Obicie miedzianymi blachami tylko pierwotnie zastosowano wyłącznie z myślą o świdrakach. Prędko się przekonano, że dużo ważniejsza jest zapewniana dzięki niemu ochrona drewnanych kadłubów przed obrastaniem, gwarantująca wyższe prędkości i dłuższe okresy eksploatacji między karenażami. W XIX w., na jaki datuje się tę jednostkę, była to już prawda powszechnie znana. Faktem jest, że na Bałtyku trudno o świdraki, a obrastanie jest znacznie słabsze niż w ciepłych oceanach. Dlatego zarówno statki handlowe, jak nawet okręty wojenne, przeznaczone WYŁĄCZNIE do eksploatacji na naszym morzu, z reguły nie miały tego zabezpieczenia. Jednak gdy słynny Fredrik af Chapman rozwijając szwedzkie okręty wojenne przeznaczone tylko do walki z Danią lub Rosją nawet usuwał miedź ze starszych jednostek, to kładziono ją na żaglowcach mających pływać do szwedzkiej kolonii w Indiach Zachodnich czy na Morze Śródziemne. Wspólne działania na Bałtyku brytyjskich okrętów obitych miedzią i szwedzkich bez takiej ochrony ujawniły większą prędkość jednostek brytyjskich. Kluczem w tej notce prasowej jest stwierdzenie, że zdaniem fachowców chodzi o okręt wojenny lub statek handlowy żeglujący po WIELU morzach. Jeśli taką jednostkę obito miedzią (lub metalem Muntza), a to było coraz powszechniejsze w miarę mijania XIX w., tylko idiota zrywałby taką warstwę akurat na czas rejsu na Bałtyk.
Krzysztof Gerlach
Nie jestem pewien czy na Bałtyk opłacało się pokrywać dno żaglowców miedzią.
Raczej się nie opłacało. Szczególnie, jeżeli mówimy o handlowcach.
Okrety Szwedzkie (OL Tappenhetten i fregata Af Chapman) , ktore zamowila Kolumbia, ale nie odkupila na konice, w ofercie sprzedazy w NY , byly pokryte cynkiem
Tyle tylko, że - gwoli ścisłości - to ta sama kwestia na innym poziomie cenowym. Odkrywcy sugerują, że odkryty wrak był przed katastrofą obity blachami miedzianymi i powstało pytanie, czy to się opłacało dla jednostek operujących na Bałtyku.
Natomiast cynk był TAŃSZYM I GORSZYM ZAMIENNIKIEM miedzi w takim zastosowaniu. Blachy cynkowe na obicia kadłubów, produkowane w większych ilościach m.in. w Niderlandach, Francji, krótko przed połową XIX w. też w USA, kosztowały mniej nawet niż te z metalu Muntza, o czystej miedzi nie wspominając. Ta niska cena (i wyższa trwałość) spowodowała, że trochę jej używano (głównie na statkach handlowych zresztą), ale gorsza jakość nie pozwoliła na rozpowszechnienie. Dla rozpatrywanego przypadku to i tak tylko ciekawostka, bowiem odkrywcy wraku stwierdzili występowanie w jego dnie wielkich ilości gwoździ miedzianych. Jest to właśnie dowód na pokrycie blachami miedzianymi - z uwagi na potrzebę uniknięcia korozji elektrolitycznej w słonej wodzie, obicie miedziane przybijano gwoździami miedzianymi (w sumie bardzo drogimi, więc do czego innego z reguły nie wykorzystywanymi), natomiast obicie cynkowe - gwoździami cynkowymi (trudnymi wtedy jeszcze do uzyskania).