elbląg

Post autor: fdt »

Matros gieroj pisze:Dla wszystkich wrogów "Bismarcka" i entuzjastów Ubotów; czy nie jest prawdą że Niemcy zbudowali ok 1150 okręty podwodne z których w wojnie udział wzięły około 850 jednostki? Czy jest prawdą że spośród nich aż około 550 nie zatopiło żadnego statku? Czy to nie jest dopiero marnotrawstwa? Ile kosztowało te 550 ubotów? Wiec bez urazy ale może nie podniecjamy sie tymi dodaktowymi ubotami które można by zbudować za "Bismarcka" bo wystarczyło "tylko" lepiej użyć tych co były.
Można by się długo rozwodzić co dałoby sie zbudować zakupić za kase przeznaczoną na te nie wykorzystane Uboty i '"Bismarcka"(np. myśliwce, czołgi) i jak by to wpłyneło na wojne, ale jako że kochamy okręty to już byłaby "profanacja ;) tego forum, wiec sobie daruje.
Pozdrawiam M-g
Jakich wrogów, jakich wrogów??

Popatrz sobie na statystyki dotyczące niemieckiego budownictwa OP w poszczególnych latach... A teraz proszę o odpowiedzi:

- Kiedy (z perspektywy czasu) Anglia chwiała się najmocniej pod ciosami zadawanymi przez ubotwaffe (nie kiedy Niemcy najwięcej zatapiali, ale kiedy Angoli najbardziej bolało)?
- Ile wtedy mieli Niemcy ubootów jednocześnie na patrolach?
- Co by było (ale nie było) gdyby WTEDY Niemcy mieli 100/120/180 ubootów więcej?

Statystyka statystyką, ale liczby rozkładają się w jakimś czasie a sytuacja strategiczna i polityczna do roku 1939, w latach 1939-40, 1940-41 i po 1941 to poniekąd odrębne zagadnienia.

pozdrawiam
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1202
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Xeno:

Czyżby jakaś koncepcja współpracy/sojuszu Polsko-Brytyjsko-Włoskiego?

Tu z Włochami sprawa śliska, bo ich flota szykowała się przede wszystkim przeciwko Francuzom, (tak jak przed Wielką Wojną), z którymi już raz byli przecież w sojuszu...
Poza tym Mussolini miał ambicje kolonialne... i miał też ochotę na załatwienie spraw, których Włochy nie załatwiły po Wielkiej Wojnie (wciągając ich do Ententy obiecano dużo, czego potem nie dotrzymano)

Kluczowa sprawa to stanowisko Brytyjczyków - czy dla pozyskania Mussoliniego pozwoliliby mu na kolonialne "igrce" w Afryce? (w sumie podbojem Etipopii nikt się za bardzo nie przejął, ale chodzi o ogólną postawę).

Włochy do wojny nie były przygotowane jeszcze bardziej, szczególnie siły lądowe. Lotnictwo w sumie nezłe, ale potencjał produkcyjny fatalny.

W smie cokolwiek by planował Mussolini, w jego interesie leżało odwlekanie wojny na jak najdłuższy okres.

Z drugiej strony - porzucenie planów tworzenia floty przez III Rzeszę tez nie było raczej możliwe; flota jako "nosiciel bandery", nawet ograniczona do wspomnianych okrętów, była konieczna z uwagi na prestiż i politykę zagraniczną.

W sumie ciekawe, jak wyglądałaby II Wojna, gdyby jej wybuch udało się opóźnić do 1942 roku...
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Bartosz Piotrowski
Posty: 94
Rejestracja: 2004-12-14, 16:06
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Bartosz Piotrowski »

Bartoszu!
Pomyśl przez chwilę jak admirał: Masz flotę budowaną przez... siedem lat. Wyślesz ją całą na zniszczenie? Bo przecież w czasie wojny okręty wysyła się na śmierć! Jeśli wracają to jedynie Łaska Boska. Dywizję piechoty można odtworzyć w 6 miesięcy, pancernik buduje się sześć lat!


