Okręty małe, duże, średnie - kto co lubi [wydzielone]

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

Marmik pisze: Odpowiedź jest prosta. Synergia, zbalansowanie i ocena kosztów. Jest to tak oczywiste, że nie wiem co można tu dodać.
- Skoro to balans koszt/efekt, to lepiej nie budować i nie utrzymywać niczego... Okręty do niczego nie przydatne jedzą koszta, które można przeznaczyć na zwiększenie np. infrastruktury obrony wybrzeża (armaty, silosy, systemy wczesnego ostrzegania itd.) tudzież lotnictwa morskiego lub - skoro okręty - to trałowców / niszczycieli min.
Marmik pisze: Z uwagi na kierunek zagrożenia okręty te nie były priorytetem, więc ich budowę odkładano ze względów finansowych. Przeorientowanie kierunku zagrożenia prowadziło do tego, że nasza PMW w ogóle nie miała znaczenia ani strategicznego, ani operacyjnego. Wydawało mi się to tak jasne, że dziwi mnie doszukiwanie się w kutrach torpedowych płaszczyzny strategicznej.
- Super, a kiedy ten kierunek zagrożenia się zmienił i co miało nagle stanowić owo zagrożenie, z czym miały poradzić sobie zależne od warunków meteo i zewnętrznych systemów kierowania ogniem/wczesnego ostrzegania, kutry torpedowe tudzież rakietowe ze starymi P-15 na pokładzie?
Marmik pisze:Nie wątpię w Twoje doświadczenie w pływaniu i nie będę się licytował, ale co to ma do rzeczy w niniejszym wątku?
- Ma o tyle, że deklasuje te jednostki w 60-70% przypadków ew. wykorzystania bojowego, z resztą i tak budzącego duże wątpliwości w kwestii skuteczności.

P.S. Zapomniałem odpowiedzieć w kwestii samolotów na pancernikach - do pewnego momentu faktycznie ich główną rolą było kierowanie ogniem/rozpoznanie. Podczas II wś. było to już tylko rozpoznanie/ZOP, a kierowanie ogniem ograniczyło się do celów osłoniętych - na lądzie.
Ostatnio zmieniony 2010-08-07, 13:09 przez Sławomir Lipiecki, łącznie zmieniany 1 raz.
Fuck the system! \m/ \m/
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

W zasadzie pancerniki też były nieperspektywiczne i zostały wyrugowane ze wszystkich flot, a PMW w tym zakresie wykazała dalekowzroczność i nigdy nie zdecydowała sie na tak nieperspektywiczny środek prowadzenia wojny morskiej... :-D

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

miller pisze:W zasadzie pancerniki też były nieperspektywiczne i zostały wyrugowane ze wszystkich flot, a PMW w tym zakresie wykazała dalekowzroczność i nigdy nie zdecydowała sie na tak nieperspektywiczny środek prowadzenia wojny morskiej... :-D

Pozdrawiam
A to już oczywista nieprawda.

Przy okazji, nie chcę uprawiać jakiejś kryptoreklamy, ale to link do fragmentu mojego opracowania na ten temat, które przygotowuję do wydania:

http://www.warships.com.pl/index.php?co ... -mitologia

Co do PMW, to jedynym powodem, że nie mieliśmy pancernika jest kwestia technologia/pieniądze/kadra.
Ostatnio zmieniony 2010-08-07, 13:13 przez Sławomir Lipiecki, łącznie zmieniany 1 raz.
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4547
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Sławomir Lipiecki pisze: Po pierwsze - nikogo nie ograniczam, tylko zachęcam, by w ogóle KTOKOLWIEK zainteresował się niszową tematyką okrętów.
No i za to ci chwała.
Sławomir Lipiecki pisze:Po drugie, zachwycam się techniką, a w "srakopchajach" nie ma niczego, czy mógłbym się zachwycać tudzież analizować.
Bzdura. Techniczne rewolucje mogą występować w każdej klasie okrętów.
Sławomir Lipiecki pisze:Po trzecie, dość trywialne, ale nie postawię sobie modelu "srakopchaja" na kominku, tylko POWAŻNY okręt, minimum niszczyciel, a najlepiej to żaglowy okręt liniowy.
Ale to jest kompletnie subiektywny argument. Inny będzie wolał sobie postawić kilka trałowców, zamiast jednego pancernika.

Swoją drogą - kutry torpedowe i tak "przeżyły" pancerniki.

