dokładnie ...Peperon pisze:U nas jednak działa tylko w jedną stronę. Łatwiej zwolnić to zwalniają i tyle.pothkan pisze:W kapitaliźmie (nie wszędzie) zachodzi pewna zależność: im łatwiej pracodawcy zwolnić pracownika, tym łatwiej bezrobotnemu znaleźć nową pracę...
Nasz "kapitalizm" działa bez zasad i każdy patrzy tylko w jaki sposób "wydymać" pracownika oraz partnera w interesach.
Nawet wielkie korporacje międzynarodowe przyjmują ten sposób działania na terenie Polski.
I to pomimo posiadania wysokich standardów wszelkiego rodzaju.
A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
O ile dobrze pamoetam, to w tekscie pojawia sie liczba 40 mln zl zysku stoczni za rok. Przy srednim zatrudnieniu 2000 osob na kontraktach, byloby to 1666 zl moesiecznie przypadajacych na osobe. Nie mam pojecia ile zarabiaja tam inni robotnicy, ale przy pensjach spawaczy te 1666 zl zostaloby pochloniete przez ZUSy i podatek, stocznia niemialaby zysku, wiec jaki bylby sens jej funkcjonowania z punktu widzenia wlascicieli?
Pomysly o clach na produkty z Emiratow czy Chin to idiotyzm. Armator rejestruje glowna siedzibe na jakis Szeszelach i pod taka bandera tez plywaja jego statki i caly sens ochrony poprzez cla idzie sie...
Niestety jak chce sie konkurowac w branzy o zasieguglobalnym, to trzeba dorownac innym wydajnpscia i ograniczaniem kosztow. Ina koniec pytanie czy lepiej, ze Crost istnieje i daje prace i placi jalies podatki, czy lepiejby bylo pojsc sladami Ditroit? Opcja cjce byc mlody, piekny i bogaty w tym wypadku raczej nie istnieje...
Pomysly o clach na produkty z Emiratow czy Chin to idiotyzm. Armator rejestruje glowna siedzibe na jakis Szeszelach i pod taka bandera tez plywaja jego statki i caly sens ochrony poprzez cla idzie sie...
Niestety jak chce sie konkurowac w branzy o zasieguglobalnym, to trzeba dorownac innym wydajnpscia i ograniczaniem kosztow. Ina koniec pytanie czy lepiej, ze Crost istnieje i daje prace i placi jalies podatki, czy lepiejby bylo pojsc sladami Ditroit? Opcja cjce byc mlody, piekny i bogaty w tym wypadku raczej nie istnieje...
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Peperon pisze:A co im przeszkadza zatrudnić pracowników na czas budowy statku ?
To w końcu mają zatrudniać na czas budowy, czy na czas nieokreślony?Peperon pisze:... Łatwiej zwolnić to zwalniają i tyle ...
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Taka jedna mała uwaga - jak to czytałem (w wersji papierowej) to ukłuło mnie stwierdzenie związków, że ludzie są zatrudniani na umowach "śmieciowych". Z drugiej strony mowa jest o samozatrudnieniu (lub też, podobnie jak to się teraz zmienia w branży budowlanej, zatrudnianiu kilkuosobowych brygad).
Czyli mamy klasyczny przykład "poziomu" naszych związkowców - albo specjalnie kłamią mówiąc o umowach śmieciowych, albo też zaczęli traktować samozatrudnienie jako umowy śmieciowe, co oznacza, że akceptowali coś takiego przez ostatnie 20 lat.
Czyli mamy klasyczny przykład "poziomu" naszych związkowców - albo specjalnie kłamią mówiąc o umowach śmieciowych, albo też zaczęli traktować samozatrudnienie jako umowy śmieciowe, co oznacza, że akceptowali coś takiego przez ostatnie 20 lat.
