Plany i strategie wojny na morzu

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Seba
Posty: 184
Rejestracja: 2008-04-16, 12:13
Lokalizacja: Radom

Plany i strategie wojny na morzu

Post autor: Seba »

Chciałbym zapoczątkować dyskusję o strategii i planach poszczególnych marynarek w przededniu wojny oraz ich realizacji i powojennym podsumowaniom.
Z jednej strony Japończycy z ich decydującą bitwą, z ich punktu widzenia udało im się doprowadzić nawet dwukrotnie do jej stoczenia (Midway i Filipiny), a drugiej amerykański War Plan Orange który w tej wersji wydaje się że w sporej części się udał (http://www.globalsecurity.org/military/ ... orange.htm).

Natomiast na naszym atlantyckim podwórku mamy Niemców z ich wojna przeciw liniom komunikacyjnym aliantów, z drugiej nie wiele wiadomo planach Royal Navy, Francuzów i Włochów.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4937
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Z tego co wiem, to plany Niemieckie były dosyć proste. Początkowo nawet nie planowali wojny z Anglią. Jak zaczęli planować to po realizacji planu Z miały na Atlantyku grasować zespoły złożone z 2-3 pancerników typu H39. Pancerniki te miały zajmować się eskortą konwoju a w tym czasie Ohne Panzer Quatsh tudzież neue Panzershiffe miały załatwiać statki.
Jaka w tym miała być rola Bismarcków i Scharnchrostów do prawdy nie wiem, pewnie kolejny zespół B/T/Sch/Gn
Oczywiście do tego eskorta z nowych krążowników lekkich ( dieslowkich a jakże ) i takowych niszczycieli.
Deutschlandy w 46 po zakończeniu tego planu to już chyba tylko na żyletki.

Strategia Anglików dosyć oczywista. Nie wpuścić Niemców na Atlantyk. Bo jak już tam wejdą, to ciężko będzie ich złapać.
Potem pojawiła się wizja, że może być możliwa wojna z Włochami, ale nimi mieli się zająć Francuzi, Morz Śródziemne to Anglicy co najwyżej jako pomocnicy. A potem jeszcze wizja że Japonia może być też wrogo nastawiona, a jeszcze potem że Anglii przyjdzie walczyć samej z Niemcami, Włochami i Japonią. Prawie to właśnie miało miejsce na końcu, tyle że Japonią zajęli się amerykanie.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Sławomir Lipiecki
Posty: 381
Rejestracja: 2008-07-10, 20:13
Lokalizacja: Kamieniec Ząbkowicki
Kontakt:

Post autor: Sławomir Lipiecki »

Najlepiej zagrali Amerykanie - swoją flotą podwodną.
W moich oczach to ona wygrała Wojnę na Pacyfiku, a nie lotniskowce i pancerniki, choć te ostatnie mają większe zasługi od lotniskowców przy wsparciu desantu, co było - obok działań okrętów podwodnych - sprawą najistotniejszą.
Niewiele brakowało, a Niemcy powtórzyliby Amerykański sukces, tylko że Brytyjczycy mieli lepsze systemy ZOP od Japończyków, a poza tym mieli sojuszników...
Fuck the system! \m/ \m/
Seba
Posty: 184
Rejestracja: 2008-04-16, 12:13
Lokalizacja: Radom

Post autor: Seba »

Przy okazji Niemców to w książce "Admirałowie Hitlera" była wypowiedz jednego z admirałów że Niemcy mogli zabrać się za budowanie okrętów o charakterystykach dostosowanych do ich potrzeb ale wybrali parametry podobne do przeciwników.


Francuzi, oprócz utrzymania komunikacji z Afryką i dzielnego wspierania RN w uganianiu się za Kriegsmarine na Atlantyku, mieli jakieś ofensywne plany przeciw Włochom?
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Japończycy ze swoimi OP wiele by zdziałali, gdyby nie fakt, że ich doktryna praktycznie wykluczała ataki na transportowce.
Obsesyjnie nastawili się na atakowanie okrętów wojennych pokazując w ten sposób, że nie wyciągnęli żadnych wniosków z działań na Atlantyku. Tymczasem wojsko i nieprzerwane dostawy zaopatrzenia jest potrzebne do zajęcia terenów nieprzyjaciela. Nie mogli jakoś tego pojąć, w rzeczy samej.
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