Aha, żeby było jasne: owszem, lubię wszelką "drobnicę" (szczególnie egzotyczną), ale generalnie najbardziej cenię okręty "średnie" - niszczyciele oraz różne eskortowce. Krócej, wszelkie tzw. "konie robocze".
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

pothkan pisze: Bzdura. Techniczne rewolucje mogą występować w każdej klasie okrętów.
- Ależ oczywiście, ale na kutrach jest to "srakopchajowa" rewolucja. Na pancerniku jedna maszynownia jest bardziej skomplikowana i ciekawsza niż cała konstrukcja najnowszego kutra - przynajmniej dla mnie, o czym niżej.
pothkan pisze: Swoją drogą - kutry torpedowe i tak "przeżyły" pancerniki.
- Czy aby na pewno? ;)
Poza tym nawet jeśli, to nie argument, tylko paradoksalnie fakt iż nie ma dla pancerników GODNEGO przeciwnika dziś.
W kwestii kominka - wracamy do pierwszego mojego postu w temacie - jest to tylko i wyłącznie MOJA opinia, ale z doświadczenia wiem, że tak jak ja myśli bardzo WIELU. Trzeba do tego podchodzić medialnie - tyle.
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Sławomir Lipiecki pisze:Skoro to balans koszt/efekt, to lepiej nie budować i nie utrzymywać niczego...
Co innego to o czym piszesz, a co innego to co napisałem, więc nie bardzo mogę tu coś skomentować.
Sławomir Lipiecki pisze:- Super, a kiedy ten kierunek zagrożenia się zmienił i co miało nagle stanowić owo zagrożenie, z czym miały poradzić sobie zależne od warunków meteo i zewnętrznych systemów kierowania ogniem/wczesnego ostrzegania, kutry torpedowe tudzież rakietowe ze starymi P-15 na pokładzie?
Jak wspomniałem, bardzo nie lubię skakania z tematu na temat i z okresu przedwojennego na powojenny. Taka "dyskusja" mnie nieco irytuje, bo jak można się odnosić do twierdzeń o latach trzydziestych przenosząc je na czasy P-15. Poza tym można oczekiwać, że stawiając tezę, opierasz się na gruntownej znajomości omawianego okresu. Stąd odpowiedź na zadane powyżej pytanie powinna być Ci znana.
Sławomir Lipiecki pisze:- Ma o tyle, że deklasuje te jednostki w 60-70% przypadków ew. wykorzystania bojowego, z resztą i tak budzącego duże wątpliwości w kwestii skuteczności.
Proszę w takim wypadku o rzeczową argumentację podanego przedziału procentowego.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4547
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Sławomir Lipiecki pisze:
pothkan pisze: Swoją drogą - kutry torpedowe i tak "przeżyły" pancerniki.
- Czy aby na pewno? ;)
Poza tym nawet jeśli, to nie argument, tylko paradoksalnie fakt iż nie ma dla pancerników GODNEGO przeciwnika dziś.
Przeżyły, bo wyewoluowały w kutry rakietowe i MOR-y. A pancerniki okazały się "ślepą uliczką". Zresztą ich schyłek zaczął się już pod koniec II WŚ - gdy okazało się, że rzeczywiście największą siłę przedstawiają lotniskowce. I te do dzisiaj pozostają symbolem potęgi morskiej (oczywiście wraz z okrętami podwodnymi).
Sławomir Lipiecki pisze:W kwestii kominka - wracamy do pierwszego mojego postu w temacie - jest to tylko i wyłącznie MOJA opinia, ale z doświadczenia wiem, że tak jak ja myśli bardzo WIELU. Trzeba do tego podchodzić medialnie - tyle.
Nie bierz tego do siebie - ale w moich oczach to taki swoisty "pancernikowy fetyszyzm".

Żeby było jasne: edukację "shiploverską" na pewno łatwiej rozpocząć od dużych okrętów i słynnych bitew morskich, niż trałowców i kutrów. Ale wielostronicowe zachwycanie się jakimiś detalami dział, pancerza czy siłowni już medialne (IMHO) nie jest, lecz tak samo niszowe, jak trałowce itp.

A swoją drogą - i tak dużo bardziej "medialne" i zachęcające są okręty podwodne, oczywiście z U-bootami III Rzeszy na czele.
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Sławomir Lipiecki napisał:
Co do PMW, to jedynym powodem, że nie mieliśmy pancernika jest kwestia technologia/pieniądze/kadra
Czy przypadkiem nie było tak, że w zasadzie kutra torpedowego nie było z tych samych powodów?
- technologia - brak doświadczenia w budowie takich jednostek, brak odpowiednich silników,
- pieniądze - z uwagi na brak pieniędzy przyjęto koncepcje dość konkretnego rozwoju floty przeciw jednemu przeciwnikowi, a i tak brakło środków na jego realizację, jak zmieniono koncepcję to bylo za późno, no ale jak by wojna nie wybuchła to może byśmy się dorobili pancernika, zwłaszcza gdyby go ktoś podarował...
- kadra - zwyciężyła inna koncepcja rozwoju floty, a gdy postanowiono budować kutry to już nie zdążono.

