Rotterdam do "wypatroszenia" z azbestu w Polsce...

forum to dedykowane jest wszystkim jednostkom pływającym budowanym w celach cywilnych...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Rotterdam do "wypatroszenia" z azbestu w Polsce...

Post autor: polsteam »

Śmiem twierdzic, ze poza bezposrednio zainteresowanymi (tymi, ktorzy sprowadzaja statek do Polski) pierwsi o Rotterdamie w Polsce (juz chyba 20 stycznia) wiedzieli shiploverzy (jako szersze grono), a konkretnie uczestnicy listy dyskusyjnej NAVA.

Dzis wieczorem (o 18:50) prawdopodobnie po raz pierwszy bedzie cos wiecej o Rotterdamie zmierzajacym do Polski w "popularnych mediach" - w glownym wydaniu wiadomosci Polsatu.

Jutro będzie w "Dzienniku Bałtyckim" (pewnie nie tylko tam...)

Ciekawostka: w sprowadzenie Rotterdam'u do Polski (m.in. w celu wypatroszenia go z azbestu) "zamieszana" jest firma Imtech, raczej dotad nie kojarzona z takimi "prostymi" i brudnymi zadaniami / pracami stoczniowymi / remontowymi, a bardziej z high-tech, elektroniką, etc...

Tak, ta sama, ktora dostarcza zaawansowana elektronike dla Gawrona...
http://www.naval-technology.com/contrac ... es/imtech/


To nie jest jeszcze na 100% pewne, ale jest podejrzenie / przypuszczenie, że Imtech sprowadza tu statek, ale nie pozyskał jeszcze polskiego podwykonawcy...

Na razie statek idzie na nabrzeze uzywane, jako "postojowe" - nie wiadomo, czy tam beda na nim prowadzone prace, czy gdzie indziej...
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Było też w wiadomościach na ten temat.
Mnie najbardziej zaskoczyło, że to jest ten stary "Rotterdam". Ja sądziłem, że to jakiś inny statek, nowszy i później zbudowany.
Tam jest 200 ton tego azbestu do usunięcia. Ciekawe, w jakiej jest postaci, jakiegoś proszku, natrysku, który wypełnia przestrzeń czy też może płyt azbestowych, które nie są aż tak bardzo groźne, pod warunkiiem, że się nie rozsypują.

Mówi się, że obecni właściciele statku mają do polskich stoczniowców "wielkie zaufanie" z racji naszego doświadczenia i rzetelności w pracy. Jak to się umie kadzić, żeby wyjść na swoje, kiedy żadna inna stocznia nie chciała podjąć się usunięcia tego azbestu.
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
seawolf
Posty: 837
Rejestracja: 2004-01-04, 15:29
Lokalizacja: Poznan

Post autor: seawolf »

A mnie się wydaje, że ta cała afera robiona przez media i grynPiS to trochę na wyrost. Przecież Rotterdam nie może być jedynym statkiem z takim "ładunkiem", co to tylko jego w takiej technologii wykonano? :D Niech jakiś specjalista (polsteam :D) się wypowie, czy używanie azbestu w konstrukcji statków to jakaś rzadkość, czy może większość jednostek tak ma, a tylko nasi niedouczeni specjaliści robią aferę z niczego?
Awatar użytkownika
Baltic
Posty: 561
Rejestracja: 2006-01-04, 10:26
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Baltic »

seawolf pisze:a tylko nasi niedouczeni specjaliści robią aferę z niczego?
Ta afera nie jest z niczego, jej punktem zapalnym jest azbest, którego utylizacja jest bardzo kosztowna. A tego przecież jest 200 ton. W Polsce jest mało miejsc gdzie można go bezpiecznie składować. A co najgorsze azbest powodować może raka, a także azbestozę- rodzaj pylicy płuc. Niestety, większość Polaków mieszka w blokach z wielkiej płyty-to jest płyty azbestowej. Więc po co nam jeszcze jedna partia azbestu.
admiralcochrane
Posty: 806
Rejestracja: 2004-05-28, 15:45

Post autor: admiralcochrane »