Japońska doktryna brała pod uwagę ataki na transportowce ale jako działania drugorzędne. Pierwszoplanowe pokutujące od początku wieku było sprowadzenie ich do watachy wilków szarpiących US Navy w drodze do bitwy generalnej. Niestety póżniejsze modyfikacje założeń doktryny użycia okrętów podwodnych nadal nei brały pod uwagę wykorzystania ich jak Niemcy lub Amerykanie.
Co do Niemców to Nala ma rację jeśli chodzi o idealne działania amerykańskich submaryn ale pozwoliłbym sobie na polemikę jeśli chodzi sojuszników :lol: -jeden "Leonardo Da Vinci" nie nadrobi braków włoskiej podwodnej floty a japońskie systemy ZOP to ... bez komentarza :?
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4937
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Najlepiej zagrali Amerykanie - swoją flotą podwodną.
W moich oczach to ona wygrała Wojnę na Pacyfiku, a nie lotniskowce i pancerniki, choć te ostatnie mają większe zasługi od lotniskowców przy wsparciu desantu, co było - obok działań okrętów podwodnych - sprawą najistotniejszą.
I trudno się z tym nie zgodzić. Amerykańce potopili tyle tonażu handlowego Japonii ( głównie tankowców ), że ci drudzy po prostu dusili się i to w każdej dziedzinie, co niesłychanie ułatwiało przeprowadzanie wszelkich operacji wojskowych.
Niewiele brakowało, a Niemcy powtórzyliby Amerykański sukces,
A to już nic więcej jak propaganda i strach mający wielkie oczy.
Powiem wprost nigdy nie było nawet zarysu cienia do podstaw prawdziwości tezy, że Niemcy mogą odciąć Anglików od dostaw.
Co prawda "Hitlera Wojna U-bootów" zajęła należne jej miejsce podstawki pod kwiatki ( interpretacje faktów dokonywane przez autora są powalające, a już stwierdzenie że atomowy okręt podwodny powstał tuż po wojnie mnie dobiło ), to jednak jest to bardzo wartościowy rocznik statystyczny. Wynika z tego wprost, że przez całą wojnę wszystkimi środkami Niemcy zatopili coś pomiędzy 5 a 7% całkowitego tonażu Wielkiej Brytanii z dnia wybuchu wojny. A gdzie tam jeszcze tonaż sojuszniczy!
Już w bodaj 1943 roku produkcja statków ( głównie w USA ) przewyższyła wszystkie straty wojenne i dalej to było tylko zwiększenie potencjału.
Powiedziałbym nieco złośliwie, że nawet jakby Donitz dostał te swoje 500 U-bootów w 1939 roku, a Angole nie robili by żadnych konwojów to i tak by się Niemcom nie udało odciąć ich od dostaw, bo torped by im zabrakło. No może jak by to był od razu typ XXI działający w roku 1939 to wtedy może ( albo morze ;) ) by się udało ( oczywiście przesadzam, ale co tam )
tylko że Brytyjczycy mieli lepsze systemy ZOP od Japończyków,
To prawda. Zdecydowanie.
a poza tym mieli sojuszników...
Na początku to chyba tylko jako dostarczyciela surowców i materiałów do wojny na lądzie. W roku 1942 kiedy alianci ponieśli najcięższe straty na Atlantyku ( w statkach, nie okrętach ) to ten sojusznik więcej szkodził niż pomagał. Ale faktycznie gdzieś od 43 roku jak już amerykanie się wprawili, to była to bardzo duża pomoc.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Post autor: ALF »

Niezależnie od strategii, Japonia przegrała wojnę w momencie, w którym ją zaczęła.
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4937
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

To prawda. Mogło im się udać tylko wtedy gdyby USA nie chciały walczyć, machnęły ręką na japońskie zdobycze i zajęły się swoimi sprawami. Przy zaangażowaniu państw Europejskich w wojnę u siebie Japończycy mogli z nimi robić co chcieli.
W momencie kiedy się okazało, że USA nie odpuści, Japończycy mogli od razu sobie zrobić sepuku. To była tylko kwestia czasu kiedy amerykański przemysł ich zeżre żywcem ( albo trupem ).
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
ODPOWIEDZ