Odtworzyc dywizje piechoty od zera ?




fdt porównywał wojnę do gry komputerowej.
Wojna to nie ruletka. Nie możesz wysłać okrętów na morze posługując się strategią: jakoś to będzie. Wysyłasz je tylko wtedy, gdy jesteś pewny, że nie zaszkodzisz swojemu państwu! I nie liczysz żadnego prawdopodobieństwa (bo kiedy zaryzykujesz los państawa przy 90%, 80%, a może tylko 67%?). Czym mogłoby się skończyć wysłanie całej floty liniowej na Atlantyk: całkowitą klęską.
Kto weźmie za tę klęskę odpowiedzialność?
Reader?
Hitler?
Lutjens?
Czy Ty na ich miejscu zaryzykowałbyś?

Takie ryzyko bylo podjete:

"Operujac przez 8 tygodni, "Scharnhorst" i "Gneisenau" zatopily lub zagarnely 22 statki (115 600 BRT). Obecnosc ich na Atlantyku kompletnie rozregulowala cykle konwojow, wprowadzajac zamieszanie w transporcie dostaw wojennych i w pracach portow wyladunkowych. Zmusily one ponadto admiralicje brytyjska do zaangazowania duzych sil do oslony konwojow atlantyckich o organizacji poszukiwan. Dzialalnosc ich odwrocila tez uwage od dwoch operujacych w tym czasie na poludniu okretow, a mianowicie "Admirala Hippera" i "Admirala Sheera" ktore korzystajac z tego zagarnely bogaty lup. Koordynacja operacji okretow korsarskich dzialajacych w tym samym czasie na poludniu i polnocy byla wysokiej klasy. Nie zdawano sobie wowczas sprawy, ze byly to szczytowe osiagniecia korsarzy w calej wojnie"

Jerzy Lipinski "Druga wojna swiatowa na morzu" str 143.

Dlatego twierdze ze polaczona akcja B,T,S i G miala szanse powodzenia. Oczywiscie nie w 100%

Co o tym sadzicie ?

Pozdrawiam
Bartek
Bartosz Piotrowski
Posty: 94
Rejestracja: 2004-12-14, 16:06
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Bartosz Piotrowski »

Bartoszu!
Pomyśl przez chwilę jak admirał: Masz flotę budowaną przez... siedem lat. Wyślesz ją całą na zniszczenie? Bo przecież w czasie wojny okręty wysyła się na śmierć! Jeśli wracają to jedynie Łaska Boska. Dywizję piechoty można odtworzyć w 6 miesięcy, pancernik buduje się sześć lat!


Odtworzyc dywizje piechoty od zera ?




fdt porównywał wojnę do gry komputerowej.
Wojna to nie ruletka. Nie możesz wysłać okrętów na morze posługując się strategią: jakoś to będzie. Wysyłasz je tylko wtedy, gdy jesteś pewny, że nie zaszkodzisz swojemu państwu! I nie liczysz żadnego prawdopodobieństwa (bo kiedy zaryzykujesz los państawa przy 90%, 80%, a może tylko 67%?). Czym mogłoby się skończyć wysłanie całej floty liniowej na Atlantyk: całkowitą klęską.
Kto weźmie za tę klęskę odpowiedzialność?
Reader?
Hitler?
Lutjens?
Czy Ty na ich miejscu zaryzykowałbyś?

Takie ryzyko bylo podjete:

"Operujac przez 8 tygodni, "Scharnhorst" i "Gneisenau" zatopily lub zagarnely 22 statki (115 600 BRT). Obecnosc ich na Atlantyku kompletnie rozregulowala cykle konwojow, wprowadzajac zamieszanie w transporcie dostaw wojennych i w pracach portow wyladunkowych. Zmusily one ponadto admiralicje brytyjska do zaangazowania duzych sil do oslony konwojow atlantyckich o organizacji poszukiwan. Dzialalnosc ich odwrocila tez uwage od dwoch operujacych w tym czasie na poludniu okretow, a mianowicie "Admirala Hippera" i "Admirala Sheera" ktore korzystajac z tego zagarnely bogaty lup. Koordynacja operacji okretow korsarskich dzialajacych w tym samym czasie na poludniu i polnocy byla wysokiej klasy. Nie zdawano sobie wowczas sprawy, ze byly to szczytowe osiagniecia korsarzy w calej wojnie"

Jerzy Lipinski "Druga wojna swiatowa na morzu" str 143.

Dlatego twierdze ze polaczona akcja B,T,S i G miala szanse powodzenia. Oczywiscie nie w 100%

Co o tym sadzicie ?

Pozdrawiam
Bartek
ODPOWIEDZ