Wykopany z DWS za żądanie prawdy
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Chyba problem jednak jest u nas w kraju choć może na ciut innym poziomie - tym poziomem są kwalifikacje i podejscie do bizensu nie związków a szeroko rozumianej dyrekcji i menagementu. Jak się przyjrzeć tylko ciut bliżej to stąd pochodzi cały zestaw szukanych dosłownie na gwałt "redukcji kosztów" w płonnej większości nadziei na awans lub kontynuację kariery za granicą. Mamy wiec stricte personalne śródło pomysłów co do form zastrudnienia i stawek
Na ten problem kładzenia rodzimego biznesu przez rodzimą kadrę zwraca uwagę coraz więcej ekonomistów
O nieprawdziwej koncepcji konkurencji poprzez niskie koszta pracy może także warto napisać ? Koledzy przytoczyli tu kilka przykładów z XIX wieku czy XX - super ale może warto dodać do nich dwie ważne informacje - czy przytoczone przedsięwziecia działały w takiej pustce źródeł pracy jak dziś u nas oraz czy i w jakiej formie korzystały z pomocy państwa lub innych podmiotów. Tak dla pełnej jasności obrazu czy faktycznie mozemy tu mówić o podobieństwie a nie jedynie pozorze takowego z uwagi na zastosowaną metodę organizacji pracy (nie zaś wynagradzania).
Pozdrawiam

Pozdrawiam
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Marek8 - pewnych rzeczy nie rozumiem, ale to chyba jakieś skróty myślowe.
O tę racjonalizację chodziło też w przytoczonym przeze mnie przykładzie z Kvaernerem w latach 80tych. I o to samo chodzi również dziś - na przykład podczas budowy w Polsce kadłubów dla Holendrów lub Norwegów. Albo przez Rumunów dla nas.
Czy uważacie, że ci spawacze zatrudnieni na pogardzanym przez was samozatrudnieniu ucieszyliby się, gdyby Crist zamówił kadłuby tych statków w Rosji albo w Rumunii?
Przpominam, że mówimy o stoczniach prywatnych. Czy dyrektorzy Crista traktują swój zakład i sposób zarządzania jako odskocznię do kariery za granicą? Albo awansu?marek8 pisze:... cały zestaw szukanych dosłownie na gwałt "redukcji kosztów" w płonnej większości nadziei na awans lub kontynuację kariery za granicą ...
Najlepej poprosić o taki esej Chińczyków lub Koreańczyków.marek8 pisze:O nieprawdziwej koncepcji konkurencji poprzez niskie koszta pracy może także warto napisać ?
Dlatego wspomniałem, że w latach 30tych było więcej stoczni, więc łatwiej było brygadzie znaleźć pracę. Ale i tak generalnie chodziło wówczas - podobnie jak teraz - o racjonalizację kosztów. Oczywiście znane były inne sposoby organizacji pracy w stoczni - na ile dobrze wyczytałem Niemcy albo Francuzi mieli właśnie stałe załogimarek8 pisze:... czy przytoczone przedsięwzięcia działały w takiej pustce źródeł pracy jak dziś u nas oraz czy i w jakiej formie korzystały z pomocy państwa lub innych podmiotów. Tak dla pełnej jasności obrazu czy faktycznie możemy tu mówić o podobieństwie a nie jedynie pozorze takowego z uwagi na zastosowaną metodę organizacji pracy (nie zaś wynagradzania).
O tę racjonalizację chodziło też w przytoczonym przeze mnie przykładzie z Kvaernerem w latach 80tych. I o to samo chodzi również dziś - na przykład podczas budowy w Polsce kadłubów dla Holendrów lub Norwegów. Albo przez Rumunów dla nas.
Czy uważacie, że ci spawacze zatrudnieni na pogardzanym przez was samozatrudnieniu ucieszyliby się, gdyby Crist zamówił kadłuby tych statków w Rosji albo w Rumunii?
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
To może w ramach lekcji warto sobie zrobić małą analizę przyczyn sukcesu przemysłu stoczniowego w Korei czy Chinach wraz ze skupieniem się na tym czy faktycznie czynnik niskich kosztów pracy był tym rozstrzygającym?
Co zadecydowało tak naprawdę ?
