Witam. Małe pytanko do Pana Krzysztofa (choć oczywiście nie tylko ). Otwieram nowy wątek, żeby nie śmiecić.
O ile dobrze liczę do roku 1650 doliczyłem się 4 trzy pokładowców: Angielskie Prince Royal z 1610 i Sovereign of the Seas 1637 i 2 Duńskie Friderich 1649 i Sophia Amalia z 1650. Czy były jeszcze jakieś?
Duński Tre Kroner z 1601, który podobno był inspiracją dla Prince (jak Sovereign dla Sophie Amalia) zdaje się też był trzy pokładowcem, choć w sieci raz go widzę jako dwu a raz jako trzy pokładowca.
I można prosić o pare słów o tych duńskich jednostkach. O ile angielskie są prawie w każdej publikacji to o tych znad Bałtyku jest niewiele informacji.
Z wczesnymi trójpokładowcami (a nawet w ogóle wielopokładowcami) jest ten kłopot, że ich budowa dopiero się kształtowała i w rezultacie wyróżnianie jest silnie zależne od poglądów panujących w danej marynarce. Od razu zastrzegam, że zupełnie nie obchodzi mnie dyskusja na temat tego, co ktoś dzisiaj uważa, albo nie uważa za trójpokładowiec – współczesne filozofowanie na tematy historyczno-techniczne leży całkowicie poza obszarem moich zainteresowań i nie będę na to tracił czasu. Badam tylko to, co sądzili w tej kwestii ludzie żyjący w okresie budowy i eksploatacji podobnych okrętów.
Otóż dla Anglików z początku XVII w. trójpokładowcem był każdy okręt wyposażony w trzy mocne pokłady konstrukcyjne, ciągłe, podparte na masywnych pokładnikach. Nie miało znaczenia ani rozmieszczenie na nich artylerii, ani co jeszcze wznosiło się (albo nie wznosiło) nad nimi. W takim rozumieniu trójpokładowcami były wymienione przez Pana Prince Royal oraz Sovereign of the Seas, ale także okręty, które intensywnie przebudowywano-remontowano wstawiając na nich silne pokłady konstrukcyjne w miejsce dotychczasowych lekkich pokładów osłonowo-komunikacyjnych. W ten sposób trójpokładowcami stały się też przynajmniej następujące żaglowce: Vanguard w 1630, Constant Reformation w 1648, St George w 1652, Rainbow w 1652.
Przed 1670 r. Francuzi podchodzili do kwestii „pokładowości” jeszcze bardziej odlegle od umów z późniejszych epok, tkwiących w naszej podświadomości. Dla nich trójpokładowcem był każdy okręt z dwoma ciągłymi pokładami, który miał nad nimi jeszcze nienormalnie (jak na tamte czasy) długi pokład rufowy, łatwy do ewentualnego połączenia z pokładem dziobowym krótką platformą z gretingów, a w górze partii rufowej jeszcze krótszy pokład rufowy (nr 2) „zwykłej” długości, którego tylny kraniec zwieńczała rufówka. Na tej zasadzie francuskimi trójpokładowcami były już Reine z 1647 i Vendome z 1651. Jednak w tym samym czasie inne narody widziały w nich jedynie dwupokładowce.
