Teller
Miło mi, że ktoś jeszcze pamięta te nasze stare dyskusje z
Żelaznych Kociątek… To były piękne czasy, a my byliśmy tacy młodzi (i przystojni).
Rzeczywiście, padła ongi z mojej strony taka sugestia, aczkolwiek w chwili obecnej jest to już o całe lata świetlne za mną. Rzecz całą rozstrzygnęły we wrześniu 2004 roku (równe dwa lata temu) skany z opracowania "Le cuirassé
Richelieu" Rene Sarneta i Erica LeVaillanta. W książce tej jest kilka dobrych przekrojów, zarówno ogólnych jak i cząstkowych, które
jednoznacznie pozwalają stwierdzić, że typ
Richelieu miał główny pokład pancerny wykonany z pojedynczych płyt o grubości 170 mm nad komorami amunicyjnymi artylerii głównej i 150 mm nad pozostałym obszarem cytadeli. Nie pisałem nic o tym na FOW, bo sądziłem że sprawa już dawno poszła w niepamięć.
Moja wcześniejsza hipoteza wynikała z dość roztropnego założenia, iż opancerzenie
Richelieu jest zasadniczo podobne od strony koncepcji konstrukcyjnej do opancerzenia typu
Dunkerque. W wielu przypadkach było to rozumowanie prawidłowe — układ pancerza na burtach, wieżach i na całym obszarze rufy na obu typach wykazuje wiele podobieństw. Są jednak także różnice i główny pokład pancerny jest jedną z ważniejszych.
W przypadku
Dunkerque jako pokład konstrukcyjny (przenoszący obciążenia zginające i skręcające kadłuba) traktowano pokład główny, więc miał on ciągłe poszycie o grubości 15 mm, pokryte właściwym pancerzem z stali ulepszanej ASp. Na typie
Richelieu podejście konstruktorów uległo jednak zmianie — za pokład konstrukcyjny uznano pokład górny i pokład główny miał płyty pancerne kładzione wprost na wzdłużnikach szkieletu kadłuba. Było to bardzo rzadkie rozwiązanie konstrukcyjne, stosowane poza tym jedynie na pancernikach niemieckich, wszakże w innym układzie (jako pokład dolny, na pewno nie przenoszący obciążeń eksploatacyjnych kadłuba jako całości). Spośród okrętów liniowych o opancerzonym pokładzie głównym nawet
Yamato, przy całej skłonności japońskich konstruktorów do pakowania naprężeń bezpośrednio w opancerzenie, miał 9 mm podkładu pod płytami pancernymi; Włosi stosowali poszycie 9 – 12 mm, Anglicy 25 mm, a Amerykanie od 19 do 37 mm (na starych pancernikach nawet 45 mm). Dlatego w pierwszej chwili trudno było mi uwierzyć, że Francuzi dokonali tak znacznego odstępstwa od powszechnie przyjętej reguły, tym bardziej, że w projekcie wstępnym PN.196 z dnia 24 lipca 1934 roku
rzeczywiście zakładano iż pokład główny będzie składał się z płyt 160 mm na poszyciu 15 mm i dopiero w trakcie jego dalszej ewolucji zmieniono ten układ na pojedynczą warstwę o grubości 150 – 170 mm; jak dowodzi przytoczony przez MiKo cytat, wielu Autorów po dziś dzień daje się na to nabierać.
Przyjrzałem się owemu tifowi i muszę powiedzieć, że te 140 mm przy burcie mocno mnie zaskoczyło

— u Sarneta i LeVaillanta na str. 17 jest szczegółowy przekrój tego obszaru, gdzie ponad wszelką wątpliwość podana jest wartość 150 mm. Inna rzecz, że w tabelce o parę centymetrów w bok pisze, iż pancerz burtowy ma 320, a nie 330 mm.
