Geneza i rozwój japońskich sił podwodnych
Nie obrażaj się Domku
Ja mówiłem zupełnie serio.
Jeśli okręt ma kadłub bardzo wytrzymały, który może znieść powiedzmy 1 km zanurzenia, a osprzęt ( powiedzmy pompy sprężonego powietrza ) pozwalający na wynurzenie z powiedzmy 300 metrów, to jeśli zejdzie na jakieś 400, a dno jest powiedzmy na 800, to sobie powoli ( albo szybciej ) zejdzie na te 800 do dna i będzie tam leżał, aż załoga się podusi.
A jeśli będzie głębiej to zejdzie jak Trasher ( czy jak mu tam było ) jeszcze niżej, kadłub mu imploduje i po temacie.
Tamten wpis był z konieczności lakoniczny, bo z komórki słabo się pisze długie wywody stojąc w korku
Całość musi ze sobą jakoś współgrać inaczej mamy do czynienia z konstrukcją po prostu nieudaną i załoga która na niej pływa ma problem i musi działać bardzo ostrożnie - jak choćby załogi brytyjskich jednostek typu K z I wojny.
EDIT:
Można oczywiście napisać że bezpieczne zanurzenie jest 300 metrów ( z tamtego fikcyjnego przykładu ) i być szczęśliwym, tylko wtedy po co nam taki potężny kadłub? Na bomby głębinowe?
Ale w takim układzie zamiast czekać na tych 300 metrach i się modlić żeby kadłub wytrzymał ( bo głębiej to jak zejdziemy to nie wyjdziemy, bo balasów się nie "oczyści" ), to lepiej zejść na ten kilometr i kpić sobie z tych co to ustawili bomby głębinowe na te 300 metrów.
Wartości zanurzenia oczywiście totalnie fantazyjne nie mające związku z rzeczywistością.
Ja mówiłem zupełnie serio.
Jeśli okręt ma kadłub bardzo wytrzymały, który może znieść powiedzmy 1 km zanurzenia, a osprzęt ( powiedzmy pompy sprężonego powietrza ) pozwalający na wynurzenie z powiedzmy 300 metrów, to jeśli zejdzie na jakieś 400, a dno jest powiedzmy na 800, to sobie powoli ( albo szybciej ) zejdzie na te 800 do dna i będzie tam leżał, aż załoga się podusi.
A jeśli będzie głębiej to zejdzie jak Trasher ( czy jak mu tam było ) jeszcze niżej, kadłub mu imploduje i po temacie.
Tamten wpis był z konieczności lakoniczny, bo z komórki słabo się pisze długie wywody stojąc w korku

Całość musi ze sobą jakoś współgrać inaczej mamy do czynienia z konstrukcją po prostu nieudaną i załoga która na niej pływa ma problem i musi działać bardzo ostrożnie - jak choćby załogi brytyjskich jednostek typu K z I wojny.
EDIT:
Można oczywiście napisać że bezpieczne zanurzenie jest 300 metrów ( z tamtego fikcyjnego przykładu ) i być szczęśliwym, tylko wtedy po co nam taki potężny kadłub? Na bomby głębinowe?
Ale w takim układzie zamiast czekać na tych 300 metrach i się modlić żeby kadłub wytrzymał ( bo głębiej to jak zejdziemy to nie wyjdziemy, bo balasów się nie "oczyści" ), to lepiej zejść na ten kilometr i kpić sobie z tych co to ustawili bomby głębinowe na te 300 metrów.
Wartości zanurzenia oczywiście totalnie fantazyjne nie mające związku z rzeczywistością.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Chyba ciśnienie na zbiornikach było by ważniejsze ciekawe ile mogła mieć taka butla na sprężone powietrze atmosfer?Maciej3 pisze: Jeśli okręt ma kadłub bardzo wytrzymały, który może znieść powiedzmy 1 km zanurzenia, a osprzęt ( powiedzmy pompy sprężonego powietrza ) pozwalający na wynurzenie z powiedzmy 300 metrów,.
Zakładając zastopowanie napędu tak?
to jeśli zejdzie na jakieś 400, a dno jest powiedzmy na 800, to sobie powoli ( albo szybciej ) zejdzie na te 800 do dna i będzie tam leżał, aż załoga się podusi..