W kwestii kadry menedżerskiej problem i skala oderwania jej przedstawicieli od interesu firmy kosztem wskaźników i korzysci osobistych jest poruszany i w literaturze od ponad 10 lat a na żywo wygląda po prostu niesmacznie i rodzi ciekawe pytanie o dopuszczalny margines błędu. Sam byłem świadkiem likwidacji przez rządną sukcesu dziewuszkę kluczowego dziłu ekspansji prywatnej firmy bo statystycznie wynagrodzenia jej pracowników nie mieściły się w podpatrzonych u kogoś widełkach. Dziś już pani vice szuka innej posady bo firma przestała się jakoś rozwijać
MOże inny przykład z branży bliskiej morzu - załoga firmy przygotowała spójny plan rozwoju, którego najwyraźniej nie był w stanie pojąć zachowujący się jak XIX dyrektor prezes - ten dla dobrego wskaźnika wolał zwalniać aż zlikwidował firmę. Dziwnym trafem większość dawnej załogi poszła z tym samym planem do Niemiec, gdzie znaleźli zatrudnienie i plan wdrożono od zera w życie z powodzeniem
Uparcie nie chcemy zauważać, ze w wielu branżach problem leży głównie w fatalnych kwalifikacjach kierownictwa
Pozdrawiam
W kwestii kadry menedżerskiej problem i skala oderwania jej przedstawicieli od interesu firmy kosztem wskaźników i korzysci osobistych jest poruszany i w literaturze od ponad 10 lat a na żywo wygląda po prostu niesmacznie i rodzi ciekawe pytanie o dopuszczalny margines błędu. Sam byłem świadkiem likwidacji przez rządną sukcesu dziewuszkę kluczowego dziłu ekspansji prywatnej firmy bo statystycznie wynagrodzenia jej pracowników nie mieściły się w podpatrzonych u kogoś widełkach. Dziś już pani vice szuka innej posady bo firma przestała się jakoś rozwijać

Uparcie nie chcemy zauważać, ze w wielu branżach problem leży głównie w fatalnych kwalifikacjach kierownictwa
Pozdrawiam
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
To ja z innej beczki (dawno, bo dawno, ale jednak) - połowa lat '90-ych, rozmowa w sprawie pracy (z polecenia) z dyrektorem ekonomicznym jednej z trójmiejskich stoczni:
- Ja bym Pana bardzo chętnie przyjął, bo potrzebny jest w stoczni nowoczesny dział analityczny, ale nie mogę go stworzyć bo musiałbym zlikwidować Dział Analiz do którego przechodzą zasłużeni stoczniowcy w wieku przedemerytalnym. A tego się nie da zrobić, bo mnie związki zagryzą.
- Ja bym Pana bardzo chętnie przyjął, bo potrzebny jest w stoczni nowoczesny dział analityczny, ale nie mogę go stworzyć bo musiałbym zlikwidować Dział Analiz do którego przechodzą zasłużeni stoczniowcy w wieku przedemerytalnym. A tego się nie da zrobić, bo mnie związki zagryzą.
Wykopany z DWS za żądanie prawdy
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Może należałoby jak za Stalina - puszkować i rozwalać tych menedżerów, którzy się nie sprawdzili... 
Duże koty zjadam na przystawkę.
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
oczywiście nie jestem w stanie Ci powiedzieć co bardziej i w jakim, szczegółowo, procencie zadecydowało...marek8 pisze:To może w ramach lekcji warto sobie zrobić małą analizę przyczyn sukcesu przemysłu stoczniowego w Korei czy Chinach wraz ze skupieniem się na tym czy faktycznie czynnik niskich kosztów pracy był tym rozstrzygającym?Co zadecydowało tak naprawdę ?
![]()
ale na pewno ogromne znaczenie miała pomoc państwa - konsekwentnie przez długi czas realizowana polityka wsparcia dla tej gałęzi przemysłu (jak i dla niektórych innych)...
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Cieszę się, że jestem cytowany, ale wyrwane z kontekstu zdania zilustrują każdą tezę...Marek T pisze:Peperon pisze:A co im przeszkadza zatrudnić pracowników na czas budowy statku ?To w końcu mają zatrudniać na czas budowy, czy na czas nieokreślony?Peperon pisze:... Łatwiej zwolnić to zwalniają i tyle ...
A dlaczego mamy się cieszyć z budowy tylko kadłubów ? Tym bardziej, że był taki okres w historii (teraz uznany za wszeteczny), kiedy polskie stocznie były blisko czołówki światowej pod względem innowacyjności.Marek T pisze:O tę racjonalizację chodziło też w przytoczonym przeze mnie przykładzie z Kvaernerem w latach 80tych. I o to samo chodzi również dziś - na przykład podczas budowy w Polsce kadłubów dla Holendrów lub Norwegów....
