no to policzmy kompromitacje (sukcesy też) pancerników od czasów wojny rosyjsko-japońskiej, gdzie spisały się nieźle, do ostatniego konfliktu wygranego przez USA w Iraku, gdzie pancernik był już całkowicie zbędny
w jednym z nielicznych pojedynków pancerników, ofiarą Bismarcka pada krążownik Hood, punkt dla pancerników niestety, puszczony z dwoma sprawnymi działami do akcji PoW, może jedynie soli na ogon nasypać przeciwnikowi - równoważny minus
karolk pisze:w jednym z nielicznych pojedynków pancerników, ofiarą Bismarcka pada krążownik Hood, punkt dla pancerników niestety, puszczony z dwoma sprawnymi działami do akcji PoW, może jedynie soli na ogon nasypać przeciwnikowi - równoważny minus
Ten PoW to sprawnych dział miał nieco więcej jak dwa, ale nie będe się sprzeczał.
Jeden z pocisków 356 mm Księcia wyrżnął w okolice jednego ze zbiorników paliwa Bismarcka - odtąd Niemiec będzie się oganiał od śladu jak tylko będzie mógł, zaś samo uszkodzenie stanowi podstawę do decyzji o obraniu kursu na Brest.
Punkt dla pancernika brytyjskiego.
Dreadnought to bardzo ciekawy okręt Zulu, nawet bym powiedział, że super ciekawy akurat
Karolu dyskutujemy o ciekawych okrętach, czy o przydatności pancerników?
karolk napisał:
i jeszcze
Cytat:
zobacz ile potrzeba było zachodu żeby puścić na dno takiego Yamato czy Musashi, i to mimo panowania przez Jankesów w powietrzu. Ile musiały dostać torped?
to do tego buduje się te kosztowne monstra, żeby koszt ich zatopienia był możliwie wysoki? niezłe jaja tawariszcz Suszę zęby
Może się zdziwisz, ale tak to było.
Nie po to tworzono pływające twierdze, by je łatwo stracić, tak więc żeby w końcu je sytracić, przeciwnik musiał się mocno napocić (i wykosztować).
otóż z tym się nie zgodzę, za żadne skarby, broni nie buduje się w takich celach, to jedynie skutek uboczny jej istnienia, a nie esencja powstania Zulu
otóż nie, jest to zdolność do zniszczenia innego pancernika odporność na ataki jest przypadłością wtórną, co dowiódł Fisher budując Courageous, Furious itp.
Jak rozumiem idzie o słabe opancerzenie sterów albo zapewne coś skoconego z przełożeniem napędu.
otóż nie stery i nie napęd czy śruby, Eustachy dowiódł, że trafienie w określoną wręgę eliminuje zasilanie i agregaty bez naruszania śrub i sterów, czyli przez proste i trywialne zalanie przedziałów kluczowych dla wielkiego okrętu PoW zniszczył sobie tunele wałów przez zbyt późne odstawienie wałów napędowych, czyli faktycznie dokonał samozatopienia, Iowa tego nie potrzebowała i nadal zapewne nie potrzebuje, wystarczy precyzyjny cios.
minus dla pancerników - czeste przypadki ciężkiego samookaleczenia (a nawet samozatopienia, jak PoW) z powodu nadmiernie skomplikowanej budowy i procedur (casus Valiant, któryś z Amerykanów całkiem niedawno)
HMS Drednot (wybacz spolszczenie nazwy, bo te barbarzyńskie gdakanie bardzo uciązliwym zdaje sii) jest ciekawy przez unifikację pancernika i zepchnięcie do demostratora siły - ten okręt zakończył okres użyteczności pancerników, jako jednostek bojowych, robiąc z nich czynnik polityczny, dlatego ma swoją rolę w pojeciu użyteczności i ciekawych okrętów zarazem
nawiązując do nowego MSiO, Tadek Klimczyk akurat jakby w temacie napisał i sir J. Jellicoe, tam trochę o przydatności pancernych monstrów jest i to wcale nie bezkrytycznie
nie chcę czegoś takiego wykazywać, to echo myśli/odpowiedzi na twierdzenie towarzysza Dearth, który miał przyjemność wygłosić tezę o hipotetycznym rozstrzelaniu chińskiej marynarki przez cztery kanonierki USN która jest równie realna, jak niezatapialność wyżej wymienionych