Vittorio Veneto - opancerzenie

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Marek T
Posty: 3270
Rejestracja: 2004-01-04, 20:03
Lokalizacja: Gdynia

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Marek T »

jogi balboa pisze:... wystarczyłoby wrzucić jakąś anegdotkę o tym jak to obsada stanowiska biegnąc podczas próbnego alarmu znokautowała kluczem oficyjera mierzącego im czas przy schodach, jak to podczas rejsu fale z łoskotem przewalały się przez pokład a pół załogi rzygało dalej niż wynosił zasięg dział artylerii głównej, jak jakiś majtek przemycił na pokład kozę a nikt z oficyjerów przez miesiąc się nie zorientował aż kładąc się po ciemku zastał jagniątko w swoim posłaniu.
Ależ takie książki wychodziły.
W serii "Żółty Tygrys".
Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: CIA »

jogi balboa pisze:Akurat pomysł z „kluczem” splagiatowałem z książki Mullenheima, oto fragment: Jeśli kogoś opanowała ambicja, aby pomimo tych wszystkich zatłoczonych zejściówek pierwszemu dotrzeć na swoje stanowisko, musiał sobie samodzielnie wyszukać drogę najszybszego dojścia do niego. Tak jak to zrobili np. Herman Budich i jego dwóch kolegów z pomocniczego stanowiska bojowego urządzeń elektrycznych. […] Wtedy odkryli nagle gdzieś dalej z tyłu mnij używany trap. Pobiegli w jego stronę i zrobili swoje zwyczajowe 2 kroki w dół. Chwytali po kolei za poręcze na wewnętrznych kancie włazu, odpychali się i lądowali na pokładzie bateryjnym, w pełnym wyposażeniu, z ciężkimi narzędziami przy pasie. Już na dole biegli dalej bez tchu i jako pierwsi byli na swoim stanowisku. Meldowali już teraz „gotowy!” Ale czy Budich nie otarł się w czasie skoku o coś miękkiego? Co to mogło być? Od razu można było zauważyć że na odprawie podsumowującej ćwiczenia brakuje oficera ich dywizjonu, kapitana (inż.) Wernera Schocha. Mieli go zobaczyć dopiero po odprawie w szczególnych okolicznościach. Dla nich znaczyło to jedno: „Natychmiast do oficera dywizjonu!” oczekiwał ich w swojej kajucie, gdzie sanitariusz chłodził mu zapuchnięte, niebieskie oko. „Moi panowie” – zabrzmiał mało obiecujący początek – „że jesteście szybcy, wiem, że w swoim ubraniu roboczym tak do siebie podobni, to mój pech, w przeciwnym razie wezwałbym was wcześniej. Ale to, że mnie jeden z was uderza w twarz tym żelastwem, to za dużo dobrego. Uważajcie lepiej! Wynocha!” A przecież przed skokiem krzyczeli „Wahrschau” nie po to, żeby oficer pozostał na miejscu, lecz usunął się na bok.

Może zamiast kolejnego artykułu technicznego, warto dać „jeden dzień z życia na pokładzie ;)” z jakimiś osobistymi przeżyciami. Wiem że komuś kto nigdy nie służył może to sprawiać trudność, ale chyba warto spróbować. Tego się w Internecie nie znajdzie.
Może to i fajne, ale czytając takie anegdotki, ba konwersacje - zawsze mam wątpliwości czy są prawdziwe ... Pół biedy jeżeli autor dokładnie zna realia życia na danym okręcie i wplącze coś od siebie, gorzej jak to tylko czysta wybujała wyobraźnia ;)
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

CIA pisze:Może to i fajne, ale czytając takie anegdotki, ba konwersacje - zawsze mam wątpliwości czy są prawdziwe ... Pół biedy jeżeli autor dokładnie zna realia życia na danym okręcie i wplącze coś od siebie, gorzej jak to tylko czysta wybujała wyobraźnia ;)
I dlatego bardzo lubię książki Z. Flisowskiego, bo umiejętnie wplatał wspomnienia uczestników wydarzeń. :-)
Nie tylko te wesołe.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Teller »

Peperon pisze:I dlatego bardzo lubię książki Z. Flisowskiego, bo umiejętnie wplatał wspomnienia uczestników wydarzeń. :-)
Ale też miewał 'kiksy' :?

W drugim tomie "Burzy nad Pacyfikiem" przykładowo pisał "ładunek plutionium" zamiat "plutonu", "latająca superforteca" zamiast Supeforteca. A jego ocena zrzucenia bomb na Hiroszimę i Nagasaki zawiera spory cytat z brytyjskiego historyka, publikowanego w Polsce w 1954 roku, która to data chyba mówi wszystko o poglądach owego Anglika. :D Drugi tom BnP wydano w 1989 roku, gdy takie serwituty wobec władzy nie były już obowiązkowe... W ogóle końcówka II tomu nieco trąci zacnym w swej naiwności pacyfizmem.