Problem z azbestem spowodował że już zawrócono z dorgi do stoczni złomowej kilka znanych jendostek jak wycieczkowiec "Norway" czy lotniskowiec "CLemenceau" - nie poszły do Indii w trosce o płuca pracujących przy rozbiórce robotników, ciekawe, że gdy idzie o kraj "unijny" to nie było problemu...
Awatar użytkownika
seawolf
Posty: 837
Rejestracja: 2004-01-04, 15:29
Lokalizacja: Poznan

Post autor: seawolf »

Baltic pisze:
seawolf pisze:a tylko nasi niedouczeni specjaliści robią aferę z niczego?
Ta afera nie jest z niczego, jej punktem zapalnym jest azbest, którego utylizacja jest bardzo kosztowna. A tego przecież jest 200 ton. W Polsce jest mało miejsc gdzie można go bezpiecznie składować. A co najgorsze azbest powodować może raka, a także azbestozę- rodzaj pylicy płuc. Niestety, większość Polaków mieszka w blokach z wielkiej płyty-to jest płyty azbestowej. Więc po co nam jeszcze jedna partia azbestu.
Ależ ja wiem, że azbest to nic zdrowego i sporo z nim kłopotów. Tylko żeby nie okazało się, że polskie stocznie remontują dziesiątki statków, których kadłub zawiera azbest, a ludzie przyczepili się tylko tego jednego.
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Z tym azbestem, to jest grubsza awantura od lat. Tutaj też dostali "kuku na muniu" na tym tle. Od lat stosowano płyty azbestowe na ogrodzenia między posesjami i wszystko było w porządku. Raptem, kilka lat temu, podniósł się wrzask, że azbest szkodliwy i zaczął się cyrk, najlepiej widoczny, kiedy przejdzie dobra wichura i powywraca te płoty.
Wtedy pokazują się faceci w kombinezonach, maski na twarzy, rękawice i co tam jeszcze widzieli na filmach, no i zaczyna się cała procedura.
W lato, kiedy jest upał, widać, że już niektóremu powietrza brakuje przez maskę, dusi się prawie, ale trwa, jak Fornalska Felka na mrozie i się nie łamie.
Pakują to w folię, okręcają taśmami i wywożą na specjalny skład, gdzie azbest "sezonuje" na wieki. Jest tylko problem, bo te folie rozkładają się od śłońca i płyty zaczynają oddychać świerzym powietrzem, a to znowu źle. W dodatku folia jest uznana za zagrożenie środowiska naturalnego i znowu jest kłopot. Media czasami "biją na alarm", ale nie udaje się na razie rozwiązać ten problem w zadowalający sposób.

Teraz już takich płyt nie zakładają. Wszystko na psy schodzi :cry:
Ostoją azbestu są jeszcze niektóre stare domy, mające całe ściany zewnętrzne z takich płyt. Zbudowane na podwyższeniu, czyli z wentylacją pod spodem, są w większości wypadków bardzo dobrze utrzymane.
Na moje oko, to taka pośrednia forma między budownictwem przysłupowym i palisadowym, ale nie wiem dokładnie.
Na zewnątrz ładnie pomalowane no i bardzo wysokie w środku, co w połączeniu z drewnianymi ścianami wewnątrz daje przestrzeń dla powietrza i maksymalny chłód w lato. Przecież azbest jest doskonałym izolatorem.
Takie domy stoją w cenie, ale to już ostatni mohikanie. Wszystko na psy schodzi :cry:

Ciekawe, że izolacja na dach. chroniąca przed upałem, jest robiona z waty szklanej, ktora też fragmentami fruwa i drobiny mogą się dostać do płuc, ale to nikomu nie przeszkadza. Stosuje się też izolację natryskową z jakiejś tam makulatury, ale to znowu jest palne i może spowodować niezły "hajc", kiedy jest zwarcie w instalacji elektrycznej na poddaszu. :?