Jak to jest, że dotarliśmy do takiego etapu, że zlikwidowano wszystko to co w przemyśle stoczniowym przynosi prawdziwe zyski, a cieszymy się z podwykonawstwa ? Czy to jest jeszcze przemysł ?
Rozumiałbym to, gdyby stocznie polskie - te polikwidowane - pracowały pełną parą, a Crist znalazł swoje miejsce na ziemi. Ale cieszyć się z zysku na poziomie 10 % dotychczasowych kosztów budowy Gawrona ? Dobre i to, ale żeby cała zabawa nie zakończyła się tak, jak z Maritimem. A tego nie życzę tzw "podwykonawcom" Crista.
To ja przykład z życia i też z tego okresu.Mitoko pisze:To ja z innej beczki (dawno, bo dawno, ale jednak) - połowa lat '90-ych...
Kolega odpowiedział na anons z firmy transportowej, która szukała kierowców z doświadczeniem w transporcie międzynarodowym.
Kolega spełniał wymagania - wykształcenie średnie, 5 lat doświadczenia + 2 języki obce (english i deutch).
Dwudziestoośmiolatek nie dostał tej pracy, bo - jak usłyszał - jest za stary !!!
Pytanie retoryczne: Czy to jest normalne ?
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
40 mln ZYSKUoskarm pisze:O ile dobrze pamoetam, to w tekscie pojawia sie liczba 40 mln zl zysku stoczni za rok. Przy srednim zatrudnieniu 2000 osob na kontraktach, byloby to 1666 zl moesiecznie przypadajacych na osobe.
a ZYSK := PRZYCHODY - KOSZTY.
Pieniądze wypłacane pracownikom siedzą w puli "koszty" i chyba nie pojawiają się w tekście.
A dlaczego nie ?Peperon pisze:dlaczego mamy się cieszyć z budowy tylko kadłubów. Tym bardziej, że był taki okres w historii ...
W historii Japonii też był "taki okres w historii".... potem nadeszła II WŚ... a kiedy przeminęła, japońska gospodarka "słynęła" głównie z kopiowania produktów zachodnich.
Najpierw trzeba nauczyć się budować "tylko kadłuby".
Pozwolę sobie przypomnieć, że w okresie uznanym za wszeteczny większość produkcji polskich stoczni szła do demoludów, a te produkowane na zgniły zachód musiały być mocno dotowane.
Mój kolega w tym mniej więcej czasie kupił używanego Jelcza i zaczął wozić kontenery z terminalu na skład. Więcej leżał pod tym Jelczem niż nim jeździł, ale dwa lata później kupił drugiego...Peperon pisze:Kolega odpowiedział na anons z firmy transportowej, która szukała kierowców z doświadczeniem w transporcie międzynarodowym....
Dokładnie.marek8 pisze:wielu branżach problem leży głównie w fatalnych kwalifikacjach kierownictwa
A ponieważ wszystkie opcje polityczne od lat blokują rozwój prywatnego biznesu (szczególnie tego mikro) "fatalni kierownicy" czują się bezkarni bo nie mają konkurencji.
BTW - co to właściwie znaczy "umowa śmieciowa" ?
Sam fakt, ze umowa z pracodawcą nie jest etatem wcale nie oznacza że jest "śmieciowa"
Powiem więcej - wśród moich znajomych więcej osób ma "śmieciowe" etaty - w stylu 1500 PLN.
Natomiast sąsiad spawacz na "śmieciowym" kontrakcie wyciąga 5000.
Czysta matematyka - etatowiec powinien raz w życiu wziąć swojego PIT-a i przeczytać go ze zrozumieniem. A następnie zajrzeć do odpowiednich ustaw i zobaczyć, ile pracodawca na niego wydaje POZA PIT'em (tzw składka po stronie pracodawcy).
Z tych pieniędzy, których na oczy się nie zobaczy, opłacana jest służba zdrowia (ale jak ktoś chce się dostać do lekarza wcześniej niż za pół roku i tak idzie prywatnie albo daje łapówkę), ubezpieczenie rentowe (oczywiście renciści opływają w dostatki), ubezpieczenie emerytalne (nie wiem, jak inni, ale ja już przestałem wierzyć, że dostane jakąkolwiek emeryturę z ZUS'u) itepeee....
