Zadusić KGVy w kolebce

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Halsey »

Ot, taka idea być może kompletnie od czapy, ale a nuż uda się zainicjować trzeźwą i poważną dyskusję (trochę mi takiej brakuje :wink: )...
Czy Luftwaffe w latach 1940-1941 byłaby w stanie zniszczyć na pochylniach lub przy nabrzeżach wyposażeniowych nowiutkie KGV? Jak to widzicie?
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4916
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Maciej3 »

PoW uszkodzili. DoY uszkodzili. Jakby uzyli wiekszych sil to by zniszczyli, albo tak uszkodzili, ze trzebaby zaczynac prawie od poczatku. Jedyne co pozostaje do okreslenia to czy mieli wystarczajaco duzo sil by to wykonac, pamietajac o RAFie, ktory chyba nie bedzie spal i czekal nie wiadomo na co.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: ALF »

Pytanie, czy koszty nie przerosłyby zysków? ;)
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4916
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Maciej3 »

Zdecydowanie nie opłąca.
Taki okręt to mały cel. Ci co potrafią bombardować miasto będą mieli problemy z trafieniem. Chyba że przypadkiem. Już łatwiej byłoby zrównać z ziemią całą stocznię niż sam budowany tam okręt.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
clavdivs
Posty: 123
Rejestracja: 2011-07-19, 22:50

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: clavdivs »

Maciej3 pisze:Zdecydowanie nie opłąca.
Taki okręt to mały cel. Ci co potrafią bombardować miasto będą mieli problemy z trafieniem. Chyba że przypadkiem. Już łatwiej byłoby zrównać z ziemią całą stocznię niż sam budowany tam okręt.
.... lub stukasy.

Musiał zostać spełniony jeden warunek: -panowanie w powietrzu.
Adam
Posty: 1771
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Adam »

Tylko co by to zmieniło? Wielka Brytania bez pięciu KGV i tak by sobie poradziła, może kosztem trochę większych strat, ale efekt byłby niezmienny. Jeśli już coś należało zniszczyć w stoczniach to budowane tam masowo korwety, fregaty i niszczyciele. Bez nich u-booty mógłby więcej zdziałać.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4916
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Maciej3 »

Tak się zastanawiam co by musiały zrobić Sztukasy, żeby się nie opłaciło naprawiać okrętu.
Eksplozja komór nie wchodzi w grę, bo w trakcie budowy amunicji się nie ładuje.
Zatopienie może i tak, ale baseny w stoczniach raczej płytkie, więc się go wydobędzie i tyle.
Zniesienie nadbudówek i konieczność ich odbudowy to jednak taniej niż budować okręt od zera.
Pozostaje zwalić je z mocowań na pochylni, tak żeby stało się niemożliwe wodowanie.
Wtedy pozostanie tylko złomowanie.
Tyle, że do końca kwietnia 1940 cała piątka już była zwodowana...

Wychodzi na to, że trzeba by potraktować KGV czymś w rodzaju Tallboya. Ale czym Luftwaffe miałaby go przenieść? Me323 w wersji szybowiec?
Cóż - realnie mogli zdecydowanie wydłużyć czas budowy. Nawet o wiele miesięcy czy rok, albo lepiej ( jakby byli systematyczni ). Ale zniszczyć to nie bardzo.
W każdym razie nie w czasie budowy.
Pozostawało zatopienie w czasie prób czy coś. Ale wtedy to starano się trzymać poza zasięgiem Luftwaffe.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: shigure »

Udało się Hamerykanom w 1945 roku, ale jakże odmienne sytuacje i warunki i wyposażenie. Dlatego twierdzę że nei byłoby na to żadnych szans. Jak słusznie zauważył clavdivs potrzebne było bezwzględne panowanie w powietrzu aby zacząć mysleć o tym, gdyby zaś w 1940 roku panowanie owe Niemcy zdobyli to nie byłoby potrzeby demolki Kingów.
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: domek »

Halsey pisze:Ot, taka idea być może kompletnie od czapy, ale a nuż uda się zainicjować trzeźwą i poważną dyskusję (trochę mi takiej brakuje :wink: )...
Czy Luftwaffe w latach 1940-1941 byłaby w stanie zniszczyć na pochylniach lub przy nabrzeżach wyposażeniowych nowiutkie KGV? Jak to widzicie?
Raczej nie.Pozatym jawi sie ciekawe pytanie czy by dolecieli chodzi mi o dystans :)
Speedy
Posty: 570
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Speedy »

Hej
Maciej3 pisze: Wychodzi na to, że trzeba by potraktować KGV czymś w rodzaju Tallboya. Ale czym Luftwaffe miałaby go przenieść? Me323 w wersji szybowiec?
.
W przygotowaniu była bomba SC 5000 (ale to nie Tallboy raczej, zwykła bomba burząca). Miały ją przenosić He 177.

Cechy Tallboya - współczynnik wypełnienia ok. 40%, brak zapalnika czołowego (bo w ogóle wszystkie prawie niemieckie bomby miały boczny) - miały SD-ki. Największa SD 1700 mogła być przenoszona m.in. przez He 111.

