Amerykanie na wieść o nadciągającym ataku robią w portki
i.........
gdzie jusz czekakomitet powitalny x ray op x razy pole minowe
x razy lotnictwo

pozdrawiam
To te 4 krążowniki Kurity, o których wspominałem. Nie należały do sił Nagumo.Maciej3 pisze:A dlaczego pozbawiłeś Japończyków 4 krążowników typu Mogami?
Owszem, bo analizowanie potencjalnej egzekucji nie jest dla mnie zbytnio interesujące. Dlatego zaproponowałem starcie samych sił osłony zespołów lotniskowców, którego wynik nie musiałby być aż tak łatwo (i nudno!)przewidywalny.Maciej3 pisze:Chyba żeby dać Amerykanom jakąś szansę.
Maciej3 pisze:W dzień - 16x356 Kongosów powinno się okazać decydujące
Ile węzłów wyciągały wtedy japońskie pancerniki? Wiem ile nominalnie (dane podawane w różnych publikacjach różnią się nieco, wg Warships of the Imperial Japanese Navy, 1869-1945 Jentschury, Junga i Mickela prędkość Kirishimy na próbach po modernizacji wynosiła 30,5 w, a Haruny 30,2 w), ale czy osiągi nie spadły aby z racji wieku?Maciej3 pisze:Japończycy musieliby być totalnymi amatorami żeby pozwolić podejść Amerykanom naprawdę blisko. W przeciwnym wypadku - mogiła dla jednostek USA.
Z jednej strony, w bitwie pod Guadalcanalem Kirishima pierwszą salwą trafiłą South Dakotę, co świadczy o dobrym wyszkoleniu załogi.Maciej3 pisze:Chyba żeby wcześniej Japończykom amunicji zabrakło...
Teraz to przegiąłeś. AGS zdruzgotał atakujące go 3 krażowniki i zostało z nich co najwyżej półtorej.Halsey pisze:/.../
Maciej3 pisze:W dzień - 16x356 Kongosów powinno się okazać decydujące
Nie przychodzi mi do głowy dosłownie żadne dzienne starcie z okresu drugiej wojny światowej, w którym drednoty rozgromiłyby krążowniki. Przykłady starć, w których to się nie udało: La Plata (zgoda, że Graf Spee
Graf Spee nie był krążownikiem na pewno. Jego konstrukcja i koncepcja wskazują na przynależność do okrętów liniowych.Adam pisze:Panowie, to jest poważne forum. Jak można ciężki krążownik jakim był Graf Spee nazywać pancernikiem, a wręcz drednotem?
Ja wiem, że były "pancerniki kieszonkowe", ale nie traktujmy językowych neologizmów brytyjskiej prasy jako czegoś tożsamego z klasą okrętów. Niemiecka propaganda Groma i Błyskawicę nazywała krążownikami torpedowymi, ale to nie powód by na poważnie zaliczać je do krążowników.
Powód był dość jasny. Każdy dowódca krążownika doskonale zdawał sobie sprawę z tego jakie ma szanse i w przypadku spotkania pancernika wykorzystywał swoją przewagę szybkości i oddalał się czym prędzej od przeciwnika.Nie przychodzi mi do głowy dosłownie żadne dzienne starcie z okresu drugiej wojny światowej, w którym drednoty rozgromiłyby krążowniki.
Wątpliwe to nieudanie - Exeter był śnięty, a poza tym to te 280 tki to nie armaty pancernika tylko pukawki na szczuryPrzykłady starć, w których to się nie udało: La Plata (zgoda, że Graf Spee to w sumie nie pancernik, ale armaty pancernika miał)
Owszem. Noc faworyzuje lżejsze siły. Matapan ( nocny ) to przypadek rozwalania strony nieprzygotowanej do walki nocnej ( Włosi zakładali wycofanie się po zapadnięciu ciemności ) ze stroną perfekcyjnie przygotowaną do walki nocnej. Lepiej od Japończyków. Jakby tam zamiast Fiume i Zara były Littorio i Vittotrio Venetto ( albo na skutek zawirowania czasowego Yamato i Musaschi równie niegotowe do walki co włosi ) to wynik byłby ten sam.(noc to było co innego)
Ale przecież te modernizacje były kończone w drugiej połowie lat 30-tych a Hiei nawet na przełomie lat 30-tych i 40-tych. Można powiedzieć, że to nówki sztuki. Przynajmniej jeśli chodzi o siłownie. Bardziej bym się martwił aktualnym stanem kadłuba, zapasów itd.Ile węzłów wyciągały wtedy japońskie pancerniki?[...]ale czy osiągi nie spadły aby z racji wieku?