Nie mówiąc o tym, ze obecny rząd przymierza się do skubnięcia kolejnej części OFE.
Zważywszy spadek wpływów do budżetu coraz więcej osób zauważa wyższość "śmieciówki" nad etatem.
Przepraszam za wcinki trochę nie-na-temat.
Ale moim zdaniem należy się cieszyć z tego co się zmienia na lepsze a nie rozpamiętywać wszystkie krzywdy od czasów zaborów.
Pozdrowionka
ZzB
- pothkan
- Posty: 4532
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Początkowo przez termin rozumiano takie sytuacje, gdy ktoś de facto na etacie (5-6 dni w tygodniu, 8-10 h pracy dziennie) pracuje na umowie-zleceniu, tracąc tym samym np. uprawnienia urlopowe, nadgodzinowe, czy odprawy, i musząc samemu płacić składkę zdrowotną. Oczywiście wykluczając przypadki pracy krótkoterminowej, lub doskonale płatnej. Przykład skrajne "śmieciowej" sytuacji - szwaczka, która za minimalną haruje ile się da, bo jak przestanie, to ktoś ją zastąpi. Jest to również powszechne w pracy dla studentów.ZzB pisze:BTW - co to właściwie znaczy "umowa śmieciowa" ?
Niestety potem komuś się pomieszało, i termin "śmieciówki" rozszerzono całościowo na umowy-zlecenie, a niektórzy nawet na umowę-dzieło (sic).
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
Może dlatego, że wielu "przedsiębiorców" zatrudniało pracowników na tych umowach. W ten sposób "ograniczali koszty pracownicze" działalności gospodarczej. Rząd zamiast ukrócić te praktyki poszedł jeszcze bardziej na rękę "pracodawcom" i upłynnił czas pracy.pothkan pisze:Niestety potem komuś się pomieszało, i termin "śmieciówki" rozszerzono całościowo na umowy-zlecenie, a niektórzy nawet na umowę-dzieło (sic).
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
28 listopada Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa poinformowała o unieważnieniu postępowania przetargowego, które dotyczyło zakupu wielozadaniowego statku ratowniczego przeznaczonego dla powyższej formacji.
Powodem tego kroku był fakt, że w terminie składania ofert, tj. 28 listopada, nie wpłynęła żadna oferta. Co ciekawe zamawiający kilkakrotnie przekładał termin ostateczny, co może wskazywać na zainteresowanie stoczni udziałem. Zakładany budżet opiewał na kwotę 273,4 mln złotych brutto.
http://zbiam.pl/przetarg-na-zakup-statk ... r-w-koszu/
Mamy dziwną sytuację jest poważna oferta a nie ma chętnych do budowy
Powodem tego kroku był fakt, że w terminie składania ofert, tj. 28 listopada, nie wpłynęła żadna oferta. Co ciekawe zamawiający kilkakrotnie przekładał termin ostateczny, co może wskazywać na zainteresowanie stoczni udziałem. Zakładany budżet opiewał na kwotę 273,4 mln złotych brutto.
http://zbiam.pl/przetarg-na-zakup-statk ... r-w-koszu/
Mamy dziwną sytuację jest poważna oferta a nie ma chętnych do budowy
Re: A jednak opłaca się budować statki w Polsce
widocznie jest za mało poważna (ze względu na kwotę oferowaną przez zamawiającego w zderzeniu z jego oczekiwaniami co do specyfikacji statku)Piotr S. pisze:28 listopada Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa poinformowała o unieważnieniu postępowania przetargowego, które dotyczyło zakupu wielozadaniowego statku ratowniczego przeznaczonego dla powyższej formacji.
Powodem tego kroku był fakt, że w terminie składania ofert, tj. 28 listopada, nie wpłynęła żadna oferta. Co ciekawe zamawiający kilkakrotnie przekładał termin ostateczny, co może wskazywać na zainteresowanie stoczni udziałem. Zakładany budżet opiewał na kwotę 273,4 mln złotych brutto.
http://zbiam.pl/przetarg-na-zakup-statk ... r-w-koszu/
Mamy dziwną sytuację jest poważna oferta a nie ma chętnych do budowy