M. Borowiak - Westerplatte - w obronie prawdy
M. Borowiak - Westerplatte - w obronie prawdy
Wydanie (rzekomo) poprawione i uzupełnione.
Od czytania tego dzieła, brał mnie na przemian pusty śmiech i zażenowanie. Pół książki to rozpaczliwe przeplatanie faktów, cudzych opinii (bez badania ich rzetelności) i dziecięcego rozczarowania, że postać z bajki okazała się być człowiekiem z krwi i kości a w dodatku oficerem, którego obowiązkiem było przede wszystkim wykonywanie rozkazów a nie przechodzenie do historii.
Podsumowanie podsumowania J. Tuliszki to ... no sam nie wiem jak to nazwać... ale jest dowodem na to, że nikt chyba nie czyta tekstów Pana MB przed skierowaniem ich do druku. Za to cytat z JT to po prostu dowód na to, że zamiast 200 stron o niczym można sprawę chwycić za rogi przy pomocy ... dwóch logicznych zdań.
Druga część książki, to iście epicka opowieść o zmaganiach autora z agentkami SB i wrażymi emisariuszami złego wilka... i w związku z tym proszę szanowne wydawnictwo o zwrot 50% ceny książki.
Od czytania tego dzieła, brał mnie na przemian pusty śmiech i zażenowanie. Pół książki to rozpaczliwe przeplatanie faktów, cudzych opinii (bez badania ich rzetelności) i dziecięcego rozczarowania, że postać z bajki okazała się być człowiekiem z krwi i kości a w dodatku oficerem, którego obowiązkiem było przede wszystkim wykonywanie rozkazów a nie przechodzenie do historii.
Podsumowanie podsumowania J. Tuliszki to ... no sam nie wiem jak to nazwać... ale jest dowodem na to, że nikt chyba nie czyta tekstów Pana MB przed skierowaniem ich do druku. Za to cytat z JT to po prostu dowód na to, że zamiast 200 stron o niczym można sprawę chwycić za rogi przy pomocy ... dwóch logicznych zdań.
Druga część książki, to iście epicka opowieść o zmaganiach autora z agentkami SB i wrażymi emisariuszami złego wilka... i w związku z tym proszę szanowne wydawnictwo o zwrot 50% ceny książki.
"Nowe" wydanie, ale chyba nawet nie przeczytane przez szanownego autora.
Takie cóś:
"O sile Schleswiga decydowała artyleria (...) 4 działka kalibru 88 mm..." tylko nie podano czy zasilane z taśmy, czy z magazynka.
"Artylerzyści zajęli stanowiska przy dziobowej dwulufowej armacie kalibru 280 mm..." i Niemcy mając coś takiego nie roznieśli w pył Home Fleet pod Jutlandią?
Takie cóś:
"O sile Schleswiga decydowała artyleria (...) 4 działka kalibru 88 mm..." tylko nie podano czy zasilane z taśmy, czy z magazynka.
"Artylerzyści zajęli stanowiska przy dziobowej dwulufowej armacie kalibru 280 mm..." i Niemcy mając coś takiego nie roznieśli w pył Home Fleet pod Jutlandią?
Re: M. Borowiak - Westerplatte - w obronie prawdy
Czy ktoś mogłby napisać czy porównywał oba wydania i czy są duże zmiany (poprawki i uzupełnienia).fdt pisze:Wydanie (rzekomo) poprawione i uzupełnione.
Jedno co muszę przyznać to fakt, że Borowiak jest praktycznie monopolistą na rynku popularno-naukowym (z naciskiem na popularno).
W ostatnich latach ukazało się 6 jego książek (w części jest kompilacja informacji z poprzednich) i 1 "monografia" (określenie baaardzo na wyrost bo to też po częsci kompilacją "Małej floty..."), a nadal brak opracowań prezentujących inne oblicze (to ładniejsze) naszej floty. Brakuje rzetelnych analiz bez pogoni za tanią sensacją połączoną z praniem brudów.
Nie wiem gdzie leży wina. Czy po stonie wydawców zainteresowanych sprzedażą jak największych nakładów (czyli musi być sensacja)? Czy może brakuje autorów zdolnych zmierzyć się z tak skomplikowaną i w gruncie rzeczy wcale niezbyt dokładnie zbadaną tematyką? Z tego co słyszałem, pokaźne opracowanie jest (a może już było?) "w drodze", ale czas oczekiwania wciąż się wydłuża.
Wbrew pozorom wiele zagadnień związnych z PMW jest słabiej znana niż wydarzenia dotyczące innych flot. Monografii polskich okrętów (a przecież tak wiele ich nie było) praktycznie nie ma. I tu też chyba jest nieco winy wydawców, bo królują niemieckie pancerniki w czternastu częściach i japońskie kolosy. W Polsce mamy olbrzymi problem z popularyzacją tematyki... polskiej.
