
Czy Luftwaffe w latach 1940-1941 byłaby w stanie zniszczyć na pochylniach lub przy nabrzeżach wyposażeniowych nowiutkie KGV? Jak to widzicie?
.... lub stukasy.Maciej3 pisze:Zdecydowanie nie opłąca.
Taki okręt to mały cel. Ci co potrafią bombardować miasto będą mieli problemy z trafieniem. Chyba że przypadkiem. Już łatwiej byłoby zrównać z ziemią całą stocznię niż sam budowany tam okręt.
Raczej nie.Pozatym jawi sie ciekawe pytanie czy by dolecieli chodzi mi o dystansHalsey pisze:Ot, taka idea być może kompletnie od czapy, ale a nuż uda się zainicjować trzeźwą i poważną dyskusję (trochę mi takiej brakuje)...
Czy Luftwaffe w latach 1940-1941 byłaby w stanie zniszczyć na pochylniach lub przy nabrzeżach wyposażeniowych nowiutkie KGV? Jak to widzicie?
W przygotowaniu była bomba SC 5000 (ale to nie Tallboy raczej, zwykła bomba burząca). Miały ją przenosić He 177.Maciej3 pisze: Wychodzi na to, że trzeba by potraktować KGV czymś w rodzaju Tallboya. Ale czym Luftwaffe miałaby go przenieść? Me323 w wersji szybowiec?
.
Niemniej Brytyjczycy kilkukrotnie trafili S&GMaciej3 pisze:Zdecydowanie nie opłąca.
Taki okręt to mały cel. Ci co potrafią bombardować miasto będą mieli problemy z trafieniem. Chyba że przypadkiem. Już łatwiej byłoby zrównać z ziemią całą stocznię niż sam budowany tam okręt.
Zgadza się, i nawet, w przypadku Gneisenau, spowodowało to wycofanie okrętu z użytku, jak się okazało na stałe. Niemniej te okręty nie były w budowie, lecz w normalnej służbie. Wspomniane trafienie w G. spowodowało pożar/wybuch ładunków miotających w komorze amunicyjnej wieży nr 1 i w efekcie kompletną demolkę części dziobowej; a gdyby okręt był w budowie, to żadnej amunicji by tam przecież nie było.SmokEustachy pisze:Niemniej Brytyjczycy kilkukrotnie trafili S&G
A polowanie na ubotySpeedy pisze:HejZgadza się, i nawet, w przypadku Gneisenau, spowodowało to wycofanie okrętu z użytku, jak się okazało na stałe. Niemniej te okręty nie były w budowie, lecz w normalnej służbie. Wspomniane trafienie w G. spowodowało pożar/wybuch ładunków miotających w komorze amunicyjnej wieży nr 1 i w efekcie kompletną demolkę części dziobowej; a gdyby okręt był w budowie, to żadnej amunicji by tam przecież nie było.SmokEustachy pisze:Niemniej Brytyjczycy kilkukrotnie trafili S&G
Ba, ale UBoot to nie pancernik. Rozmiarami coś w okolicach niszczyciela tylko z mocniejszym kadłubem, niby kilkucentymetrowej grubości ale jednak nie z pancernej stali. Myślę że już bomba 250 kg, nawet niekoniecznie przeciwpancerna czy półpancerna, lecz wyposażona w zapalnik ze zwłoką taka mocniejsza burząca, w rodzaju niemieckich SD o jakich wcześniej wspominałem, dałaby sobie z tym radę. Tzn. przy bezpośrednim trafieniu przebiłaby kadłub sztywny i walnęła w środku. Przypuszczalnie po takiej akcji kadłub byłby już nie do naprawienia, rozszczelniony i zdeformowany. A jeśli UBoot był już w miarę wyposażony i miał np. rozmaite baterie, no to zapewne poszłyby w drobny mak, porozrywałyby się też wszelkie rurociągi, przewody instalacji elektrycznej... Krótko mówiąc nie wiem czy opłacałoby się go naprawiać/kontynuować budowę, czy raczej jednak rozebrać na złom.domek pisze: A polowanie na uboty
Zgadza się, lecz jak mówiłem trudno to uznać za "zaduszenie w kolebce", skoro okręty te były już dawno zbudowane i użytkowane.SmokEustachy pisze:Ale Anglicy pukali SiG w Breście ze wszystkimi konsekwencjami.