Nasze fantazje okrętowe

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej »

W dodatku, topienie zwykłych frachtowców za pomocą najdroższego sposobu jest bez sensu.
Broń torpedowa w tej roli to nieporozumienie.
Nic, tego nie uzasadnia.

Broń torpedowa to oręż małych i lekkich okrętów.
Najlepiej też szybkich.

Frachtowce można topić "czym bądź".
Można wysłać grupę pryzową z lontem lub podszkolić obsługi 150/105 mm dział..
Uboty, też strzelały z tej nędznej armatki jak był czas bo szkoda było torped.

Pozdrawiam,
Maciej
Ostatnio zmieniony 2017-03-16, 21:27 przez Maciej, łącznie zmieniany 1 raz.
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: jogi balboa »

Niemniej Niemcy zaczęli montować wyrzutnie torped na swoich pancernikach wraz z pomysłem używania ich jako rajderów :-D
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej »

No, tak. Niemce.. 8)

Pozdrawiam,
Maciej
marek8
Posty: 1940
Rejestracja: 2011-07-01, 12:22

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: marek8 »

A co w tym takiego dziwnego - posiadano broń co do której jeszcze nie wiedziano, że ma takie czy inne wady więc ją umieszczono w nadziei, że się przyda - podobnie przecież robiono też i na krążownikach pomocniczych i nie tylko - wedle Niemców torpeda miała przyszłość i w sensie technicznym można było mieć nadzieję, że uda się ją tak usprawnić, że będzie niczym rakieta później (zapominamy jak intensywnie nad tą bronią pracowano przez calutką wojnę. Niemcy to w końcu techniczna nacja przynajmniej co do zasady ;) a wiele z ich technicznych koncepcji z najróżniejszych powodów nie zostało zastosowanych podczas wojny. Reasumując uważali, że ma przyszłość a to czy się mylili nie do końca tak naprawdę rozstrzygają doświadczenia innych bo każdy kraj robił to jednak po swojemu.
Mało to krajów także po wojnie pracowało nad tym aby wreszcie stworzyć ową mityczną supertorpedę, rozstrzygającą bój niczym taran ? ;) Było nie było Rosjanom i Amierykańcom się przecież w końcu udało - a to, że tyle lat po wojnie... no cóż ... może nie byli aż tak enteligentni jak się powszechnie przypuszcza? :faja:
Jeżeli już czego nie można zrozumieć to naszego upchnięcia wyrzutni na ... bocznokołowcu... ;) Wiem, że szkolna ale mimo wszystko - jakieś takie... dziwne :diabel: To już lepsza była ta na Oksywiu - ale nie tak zeszpecić bocznokołowiec - brrr...
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: jogi balboa »

E tam. Torpedy na niemieckich pancernikach zaczęły się pojawiać razem z pojawieniem się koncepcji wojny handlowej z Wielką Brytanią. Tak na prawdę nie przypominam sobie żadnego szczególnie jasnego wyjaśnienia na ten temat, ale prawdopodobnie chodziło o to żeby topić lub unieruchamiać możliwie jak najszybciej żeby jak najmniej ofiar z zaatakowanego konwoju uciekło, oraz żeby zrobić to zanim nadciągnie potencjalna odsiecz. Poza tym w niemieckich planach były zamiary atakowania konwojów eskortowanych nawet przez najcięższe okręty, w tej sytuacji strzelanie do statków torpedami oznaczało po prostu potencjalnie lepszy efekt w krótszym czasie.
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej »

Owszem, torpedą można szybko topić ale pod warunkiem, że się trafi.
A nie jest to banalnie proste - nawet dla OP strzelającego prawie "z przyłożenia" do nieruchomego frachtowca.
Bo jak sądzę, nie masz na myśli strzelania salwami, prawda? ;)

Ja do niemieckich pomysłów podchodzę z rezerwą.
Lepiej wychodziło im (i wychodzi) doskonalenie czyichś pomysłów - bo jak już wspomniano, podobno, są techniczni.

Nie wiem, Jogi, w jaki sposób Reader wyobrażał sobie atakowanie silnie bronionych konwojów (wnioskuję z Twojego wpisu, że w tym przez pancerniki) jednym Tirpitzem z jednoczesnym torpedowaniem ich frachtowców. Nie wierzę.
Od razu, dodam - nie pytaj mnie po co mu zatem te torpedy.
Może to pomysł na samozatopienie. Takie sprawniejsze i nie wymagające 72 godzin w neutralnym porcie.
Jak wiadomo, w morzu odkręcenie korków dennych nie szło wcale tak sprawnie.
Zatem, mieli już jakby tradycję i bardzo udane torpedy.. :P

Pozdrawiam,
Maciej
marek8
Posty: 1940
Rejestracja: 2011-07-01, 12:22

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: marek8 »

