Ja bym bardzo prosił o dokładne przeczytanie kontekstu w jakim ten raport został przywołany - wydaje mi się, że nie daje to powodów do "nadinterpretacji" jakie kolega Miner jest łaskaw czynić?

Ocena zachowań moralnych danej osoby - zawsze z konieczności subiektywna nie musi wpływać na ocenę poziomu jej fachowości w temacie w jakim się wypowiada - jeżeli ktoś ma konkretne zarzuty w tej mierze nikt nie broni mu polemiki ale tu nie było to celem przypomnienia było nie było naukowej publikacji

. Fakt, że "utarło" się u nas mówić o pewnych rzeczach jak na szkolnej akademii lub wcale nie oznacza, że nie warto sięgnąć do źródeł pokazujących temat w indywidualny, niekonwencjonalny i ciekawy sposób - tym bardziej, że czy się komu podoba czy nie stanowią one integralny element tejże historii. Rodzima wielowiekowa tradycja "nie czytania czegoś z uwagi na osobę autora" jest wyjątkowo dziwaczną praktyką skazującą siłą rzeczy na przekłamywanie własnej historii a to już rzecz naganna...
To co jest w tym raporcie ciekawego to nie "intrygi" których kolega szuka ;( ale fakt, że pewne opisane w nim mechanizmy możemy znaleźć w czasach, w których autora dawno już nie ma wśród żyjących a które to nie mają nic wspólnego z "rewolucyjną czujnością" jaką w chybiony zupełnie sposób wykazał kolega przedmówca

. Informuję kolegę, że właśnie z uwagi na opisane mechanizmy planistyczno-organizacyjne a nie żadne inne kwestie ten raport wydaj się szczególnie interesujący i pouczający - ja osobiście i wielu znanych mi oficerów marynarki z bardzo podobną "filozofią zarządzania ludźmi i zasobami" zetknęła się na żywo w czasach jak najbardziej współczesnych. W tym to kontekście chyba jasny staje się związek z tematem? Bo zdaje się, że wpływy podobnych metod zarządzania na kondycję danego rodzaju sił zbrojnych nie wymaga przesadnego rozwijania wątku?

Poruszona przez autora kwestia np. wykorzystania (a w zasadzie braku koncepcji wykorzystania) poniemieckich pozostałości w kontekście np. analogicznych doświadczeń czeskich także może stawiać pod pewnym znakiem zapytania kwestię rzekomego "zabrania wszystkiego" czy "nie pozwolenia" przez naszego nowego sojusznika... Oczywiście - nikiedy nie miało to w nowej sytuacji politycznej większego sensu a niekiedy było to po prostu nieopłacalne ale tłumaczenie pozostawienia w polu ot tak i zasłanianie się "brakiem przyzwolenia" to chyba nie do końca istota rzeczy...
Doszukiwanie się dziwacznych "politycznych podtekstów" wydaje się tu mocno chybione - było nie było także w II RP wcale nie mało ludzi zrobiło kariery "na krzywdzie ludzkiej" (tym bardziej gdy się pamięta jak to subiektywna kwestia jest) lub było po prostu aroganckimi, niekompetentnymi bufonami pomiatającymi innymi i... może kłopotliwie dla nich zdarzało się, że niektórym to zapamiętano?.
Uff

- dziękuję za podpowiedzi co do OP i torpedowca. Artykuł o OP czytałem choć dawno temu - wydaje się jednak, że dotyczy on zupełnie innej o naście lat późniejszej inicjatywy wydobycia wraków. Tu autor raportu pisze o niedokończonych OP "lądowych"

NIe pamiętam już źródła ale w latach 90tych była gdzieś wzmianka o tym, że właśnie z Elbląga pod koniec lat czterdziestych przywieziono do Gdyni prawie gotowy miniaturowy OP z czego jednak nic ostatecznie nie wyszło...Pytanie więc czy była tam głównie taka drobnica czy też może nawet coś większego...