No, ale przyznaję uczciwie, że pierwszy tom czytałem z niesamowitym zapałem, niczym Tolkiena czy Ludluma. :brawo:
Fear the Lord and Dreadnought
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

Prawdę mówiąc, to znacznie bardziej interesujące są wątki z dziennika J. Faheya :lol:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: cochise »

Teller pisze:No, ale przyznaję uczciwie, że pierwszy tom czytałem z niesamowitym zapałem, niczym Tolkiena czy Ludluma. :brawo:
Prawda, pierwszy tom też tak czytałem, nie mogłem się wprost oderwać drugi już nie to.
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: jogi balboa »

W którymś tomie przypominam sobie pancernik USS Massachusetts klasy Iowa, no nie jestem już pewien czy to był akurat Massachusetts, ale na pewno reszta się zgadza ;)
Roi się też od superpancerników typu Bismarck, Richelieu i takich tam :)
Ale fakt faktem że pióro ma lekkie.
Awatar użytkownika
esem
Posty: 351
Rejestracja: 2007-05-19, 19:10
Lokalizacja: Wrocław

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: esem »

Analizując trafienia torpedą lotniczą (i to słabą) w rufę to z trójki PoW, B i VV obronną ręką wyszedł tylko VV. W przypadku B zawiodła pogoda (nurkowie w tych warunkach nie dali rady) a na PoW zawiodła załoga (skrajna głupota) :brawo:
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: cochise »

No właśnie a Vittorio mimo krytyki za ten swój Pugiliese dal radę, od siebie do porównania dodałbym jeszcze Penny którą po trafieniu Ameryanie profilaktycznie na mieliznę wsadzili.
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: jogi balboa »

Scharnhorst dał radę jeszcze lepiej, czyli że był w ogóle najlepsiejszy ze wszystkich :-D
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: cochise »

No to przynajmniej jedną kwestię mamy wyjaśnioną :diabel:
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: jogi balboa »

Ot natrafiłem na taki pokaz slajdów, jak dla mnie bardzo ciekawy:
Szczególnie interesujące są foty pomieszczeń. Że na pancernikach bywało luksusowa, zwłaszcza w częściach oficerskich to wiedziałem i się spodziewałem, chociaż przyzwyczajony jestem raczej do surowego wystroju anglosaskiego. Ale interesujące jest to pomieszczenie kontrolne w 6 minucie – bardzo południowo europejskie ;)

Trzeba to przyznać że Włosi nawet przedziały maszynowe budowali elegancko.
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Teller »

No, wyglądało to ładnie, ale tak sobie myślę — jedno trafienie pocisku 15" z jakiegoś Renowna, czy czegoś w tym rodzaju :o Byłaby z tego szkła i metaloplastyki niezła kaszana :D W 1941 roku admirał Marcel Gensoul zżymał się na podobne (choć skromniejsze) wykończenie kajut oficerskich na typie Dunkerque:
Zagrożenie pożarowe podczas boju przekracza dopuszczalne limity na skutek (...){tu spory passus na temat palnej izolacji kabli — przyp. Teller} wyposażenia kabin, które zajmuje sporo miejsca, a poza tym zwiększa rozmiary nadwodzia. Stanowi istny, starannie przygotowany stos palnego drewna. Na przyszłość umeblowanie okrętu wojennego musi składać się z niepalnego wyposażenia, zapewniającego pełną trwałość w czasie wojny i wykonanego wyłącznie ze blach pokrytych niepalną farbą, wentylatorów z tektury azbestowej, mebli z chromowanego metalu (...)
Skądinąd wiadomo, że podobnie rozumujący Niemcy tuż przed wojną mocno "zubożyli" wyposażenie kabin i salonów na typie Deutschland, który dotąd pełnił rolę okrętów reprezentacyjnych III Rzeszy i z tego tytułu miał wcale luksusowe wykończenie.
Trzeba to przyznać że Włosi nawet przedziały maszynowe budowali elegancko.
To akurat był ogólnoświatowy przedwojenny chic w (skądinąd dobrym) stylu art deco. Warto sobie zobaczyć chociażby, jak Kaufmann i True wykończyli pomieszczenia w Zaporze Hoovera; miejscami wygląda to niczym sceneria Gotham City z teki Tima Burtona. W latach 30-tych nawet tak 'pospolite' maszyny jak parowozy były nieraz projektowane z udziałem takich gwiazd wzornictwa przemysłowego, jak Raymond Loevy. Widziałem onegdaj katalog reklamowy Siemensa z 1937 roku, gdzie w jakiejś rozdzielni wysokich napięć nawet podstropowe ciągi kabli prowadzono z niesamowitym wręcz wyczuciem rytmu i kompozycji, niczym u Pieta Mondriana. Fascynowano się techniką, ot co...
Fear the Lord and Dreadnought
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Maciej »

Zgadzam się absolutnie.
W moim świecie architektury, ówczesny modernizm ( pokłosie art deco ), czerpał pełnymi garciami z fascynacji techniką.
I jeszcze coś; w tych okrętach i innych niezwykłych "maszynach" widziano nie tylko szczyt osiągnięć technicznych ale również sztukę w pełnym sensie tego słowa. Dlatego nie przypomina to zwykłego produktu, z którymi tak często dziś mamy do czynienia.

Pozdrawiam,
Maciej
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Teller »

Weźmy chociażby Yamato, którego wieżę dowodzenia Skulski onegdaj porównał do siedzącego samuraja. Gdzież tam do tej poezji konstrukcyjnej Geraldowi Fordowi, którego nadbudówka przypomina psią budę na skraju podwórka. :D
Fear the Lord and Dreadnought
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

Teller pisze:Weźmy chociażby Yamato, którego wieżę dowodzenia Skulski onegdaj porównał do siedzącego samuraja.
Tylko weź pod uwagę taki mały myk, że wieża Yamato była optymalizowana pod kątem minimalizowania skutków podmuchu z armat 460 mm. Inaczej mówiąc dało się pogodzić nowoczesne rozwiązania z pięknem architektury. Innym przykładem optymalizacji rozwiązań technicznych i piękna architektury to okręty francuskie i włoskie. :D
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
ODPOWIEDZ