W dodatku, kiedy trzeba tam wejść, żeby wyłożyć trutki, albo wypędzić inne insekty, to przez właz do dachu sporo tego wpada do środka, a już totalna klęska jest wtedy, kiedy wieje, bo się tam cyklony prawdziwe tworzą z tej racji, że są szpary między dachówkami, żeby dach oddychał, co powoduje spore ciśnienia powietrza i wszystko fruwa wtłaczając cały interes do środka.
Na szczęście mam te "ekologiczne" maty z waty szklanej i tylko trochę mi fruwa i powiewa. Mam też pewność, że ocaleją w wypadku jakiegoś inferno i nie będe musiał inwestować w nowe, kiedy przyjdzie do odbudowy.
Tak mnie zapewniał producent, ale to dawno było i nie wiadomo czy ciągle prawda. Wszystko na psy schodzi :cry:
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Baltic
Posty: 561
Rejestracja: 2006-01-04, 10:26
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Baltic »

Piotr S.

Post autor: Piotr S. »

No dobrze a co się dzieje z dawnym francuskim lotniskowcem którego hindusi nie chcieli złomować ze względu na azbest
polsteam_niezalogowany

Post autor: polsteam_niezalogowany »

Awatar użytkownika
Baltic
Posty: 561
Rejestracja: 2006-01-04, 10:26
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Baltic »

Piotr S. pisze:No dobrze a co się dzieje z dawnym francuskim lotniskowcem którego hindusi nie chcieli złomować ze względu na azbest
Okręt ma pozostać na wodach francuskich w pozycji stand-by, czyli w oczekiwaniu na złomowanie.

Info za majową "Banderą".
Awatar użytkownika
Slaw
Posty: 929
Rejestracja: 2004-03-28, 12:01
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Slaw »

Ciąg dalszy tej historii znalazłem w portalu gazety wyborczej
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75248,4116528.html
W sumie to bardzo smutne .
Jak Polacy wyciągają azbest z s/s "Rotterdam"
Bartosz T. Wieliński, Wilhelmshaven 2007-05-09, ostatnia aktualizacja 2007-05-09 08:31

W stoczni w Wilhelmshaven Polacy usuwają toksyczny azbest z transatlantyku "Rotterdam". Bez porządnych kombinezonów i w niesprawnych maskach przeciwgazowych. - Boję się myśleć, ile się nawdychałem tego świństwa - mówi Paweł z Częstochowy.

Fot. BARTOSZ T. WIELIŃSKI/ GAZETA WYBORCZA
Na zdjęciu kombinezony wyglądają lepiej niż w rzeczywistości
ZOBACZ TAKŻE
Wyciskają soki z Polaków (04-05-07, 02:00)
Tyrają w niemieckiej rzeźni (30-04-07, 02:00)
Szarobiały "Rotterdam" stoi przy jednym z nabrzeży. Wokół kontenery, rusztowania i dwa dźwigowe żurawie. Po pokładzie przemykają ludzie w niebieskich hełmach.

Dwa tysiące ton azbestu

- Pierwsze dwie ekipy wiedziały, że będą pracować przy azbeście i przeszły szkolenia w Polsce. Następni nie mieli o tym pojęcia. Szkolono ich na miejscu. Część, gdy dowiedziała się, co będą robić, spakowała manatki i pojechała do domu - opowiada Mateusz, dwudziestoparolatek z południowej Polski.

Rozmawiamy w siedzibie związków zawodowych w Wilhelmshaven. Mateusz i kilkunastu jego kolegów razem z niemieckimi związkowcami szukają wyjścia. - To my do nich dotarliśmy. Cynk dali pracujący w porcie Niemcy. Sytuacja tych ludzi jest przerażająca - mówi związkowiec Gero Lüers.

Od kilku dni na miejscu jest też Małgorzata Zambroń z Europejskiego Stowarzyszenia Pracowników Migracyjnych. Spotyka się z Polakami. Na pierwszym, tajnym, spotkaniu pojawiło się 60 z 200 osób pracujących na "Rotterdamie".

Statek zwodowano w latach 60., gdy azbest był w powszechnym użyciu. Na statku jest prawie 2 tys. ton azbestu. Jest wszędzie. Izolowane są nim ściany i sufity, w azbestowej otulinie biegną rury przewodów. To w większości azbest niebieski, krokidolitowy, najbardziej toksyczna odmiana, najczęściej i najszybciej powoduje nowotwory. Wycofano go z użycia dobre ćwierć wieku temu.

