Ależ na amerykańskich krążownikach ciężkich czasami wybuchały torpedy. Japońskie
Nie "na" tylko "obok" ewentualnie "pod"
A może to przez tlen, hę?
na pewno pomagał w wybuchu. W końcu substancje palne przy tlenie stają się wybuchowe, a niepalne jakoś tak się palą.
Ale podejrzewam, że problem był nierozwiązywalny.
Na pancerniku można znaleźć miejsce na głowice torpedowe tak obłożone pancerzem że będzie odporne na ostrzał. Nawet na upartego można głowice trzymać oddzielnie od torped i potem je przytaczać pod torpedy i montować przed wystrzeleniem.
Ale na krążowniku?
I co w razie nagłej akcji na wózek ponad pół tony głowicy i przykręcać na tempo do reszty torpedy?
Raczej się nie da.
A wyrzutnie obłożyć pancerzem pancernikowym? Życzę powodzenia. Pozostaje powyciągać zapalniki i liczyć, że gwałtowny nalot nie wysadzi samej głowicy. Bez zapalnika powinno się udać.
Można sie czepiać eksplozji na MIkumie ( od biedy ), ale reszty już nie specjalnie.
W każdym razie pod Samar.
Torpedy musiały być gotowe do wystrzelenia. Zapalniki i detonatory były na swoim miejscu. W każdym razie powinny być.
W takim układzie o eksplozję nie trudno.
Amerykanie demontowali wyrzutnie ze swoich krążowników, bo uważali że będą one walczyć na takich odległościach, że torpedy i tak się nie użyje.
Ale Włosi na Zarach czy Francuzi na Algierce zrezygnowali z wyrzutni coby nie powodować uszkodzeń na swoich super opancerzonych okrętach.
Czyli jednak spodziewano się bum. To było wliczone w koszty.