Napisałem o Polsce tu i teraz.
Ten kompromis może i powstał dawno, ale trwał do teraz (do niedawna). I mógł trwać dalej (tu i teraz) - to było możliwe.
Napoleonie - naprawdę?! Jestem bardzo zdumiony i trochę zniesmaczony. Przeczytaj jeszcze raz UWAŻNIE, a potem zdaj sobie sprawę z tego, jak dalece i czasem kuriozalnie polityka wpływa na percepcję tego, co czytasz...

Może i nie zrozumiałem, ale dlatego się pytam
Miałem do czynienia z wieloma osobami, które np. w 2015 roku głosowały na "dobrą zmianę" i później (w różnym czasie i z różnych powodów) im przeszło. Ale ich późniejsze poglądy były jednak mimo wszystkie dalekie od twoich (jeśli je dobrze odczytałem).
A poglądy polityczne wpływają (mniej lub bardziej) na percepcję praktycznie wszystkiego... Więc tu mogę sobie wyobrazić dużo...

Zapewniam, że mam tego świadomość
Pisałem właśnie o tym, że biologia daje nadzieję na odpoczynek od obu panów (wieczny). Ty napisałeś, że odejdą na emeryturę.
Odejście "wieczne" w 99 % jest poprzedzone "emeryturą" - to też kwestia czystej biologii. Ja to miałem na myśli. Wiek robi swoje i to widać. U polityków co prawda ta granica jest dość daleko przesunięta, ale też jest. Chęci to jedno a możliwości to drugie.
Natomiast "skręt" w lewo ma.
Nie sprowadzaj wszystkiego do kwestii światopoglądowych. Ja akurat staram się iść środkiem więc trudno mi powiedzieć, czy skręt "w lewo" ma wiele do zaoferowania czy nie ma (moim zdaniem ma do zaoferowania sporo rzeczy niebezpiecznych, ale od strony gospodarczej a nie światopoglądowej). Natomiast tak już mam, że ta "kwestia płci" którą stawiasz jako przykład mało mnie w sumie obchodzi.
Myślę, że ma pierwszorzędne. Napędza ich do działania i pozwala mobilizować rzesze kiboli zwanych również wyborcami.
To by świadczyło o braku profesjonalizmu. A ani np. Kaczyńskiego ani Tuska za nieprofesjonalnych polityków bym nie uznał. Zdarzało mi się rozmawiać z osobami, których nie znosiłem. Zdarzało mi się z nimi dogadywać, ba, współpracować. Bo musiałem - uznawałem to za konieczne i tego po mnie oczekiwali inni (z mojej opcji). Życie jest życiem. W polityce folgowanie osobistym sympatiom czy antypatiom to komfort, który zdarza się rzadko.
I jeszcze cenzurę, która zagwarantuje wolność wypowiedzi.
O tym już wspominałem. Przekaz medialny ma wpływ na ład w danym kraju (czyli na coś, co państwo ma stabilizować). Zgoda na szerzenie kłamstw/nieprawdy będzie miała na ten ład wpływ. A państwo powstało po to by ład wprowadzać i chronić. To co piszesz ma cechy anarchistyczne (tak bym to ujął). A anarchia to brak ładu. Czy jesteś więc anarchistą?
Dodałem emotikon, ale pytanie jest w sumie dość istotne. Szczególnie w sensie funkcjonowania systemu demokratycznego. Bo demokracja to obywatelskie wybory. Do podjęcia wyborczych decyzji potrzebne są informacje. Prawdziwe. Fałszywe wypaczą te wybory - a więc i demokrację. Z punktu widzenia przeciwników demokracji takie rozwiązanie jakie proponujesz jest logiczne, z punktu zwolenników wręcz przeciwnie. A nie oczekiwałbym, by ludzie byli w stanie odróżnić fałsz od prawdy. Fałsz zresztą bardzo często jest atrakcyjniejszy z punktu widzenia zwykłego obywatela.
Nawet Napoleona udało się wam zradykalizować...

Wiesz, ja w sumie mam dość "radykalne" poglądy uznając, że PiS chce zmiany ustroju na niedemokratyczny a to co proponuje to swego rodzaju współczesna odmiana narodowego socjalizmu w wersji soft. Według mnie tak jest, choć mam świadomość,że dla wielu te poglądy są bardzo radykalne (dla mnie nie - prawda nie jest "radykalna"). W dyskusji chyba też aż tak bardzo się nie zradykalizowałem w wypowiedziach? Bo byłoby to niedobre. Gdybyś coś takiego zauważył, walnij mnie w łeb lub zrób coś podobnie "radykalnego"
