Myślę, że pomoże wielu Forumowiczom w chwaleniu się własnymi dokonaniami.
Na początek kilka z moich modeli. Zastrzegam, że nie wszystkie ukończyłem.
Na początek piękny zabytek, czyli Belfast w arktycznym malowaniu i skali 1:600. Robiłem go dla kolegi z pracy. Kolejnym jest piękny Francuz, czyli Strasbourg w skali 1:400. Dla odmiany Księciunio w siedemsetce. I taka para w tej samej skali. A teraz modele kartonowe, które sam opracowywałem. Najpierw Oyodo zbudowany w roku 1992 w skali 1:500. Oraz nie ukończony Yamashiro w pięćsetce. Nie kończyłem go, ponieważ uznałem, ze nie będę w stanie oddać komplikacji konstrukcji wokół komina i rufowej nadbudowy. Nie chcę się przechwalać, ale w moim dorobku są modele różnych sławnych okrętów. Zarówno kartonowych, jak i plastikowych. Skale modeli były różne od 1:50 do 1:700.
Moim pierwszym modelem była słynna albo jak wolą niektórzy sławetna Awrora w skali 1:200. Oprócz niej były takie piękne okręty jak: Błyskawica, Conrad, Kniaź Potiomkin Tawriczeskij, Burza.
W skali 1:300 były pancerniki Rodney i Vittorio Veneto.
W skali 1:150 był okręt podwodny K-21, a monitor Żelezniakow był w skali bodajże 1:75 lub 1:50. Podobnie jak patrolowiec Tobruk. Sam rozpracowałem krążownik Oyodo i zacząłem pancernik Yamashiro. Oba w skali 1:500. W tej samej skali mam rozpoczęte statki Olza i Kraków. Ale czy je ukończę ?
Z modeli plastikowych był piękny Strasbourg w skali 1:400. Oprócz niego w skali 1:600 był Belfast oraz jest rozgrzebany Warspite. W skali 1:700 zbudowałem Hiei i Kirishimę, Yamato i Musashi oraz Mogami i Suzuyę oraz Chikumę. Kolejnymi były Scharnhorst, Nelson, Hood i Prince of Wales. Z lotniskowców miałem Zuikaku, Junyo i Shinano. Lekkie krążowniki Oyodo i Yahagi oraz Kumano. Niszczyciele Akizuki i Yukikaze. Na dobitkę był też I-400. Z okrętów zbudowanych przeze mnie, których osobiście nie lubię były lotniskowiec Essex i pancernik Missouri.
W skali 1:720 zbudowałem Lutzowa w malowaniu "belkowym" i Prinz Eugena w malowaniu z operacji Rheinübung.
Współczesnych lotniskowców nawet nie będę wymieniał, ponieważ były co najmniej cztery trzech powojennych typów.
Reasumując. Gdyby w roku 1939 stan naszej floty był taki jak mojej, to sami byśmy Kriegsmarine rozwalili.