Przypomnieć może trzeba niemieckie pomysły torpedowe na krążownikach liniowych - także tych ostatnich pierwszowojennych... Wbrew naszym opracowaniem Niemcy trwali konsekwentnie na stanowisku, że plusy są większe niż minusy :P
Zresztą sama idea - w teorii - była przecież niemal idealna. Niestety na przeszkodzie temu ideałowi stoi specyfika środowiska morskiego z jego lokalną nieprzewidywalnością, której przezwyciężenie a i to nie do końca zajęło blisko 100 lat ;) a i tak naprawdę dobre wyniki osiągnięto jedynie w pewien sposób "oszukując" naturalne właściwości tegoż środowiska. Jak kto jest "techniczny" to dla niego sam pomysł, że przezwyciężenie stricte technicznych problemów może zająć taki kawał czasu wydaje się praktycznie niemożliwe ale jednak... Do tego to na swój sposób fascynująca i niedroga (przy innej filozofii zakupów niż w II RP) broń jest. No i jej "szybkie" :diabel: dopracowanie mogło czy nie mogłoby znacząco zmienić układu sił w bitwie słabszej floty? Wedle mojej "wizji" Niemcy czekali na techniczny przełom, którego z wielu powodów nie udało im się osiągnąć i tyle... Zastosowali więc taki rodzaj "tymczasowego" rozwiązania... :faja:
konrad.s
Posty: 9
Rejestracja: 2015-06-17, 09:17

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: konrad.s »

Maciej pisze:Owszem, torpedą można szybko topić ale pod warunkiem, że się trafi.
Nie wiem, Jogi, w jaki sposób Reader wyobrażał sobie atakowanie silnie bronionych konwojów (wnioskuję z Twojego wpisu, że w tym przez pancerniki) jednym Tirpitzem z jednoczesnym torpedowaniem ich frachtowców. Nie wierzę.
Maciej
Przypływa Tirpitz, przegania/topi niszczyciele bezpośredniej eskorty, topi statki na akord, jak nadpłynie zespół dalekiej osłony, to wieje.
Liczy się "chwilowa wydajność" w topieniu statków.
A że w praktyce to te niszczyciele jakoś nie chciały wiać, a i tonęły niechętnie, to zupełnie inna sprawa.
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: jogi balboa »

marek8 pisze:Przypomnieć może trzeba niemieckie pomysły torpedowe na krążownikach liniowych - także tych ostatnich pierwszowojennych... Wbrew naszym opracowaniem Niemcy trwali konsekwentnie na stanowisku, że plusy są większe niż minusy
Koncepcja użycia torped na pierwszowojennych niemieckich ciężkich okrętach, nie ma nic wspólnego z koncepcją, a raczej brakiem takiej w latach trzydziestych. Na żadnym pancerniku budowanym dla Kriegsmarine do 1939 roku nie montowano i nie zamierzano montować wyposażenia torpedowego. W 1939 roku wszedł w życie plan Heye, wojny krążowniczej z Wielką Brytanią, wtedy na niemieckich pancernikach zaczęły pojawiać się wyrzutnie torpedowe, z wyjątkiem Bismarcka w przypadku którego po prostu nie zdążono wykonać przebudowy.
Maciej pisze:Ja do niemieckich pomysłów podchodzę z rezerwą.
Blitzkrieg to jeden z ich najbardziej poronionych pomysłów :P
Maciej pisze:Nie wiem, Jogi, w jaki sposób Reader wyobrażał sobie atakowanie silnie bronionych konwojów (wnioskuję z Twojego wpisu, że w tym przez pancerniki) jednym Tirpitzem z jednoczesnym torpedowaniem ich frachtowców. Nie wierzę.
Nie "jednym Tirpitzem". W wytycznych do kolejnych operacji po operacji Berlin, zakładano użycie do 4 pancerników jednocześnie oraz krążowników. Ale w przypadku operacji Rheinubung przewidywano że Bismarck może wiązać ogniem pancernik przeciwnika żeby umożliwić zaatakowanie konwoju innym okrętom zespołu. W takim przypadku zakładano że ze względu na ograniczony czas, statki należy topić właśnie torpedami.
Maciej pisze:A nie jest to banalnie proste - nawet dla OP strzelającego prawie "z przyłożenia" do nieruchomego frachtowca.
Wyjście na pozycję "z przyłożenia" przez rozwijający 30 węzłów okręt względem "pędzącego" najwyżej kilkanaście węzłów frachtowca, raczej nie powinno być szczególnym problemem? Z to platforma z której prowadzi się ostrzał, jest znacznie stabilniejsza od każdego jednego uboota ;)
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej »

Nie jestem pewien czy chodzi o stabilną platformę do strzelań.
Podejrzewam, że niekoniecznie. Zresztą, OP też były stabilne.
Po prostu, trafienie pojedyńczą torpedą nie jest wcale łatwe. Nie wystarczy wycelować - ona musi jeszcze tam dopłynąć.

Mogę się oczywiście mylić, ale jakoś nie wydaje mnie się by takie topienie mogło być szybkie.
Oczywiście, od momentu gdy już trafiła to tak.

