Ja jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, dlaczego tak się dzieje, że podmuch się "czuje", a nic nie słychać. Zastanawia mnie, czy to zależy od odległości od miejsca eksplozji, bo w oddali stosowny huk jest słyszalny.
Przeczytałem powtórnie inny tekst o zatopieniu "Invincible'a", gdzie Tadeusz opisuje szczęśliwe ocalenie marynarza nazwiskiem Bryan Gasson, wyrzuconego podmuchem do wody. On też nic nie słyszał, ale siedział w samej wieży, która eksplodowała. Można powiedzieć, że poruszał się wraz z falą uderzeniową wybuchu, tedy mógł nie słyszeć. Inna detonacja, jaka mi przychodzi do głowy, to "Arizona" w Pearl Harbor. Czy tam też nikt i nic nie słyszał. Jak to właściwie jest z tymi detonacjami. Może ktoś zechce wyjaśnić, bo nie mam możliwości praktycznego sprawdzenia.