- W kajutach było po prostu biało od azbestu - opowiada Paweł z Częstochowy, który na "Rotterdamie" wytrzymał kilka miesięcy. Ściągał azbest ze ścian szpachlami, a szlifierką kątową wycinał izolowane azbestem rury.

- Obiecywali nam wolnoobrotowe narzędzia. Dostaliśmy szybko obracające się szlifierki. Gdy tniesz nimi rurę, opiłki przepalają kombinezon i parzą ci ręce - opowiada Mateusz.

Opiłki spadają na wąż łączący maskę przeciwgazową z filtrem i wypalają w nim dziury. - Gdy wysiądzie bateria w filtrze, przez dziury zaczniesz zasysać powietrze z azbestem - opowiadają robotnicy.

Bateria w filtrze po naładowaniu powinna trzymać 10 godzin, ale maski są w użyciu non stop od grudnia. I jest ich za mało - na 200 pracowników przypada co najwyżej 120 masek. Pracujący na ranną zmianę przekazują maski tym ze zmiany popołudniowej. Ci, którzy się przed tym wzbraniają, są karani. - Nienaładowane baterie działają jeszcze góra dwie godziny. Nie wszyscy zauważają, że coś jest nie tak, i pracują dalej. Kończy się to omdleniami i krwotokami - opowiada Mateusz.

Był okres, że trzy czwarte masek było niesprawnych, a o nowe nie można się było doprosić. Magazynierzy starali się naprawiać maski, wymieniać węże, ale ze słabym efektem. - Naprawiana maska po kilku godzinach i tak nie nadaje się do użytku - mówią Polacy.

Biały pył wydostaje się też przez dziury w ścianach i nieszczelne kontenery. - Przepisy każą pakować azbest w podwójne worki, potem wkładać je do kontenerów, a kontenery foliować. Nikt tego nie robi - mówi Paweł.

Nie dostają też rękawic ochronnych, tylko zwykłe szmaciane. - Po kilku godzinach można je wyrzucić, bo są tak dziurawe. Ale u nas pracuje się przez tydzień, a swoje rękawice dajesz ludziom z drugiej zmiany - opowiada Jerzy z Bielska.

Pierwsze zmiany Polaków zakwaterowano w niewykończonym hotelu. W ciasnych pokoikach mieszkało po kilka osób. Dla 140 osób dwie toalety.

- Raz do budynku wkroczyła policja i władze miasta. Gdy zobaczyli, ilu nas tam mieszka, kazali w ciągu tygodnia przenieść połowę gdzie indziej - opowiada Mateusz. Mieszka niewiele lepiej. Razem z dziesięcioma kolegami dzieli trzypokojowe mieszkanko. - O tym, jak wygląda łazienka, nie chce opowiadać. Obiecali nam nowy prysznic, ale na tym się skończyło - mówi.

Jurek: - Karmią podle, dostajemy pięć paluszków rybnych albo ochłap mięsa i trochę ziemniaków. Za wyżywienie i noclegi z pensji odciąga się 220 euro miesięcznie.

Polacy pracują w firmie Derksen Polska - polskiej spółce-córce holenderskiej firmy Derksen Dienstverlening. Ta z kolei jest podwykonawcą holenderskiej firmy Infinity, której powierzono remont "Rotterdamu". Derksen powinien wypłacać po 11,50 euro na godzinę brutto. Płaci się o 2 euro mniej. Dlaczego? - Nikt nie jest nam w stanie powiedzieć - mówią Polacy. Nie dostają też diet, rozłąkowego ani pieniędzy za urlopy.

- Polscy nadzorcy traktują nas jak śmieci. Każde pytanie, kiedy uregulują nadgodziny albo wypłacą resztę pieniędzy, kończyło się zapowiedzią zwolnienia - opowiada Jurek.

Absolutnie w porządku

W Derksen Polska odmówiono mi rozmowy. Zdołałem porozmawiać tylko z Edwinem von Dortem, kierownikiem robót z ramienia Derksen Dienstverlening. - U nas wszystko jest absolutnie w porządku. Proszę nie wierzyć w to, co opowiadają ludzie. Gdyby było inaczej, nikt by u nas nie pracował. Był u nas zresztą polski konsul i nie stwierdził żadnych zastrzeżeń - mówi.