Marku, możesz mieć rację.
Coś mi mówi, że łaczy nas wspólna "słabość" do Teutonów. :)

Jogi, ja też myślę, że Niemcom o coś chodziło z tymi torpedami na pancernikach.
Coraz bardziej też sądzę, że bez flaszeczki tego nie rozbierzemy.
I teraz jestem już pewny, kto nas słowian wpędza w nałóg. Od setek lat!
Ranyboskie.. :faja:

Pozdrawiam,
Maciej
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: jogi balboa »

Maciej pisze:Mogę się oczywiście mylić, ale jakoś nie wydaje mnie się by takie topienie mogło być szybkie.
Zdecydowanie szybsze. Przede wszystkim praktycznie od razu znasz efekt bo trafienie torpedą wywali z miejsca konkretną dziurę i jeżeli nawet krypa nie zatonęła to do dalszego marszu z dużym prawdopodobieństwem już zdolna nie była, tak czy siak można na spokojnie zająć się kolejnym. Zrobienie dziurki armatą nie daje spektakularnego efektu, dopóki statek nie zacznie wyraźnie się pogrążać, nie można było się przekonać się o skuteczności. Rozkazy operacyjne w przypadku niebronionego konwoju nakazywały unieruchomienie artylerią możliwie dużej ilości statków a dopiero następnie ich zastopienie lub zajmowanie, co wyraźnie nie świadczy o szybkości ani pewności. Zastosowanie takiej taktyki w momencie gdy część zespołu wiąże eskortę wygląda raczej nieciekawie nawet z hobbystyczne go punktu widzenia.
Maciej pisze:Po prostu, trafienie pojedyńczą torpedą nie jest wcale łatwe.
To chyba zależy jak blisko podpłyniesz, pomijając usterki techniczne oczywiście? A czy zrobienie armatą szkód o odpowiedniej powierzchni poniżej link wodnej jest łatwe i szybkie? ;)
Maciej pisze:Nie wystarczy wycelować - ona musi jeszcze tam dopłynąć.
Na 500 metrów to chyba paliwa jej wystarczy :wink:
Maciej pisze:Zresztą, OP też były stabilne.
Na jeziorze na pewno, a na pięciometrowej fali? Celowani chyba nie ułatwia gdy cel raz widzisz a raz górę wody ;)
Maciej pisze: Jogi, ja też myślę, że Niemcom o coś chodziło z tymi torpedami na pancernikach.
Coraz bardziej też sądzę, że bez flaszeczki tego nie rozbierzemy.
A wiosna nadchodzi wielkimi krokami i sezon grilowo ogrodowy. :)
Awatar użytkownika
Kpt.G
Posty: 913
Rejestracja: 2013-10-11, 14:22

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Kpt.G »

Co do stabilności okrętów podwodnych to wiem że U-Booty typu VII w trakcie sztormów potrafiły się położyć tak iż:
"(..)Wachtowy stojąc na pomoście i wyciągając rękę mógł dotknąć tafli morza, następnie okręt mozolnie wracał do pozycji pionowej(..)"
Jest to spisane min. we wspomnieniach A. Cremera (U-333, potrójna rybka). Było to możliwe dzięki zbiornikom balastowym (tzw. Siodłowych) umieszczonych niemal równo na linii wodnej na "wysięgnikach", na planie okrętu przypominało to sakwy przy siodle.
Chciałbym wiedzieć czy współcześnie był jakiś Okręt (nawodny) który byłby zdolny wyjść z takiego przechyłu. :)


Nie spodziewałem się że taka "pełdoła" jak Torpedy na dużym okręcie nawodnym zrobią tyle szumu...
Tylko że.. obecnie chyba pływa kilka dość sporych jednostek (10+tys ton), a dysponują one wt... :)
"Jesteś UPIERDLIWY!" Nie.. ja jestem Ciekawy i drążę niektóre interesujące mnie tematy.. a że zadaję dużo pytań? "Kto pyta nie błądzi" głosi powiedzenie. ;)
Jakże daleko z Domu do Morza!
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: de Villars »

Tylko to są zdaje się torpedy pop, a same okręty nie mają toczyć pojedynków artyleryjskich na dystansach po 20 km... ;)
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Kpt.G
Posty: 913
Rejestracja: 2013-10-11, 14:22

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Kpt.G »

Owszem ale wciąż mogą dostać rakietą.. :)
"Jesteś UPIERDLIWY!" Nie.. ja jestem Ciekawy i drążę niektóre interesujące mnie tematy.. a że zadaję dużo pytań? "Kto pyta nie błądzi" głosi powiedzenie. ;)
Jakże daleko z Domu do Morza!
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: Maciej »

Jak miało się ostatnio okazać, nawet taką blaszankę jak OHP nie sposób zatopić rakietami - i to wieloma! :)

Propozycja rozmieszczenia wyposażenia łodziowego i dźwigów do obsługi tego towarzystwa oraz wodnosamolotów (będą dwa, symetrycznie na obu burtach):
Obrazek

Pozdrawiam,
Maciej
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Nasze fantazje okrętowe

Post autor: MiKo »

Dla wielbicieli "never were"

https://warshipprojects.wordpress.com/
ODPOWIEDZ