Z okrętami duńskimi jest ten kłopot, że pierwszy zatwierdzony przez króla, autentyczny plan pochodzi z 1664 r. Oczywiście istnieją też wcześniejsze, nie zatwierdzane, ale – o ile wiem – żaden nie przedstawia trójpokładowca. Trzeba się zatem opierać na ikonografii, która dla żaglowców duńskich z początku XVII w. jest dość uboga i rzadko dobrej jakości. Zatem to kwestia interpretacji, a nie autentycznej wiedzy (przynajmniej na razie, może ktoś już zrobił głębsze badania). Punktem wyjścia dla przyjęcia trójpokładowości okrętów Frederik z 1649 i Sophia Amalia z 1650 jest z pewnością podawana w wykazach maksymalna liczba 100 i więcej dział, które dość trudno byłoby zmieścić przy tej długości (158 i 165 stóp) na dwóch pokładach i nadbudówkach. Nie jest to jednak absolutnie przesądzający dowód i nie wiem, czy taki istnieje. Bardzo cennym źródłem są kontrakty na budowę, ale najwcześniejszy duński pochodzi z 1613, więc Tre Kroner – „prestiżowy okręt króla Danii” nie został ujęty nawet w ten sposób. Obraz C. Moellera powszechnie uważany za przedstawiający właśnie żaglowiec Tre Kroner i będący źródłem większości rekonstrukcji, ilustruje w istocie wielki duński okręt z około 1625, nie jestem więc pewien, czy identyfikacja jest rzeczywiście potwierdzona, czy opiera się tylko na prawdopodobieństwie. W każdym razie wszystkie dostępne mi reprodukcje są tak marnej jakości, że nie podjąłbym się dyskusji o pokładach na ich podstawie, a nawet nie wiem, czy oryginał umożliwiłby taką dyskusję. Oczywiście opowieści o tym, że Tre Kroner posłużył za wzór do budowy Prince Royal pomagają budować tezę o jego trójpokładowości, lecz to wróżenie z fusów. Ci, co chcą, by był trójpokładowy, tak go rekonstruują (niektórzy wręcz w śmiesznym stylu, wzorując się na Victory!), inni wolą przedstawiać go w formie dwupokładowca. Nie mam materiałów, które pozwoliłyby mi skłonić się ku którejkolwiek opcji.
Krzysztof Gerlach
Dziękuję bardzo za informacje.
Czy któryś z tych angielskich okrętów posiadał działa na śródokręciu górnego pokładu? Szczególnie interesuje mnie Vanguard. Zdaje się, że nie przenosił biorąc pod uwagę, że w roku 1642 miał raptem 40 dział z drugiej strony Lavery napisał, że miał on przenosić działa na całej długości pokładów po przebudowie i w latach 50-tych miał ich 56 choć i to ciut mało. Van de Velde może popełnił jego obraz? Bo nie mogę nic znaleźć na sieci a był bądź co bądź flagowcem Moncka, więc raczej tak.
Francuskie ze względów konstrukcyjnych rzecz jasna nie.
Przyjrzałem się Constant Reformation 56 dział na 3 pokładach już mnie nie dziwi biorąc pod uwagę brak forkasztelu, i symbolicznie uzbrojony górny pokład oraz pokład rufowy.
Ostatnio zmieniony 2010-05-12, 20:35 przez Realchief, łącznie zmieniany 1 raz.
Co do St George i Rainbow można tak przypuszczać na podstawie informacji w dokumentach, że wszystkie pokłady zmieniono w sposób umożliwiający niesienie dział oraz na podstawie nagłego wzrostu artylerii, jaki się każdorazowo z tym wiązał – odpowiednio, w kolejności wymienionych, z 44 do 52, z 40 do 54. Dla Vanguard ten wzrost rzeczywiście nie wygląda imponująco – z 39 dział w 1622 do 40 w 1642, lecz wiadomo, że okręt został przebudowany dokładnie w stylu Rainbow, a już w 1652 niósł 54 działa – do owych 56 w 1660 podawanych przez Lavery’ego zdążył je zmienić jeszcze na 58 sztuk w 1653. Zatem chodzi o zwykłą dla tamtych lat fluktuację artylerii wynikającą na ogół z braków w dostawach i nigdzie nie jest zagwarantowane, że do 1652 na pewno miał stale te 40 dział – mógł to być jednorazowy spadek, akurat odnotowany. Natomiast względem Constant Reformation mamy wręcz piękny obraz ukazujący bardzo wyraźnie działa na śródokręciu górnego pokładu. Inna sprawa, że na tym okręcie armaty najwyższego ciągłego poziomu były rozmieszczone znacznie rzadziej niż na niższych, a mogło to dotyczyć i pozostałych jednostek.
Krzysztof Gerlach