- To nieprawda - opowiada Łukasz Koterba, polski konsul z Hamburga. - Razem z niemieckimi władzami przeprowadziliśmy na "Rotterdamie" kontrolę. Z polskimi pracownikami rozmawiałem w cztery oczy. Odniosłem wrażenie, że się boją. Ciągle mam nadzieję, że któryś odważy się w końcu napisać skargę. Ludzie mają moje namiary - mówi. Szefowie Derksena żądali od konsula zaświadczenia, że na statku wszystko gra. Konsul odmówił.

To, co się dzieje na "Rotterdamie", wyjaśniają niemieckie władze. Niemieccy związkowcy chcą negocjować z Infinity i Derksenem, żeby zmienić warunki pracy Polaków.

Ludzie wytrzymują kilka miesięcy i uciekają, ale do Wilhelmshaven przyjeżdżają kolejni. Derksen zwozi tylu ludzi, że brakuje dla nich narzędzi - opowiadają pracownicy. Usuwanie azbestu ma potrwać do sierpnia. Później "Rotterdam" ma zostać przebudowany na pływające centrum rozrywkowe i biurowiec.

W Dreksen Polska nikt nie chciał z nami rozmawiać. Sekretarka zażądała, by pytania przesłać e-mailem. Odpowiedzi nie nadeszły. Szefowa firmy Olga Łuczak po południu nie odbierała komórki.


Źródło: Gazeta Wyborcza

Slaw
Awatar użytkownika
stachu_polec
Posty: 3
Rejestracja: 2007-02-28, 14:18
Lokalizacja: Gdynia/Warszawa

Post autor: stachu_polec »

Rzeczywiście, niby cała ta historia skończyła się z momentem wyjścia "Rotterdamu" z Gdańska. A tu takie niemiłe zaskoczenie. Szczerze współczuję Polakom, którzy tam pracują lub pracowali.
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

w pewnym sensie "wiedziałem że tak będzie"...

Post autor: polsteam »

tzn. nie spodziewałem się, że ta sprawa będzie w ogóle rozpatrywana przes sąd, ale wiedziałem, że NA ZIMNO i FAKTYCZNIE oraz OBIEKTYWNIE (co potwierdził teraz sąd) NIE BYŁO powodów wyrzucać Rotterdam'a...

w polskich mediach (do czego podłaczyli się dla zdobycia popularności "dbających o społeczeństwo i ekologię" dobrych wujków niektórzy politycy) rozpętano nieuzasadnioną, nieobiektywną, niesłuszną nagonkę na Rotterdam'a...


Wydalenie "Rotterdamu" nieuzasadnione

Dziennik Bałtycki 2008-03-01

Po protestach "Rotterdam" wyremontowano w Niemczech. fot. Archiwum
Holenderski transatlantyk "Rotterdam" z azbestem na pokładzie został bezprawnie zmuszony do opuszczenia gdańskiego portu i terytorium kraju. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję nakazującą opuszczenie portu. Nie wiadomo, czy armator będzie zabiegał o odszkodowanie.
W czerwcu 2006 r. dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni nakazał "Rotterdamowi" opuszczenie polskiego obszaru morskiego, a ówczesny minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki podtrzymał tę decyzję, uznając, że azbest został wwieziony niezgodnie z prawem oraz że groziło to zanieczyszczeniem obszarów morskich.
Holenderski armator, spółka Rederij Rotterdam, odwołał się do sądu, domagając się uchylenia decyzji bądź jej unieważnienia. Sąd uznał argumenty armatora. Stwierdził, że decyzja ministra naruszyła przepisy prawa procesowego i materialnego. Nie zostało także wyjaśnione, czy azbest na statku stwarzał zagrożenie. Ponadto zakaz opuszczenia portu został doręczony armatorowi, a powinien otrzymać go kapitan statku.
Ministerstwo Infrastruktury, które w ubiegłym roku przejęło zadania Ministerstwa Gospodarki Morskiej, może się odwołać od wyroku.
Pełnomocnik resortu Marcin Skromak powiedział, że będzie doradzał wniesienie skargi kasacyjnej do NSA.
Czy armator będzie się domagał odszkodowania? Reprezentujący go Robert Hagens powiedział, że firmie Rederij Rotterdam chodziło przede wszystkim o oczyszczenie z zarzutów.
Sprawa "Rotterdamu" stała się głośna dwa lata temu. Statek, zwodowany w latach 60., wpłynął do gdańskiego portu w lutym 2006 r., na zaplanowany remont. Okazało się jednak, że na jego pokładzie znajduje się 180 ton azbestu. Wywołało to protesty ekologów, którzy twierdzili, że w wyniku remontu azbest przedostanie się do środowiska.
Po czterech miesiącach postoju w porcie polski rząd nakazał statkowi opuszczenie wód terytorialnych. "Rotterdam" wypłynął z Gdańska w sierpniu. Ostatecznie trafił do stoczni w niemieckim Wilhelmshaven, gdzie remont przeprowadziły ekipy wynajętych z Polski pracowników.