Po wojnie kutry pojawiły się bo było ich dużo. Kto wie gdyby ZSRR posiadał 15 Oktjabrskich Rewolucyj, może też byśmy jakąś dostali w zamian za 30 lat dostaw węgla, ziemniaków i Błyskawicę... Czy byłoby to lepsze niż parę kutrów torpedowych myślę, że nie. Pancernik nie ma racji bytu bez drobnoustrojów, tak samo jak lotniskowiec, nigdy nie miał (no może w czasach świetności HMS Warrior) I nie zmieni tego ani moja ani niczyja sympatia do tych jednostek, bo wszystkie wojny na morzu wykazały, ze nie ma sytuacji zero jedynkowych... Scharnhorst w starciu z HMS Glorious oddał jeden z najdłuższych celnych strzałów, a mimo to został uszkodzony torpedą Acasty, która jako niszczyciel kosztowała pewnie tyle co jedna, dwie wieże artylerii głównej Scharnhorsta...

Kutry torpedowe nie miały wygrywać wojen, oczekiwanie że obronią przed inwazją też jest śmieszne, miały po prostu wykonywać różne zadania na małych akwenach, w pobliżu baz. Miały stanowić zagrożenie z którym się trzeba liczyć i utrudniać prowadzenie operacji przeciwnikowi... Na wodach Guadalcanal ostrzeliwały Japończyków, wyławiały pilotów, obserwowały, a czasem atakowały Tokio Express, zatapiały barki desantowe, utrudniać pracę okrętom podwodnym... Mogła by to robić i Nevada wraz z North Carolina, ale sadzę, że mimo większych armat byłoby to głupie, choć na pewno Japończycy dużo poważniej potraktowaliby takich intruzów i zaangażowaliby pewnie większe środki do ich eliminacji...
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

miller pisze:Sławomir Lipiecki napisał:
Co do PMW, to jedynym powodem, że nie mieliśmy pancernika jest kwestia technologia/pieniądze/kadra
Czy przypadkiem nie było tak, że w zasadzie kutra torpedowego nie było z tych samych powodów?
- technologia - brak doświadczenia w budowie takich jednostek, brak odpowiednich silników,
- pieniądze - z uwagi na brak pieniędzy przyjęto koncepcje dość konkretnego rozwoju floty przeciw jednemu przeciwnikowi, a i tak brakło środków na jego realizację, jak zmieniono koncepcję to bylo za późno, no ale jak by wojna nie wybuchła to może byśmy się dorobili pancernika, zwłaszcza gdyby go ktoś podarował...
- kadra - zwyciężyła inna koncepcja rozwoju floty, a gdy postanowiono budować kutry to już nie zdążono.

Po wojnie kutry pojawiły się bo było ich dużo. Kto wie gdyby ZSRR posiadał 15 Oktjabrskich Rewolucyj, może też byśmy jakąś dostali w zamian za 30 lat dostaw węgla, ziemniaków i Błyskawicę... Czy byłoby to lepsze niż parę kutrów torpedowych myślę, że nie. Pancernik nie ma racji bytu bez drobnoustrojów, tak samo jak lotniskowiec, nigdy nie miał (no może w czasach świetności HMS Warrior) I nie zmieni tego ani moja ani niczyja sympatia do tych jednostek, bo wszystkie wojny na morzu wykazały, ze nie ma sytuacji zero jedynkowych... Scharnhorst w starciu z HMS Glorious oddał jeden z najdłuższych celnych strzałów, a mimo to został uszkodzony torpedą Acasty, która jako niszczyciel kosztowała pewnie tyle co jedna, dwie wieże artylerii głównej Scharnhorsta...

Kutry torpedowe nie miały wygrywać wojen, oczekiwanie że obronią przed inwazją też jest śmieszne, miały po prostu wykonywać różne zadania na małych akwenach, w pobliżu baz. Miały stanowić zagrożenie z którym się trzeba liczyć i utrudniać prowadzenie operacji przeciwnikowi... Na wodach Guadalcanal ostrzeliwały Japończyków, wyławiały pilotów, obserwowały, a czasem atakowały Tokio Express, zatapiały barki desantowe, utrudniać pracę okrętom podwodnym... Mogła by to robić i Nevada wraz z North Carolina, ale sadzę, że mimo większych armat byłoby to głupie, choć na pewno Japończycy dużo poważniej potraktowaliby takich intruzów i zaangażowaliby pewnie większe środki do ich eliminacji...
Cała argumentacja w ścianę.
Po pierwsze, PMW planowała pancernik.
Po drugie, kutry można łatwo zamówić za granicą - są tanie, proste w budowie i eksploatacji.
Po trzecie, mieliśmy doktrynę, która wykluczała użycie kutrów. Lepiej sprawdził by się pancernik obrony wybrzeża nowoczesnego typu, jak szwedzki Sverige.

