Świat dawnych żaglowców
: 2025-02-07, 17:11
Dzięki panu Maciejowi, szacownemu autorowi książek o pancernikach i krążownikach, ukazało się moje nowe opracowanie dotyczące epoki drewnianego budownictwa okrętowego, trochę odbiegające formą od dotychczasowych. Nie jest to, jak dotąd, monografia jednego zagadnienia czy jednej kampanii lub wojny, lecz zbiór czterech niezależnych „artykułów” (bardzo obszernych, wszystkie razem to 116 stron formatu z grubsza A4), pod wspólnym tytułem „Świat dawnych żaglowców – wybrane tematy”. Zatem raczej coś w stylu grubszego czasopisma.
Owe tematy to:
1. Chybiona „cudowna broń” francuskiej floty żaglowej w dobie wielkiej rewolucji.
2. Dawna technika okrętowa – myląca fascynacja nazwami.
3. Fenomen żaglowców słynnego Sané’a.
4. Zdobycie przez Anglików w 1762 r. Manili i ostatniego galeonu manilskiego.
Części są na ogół bardzo obficie ilustrowane - rysunkami konstrukcyjnymi, obrazami z epoki, kolorowymi zdjęciami, mapkami.
Pierwszy artykuł opowiada, jak francuscy rewolucjoniści pozbywszy się doświadczonych oficerów i doprowadziwszy do kompletnego upadku dyscypliny, próbowali ratować sytuację przez wprowadzenie na pokłady drewnianych okrętów „Wunderwaffe” w postaci pocisków rozgrzewanych do czerwoności (i pieców do nich) oraz moździerzy, którymi chcieli stromotorowym ogniem ostrzeliwać nie twierdze, ale żaglowce przeciwnika w walce manewrowej.
Drugi temat dotyczy szeregu głupstw pojawiających się w literaturze i innych formach wypowiedzi w wyniku wiary autorów, że ta sama nazwa (np. karawela, galeon, działo kamienne) zawsze znaczyła to samo, a na dodatek jest prawidłowo i uniwersalnie definiowana w dzisiejszych leksykonach, encyklopediach lub książkach z historii żeglugi. Powstają stąd kuriozalne wnioski.
Trzeci artykuł tłumaczy, jak to się stało, że większość okrętów (nie wszystkie!) zaprojektowanych przez słynnego francuskiego konstruktora Sané’a zyskała w oczach jemu współczesnych ogromne uznanie, była budowana w nieprawdopodobnie długich seriach (czasem po kilkaset sztuk) zarówno przez Francuzów jak i ich głównych przeciwników – Brytyjczyków, stworzyła kościec francuskiej marynarki wojennej w epoce napoleońskiej, chociaż „na oko” niczym się nie różniła od żaglowców konkurentów, cechowała się takimi samymi metodami konstrukcyjnymi i materiałami, a nawet dokładna, inżynierska analiza planów konstrukcyjnych nie przynosi odkrycia jakichś sensacyjnych różnic.
Czwarta część opowiada o mało znanej kampanii brytyjskiej przeciwko Hiszpanom, toczonej w egzotycznych dla Europejczyków warunkach, z dużym udziałem miejscowej ludności malajskiego pochodzenia, a także o perypetiach wojennych i dużo bardziej zażartych bataliach prawnych toczonych wokół zdobycia skarbów z ostatnich „galeonów manilskich”.
Tym razem część egzemplarzy (23 sztuki) można nabyć u mnie. Cena bez kosztów przesyłki (InPostem) to 40 zł. Przy okazji – jeśli ktoś reflektuje – mogę załączyć za dodatkowe 50 zł jeden z ostatnich egzemplarzy mojej „Wojny trzynastoletniej na morzu i wodach śródlądowych”, ale żadnego przymusu sprzedaży wiązanej oczywiście nie ma. Zresztą dysponuję tylko sześcioma sztukami tej drugiej.
Krzysztof Gerlach
Owe tematy to:
1. Chybiona „cudowna broń” francuskiej floty żaglowej w dobie wielkiej rewolucji.
2. Dawna technika okrętowa – myląca fascynacja nazwami.
3. Fenomen żaglowców słynnego Sané’a.
4. Zdobycie przez Anglików w 1762 r. Manili i ostatniego galeonu manilskiego.
Części są na ogół bardzo obficie ilustrowane - rysunkami konstrukcyjnymi, obrazami z epoki, kolorowymi zdjęciami, mapkami.
Pierwszy artykuł opowiada, jak francuscy rewolucjoniści pozbywszy się doświadczonych oficerów i doprowadziwszy do kompletnego upadku dyscypliny, próbowali ratować sytuację przez wprowadzenie na pokłady drewnianych okrętów „Wunderwaffe” w postaci pocisków rozgrzewanych do czerwoności (i pieców do nich) oraz moździerzy, którymi chcieli stromotorowym ogniem ostrzeliwać nie twierdze, ale żaglowce przeciwnika w walce manewrowej.
Drugi temat dotyczy szeregu głupstw pojawiających się w literaturze i innych formach wypowiedzi w wyniku wiary autorów, że ta sama nazwa (np. karawela, galeon, działo kamienne) zawsze znaczyła to samo, a na dodatek jest prawidłowo i uniwersalnie definiowana w dzisiejszych leksykonach, encyklopediach lub książkach z historii żeglugi. Powstają stąd kuriozalne wnioski.
Trzeci artykuł tłumaczy, jak to się stało, że większość okrętów (nie wszystkie!) zaprojektowanych przez słynnego francuskiego konstruktora Sané’a zyskała w oczach jemu współczesnych ogromne uznanie, była budowana w nieprawdopodobnie długich seriach (czasem po kilkaset sztuk) zarówno przez Francuzów jak i ich głównych przeciwników – Brytyjczyków, stworzyła kościec francuskiej marynarki wojennej w epoce napoleońskiej, chociaż „na oko” niczym się nie różniła od żaglowców konkurentów, cechowała się takimi samymi metodami konstrukcyjnymi i materiałami, a nawet dokładna, inżynierska analiza planów konstrukcyjnych nie przynosi odkrycia jakichś sensacyjnych różnic.
Czwarta część opowiada o mało znanej kampanii brytyjskiej przeciwko Hiszpanom, toczonej w egzotycznych dla Europejczyków warunkach, z dużym udziałem miejscowej ludności malajskiego pochodzenia, a także o perypetiach wojennych i dużo bardziej zażartych bataliach prawnych toczonych wokół zdobycia skarbów z ostatnich „galeonów manilskich”.
Tym razem część egzemplarzy (23 sztuki) można nabyć u mnie. Cena bez kosztów przesyłki (InPostem) to 40 zł. Przy okazji – jeśli ktoś reflektuje – mogę załączyć za dodatkowe 50 zł jeden z ostatnich egzemplarzy mojej „Wojny trzynastoletniej na morzu i wodach śródlądowych”, ale żadnego przymusu sprzedaży wiązanej oczywiście nie ma. Zresztą dysponuję tylko sześcioma sztukami tej drugiej.
Krzysztof Gerlach