Wydaje się, że wobec perspektyw naszej floty wojennej, forum będzie ciążyć coraz mocniej ku historii. Dzisiaj zagadka z zamierzchłej dali.
Na zdjęciu poniżej widoczny jest obrobiony, granitowy monolit, znajdujący się obecnie na prawo od głównego wejścia kościoła katolickiego w starej dzielnicy Gdańska - Świętym Wojciechu. Średnica i wysokość walca wystającego z podstawy wynoszą po 20 cm. Część podziemna, wg relacji miejscowego księdza proboszcza, ma formę zbliżoną do stożka skierowanego wierzchołkiem w dół. Według oceny dokonanej przez archeologów w latach 60. wieku ubiegłego obiekt ten powstał prawdopodobnie z miejscowego materiału tj. importu lodowcowego - tzw. głaz narzutowy.

Według tradycji ustnej, spisywanej już w minionych stuleciach, wzmiankowany kamienny wytwór miał być rodzajem pachoła cumowniczego, który pierwotnie - w X wieku naszej ery był zlokalizowany na wschód, czyli poniżej kościoła, mniej więcej w rejonie dzisiejszego koryta starej Raduni. W tym czasie znajdował się tam prawdopodobnie brzeg laguny lub zalewu, który pokrywał większość dzisiejszych Żuław. I w tym miejscu, w roku 997, miała dobić łódź z biskupem praskim Wojciechem, niedługo przed ostatnim etapem jego misji do pogańskich Prusów i śmiercią z ich rąk. Wyobrażenie obłożonego cumą pachoła zawiera współczesne malowidło ścienne w kaplicy stanowiącej część sanktuarium świętego, na wzgórzu, ponad kościołem.

Dlaczego przy wojennych okrętach? Bo przyszły święty podróżował (prawdopodobnie) sporą łodzią przydaną mu przez księcia Chrobrego wraz z eskortą 30. wojów. Była to więc zapewne jednostka typu militarnego, mająca zapewnić bezpieczeństwo i szybkość podróży. Musiała mieć również zdolność do pomieszczenia przynajmniej 3. pasażerów - misjonarzy wraz z ich bagażem, który na pewno obejmował przedmioty liturgiczne, w tym ołtarz "polowy", a zapewne i zapasy żywności. Nie można wykluczyć obecności załogi obsługującej wiosła i być może żagiel (poza wymienionymi wojami). Nie była to jakaś byle dłubanka, ale jednostka o rozwiniętej konstrukcji z poszyciem i wręgami. Przypuszczalnie jest najdawniejszy wzmiankowany pismem wojenny okręt polski, a imponujący głaz cumowniczy jest pamiątką po archetypie Oksywia.
Przyglądających się kamieniowi nachodzą jednak wątpliwości, co do jego rzeczywistego przeznaczenia. Może ktoś z kolegów jest biegły w historii wczesnośredniowiecznych urządzeń cumowniczych w portach i przystaniach? Od siebie dodam dla uzupełnienia, że w okresie przedchrześcijańskim kwitło tu bujnie życie i istniało miejsce kultu ściągające wiernych i kupców z odległych stron, w tym z Rzymu. W okresach późniejszych wznoszono w tym rejonie szereg budowli - kaplice, kościół, klasztor itp., które były burzone. Zapraszam do spojrzenia na kamień-legendę oczami cumowników i marynarzy.