Mnie to w ogóle nie dziwi. Takie skrajne przykłady można znaleźć chyba w każdej marynarce. Jako nie przypominam sobie super dobrych trafień w Francuzów i Włochów, ale idę o zakład że też były.Z jednej strony, w bitwie pod Guadalcanalem Kirishima pierwszą salwą trafiłą South Dakotę, co świadczy o dobrym wyszkoleniu załogi.
Z drugiej - 1 marca 1942 na Oceanie Indyjskim Hiei i Kirishima brały udział w rozstrzelaniu amerykańskiego niszczyciela Edsall. Hiei osiągnął pierwsze trafienie po 37 minutach prowadzenia ognia (otwarto go na 30 tys. jardów). Japońskie pancerniki zużyły m.in. 297 pocisków głównego kalibru.
Kolejna batalia nie wiadomo o co.Graf Spee nie był krążownikiem na pewno. Jego konstrukcja i koncepcja wskazują na przynależność do okrętów liniowych.
Bo w tym celu powstał, a zadania stawiane przed raiderem to przecież zadania krążownika. I taka też była konstrukcja tych okrętów. Działa 280 niczego nie dowodzą, bo Niemcy nie musieli stosować się do ograniczeń konferencji waszyngtońskiej i mogli sobie pozwolić nawet na 280, tak jak później Jankesi pozwolili sobie na 305 na Alaskach.Maciej3 pisze: Dobra - niemal idealny raider. Szczególnie na lata w których powstał.
Zresztą zaplanowała ona sobie taki 17500-tonowy krążownik uzbrojony w 12-calówki (który ostatecznie przeistoczył się w Dunkierkę) jako remedium na "kieszonki" - zatem Francuzi czuli się zagrożeni przez nowe okręty niemieckie, co pośrednio świadczy o ich przeznaczeniu. Podobnie jak fakt braku jakiejkolwiek reakcji ze strony Royal Navy.Ja wiem, że w tym czasie Niemcy nie planowali wojny z Anglią, ale Francja też miała parę statków i do tego nie miała Hooda, Renowna i Repulsea, więc...
Panowie, to jest poważne forum, więc czytajmy uważnie, co piszą inni, zanim to skomentujemy:Adam pisze:Panowie, to jest poważne forum. Jak można ciężki krążownik jakim był Graf Spee nazywać pancernikiem, a wręcz drednotem?
Ja wiem, że były "pancerniki kieszonkowe", ale nie traktujmy językowych neologizmów brytyjskiej prasy jako czegoś tożsamego z klasą okrętów. Niemiecka propaganda Groma i Błyskawicę nazywała krążownikami torpedowymi, ale to nie powód by na poważnie zaliczać je do krążowników.
A w przykładzie akurat o skuteczność ostrzału krążowników przez cięższą niż właściwą ich klasie podczas DWS artylerię chodzi. Nie uważam AGS za drednota - stwierdzam to tak dla porządku, gdyż wydaje mi się, że na poważnym forum nie zachodzi potrzeba tłumaczenia się z tego typu zarzutów.Halsey pisze: zgoda, że Graf Spee to w sumie nie pancernik, ale armaty pancernika miał
Pod Syrtą niezupełnie. I jak tak sobie patrzę na tę bitwę, to wydaje mi się ona bardzo dla nas ciekawa, o czym za moment.Maciej3 pisze: W pozostałych przypadkach krążowniki wiały.
