Witam szanownych kolegów.Na aukcji niemieckiego e-bay znalazłem fotki zatopionych polskich okrętów.Moim zdaniem ,ktoś powinien się tym zainteresować{jakaś instytucja lub osoba prywatna}.Pozdrawiam .MP
A i kilka ciekawych fotek
No właśnie listy z powstania. Jak jakoś 11 lat temu była możliwość zakupu ciągnika artyleryjskiego C2P z likwidowanego belgijskiego muzeum to jakoś nikt nie zareagował. A tak ten ciągnik stoi sobie w muzeum w USA a w Polsce jest model w skali 1\35
Wszelakich przewałek i "niedopatrzeń" w polskim muzealnictwie jest więcej. Np. niedawna sprawa teciaka z Westerplatte a całkiem niedawno wklejałem wycinek z gazety o wycofywanej jednostce SG. Jak zawsze muzeum podziękowało.
Dzięki za szybką reakcję . Opis zdjęć utrudnia ich lokalizację, ale poradziłem sobie. Czasami na e-bayu ceny osiągają astronomicznę wysokości, więc gwarancji nie mam, ale powalczę. Szkoda, że fotki są takie niewielkie, ale cóż... takie wtedy robili odbitki .
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Marmik,może jakiś wydawnictwo przyłączy się do ciebie,bo masz rację że ceny na e-bayu astronomiczne,tylko tak żeby nie robić między sobą konkurencji.Z przyjemnością oglądnęłoby się dobre odbitki z fachowym komentarzem!
Nie ma co robić z tych zdjęć jakiejś narodowej ikony. Ot, po prostu zwycięzca udokumentował swoje sukcesy.
Pozycja niewątpliwie ciekawa, ale dołączenie ich do publikacji wymaga... sensownej publikacji.
Ostatnio koło nosa uciekła mi o wiele większa gratka . Niestety ponad 20 funciaków za jedną powojenną fotkę to trochę za dużo.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Na zachodzie Europy już dawno zorientowano się, że wszystko co dotyczy polskich militariów i historii PSZ jest w cenie. Polacy płacą astronomiczne ceny bez mrugnięcia... dlaczego tego nie wykorzystać.
Niedawno mój kolega z pracy, kupił na giełdzie staroci w Niemczech dwie polskie saperki z 1939 za jakieś nieprzyzwoite pieniądze (do odsprzedaży żeby mu się podróż zwróciła) i dla osłody kupił sobie też za 50 EUR złachanego pogiętego virtuciaka. Farta miał niesamowitego, bo po sprawdzeniu numeru okazało się że virtuciak był oryginalnym rządowym (a nie grawerskim) VM "Montera" - jednym z trzech, którymi był odznaczony. Po sprawdzeniu z MWP (muzeum ma egzemplarz grawerski) i córką Montera oryginalność VM potwierdziła się. Cóż jak ktoś ma szczęście... to nawet dziś coś trafi, ale to już rzadkość.
Nie dość, że nam te okręty zatopili lub zagrabili to teraz każą sobie płacić grube pieniądze za wszelkie pamiątki po nich.
Ja mam bunt!
I dlatego z tego co jest na ebay'u robię to:
Kto chce dostać zdjęcia po obróbce, bez zabezpieczeń - zapisywać się proszę