W ostatnich latach ukazało się 6 jego książek (w części jest kompilacja informacji z poprzednich) i 1 "monografia" (określenie baaardzo na wyrost bo to też po częsci kompilacją "Małej floty..."), a nadal brak opracowań prezentujących inne oblicze (to ładniejsze) naszej floty. Brakuje rzetelnych analiz bez pogoni za tanią sensacją połączoną z praniem brudów.
Nie wiem gdzie leży wina. Czy po stonie wydawców zainteresowanych sprzedażą jak największych nakładów (czyli musi być sensacja)? Czy może brakuje autorów zdolnych zmierzyć się z tak skomplikowaną i w gruncie rzeczy wcale niezbyt dokładnie zbadaną tematyką? Z tego co słyszałem, pokaźne opracowanie jest (a może już było?) "w drodze", ale czas oczekiwania wciąż się wydłuża.
Wbrew pozorom wiele zagadnień związnych z PMW jest słabiej znana niż wydarzenia dotyczące innych flot. Monografii polskich okrętów (a przecież tak wiele ich nie było) praktycznie nie ma. I tu też chyba jest nieco winy wydawców, bo królują niemieckie pancerniki w czternastu częściach i japońskie kolosy. W Polsce mamy olbrzymi problem z popularyzacją tematyki... polskiej.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Bo i też, w porównaniu do wymienionych - tradycje morskie mamy mizerne. Na morzach zawsze byliśmy statystami, niestety. A przez stulecia nie było nas na nich w ogóle... W tym kontekście zainteresowanie szerokich kręgów (o ile można tak powiedzieć) odbiorców jednostkami obcymi specjalnie nie dziwi.W Polsce mamy olbrzymi problem z popularyzacją tematyki... polskiej.
Oczywiście, problem popularyzacji tematyki polskiej jest, i tego wcale nie neguję.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Autorów o wiedzy odpowiedniej i piórze lekkim (lepiej chyba powiedzieć "przyjemnym w odbiorze ;) jest całkiem sporo, wydawca też pewnie by się znalazł. Problem w tym, że brakuje obszernych owoców pracy tychże autorów. Owszem, przygotowanie dobre książki wymaga wiele czasu i wysiłku, nie każdy ów czas posiada i nie może poświęcać właściwej ilości sił. Brakuje chyba zdolnych, "zawodowych" pisarzy młodego pokolenia, takich jak Pertek, Flisowski, Kosiarz czy też Perepeczko (to są przykłady, wielu świadomie pominąłem). Borowiak jest dziś chyba jedynym i z tego korzysta, ostatnio praktycznie nie tworząc, a przetwarzając wcześniejsze "dzieła" i spijając śmietankę ...Marmik pisze:Nie wiem gdzie leży wina. Czy po stonie wydawców zainteresowanych sprzedażą jak największych nakładów (czyli musi być sensacja)? Czy może brakuje autorów zdolnych zmierzyć się z tak skomplikowaną i w gruncie rzeczy wcale niezbyt dokładnie zbadaną tematyką? Z tego co słyszałem, pokaźne opracowanie jest (a może już było?) "w drodze", ale czas oczekiwania wciąż się wydłuża.
Daleki jestem od gonienia ludzi "do piór" (bo sam wiem ile czasem trzeba poświęcić, żeby skrobnąć skromne 4 strony do miesięcznika), ale czasy takie nastały, że posuchę w autorach wydających książki, a nie piszących wyłącznie do prasy mamy straszną.
O wydawców nie ma się chyba co martwić - w końcu ktoś to wyda, nawet jeśli to miałaby być tylko "Biblioteka MSiO" (tak jak to miało miejsce z monografią Jutalndu TK). Zresztą gdyby to po stronie wydawców był problem, słychać byłoby skargi, że są dzieła "mądre a nie wydane"...
Jednakoż w latach gdy tematyka "morska" była bardziej popularna (lata 70-80. głównie za sprawą Morza), książek morskich wychodziło dużo, nawet bardzo dużo (przynajmniej jak na nasz kraj). Ba, były całe "morskie" serie wydawnicze, a rubryka prezentująca nowe wydawnictwa w Morzu zajmowała nierzadko pół strony.Bo i też, w porównaniu do wymienionych - tradycje morskie mamy mizerne.
Re: M. Borowiak - Westerplatte - w obronie prawdy
A moja prośba o odpowiedź ?Jarek C. pisze:Czy ktoś mogłby napisać czy porównywał oba wydania i czy są duże zmiany (poprawki i uzupełnienia).fdt pisze:Wydanie (rzekomo) poprawione i uzupełnione.