Jacek Klein


- - - - -


"Rotterdam" może wpłynąć do Polski

2008-02-27 18:04

Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie uchylił w środę decyzję ministra gospodarki morskiej z 2006 roku, nakazującą holenderskiemu transatlantykowi "Rotterdam" opuszczenie terytorium Polski.

"Rotterdam" wpłynął do portu w Gdańsku w lutym 2006 r., aby przeprowadzić remont. Na statku znajdowało się ok. 180 ton azbestu, co spowodowało protest ekologów.

W czerwcu 2006 roku dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni nakazał "Rotterdamowi" opuszczenie polskiego obszaru morskiego, a ówczesny minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki podtrzymał tę decyzję. Minister uznał, że azbest został wwieziony niezgodnie z prawem oraz że groziło to zanieczyszczeniem obszarów morskich.

Decyzję ministra zaskarżył właściciel statku, spółka Rederij Rotterdam. Spółka domagała się uchylenia decyzji lub stwierdzenia jej nieważności.

Pełnomocnik resortu Marcin Skromak uzasadniał, że przedstawiciel armatora statku nie poinformował, iż znajduje się na nim ładunek azbestu.

Jednak - zdaniem pełnomocników strony skarżącej - nie był to ładunek azbestu, ale odpady uzyskane w trakcie remontu. Pełnomocnicy właściciela statku mówili też, że bezpodstawnie przyjęto, iż samo wwiezienie azbestu grozi zanieczyszczeniem. Ich zdaniem, azbest był zabezpieczony i nikt nie ukrywał tego faktu. Według nich, dyrektor Urzędu Morskiego mógł wybrać inną sankcję, niż nakaz opuszczenia kraju.

Sąd orzekł w środę, że decyzja ministra gospodarki morskiej naruszała przepisy prawa procesowego i materialnego. Według WSA, miała ona "charakter uznaniowego rozstrzygnięcia". Sąd przyznał też rację stronie skarżącej, iż organy administracji nie wyjaśniły dostatecznie, czy "Rotterdam" stwarzał zagrożenie dla środowiska i czy uzasadniało to nakaz opuszczenia Polski.

Sąd orzekł też, że organy administracji nieprawidłowo doręczyły decyzję nakazującą opuszczenie kraju. Decyzja powinna być doręczona kapitanowi statku, a została doręczona reprezentantowi armatora.

Wyrok nie jest prawomocny. Organom administracji publicznej (resort gospodarki morskiej został zniesiony w listopadzie 2007 roku, jego kompetencje przejęło Ministerstwo Infrastruktury) przysługuje wniesienie kasacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Marcin Skromak powiedział w środę dziennikarzom, że sprawa ta nadal pozostaje otwarta. Dodał, że będzie doradzał wniesienie skargi kasacyjnej.
Reprezentant właściciela statku Robert Hagens pytany, czy będzie ubiegał się o odszkodowanie, odpowiedział, że firmie Rederij Rotterdam chodziło przede wszystkim o oczyszczenie z zarzutów.

pap, ss
ODPOWIEDZ