P.S. Ciekawe jak kutrami wykonano by Plan "Peking"... ;)
Ostatnio zmieniony 2010-08-07, 14:06 przez Sławomir Lipiecki, łącznie zmieniany 1 raz.
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

pothkan pisze:A pancerniki okazały się "ślepą uliczką". Zresztą ich schyłek zaczął się już pod koniec II WŚ - gdy okazało się, że rzeczywiście największą siłę przedstawiają lotniskowce. I te do dzisiaj pozostają symbolem potęgi morskiej (oczywiście wraz z okrętami podwodnymi).
- Jest to klasyczny stereotyp, nie mający najmniejszego potwierdzenia w prawdzie (doprawdy, sugeruję zapoznać się ze wskazanym wcześniej moim artykułem na ten temat).
Co więcej, niewiele brakowało, a to pancerniki byśmy dzisiaj mieli w miejsce lotniskowców. Zaważyło parę decyzji o czysto ekonomicznym podłożu plus kwestie niedoskonałych jeszcze w pewnej erze środków zwalczania samolotów.
Pomijam oczywiście kwestię, że generalnie wyciąganie jakiegoś "króla bitew" jest totalną bzdurą, bo coś takiego nie istnieje. Liczy się wyłącznie realizacja założeń strategicznych, a nie flota dla floty, czyli dla samego jej posiadania.
pothkan pisze: Nie bierz tego do siebie - ale w moich oczach to taki swoisty "pancernikowy fetyszyzm".
Żeby było jasne: edukację "shiploverską" na pewno łatwiej rozpocząć od dużych okrętów i słynnych bitew morskich, niż trałowców i kutrów. Ale wielostronicowe zachwycanie się jakimiś detalami dział, pancerza czy siłowni już medialne (IMHO) nie jest, lecz tak samo niszowe, jak trałowce itp.
A swoją drogą - i tak dużo bardziej "medialne" i zachęcające są okręty podwodne, oczywiście z U-bootami III Rzeszy na czele.
- O ile z końcówką nie sposób się nie zgodzić - okręty podwodne, w tym te nuklearne są bardzo medialne i ciekawe - sam się na nie "przesiadłem", to cała reszta jest swoistym "zaklinaniem rzeczywistości".
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

Co więcej, niewiele brakowało, a to pancerniki byśmy dzisiaj mieli w miejsce lotniskowców.
Tzn. co konkretnie? Czy aby nie chodzi o fakt rozwalenia przez lotnictwo okrętów uchodzących w oczach wielu za najpotężniejsze pancerniki wszechczasów? :P

Co do wspomnianej strony - parę jest tam nieścisłości, m.in. o wywodzeniu się pancerników od opancerzonych baterii pływających (tak naprawdę to od wielkich fregat parowo-żaglowych), czy o tym, że Ostfriesland był starym i wysłużonym pancernikiem, skoro większość wojny przestał w porcie.. (nie zmienia to oczywiście faktu, iż pokazy Mitchella były skrajnie tendencyjne)
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Sławomir Lipiecki napisał:
Cała argumentacja w ścianę.
Po pierwsze, PMW planowała pancernik.
Po drugie, kutry można łatwo zamówić za granicą - są tanie, proste w budowie i eksploatacji.
Po trzecie, mieliśmy doktrynę, która wykluczała użycie kutrów. Lepiej sprawdził by się pancernik obrony wybrzeża nowoczesnego typu, jak szwedzki Sverige.

P.S. Ciekawe jak kutrami wykonano by Plan "Peking"... Mruga 2
Ad. po pierwsze - kutry też (ścigacze),
Ad. po drugie - zamówiono nie dotarły, pancernik też musiano by zamówić za granicą,
Ad. po trzecie - czy doktryna zakładała użycie pancernika? Ile przetrwałby Sverige we wrześniu 39, a ile ostatni z powiedzmy 12 kutrów?
Ad. P.S. Gdyby Sverige miał wykonać "Peking" musiałby wyjść dobę wcześniej

Zwróć uwagę, że dyskusja jest bez sensu... Jak ktoś lubi Tiry to nie znaczy, ze samochód osobowy nie jest mu potrzebny, no chyba ze zakupy w supermarkecie lubi ładować z rampy.