Hipotezy w tej sprawie mam cztery:
1. Może być to po prostu przekopiowanie błędnej wartości z wcześniejszego rysunku. W oryginalnym projekcie na owrężu w tym rejonie znajdowała się płyta wewnętrzna trzonu barbety. Barbeta wieży artylerii średniej miała grubość tylko 100 mm, więc nie dawała gwarancji zatrzymania ciężkiego pocisku przeciwpancernego. Dlatego w odróżnieniu od wież artylerii głównej, wieże artylerii średniej miały trzony przedzielone na wysokości głównego pokładu pancernego kolistymi płytami o grubości zbliżonej do płyt pokładowych, w których wykonane były wąskie przepusty dla podnośników pocisków i ładunków miotających, tudzież dostarczania mediów roboczych (prądu, wody, oleju, etc). Ładne zdjęcie takiej płyty, ze stosownym podpisem zresztą, można sobie obejrzeć w katalogu zdjęć Jeana Barta na wyż wspomnianej stronie; ma ono oznaczenie JEAN%20BART%201940%20C09.jpg. O płytach takich wspomina Dumas, nie wzmiankując zarazem nic o dodatkowym zmniejszaniu opancerzenia do wspomnianej wartości w innych miejscach cytadeli. Prezentowany rysunek
Jeana Barta na pewno oparto na wcześniejszym rysunku sprzed przebudowy, więc ta liczba mogła po prostu zostać przepisana 'jak leci'.
2. Być może w ramach przebudowy wykorzystano zgromadzony, a nie zrabowany przez Niemców, materiał do budowy
Gascogne, który to okręt miał (według Roberta Dumasa) cieńszy o centymetr pokład pancerny. Płyty mogły zachować się w stalowni, lub w jakimś składzie Marine Nationale, który bądź przeoczono, bądź uznano znajdujący się w nim materiał za nieprzydatny dla potrzeb Niemców i pozostawiono.
3. Mogła to być jedna z metod kompensacji przeciążenia okrętu, spowodowana wzrostem ilości i rozmiaru nadbudówek. Inna rzecz, że zysk na masie nie przekraczał 30 ton i to przy założeniu że cieńszy pas biegł wzdłuż całego obszaru, krytego pancerzem 150 mm, a nie tylko na długości śródokręcia pod lawetami armat 100 mm.
4. Może też być to jakiś nieznany dotąd szczegół konstrukcyjny. Wtedy byłoby to chyba najbardziej pasjonujące — zwłaszcza pytanie, jak się te sprawy miały w rejonie komór amunicyjnych artylerii głównej krytych płytami 170 mm. Niewykluczone jednak, że mogło tu chodzić o zapewnienie przelotów w pokładzie pancernym dla amunicji 100 mm, przeznaczonej dla burtowych lawet dwudziałowych tego kalibru.
Co w tym wszystkim najciekawsze, na planach deklarowana jest grubość płyty burtowej równa 327 mm. Dokładnie taka sama wartość widnieje w tekście o
Richelieu u Szoszkiewicza (zaś na planiku tamże jest wspomniane już wyżej 320 mm). To jest dopiero zajmujące!
Trudno mi się tu zresztą powstrzymać od refleksji, iż w dziedzinie danych dotyczących
Richelieu ogólnie rzecz biorąc, panuje straszliwy wręcz chlew. Przykładowo Sarnet i LeVaillant podają nachylenie pancerza burtowego równe 15,24° (w tekście) i 15°24' (na rysunku). Nie inaczej jest u Roberta Dumasa; czymś zupełnie normalnym jest popełnianie przezeń ogromnych błędów w zakresie kątów nachylenia płyt pancerza czołowego wież armatnich, czy sumowanie jako całości płyt pancerza ulepszanego cieplnie i jego podkładu ze stali konstrukcyjnej. Zaś rysownicy lekceważą kwestię zaczepienia baz wymarowych; jeżeli podaje się odstęp między poszczególnymi grodziami z dokładnością do milimetra, należałoby zaznaczyć, czy jest on mierzony od geometrycznych środków grubości grodzi (które przecież swoje parę centymetrów mają), czy między wewnętrznymi (bądź zewnętrznymi) powierzchniami. I tak dalej.
Cóż zresztą można powiedzieć o żabojadach, skoro u samego Skulskiego, płodzącego rysunki ostre jak żyleta, występuje jedna i ta sama wartość mocy siłowni
Yamato 150 000 (i maksymalna 153 553) — tyle że w wydaniu polskim w KM (75 kGm) a w angielskim w shp (76,04 kGm)… Jeszcze z tymi 150 tysiącami jakoś można by to tolerować, ale z wartością dokładną do jednostki zdecydowanie nie, ponieważ 153 553 shp to 155 683 KM, zaś 153 553 KM to 151 452 shp. Francuzi po prostu nie są ani trochę lepsi; Robert Dumas popełnia dokładnie ten sam błąd w swoim artykule o
Jeanie Barcie w Warships International. Moce siłowni, które we francuskiej monografii podane są w jednostkach metrycznych w tekście angielskim opatrzono również jednostkami angielskimi, w ogóle ich nie przeliczając.
I bądź tu pan mądry, panie Teller...