Pozostają jeszcze stery głębokości i to one chyba tak wyginają parametryEDIT:
Można oczywiście napisać że bezpieczne zanurzenie jest 300 metrów ( z tamtego fikcyjnego przykładu ) i być szczęśliwym, tylko wtedy po co nam taki potężny kadłub? Na bomby głębinowe?]
zanurzenia jednostki.
Aby podjąć ten temat trzeba by znać ciśnienie na zbiornikach powietrza.Ale w takim układzie zamiast czekać na tych 300 metrach i się modlić żeby kadłub wytrzymał ( bo głębiej to jak zejdziemy to nie wyjdziemy, bo balasów się nie "oczyści" ), to lepiej zejść na ten kilometr i kpić sobie z tych co to ustawili bomby głębinowe na te 300 metrów.
Wartości zanurzenia oczywiście totalnie fantazyjne nie mające związku z rzeczywistością.
Witam
W normalnych warunkach zanurzony okręt podwodny powinien mieć swój ciężar zrównoważony przez siłę wyporu. Wówczas zmiany głębokości można dokonywać w dowolnym zakresie poprzez jednoczesne użycie sterów głębokości oraz napędu śrub (na dużych głębokościach należy jeszcze uwzględnić efekt zmniejszania siły wyporu okrętu na skutek zmniejszenia objętości kadłuba wskutek ciśnienia).
Co do ciśnienia w zbiornikach sprężonego powietrza - to na przykładzie
niemieckiego typu VIIC - było to około 4 m^3 powietrza pod ciśnieniem 205 at, które pozwalało na wyszasowanie 155 m^3 wody na głębokości 40 m, 105 m^3 na głębokości 65 m i jedynie 71 m^3 na głębokości 100 m.
Dlatego aby oszczędzać sprężone powietrze, zbiorniki balastowe starano się szasować po dynamicznym osiągnięciu mniejszych głębokości (chociaż oczywiście nie zawsze się to dało zrobić).
Głębokość/ilość wyszasowanej wody można zwiększyć poprzez równoczesne użycie sprężonego powietrza i głównej pompy zęzowej (która z kolei ma wydajność 1400 m^3 / min na głębokości 105.
Tak więc widać, że pomimo odporności kadłuba VIIek na ciśnienie panujące na głębokościach 250 m, uszkodzony (pozbawiony napędu, przeciążony) okręt miał marne szanse na podniesienie się.
W normalnych warunkach zanurzony okręt podwodny powinien mieć swój ciężar zrównoważony przez siłę wyporu. Wówczas zmiany głębokości można dokonywać w dowolnym zakresie poprzez jednoczesne użycie sterów głębokości oraz napędu śrub (na dużych głębokościach należy jeszcze uwzględnić efekt zmniejszania siły wyporu okrętu na skutek zmniejszenia objętości kadłuba wskutek ciśnienia).
Co do ciśnienia w zbiornikach sprężonego powietrza - to na przykładzie
niemieckiego typu VIIC - było to około 4 m^3 powietrza pod ciśnieniem 205 at, które pozwalało na wyszasowanie 155 m^3 wody na głębokości 40 m, 105 m^3 na głębokości 65 m i jedynie 71 m^3 na głębokości 100 m.
Dlatego aby oszczędzać sprężone powietrze, zbiorniki balastowe starano się szasować po dynamicznym osiągnięciu mniejszych głębokości (chociaż oczywiście nie zawsze się to dało zrobić).
Głębokość/ilość wyszasowanej wody można zwiększyć poprzez równoczesne użycie sprężonego powietrza i głównej pompy zęzowej (która z kolei ma wydajność 1400 m^3 / min na głębokości 105.
Tak więc widać, że pomimo odporności kadłuba VIIek na ciśnienie panujące na głębokościach 250 m, uszkodzony (pozbawiony napędu, przeciążony) okręt miał marne szanse na podniesienie się.
Oczywiście, że tak. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie zakładał, że opróżnianie zbiorników balastowych będzie polegało na przepompowywaniu powietrza z wnętrza okrętu do tych zbiorników, jak okrę znajduje się w zanurzeniu!Chyba ciśnienie na zbiornikach było by ważniejsze
Powietrze musiało być w butlach inaczej kicha.
Ale powietrze w tych butlach nie brało się znikąd. Musiało być tam wpompowane jak okręt znajdował się na powierzchni. I tylko tyle mogło być wpompowane jaka była wydajność pomp ( i wytrzymałość zbiorników )
Nie jest specjalnym problemem zrobić zbiorniki na ładnych kilkaset atmosfer.ciekawe ile mogła mieć taka butla na sprężone powietrze atmosfer?
