Wspomniane zakupy to dowodzą tylko tego, że u nas się duże i małe rzeczy robi po prostu po najlżejszej linii oporu i nic ponadto... Wielki plany i ambitne plany zaś to głównie dla "szarego i mało rozgarniętego ludu" som... Przykre to ale co poradzisz? Przecież jako VIp i tak zyskujesz gdzie indziej niż w obszarze akurat stricte krajowego poparcia czy popularności.

Ta u nas jest tak nieprawdopodobnie kapryśna, że zapomniec umie gwiazdora w ciągu miesiąca nawet bez afery... i o tym one nasze "głowy" wbrew pozorom wiedzą...
Był sojusznikiem Sas - kupowano saskie... Był Prusak - kupowano pruskie... Był Rus kupowano rosyjskie... Był Brytyjczyk w 39... gdzie kupowano lub gdzie wbrew wszelkiej logice "usiłowano" kupić?

Polityka "wkupywania" się w łaski aktualnie miłościwie sojusznikującego u nas obrośnięta i długą i mało sensowną tradycją - z obmyślonym na przysłowiowym kolanie serwisie wszystkich powyższych zakupów włącznie...
Dlaczego więc nagle mielibyśmy inaczej postąpić?
Co do Adeli zaś to mocno dziwne, że nikt z Oscarem na czele nas tu nie zastrzelił "zachodnimi" źródłami o tym co jest tak naprawdę przedmiotem aktualnie prowadzonych polsko-australijskich negocjacji bo temat zdaje się co nieco inaczej wygląda z ichniej perspektywy nieprawdaż?
