Witam!
Ja tam Macieju jednak uważam, że Battle nie były takie dobre
Maciej pisze:1. Cała art. może prowadzić ogień przy ataku "czołowym" - mała sylwetka własna, przewaga ognia.
Zaleta, która jednak jest dyskwalifikowana przez to, że żadne działo nie może prowadzić ognia podczas "odwrotu", co dla niszczyciela - było nie było okrętu torpedowego - jest równie ważne. Dla poprawienia właściwości w wydumanej sytuacji taktycznej nie można rozbrajać okrętu.
2. Takie ustawienie wież art. wpływa korzystnie na celność ognia - wieże stosunkowo blisko siebie ( ważne dla dalocelownika ) oraz brak drgań z siłowni.
Takie ustawienie wież - stosunkowo blisko siebie ( mimo że 'rozsuniete") - wpływa niekorzystnie na możliwość ich wyeliminowania jednym pociskiem.
3. Możliwość użycia całej art. w trudnych warunkach pogodowych - działa w pozycji X często były wówczas zalewane.
Czy chodzi Ci o działa na pokładzie głównym, często zalewane przez falę? (bo te literki mi się nie zgadzają). Dlatego na Soldati nie było dział w tej pozycji, a dopiero na nadbudówce rufowej - w ten sposób rozwiązano kwestię meteorologiczną.
4. Dużo ( nawet bardzo ) miejsca na małokalibrową art. plot. - całe śródokręcie i rufa.
Soldati też miały dziesięć luf artylerii przeciwlotniczej - dość dużo, jak na europejski teatr działań wojennych. W tym miejscu wypadało by się zastanowić, jaką rolę Battle powinny pełnić - czy rolę okrętu OPL, czy tez raczej niszczyciela. Ale pod względem OPL ich możliwości były wyjątkowe. Obawiam się jednak, że
dynamiczna walka teoretycznie może obnażyć taki właśnie układ art. na Battle'ach. Tego niestety nie udało się zweryfikować...
Istnieje prawdopodobieństwo zbliżone do pewności, że "dynamiczne" myszkowanie w celu użycia źle skonfigurowanej artylerii głównej negatywnie wpłynie na zdolności bojowe - szczególnie podczas walki z samolotami...
Moim zdaniem ( skromnym ) DD typu Battle pomimo wyraźnego "ukierunkowania" plot. w niczym nie zatraciły walorów niszczyciela floty a wielu parametrach wyraźnie praewyższały swych poprzedników.
Masz całkowita rację - niszczyciele były duże i pomimo zainstalowania na nich 10 boforsów nie zatraciły walorów niszczyciela floty 4 działa 4,5" stanowiły odpowiednik nieco ponad 4 dział 4,7 cala. Przewyższały więc swoich poprzedników - na przykład takiego Garlanda. Ale czy przewyższały Pioruna i Orkana?
Jakie miały wady oprócz wymienionych przez Ciebie:
-Koszmarnie mało miesca dla załogi, co utrudniało użycie uzbrojenia (morale i inne takie...) oraz modernizacje.
-Niewielką prędkość w porównaniu z innymi niszczycielami II wojny swiatowej. Soldati, Grom miały prędkość o 4 węzły większą, a to już jest różnica.
-Kiepską autonomiczność - związaną nie tylko z małym zasięgiem, ale przede wszystkim z warunkami mieszkalnymi.
-Własności morskie pogarszały jeszcze bardziej komfort pracy na niszczycielu i unieożliwiały użycie całego uzbrojenia. Ba!!!!
Były takie kiepskie, że się Battle zachowywały na morzu niczym marynarz po wyjściu z libacji - zataczały się wpadając na każdy okręt, którego kapitan był tak głupi, żeby nie trzymać się milę od Battla...
Jak na uzbrojenie będące realizacją doświadczeń II wojny światowej tych potknięć było sporo.
Wiele przedwojennych niszczycieli było od nich lepszymi - Błyskawice, Mogadory, Tribale, być może nawet Soldati...
Nie wiem ile kosztowały Battle, a ile Jervisy; być może tutaj jest ta różnica , ale mimo wszystko chyba były dość drogie. Jaka była róznica w cenie z Gearingami?
Pozdrawiam
Ksenofont