Pod warunkiem, że nie będzie on zbyt duży. W końcu siła która chce go rozerwać to ciśnienie x powierzchnia. Dlatego te zbiorniki ciśnieniowe mają kształty oparte na kulach, jajach, cygarach itd. Do tego jeszcze jak nie ma kantów to nie ma lokalnych naprężeń.
Trochę ciężej zrobić osprzęt ( zawory, rury przepusty - głównie połączenia i uszczelnienia czy nawet pompy ) które będą działały pod tym ciśnieniem, ale to jest do zrobienia.
Najgorzej z kadłubem sztywnym. Ten z definicji musi być ogromny, do tego nie zawsze można zrobić idealny kształt kuli jak w batyskafie.
Podsumowując, raczej nie przejmowałbym się działaniem osprzętu. Tak na logikę wcześniej powinien się zapaść kadłub sztywny niż odmówić współpracy osprzęt ( zakładam brak błędów projektowych, wykonawczych oraz brak uszkodzeń i brak błędów obsługi - jak np. załoga nie dopompuje zbiorników balastowych )
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
I to jest chyba klucz do odpowiedzi na pytanie "dlaczego dla wielu podawana warkość max zanużenia była owiele zaniżona"SnakeDoc pisze:Witam
.Co do ciśnienia w zbiornikach sprężonego powietrza - to na przykładzie
niemieckiego typu VIIC - było to około 4 m^3 powietrza pod ciśnieniem 205 at, które pozwalało na wyszasowanie 155 m^3 wody na głębokości 40 m, 105 m^3 na głębokości 65 m i jedynie 71 m^3 na głębokości 100 m. .
A ile na krytycznej 250m
Mam jeszcze takie pytanie ile spada ciśnienie na zbiornikach jak mają jak pozostaje im tylko 2 m sześcienne![]()
.Oj czarno to widze 1400 m sześciennych to daje nam 23 m na sekundeGłębokość/ilość wyszasowanej wody można zwiększyć poprzez równoczesne użycie sprężonego powietrza i głównej pompy zęzowej (która z kolei ma wydajność 1400 m^3 / min na głębokości 105..
tym bardziej że to jest tłoczenie pod ciśnieniem
.Tak więc widać, że pomimo odporności kadłuba VIIek na ciśnienie panujące na głębokościach 250 m, uszkodzony (pozbawiony napędu, przeciążony) okręt miał marne szanse na podniesienie się.
pozdrawiam
Postaram się to policzyć.A ile na krytycznej 250mCo do ciśnienia w zbiornikach sprężonego powietrza - to na przykładzie
niemieckiego typu VIIC - było to około 4 m^3 powietrza pod ciśnieniem 205 at, które pozwalało na wyszasowanie 155 m^3 wody na głębokości 40 m, 105 m^3 na głębokości 65 m i jedynie 71 m^3 na głębokości 100 m. .
To pytanie jest trochę źle postawione - tam jest dalej 4 m^3, tylko pod odpowiednio niższym ciśnieniemMam jeszcze takie pytanie ile spada ciśnienie na zbiornikach jak mają jak pozostaje im tylko 2 m sześcienne![]()
Dlaczego? Pompa ma określoną wydajność na jakiejś tam głębokości. Jeżeli połączymy ją tak ze zbiornikiem, aby tłoczyła wodę ze zbiornika za burtę na głębokości większej, to albo wydajność spadnie, albo pompa całkowicie odmówi działania. Ale jeżeli teraz do tego zbiornika dopuścimy sprężonego powietrza, to częściowo 'zmniejszamy/niwelujemy' ciśnienie zewnętrzne, i pompa odzyskuje swą wydajność.Oj czarno to widze 1400 m sześciennych to daje nam 23 m na sekundeGłębokość/ilość wyszasowanej wody można zwiększyć poprzez równoczesne użycie sprężonego powietrza i głównej pompy zęzowej (która z kolei ma wydajność 1400 m^3 / min na głębokości 105..
tym bardziej że to jest tłoczenie pod ciśnieniem
1400 m3 na minuteSnakeDoc pisze:
Dlaczego? Pompa ma określoną wydajność na jakiejś tam głębokości. Jeżeli połączymy ją tak ze zbiornikiem, aby tłoczyła wodę ze zbiornika za burtę na głębokości większej, to albo wydajność spadnie, albo pompa całkowicie odmówi działania. Ale jeżeli teraz do tego zbiornika dopuścimy sprężonego powietrza, to częściowo 'zmniejszamy/niwelujemy' ciśnienie zewnętrzne, i pompa odzyskuje swą wydajność.