-
- Posty: 787
- Rejestracja: 2007-10-27, 00:01
Czy nie sadzicie, ze inicjatywa powinna wyjsc od redaktorow pism specjalistycznych. To oni maja staly kontakt ze srodowiskiem oraz z ludzmi, ktorzy publikuja, znaja ich specjalnosci oraz mozliwosci. Nie wielu chce pisac do poduszki, a potem dobijac sie gdzie to wydac.
Monografie poszczegolnych jednostek polskich byly robione przez wielu, w tym Piaskowskiego, ale czas juz wrocic do tematyki polskiej i poszerzyc to co juz bylo.
Jefe
Monografie poszczegolnych jednostek polskich byly robione przez wielu, w tym Piaskowskiego, ale czas juz wrocic do tematyki polskiej i poszerzyc to co juz bylo.
Jefe
Chyba coś mi umknęłojefe de la maquina pisze:Monografie poszczegolnych jednostek polskich byly robione przez wielu, w tym Piaskowskiego, ale czas juz wrocic do tematyki polskiej i poszerzyc to co juz bylo.

To co do tej pory publikowano w zasadzie zamyka część zagadnień dotyczących "Błyskawicy" i "Groma".
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
- pothkan
- Posty: 4534
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
Nie ma również dotąd "polskiego Gronera". Niekoniecznie w podobnym formacie, ale w idei - tzn. w jednym tomie wypisania i opisania (w miarę znaczenia, aczkolwiek rzecz jasna treściwie) wszystkich znanych okrętów i jednostek pływających polskiej MW, najlepiej od 1918 do współczesności (+ takie bonusy, jak bandery, lista dowódców, samoloty LMW, artyleria OW, jednostki brzegowe, WOP, MOSG...). Takie "wszystko w jednym".Marmik pisze:Wbrew pozorom wiele zagadnień związnych z PMW jest słabiej znana niż wydarzenia dotyczące innych flot. Monografii polskich okrętów (a przecież tak wiele ich nie było) praktycznie nie ma. I tu też chyba jest nieco winy wydawców, bo królują niemieckie pancerniki w czternastu częściach i japońskie kolosy. W Polsce mamy olbrzymi problem z popularyzacją tematyki... polskiej.
A sporo rzeczy jest już opracowanych, np. w postaci rozproszonych artykułów. I osób kompetentnych do uzupełnień nie brak.
Sporo podobnych nam rangą marynarek się takich opracowań doczekało (np. Finlandia, Bułgaria, Grecja, Dania...).
-
- Posty: 787
- Rejestracja: 2007-10-27, 00:01
Faktycznie "część zagadnień". Wnoszę, że masz na myśli EOW. Do tej pory ukazały się tylko 2 części z zaplanowanych 4. I mimo upływu dobrych kilku lat, pozostałych części ani widu, ani słychu. Podobnie z "Wichrem" i "Burzą", ukazała się jedna część i też cisza. Obie pozycje wyglądają na typowe "zajęcie tematu", aby konkurencja go nie podjęła.Marmik pisze:To co do tej pory publikowano w zasadzie zamyka część zagadnień dotyczących "Błyskawicy" i "Groma"
Nie tylko. Jeszcze Szczerkowaki, Mielczarek i kilka innych publikacji. W sumie otrzymujemy dość przejrzysty obraz tych okretów, choć na pewno nie pełny. EOW czasami aspissrują do roli albumu, a treści w rzeczywistości jakby trochę brakowało, np. usiłowałem doszukać się kiedy na Błyskawicy posadowiono przeciwlotniczą czterocalówke w miejsce aparatu toperdowego. Nie znalazłem żadnej wzmianki (albo nie pamiętam bym znalazłWaldek K pisze:Faktycznie "część zagadnień". Wnoszę, że masz na myśli EOW.

A może zainteresowanie było niewielkie? Nie mnie oceniać.Waldek K pisze:Podobnie z "Wichrem" i "Burzą", ukazała się jedna część i też cisza. Obie pozycje wyglądają na typowe "zajęcie tematu", aby konkurencja go nie podjęła.
Przyznam, że jako wybredny czytelnik oczekiwałem od tych monografii nieco więcej

To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Re: M. Borowiak - Westerplatte - w obronie prawdy
A może jednak cos na tematJarek C. pisze:A moja prośba o odpowiedź ?Jarek C. pisze:Czy ktoś mogłby napisać czy porównywał oba wydania i czy są duże zmiany (poprawki i uzupełnienia).fdt pisze:Wydanie (rzekomo) poprawione i uzupełnione.