
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,143 ... .html?as=1
Pozdrawiam,
W.
Nie wiem, jakie są zarobki - natomiast mogę powiedzieć, że dokładnie tak był zorganizowany przemysł okrętowy w W. Brytanii w latach świetności, np. przed II WŚ.Peperon pisze:Ciekawe jakie są zarobki wyrobników na samozatrudnieniu.
Lektura komentarzy też daje sporo do myślenia.
Tylko, że w ten sposób ogranicza się w firmach koszty poprzez przesuwanie nielicznych własnych pracowników do "firm leasingujących" pracowników. I zarządy są szczęśliwe, bo "ograniczają koszty", a ludzie pracują jak niewolnicy - bez prawa do urlopu, czy choroby. A stawki oscylują w okolicach płacy minimalnej.Marek T pisze:Więc nie jesteśmy wyjątkiem i nie ma się co obrażać na zmiany, jakie zachodzą u nas.
acha... więc mamy się cieszyć (w XXI wielu) z sukcesów kapitalizmu w formie drapieżnej jak "w czasach świetności przemysłu okrętowego w W. Brytanii", np. przed II WŚ"...Marek T pisze:Nie wiem, jakie są zarobki - natomiast mogę powiedzieć, że dokładnie tak był zorganizowany przemysł okrętowy w W. Brytanii w latach świetności, np. przed II WŚ.Peperon pisze:Ciekawe jakie są zarobki wyrobników na samozatrudnieniu.
Lektura komentarzy też daje sporo do myślenia.
Stała kadra stoczni była "szkieletowa", a pracowników angażowano w miarę potrzeby. Nie zatrudniano pojedynczych osób, ale całe zespoły złożone z brygadzisty/majstra i kilku-kilkunastu pracowników. W ten sposób zbudowano np. QUEEN MARY i QUEEN ELIZABETH. Oczywiście było o tyle łatwiej, że stoczni było dużo - więc możliwości zatrudnienia dla brygady było więcej.
W latach osiemdziesiątych u Kvaernera w Stavangerze również stosowano zatrudnienie na czas określony - gdy dostawali zlecenie zatrudniano wpierw konstruktorów (np. w Szkocji), potem kończył się ich kontrakt i w ich miejsce przychodzili monterzy i spawacze. Była to duża zmiana w porównaniu z latami 70tymi, gdy w tej samej stoczni byli w większości pracownicy zatrudnieni na etacie, łącznie z szefem miejskiej komórki norweskiej partii komunistycznej. Formalnie był brygadzistą u monterów kadłubowych, ale zajmował się głównie propagowaniem uroków najbardziej postępowego z ustrojów. Ale był na etacie, czyli nie do ruszenia.
Więc nie jesteśmy wyjątkiem i nie ma się co obrażać na zmiany, jakie zachodzą u nas.
nie wierz w zasadnicze tezy i ogólną wymowę tego tekstu...wottek pisze:Tylko z dala od związkowców
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,143 ... .html?as=1
Pozdrawiam,
W.
Nie obraź się, ale jak czytam Twój wywód, to jakbym słyszał "eksperta rządowego" w TV.wottek pisze:Swoją drogą wszystko zależy jak się umowę wynegocjuje...
Poza tym jakos nie widzę protestujących pracowników cresta...
A co im przeszkadza zatrudnić pracowników na czas budowy statku ?Stoczni się opłaca, ponieważ jak nie ma zamówień to nie musi utrzymywać armii robotników, może więc zejść z kosztami budowy - nie wlicza w koszt budowy pensji pracowników których musi utrzymywać gdy nie ma zamówień.
Piotrze, gdybyś doczytał do końca, to byś zauważył, że pisałem również o latach 80tych.polsteam pisze:... tyle, że TAMTE "niewyjątki" były przed II WŚ
a nasz "niewyjątek" jest teraz, w XXI wieku...
No właśnie zatrudniają na czas budowy - i wszyscy naokoło mają o to pretensje.Peperon pisze:A co im przeszkadza zatrudnić pracowników na czas budowy statku ?
W pełni się zgadzam z całą wypowiedzią.wottek pisze:Co do zasad działania stoczni to nie wiem czemu tak wszyscy narzekają ... itd.
lata 80-te ubiegłego wieku, to nie I i II dziesięciolecie bieżącego...Marek T pisze:Piotrze, gdybyś doczytał do końca, to byś zauważył, że pisałem również o latach 80tych.polsteam pisze:... tyle, że TAMTE "niewyjątki" były przed II WŚ
a nasz "niewyjątek" jest teraz, w XXI wieku...
Oni ich nie zatrudniają, tylko najmują. A to podstawowa różnica.Marek T pisze:No właśnie zatrudniają na czas budowy - i wszyscy naokoło mają o to pretensje.Peperon pisze:A co im przeszkadza zatrudnić pracowników na czas budowy statku ?
W kapitaliźmie (nie wszędzie) zachodzi pewna zależność: im łatwiej pracodawcy zwolnić pracownika, tym łatwiej bezrobotnemu znaleźć nową pracę. Oraz odwrotnie: większe zamrożenie etatów skutkuje dłuższym średnim czasem poszukiwania pracy.Peperon pisze:Etaty be, a samozatrudnienie cacy. Związki zawodowe be, prezesi cacy.
U nas jednak działa tylko w jedną stronę. Łatwiej zwolnić to zwalniają i tyle.pothkan pisze:W kapitaliźmie (nie wszędzie) zachodzi pewna zależność: im łatwiej pracodawcy zwolnić pracownika, tym łatwiej bezrobotnemu znaleźć nową pracę...