Jeśli chodzi o pancerniki, nie ma żadnego zaklinania rzeczywistości, jest prosty rachunek ekonomiczny i wystarczająco niebezpieczne środki rażenia, żeby pancerników nie utrzymywać, nie mówię nawet o budowie. Czasy się zmieniły... niestety? na szczęście?
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

de Villars pisze:
Co więcej, niewiele brakowało, a to pancerniki byśmy dzisiaj mieli w miejsce lotniskowców.
Tzn. co konkretnie? Czy aby nie chodzi o fakt rozwalenia przez lotnictwo okrętów uchodzących w oczach wielu za najpotężniejsze pancerniki wszechczasów? :P

Co do wspomnianej strony - parę jest tam nieścisłości, m.in. o wywodzeniu się pancerników od opancerzonych baterii pływających (tak naprawdę to od wielkich fregat parowo-żaglowych), czy o tym, że Ostfriesland był starym i wysłużonym pancernikiem, skoro większość wojny przestał w porcie.. (nie zmienia to oczywiście faktu, iż pokazy Mitchella były skrajnie tendencyjne)
Nie, nie o to.
Starcia ze słabo uzbrojonymi przeciwlotniczo pancernikami vs samoloty z paru lotniskowców (bardzo kosztownych) w myśl zasady Nec Hercules contra Plures są klasycznym zaklinaniem rzeczywistości nie tylko na szczeblu taktycznym, ale przede wszystkim strategicznym.
W wojnie nie chodzi o staczanie bitew, a pancerniki typu Yamato były przestarzałe. Decyzje zapadły grubo po wojnie, a miały być pancerniki rakietowo-artyleryjskie. Nawet jeszcze całkiem niedawno na łamach Kongresu rozpatrywano projekt SSS.
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

miller pisze:Po pierwsze, PMW planowała pancernik.
Dobre określenie - planowała. Nawet w najbardziej "realnym" programie, pancernik był z miejsca redukowany. Ścigacze nie. To tak w kwestii faktów historycznych.


Mam pytanie do lepiej obeznanych ode mnie. Jakie były roczne i pięcioletnie koszty materialne i osobowe związane z eksploatacją okrętu liniowego typu "Iowa" w schyłkowym okresie służby?
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

miller pisze:
Ad. po pierwsze - kutry też (ścigacze),
Ad. po drugie - zamówiono nie dotarły, pancernik też musiano by zamówić za granicą,
Ad. po trzecie - czy doktryna zakładała użycie pancernika? Ile przetrwałby Sverige we wrześniu 39, a ile ostatni z powiedzmy 12 kutrów?
Ad. P.S. Gdyby Sverige miał wykonać "Peking" musiałby wyjść dobę wcześniej
1. Kutry wypadły jako nie-taktyczne.
2. Pancernik musiano zamówić za granicą i tu właśnie wspomniany wcześniej przeze mnie stosunek technologia/koszt/kadra. Chyba, że udałoby się u Szwedów zamówić dobry PoW.
3. "Sverige" miał szansę przetrwać (przy siłach, jakie pchnęli Niemcy) - kutry nie. Choć bardziej stosowny byłby pomysł "Peking". Ale i zadania obrony wybrzeża by się znalazły - np. niemiecki stary "szkolniak" już by sobie nie postrzelał...
Ad. P.S. A to niby dlaczego "Sverige" miałby wychodzić wcześniej? Kto tu ma wyższą autonomiczność, pojemność zbiorników i spalanie litra ropy na milę? Pancernik czy niszczyciele? Z jaką prędkością szły przez całą drogę nasze niszczyciele, by nagle nie zabrakło im paliwa? ;)
Fuck the system! \m/ \m/
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

Marmik pisze:
miller pisze:Po pierwsze, PMW planowała pancernik.
Dobre określenie - planowała. Nawet w najbardziej "realnym" programie, pancernik był z miejsca redukowany. Ścigacze nie. To tak w kwestii faktów historycznych.


Mam pytanie do lepiej obeznanych ode mnie. Jakie były roczne i pięcioletnie koszty materialne i osobowe związane z eksploatacją okrętu liniowego typu "Iowa" w schyłkowym okresie służby?
Mogę to dość szybko w tygodniu sprawdzić, jednak już "z głowy" mogę powiedzieć, że wielokrotnie mniejsze niż lotniskowca, ale ok. dwa razy większe niż krążownika typu Ticonderoga (głównie za sprawą załogi).
Fuck the system! \m/ \m/
ODPOWIEDZ