Yo!
No wzruszyłem się czytając pamiętniki Tirpitza. Sposób, w jaki przedstawia umiłowanie pokoju przez Rzeszę budzi mój podziw. Nie przebiję się chyba przez to. Obarczając odpowiedzialnością za wybuch 1 wojny Anglię trochę przesadza. Dopisuje do tego Francję i Rosje a siebie nie.
Co do opinii o pancernikach, to rzecz jasna pomija wady niemieckich, exponując ich (oczywiste) zalety. Nie wpadł na pomysł yamaciakowatości, tj równoważenie przewagi ilościowej npla wielkością pancernego cielska.
Dla równowagi chętnie bym poczytał jakieś pamiętniki angielskie, np. Fishera.
Tirpitz
- SmokEustachy
- Posty: 4535
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
A co by to dało? W tych czasach decydowała liczebność floty, a nie wielkość pojedynczego okrętu. Teoria ryzyka nie miała by żadnego sensu, bez posiadania odpowiedniej liczby okrętów w stosunku do floty npla. A to w prosty sposób implikuje, że nie za bardzo jest możliwość pójścia w kierunku dużych rozmiarów okrętów. Zresztą, niemieckie okręty wcale takie słabe, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać, wcale nie były. Stosunkowo szybkostrzelne działa 240 mm w ówczesnych realiach walki mogły by być groźną bronią (zwłaszcza że brytyjskie predrednoty nie były jakoś super opancerzone)Nie wpadł na pomysł yamaciakowatości, tj równoważenie przewagi ilościowej npla wielkością pancernego cielska.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Smoku:
Równoważenie ilości jakością ma sens wtedy, gdy pojedynczy okręt jest absolutnie złożonym mechanizmem, angażującym do swego utrzymania dużą ilość podmiotów gospodarczych- w takim kraju jak Japonia (o ograniczonych dość mocno zasobach naturalnych) nie było szans naklepać floty liniowej o liczebności brytyjskiej, albo amerykańskiej. Stąd yamaciakowatość.
W okresie I wojny i wcześniej przy odpowiednio rozwiniętym przemyśle hutniczym i zaoptarzeniu w surowce można było natrzaskać byle czego, byle dużo i robić te swoje bitwy liniowców.
Równoważenie ilości jakością ma sens wtedy, gdy pojedynczy okręt jest absolutnie złożonym mechanizmem, angażującym do swego utrzymania dużą ilość podmiotów gospodarczych- w takim kraju jak Japonia (o ograniczonych dość mocno zasobach naturalnych) nie było szans naklepać floty liniowej o liczebności brytyjskiej, albo amerykańskiej. Stąd yamaciakowatość.
W okresie I wojny i wcześniej przy odpowiednio rozwiniętym przemyśle hutniczym i zaoptarzeniu w surowce można było natrzaskać byle czego, byle dużo i robić te swoje bitwy liniowców.
Duże koty zjadam na przystawkę.
- SmokEustachy
- Posty: 4535
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Polityczne pomysły Brytyjczyków, czyli 2 kile do jednego. Ostatecznie miała to być proporcja 10-16.Shinano pisze:Smoku:
Równoważenie ilości jakością ma sens wtedy, gdy pojedynczy okręt jest absolutnie złożonym mechanizmem, angażującym do swego utrzymania dużą ilość podmiotów gospodarczych- w takim kraju jak Japonia (o ograniczonych dość mocno zasobach naturalnych) nie było szans naklepać floty liniowej o liczebności brytyjskiej, albo amerykańskiej. Stąd yamaciakowatość.
W okresie I wojny i wcześniej przy odpowiednio rozwiniętym przemyśle hutniczym i zaoptarzeniu w surowce można było natrzaskać byle czego, byle dużo i robić te swoje bitwy liniowców.
Czyli zgadzamy się na 2xtaką ilość pancerników, ale u nas robimy kolosy. Ciekawy pomysł wart zasygnalizowania.