Zgadza się. Nie wiem czemu wymieniłem tę bitwę wśród starć dziennych. Przepraszam, jakaś pomroczność jasna. Aż dziwne, że tylko ty to zauważyłeś.Maciej3 pisze: No dobra Scharnhorst nie rozgromił. (...) A poza tym to znów noc.
To było 7 ciężkich krążowników - choć pamiętać trzeba także o Tone i Chikuma z drugiej strony.Maciej3 pisze: W przypadku spotkania dwóch Kongosów przez 5 krążowników ciężkich USA
Bardzo dobrze, wcześniej też przecież proponowałem coś podobnego z samym Yorktownem. Właśnie o to mi chodziło: wynaleźć hipotetycznej bitwie nawodnej jakiś sens taktyczny. A nie podchodzić do tego na zasadzie: "ustawiamy se dwie floty koło siebie, potem se płyną i się strzelają, a na końcu zobaczymy, która zatopiła drugą". Bo do czegoś takiego z pewnością by pod Midway nie doszło.Maciej3 pisze:Przy założeniu swobody działania sił USA wynik starcia sił nawodnych będzie nierozstrzygnięty bo do starcia nie dojdzie. Rozsądek nakazuje trzymać się na dystans.
Ale zmodyfikujmy fakty historyczne.
(...)
lotniskowce USA wyrzuciły samoloty na Japończyków. Z tą różnicą, że te co pokpiły sprawę i nie doleciały nad Japończyków dolatują i bombią ten czwarty lotniskowiec ( więc nie potrzeba kolejnego nalotu ).
W tym czasie Japończycy dorywają się do lotniskowców USA.
Yorktown dostaje tyle trafień co historycznie, tyle że w krótszym czasie ( nie mamy kolejnych nalotów bo cała Japońska czwórka już płonie ), a więc wymaga holowania i samolotami nie polata.
Enterprise i Hornet dostają trafienie które nie zagrażają płwalności, może zmniejszają prędkość, ale nieznacznie ale uniemożliwiają wyrzucanie samolotów.
Samoloty USA po zniszczeniu lotniskowców Japońskich wracają na swoje lotniskowce, ale zostają tam uwięzione i wystartować nie mogą.
Teraz starcie staje się ciekawsze.
Jak dojdzie do spotkania, to Amerykańskie krążowniki tak szybko się nie wycofają, co za wszelką cenę muszą chronić choć Enterprise i Horneta ( powiedzmy że Yorktown zostaje spisany na straty i tworzy się jeden większy zespół osłony dwóch pozostałych pływających lotnisk ), Japończycy wiedzą o uszkodzeniach amerykanów i wiedzą, że lotniskowce nie zatonęły, choć nie znają dokładnych zniszczeń, ale z braku kolejnych nalotów wnioskują, że Amerykanie już sobie nie polatają, więc dążą do zniszczenia lotniskowców USA.
Pytanie, czy po spotkaniu skupią się na niszczeniu w pierwszej kolejności lotniskowców? Jeśli tak to krążowniki USA mają jakieś szanse. Mogą rozwalić dalmierze i inne takie Kongosom.
Jeśli lotniskowce USA mają jeszcze możliwość osiągania dużej szybkości, to taki scenariusz jest dość prawdopodobny i siły nawodne USA mogą paradoksalnie wygrać ( choć ze sporymi stratami )
Bo jeśli Enterprise i Hornet są tak uszkodzone że muszą się telepać parę węzłów to Japończykom pozostaje rozwalać sztuka po sztuce kolejne krążowniki a potem poznęcać się chwilę nad lotniskowcami.
Dlatego napisałem o pięciu. Dwoma zajmuje się Tone i Chikuma a reszta przypada na Kongosy. Wiem, że w prawdziwym życiu to nie dokładnie tak, ale to tylko pierwsze przybliżenie.To było 7 ciężkich krążowników - choć pamiętać trzeba także o Tone i Chikuma z drugiej strony.
A Syrta. Coś mi się bitwy pomyliły i miałem w głowie przylądek Stilo....I czy nie jest to aby coś jak obrona konwoju koło Syrty przez brytyjskie krążowniki i niszczyciele?