jesli weżmiemy rure o polu przekroju jedem metr długą na 1400m
To aby mieć taką wydajność trzeba by mieć w niej przepływ wody na
1400m na minute
to nam da 84000m na godzine
to nam da 84 kilometry na godzine przepływ wody
Jak dlamnie zbyt wielka abstrakcja
podrawiam
Słusznie, powinno być 1400 l/min na 15 m i 900 l/min na 105 m.1400m na minute
to nam da 84000m na godzine
to nam da 84 kilometry na godzine przepływ wody
Jak dlamnie zbyt wielka abstrakcja![]()
Na VII-ach była to dwustopniowa pompa odśrodkowa.
Dla porównania wydajność pompy instalowanej na IX-ach -
2165 l/min na 10 m i 650 l/min na 105 m.
Ta pompa była pompą czterostopniową.
Na głębokości 250 m można było wyszasować około 24 m^3 wody.A ile na krytycznej 250m
Z tym się do końca nie zgodzę. Maksymalna głębokość wynikająca z ograniczeń/założeń konstrukcyjnych była podawana z dużym marginesem bezpieczeństwa (z powodów o których pisał Maciej3).I to jest chyba klucz do odpowiedzi na pytanie "dlaczego dla wielu podawana warkość max zanużenia była owiele zaniżona"
Urlich Gabler w 'Submarine Design' pisze, że okręty Kriegsmarine były projektowane z współczynnikiem bezpieczeństwa rzędu 2.5, natomiast okręty US Navy z współczynnikiem 1.5.
Sprawny okręt mógł osiągnąć tę głębokość (oraz ryzykować większą) oraz wynurzyć się z niej przy pomocy sterów głębokości i napędu śrub (do tych manewrów nie były krytycznie potrzebne ogromne ilości sprężonego powietrza).
Natomiast w pewnych przypadkach, leżący na dnie na 'bezpiecznej' głębokości okręt nie może się wynurzyć ponieważ jego instalacje nie pozwolą mu nabrać wymaganego wyporu (zbyt mała ilość sprężonego powietrza do wyszasowania zbiorników, zbyt niski poziom naładowania akumulatorów do wypompowania wody).
Re:
Seba pisze:Dobre pytanie, może dlatego że, pomijając początkowe miesiące wojny, to nie było za bardzo gdzie zwalczać żeglugi handlowej z wyjątkiem Oceanu Indyjskiego, co tam czyniły. Więc dlatego priorytet otrzymały działania rozpoznawcze i atakowanie wrogich okrętów wojennych.
W osławionym planie walnej bitwy OP oprócz rozpoznania miały wraz z resztą sił lekkich w nocy poprzedzającej główne starcie, także zmiękczać Battle Line USN.
Błąd. Japończycy naprawde mieli co zwalczać w zakresie amerykańskiej żeglugi. Jej nie zwalczanie bylo wielkim błędem cesarskiej marynarki. Amerykanie przepychali ogromne ilosi zaopatrzenia przez kanał panamski - Japończycy go nie zwalczali, a przeciez to wąskie gardło. Dalej - zaopatrzenie Hawajow: przecietny statek z zaopatrzeniem płynał z zachodniego wybrzeża na Hawaje około 20 dni - niemal nie niepokojony. Kazdy amaerykański "skok" ofensywny na zajete przez Japończykow wyspy, wymagal olbrzymiej ilości materiałow wojennych, a statki z nimi po prostu sobie plyneły, podzas gdy japonskie okręty podwodne zajete byly dowożeniem zaopatrzenia dla swoich oddziałow, zamiast je zwalczać.
Zarpowno Japończyy jak i Amerykanie mieli przed wybuchem wojny jednakową wizję działan floty podwodnej, jako jednostek towarzyszących okręton nawodnym., Stad amerykańska koncepcja fleet submarines. Tyle ża gdy Amerykanie przystapili do wojny, dowodcy amerykańskich okrętów podwodnych otrzymali jednoznaczny rozkaz Execute unrestricted air and submarine warfare against Japan, a Japończycy dalej liczyli na walną bitwę.
Pozdrawiam