uzbrojenie duńskich okrętów z końca XVIII w.

Okręty Wojenne do 1905 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

uzbrojenie duńskich okrętów z końca XVIII w.

Post autor: de Villars »

Mam pytanie o szczegóły uzbrojenia kilku okrętów duńskich z końca XVIII w., a mianowicie:
fregata Havfruen z 1789 r. - m.in. 4 działa określone na www.sailingwarships.com jako "12 haupitzer"
fregata Triton z 1790 r. m.in. 6 dział "12 howitzer".
czy chodzi o jakieś haubice? (przynajmniej tak tłumaczy się słowo howitzer). Dziwi mnie to bo o działach haubicznych nikt wtedy jeszcze nie slyszał, więc to raczej nie to...
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

O działach haubicznych, czyli francuskich haubicach Paixhansa, angielskich shell-guns, niemieckich Bombenkanonen itd. rzeczywiście wtedy jeszcze nikt nie słyszał, ale za to zwykłe haubice znano co najmniej od początku XVII wieku (wywodziły się zresztą z hufnic wieku XV, więc zależy, co się uzna za "pierwszą" haubicę). W przeciwieństwie do dział haubicznych miały niezwykle krótkie lufy, niewiele dłuższe (w proporcjach) od moździerzy i mniejszy od tych ostatnich kaliber. Na lądzie strzelały (jak te z II wojny światowej) ogniem stromotorowym, prawie nie do zrealizowania na zwykłych żaglowcach. Ustawione w poziomie nie mogły wyrzucać z sensem zwykłych, pełnych kul, ale nadawały się dobrze do miotania - na bardzo małe odległości - kartaczy, granatów i pocisków zapalających. Pod pierwszym względem dorównywały późniejszym karonadom. Haubice były więc wykorzystywane, na małą lub ciut większą skalę, przez wszystkie marynarki, albo przynajmniej przez rozmaitych kapitanów na własną rękę. W pewnym momencie Royal Navy widziała w nich (albo w moździerzach użytych w roli haubic) nawet uniwersalne uzbrojenie okrętów moździerzowych - ustawione w górę miały miotać bomby (czyli ciężkie granaty), a ustawione prawie poziomo miały bronić żaglowca za pomocą kul wydrążonych, granatów i kartaczy. Akurat ten pomysł nie wypalił, ale przed rozpowszechnieniem się karonad haubice były na morzu dość chętnie stosowane, a nie zniknęły do szczętu nawet i później. Z uwagi na specyficzne zastosowanie żaden zwykły okręt nie miał ich zbyt dużo.
Krzysztof Gerlach
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

Dziekuję za informacje :wink: mam jeszcze jedno pytanie o uzbrojenie fregaty Frederikssten z 1800 r. czy 20 30-funtówek z jej głównej baterii to były działa długolufowe czy karonady? Bo na innych fregatach, nawet sporo mniejszych od wymienionej, Duńczykom zdarzało się wsadzać własnie karonady tego wagomiaru, stąd moja watpliwość.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Nie lubię się wypowiadać, nie mając POZYTYWNEJ informacji, ale skoro nikt jej nie podaje, to wymienię swoje spostrzeżenia negatywne:
1) Duńczycy pierwsze długie działa 30-funtowe wprowadzili do swojej marynarki w 1841 roku, więc jest mało prawdopodobne, by istniały kilkadziesiąt lat wcześniej (chociaż jakieś eksperymentalne konstrukcje zawsze mogły się trafiać poza oficjalnymi wzorami)
2) fregata, o której mowa, była mała i lekko zbudowana - kiedy Brytyjczycy zajęli ją w 1807, wcielili do swojej floty jako jednostkę z armatami zaledwie 12-funtowymi na głównym pokładzie. Stąd nie wydaje się logiczne, by Duńczycy pchali na taki okręt długie i ciężkie działa. Tymczasem w Royal Navy często trafiały się zamiany dział 12-funtowych na karonady 32-funtowe i vice versa, co jeszcze bardziej uprawdopodabnia przypuszczenie na temat karonad.
Niestety, nie są to argumenty całkowicie przesądzające kwestię.
Krzysztof Gerlach
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

Czyli najprawdopoodbniej karonady :wink: Bardzo dziękuję za odpowiedź. Miałbym jeszcze jedno pytanie - o klasyfikację okrętu Hjaelperen z 1787 roku. Na www.sailingwarships.com jest sklasyfikowany jako "defence-frigate", czyli - fregata obronna (?) czy ten okręt konstrukcyjnie miał coś wspólnego z fregatami (uzbrojenie m.in. 14x36f i 2x12f, ale z tego nijak nie wychodzi nawet jedna pełna bateria) czy to po prostu przerośniety moździerzowiec (8 moździerzy na pokładzie!)
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Rozmaite okręty obrony wybrzeża, o nietypowych konstrukcjach i artylerii – a o taki tu chodzi – zawsze trudno jest klasyfikować, bo nie pasują dobrze do żadnych kratek zbudowanych dla jednostek pełnomorskich. Takie żaglowce, wiosłowce i żaglowo-wiosłowce budowano w wielu marynarkach i nazywano bardzo rozmaicie – pływającymi bateriami, fregatami moździerzowymi, korwetami moździerzowymi, promami artyleryjskimi itp. W okresie Rewolucji na podobnych żaglowcach Francuzi montowali nie tylko moździerze, ale nawet specjalne paleniska do rozgrzewania kul do czerwoności.
Hjoelperen (trzecia i czwarta litera zlane razem w jeden twór, który można oczywiście znaleźć w symbolach, ale nie chce mi się „odkrywać”, na co też by mi go automatycznie przerobiła strona FOW) nazywano po angielsku „defence frigate”. Nie oznaczało to fregaty obronnej tylko fregatę obrony [w domyśle: portu, wybrzeża]. Była jednostką w pełni mobilną i poruszała się dzięki żaglom. Miała faktycznie 16 dział i 8 moździerzy (chociaż niektórzy podają tylko 4 moździerze), więc kiedy podczas bitwy pod Kopenhagą w 1801 Nelson wybierał przeciwników dla swoich okrętów, sklasyfikował ją na własny użytek jako 24-działowiec wyposażony w moździerze.
W rzeczywistości była tworem mocno niestandardowym. Zbudowano ją w cywilnej stoczni (projektant Ernest Stibolt) w taki sposób, że na linii wodnej w rejonie śródokręcia posiadała burty 5-stopowej grubości, co miało być ekwiwalentem pancerza i czynić ją niezatapialną. Oczywiście nie oczekiwano od niej, by kiedykolwiek pływała po ocenach w roli krążownika czy eskortowca, albo jednostki zwiadowczej, więc jej związek z „prawdziwymi” fregatami był dość iluzoryczny. W zasadzie odpowiadała pływającym bateriom z innych flot, i taką nazwą była także obdarzana. Jednak miała typową dla małych fregat załogę (formalnie 238, w bitwie pod Kopenhagą w 1801 roku - 269 ludzi) i zwyczajne wymiary główne.
Krzysztof Gerlach
ODPOWIEDZ