Me 321 (tak się zwał szybowiec) miał teoretycznie maksymalny udźwig nawet 27 ton. Tyle, że atak na jakikolwiek broniony cel przez latającą bombę z tego zrobioną pewnie by się jednak nie udał. Ponadto w początku lat 40. nie bardzo dałoby się holować 321 z takim ładunkiem.
Pozdro
Speedy
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4535
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: SmokEustachy »

Maciej3 pisze:Zdecydowanie nie opłąca.
Taki okręt to mały cel. Ci co potrafią bombardować miasto będą mieli problemy z trafieniem. Chyba że przypadkiem. Już łatwiej byłoby zrównać z ziemią całą stocznię niż sam budowany tam okręt.
Niemniej Brytyjczycy kilkukrotnie trafili S&G
Speedy
Posty: 570
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Speedy »

Hej
SmokEustachy pisze:Niemniej Brytyjczycy kilkukrotnie trafili S&G
Zgadza się, i nawet, w przypadku Gneisenau, spowodowało to wycofanie okrętu z użytku, jak się okazało na stałe. Niemniej te okręty nie były w budowie, lecz w normalnej służbie. Wspomniane trafienie w G. spowodowało pożar/wybuch ładunków miotających w komorze amunicyjnej wieży nr 1 i w efekcie kompletną demolkę części dziobowej; a gdyby okręt był w budowie, to żadnej amunicji by tam przecież nie było.
Pozdro
Speedy
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: domek »

Speedy pisze:Hej
SmokEustachy pisze:Niemniej Brytyjczycy kilkukrotnie trafili S&G
Zgadza się, i nawet, w przypadku Gneisenau, spowodowało to wycofanie okrętu z użytku, jak się okazało na stałe. Niemniej te okręty nie były w budowie, lecz w normalnej służbie. Wspomniane trafienie w G. spowodowało pożar/wybuch ładunków miotających w komorze amunicyjnej wieży nr 1 i w efekcie kompletną demolkę części dziobowej; a gdyby okręt był w budowie, to żadnej amunicji by tam przecież nie było.
A polowanie na uboty :)
Speedy
Posty: 570
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Speedy »

Hej
domek pisze: A polowanie na uboty :)
Ba, ale UBoot to nie pancernik. Rozmiarami coś w okolicach niszczyciela tylko z mocniejszym kadłubem, niby kilkucentymetrowej grubości ale jednak nie z pancernej stali. Myślę że już bomba 250 kg, nawet niekoniecznie przeciwpancerna czy półpancerna, lecz wyposażona w zapalnik ze zwłoką taka mocniejsza burząca, w rodzaju niemieckich SD o jakich wcześniej wspominałem, dałaby sobie z tym radę. Tzn. przy bezpośrednim trafieniu przebiłaby kadłub sztywny i walnęła w środku. Przypuszczalnie po takiej akcji kadłub byłby już nie do naprawienia, rozszczelniony i zdeformowany. A jeśli UBoot był już w miarę wyposażony i miał np. rozmaite baterie, no to zapewne poszłyby w drobny mak, porozrywałyby się też wszelkie rurociągi, przewody instalacji elektrycznej... Krótko mówiąc nie wiem czy opłacałoby się go naprawiać/kontynuować budowę, czy raczej jednak rozebrać na złom.

A zaznaczam, że ciężkie brytyjskie bombowce zabierały takich bomb znaczną liczbę (np. Stirlig do 21x227 kg, Lancaster 18x227 kg + 1x1800 kg, Halifax 15x227 kg...) więc w przypadku nalotu na stocznię było duże prawdopodobieństwo uzyskania takich bezpośrednich trafień.

Z pancernikiem nie ma tak dobrze, tu trzeba by użyć ciężkiej bomby przeciwpancernej lub Tallboya (niedostępnego w początku lat 40., wprowadzony dopiero latem 1944). W 1940 Niemcy mieli na składzie 1000 kg pepance PC 1000, ich wersję rakietową być może też (PC 1000RS), no i wspomnianą SD 1700, natomiast cięższych pepanców raczej jeszcze w tym momencie nie było. Wątpliwe mocno, czy w przypadku trafienia w ogromny kadłub pancernika w budowie takie bomby uszkodziłyby go w stopniu uniemożliwiającym naprawę. PC 1000 zawierała 160 kg m.wyb., SD 1700 oczywiście więcej (700 kg) ale to i tak chyba za mało.

No i niemieckie bombowce zabierały generalnie 1-2 takie ciężkie bomby, więc prawdopodobieństwo bezpośredniego trafienia niekoniecznie było duże (choć i cel oczywiście znacznych rozmiarów ułatwiał to nieco).
Pozdro
Speedy
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4535
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: SmokEustachy »

Ale Anglicy pukali SiG w Breście ze wszystkimi konsekwencjami.
Speedy
Posty: 570
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Re: Zadusić KGVy w kolebce

Post autor: Speedy »

Hej
SmokEustachy pisze:Ale Anglicy pukali SiG w Breście ze wszystkimi konsekwencjami.
Zgadza się, lecz jak mówiłem trudno to uznać za "zaduszenie w kolebce", skoro okręty te były już dawno zbudowane i użytkowane.
Pozdro
Speedy
ODPOWIEDZ