Zagadki historii
Tajemnica helskiego wraku czeka na wyjaśnienie
I już się nie wynurzył...
Schodziłem coraz głębiej pod wodę. Ogarniała mnie ciemność. Nagle z zamulonej toni wyłonił się ogromny, jakby rekini pysk okrętu podwodnego – wspomina nurek-odkrywca Jerzy Janczukowicz. – Opłynąłem wrak dookoła. Okręt był nieuszkodzony. Wszystkie włazy i luki były zamknięte. Wtedy uświadomiłem sobie, że w środku muszą znajdować się zwłoki kilkudziesięciu marynarzy uwięzionych w stalowej trumnie od sześćdziesięciu lat.
Tak mogło być
Scenariusz tragedii, jaki udaje się zrekonstruować na podstawie dokumentów, pomiarów hydrograficznych i oględzin wraku, jest taki: marzec 1945 roku, na przedmieściach Gdyni i Gdańska słychać już stłumione odgłosy sowieckich dział. Wojska marszałka Żukowa zacieśniają stalowy pierścień wokół miast. Tymczasem z portu wojennego w Gdyni [1] wypływa w rejs ćwiczebny U-Boot U-367. Na pokładzie jest 40 ludzi pod dowództwem kapitana Hasso Stegemana. Okręt wykonuje próbne zanurzenie przy północnym brzegu Półwyspu Helskiego. Kilka prób wyjścia z głębiny na powierzchnię kończy się katastrofą. Kadłub pozostaje na dnie wraz z członkami załogi. Śmierć w stalowym cygarze przy wyczerpujących się zapasach powietrza i w ciemnościach to powolne i straszne umieranie. Być może kapitan próbował ratować jednostkę przez wyrzucenie się na brzeg – wskazuje na to pozycja wraku, niedaleko od plaży, wryty dziobem w piaszczyste dno, jakby siłą rozpędu. Kadłub U-Boota jest nienaruszony, więc nie został storpedowany ani nie zatonął na skutek wejścia na minę.
Pysk stalowego rekina
Od kilkudziesięciu powojennych lat helscy rybacy narzekają na to, że ich sieci rwą się na nieznanej podwodnej przeszkodzie. Jej pozycję zaznaczono nawet na mapach morskich jako przeszkodę nawigacyjną.
Okręt od lat budzi ciekawość nurków i poszukiwaczy skarbów. Do jego wnętrza nikt jednak jeszcze nie dotarł. Jerzy Janczukowicz był najbliżej.
- Kiedy zbliżyłem się do wraku i zobaczyłem jego sylwetkę w całej okazałości – mówi Janczukowicz – popłynąłem w kierunku kiosku, czyli nadbudówki okrętu. Jest opleciona niezliczoną ilością rybackich sieci. Akwen, na którym leży U-Boot, to miejsce, gdzie helscy rybacy prowadzą od lat połowy. Zauważyłem, że w sieciach szamoczą się jeszcze żywe ryby. Z kiosku wystawał wypuszczony peryskop, co może świadczyć, że okręt przed katastrofą szedł na niewielkiej głębokości...
W opowieści nurka trudno doszukać się nieścisłości. Rzeczywiście „rekini pysk” miały U-Booty typu XII [2], budowane masowo w gdańskiej stoczni w czasie II wojny światowej i testowane przez Kriegsmarine na Zatoce Gdańskiej.
Marek Twardowski, historyk z Centralnego Muzeum Morskiego, uważa, że opowieść Janczukowicza może mieć potwierdzenie w niemieckich źródłach. Rozwiązania zagadki szukamy w internetowych archiwach dostępnych tylko dla badaczy profesjonalistów i w niemieckich publikacjach na temat historii tzw. „U-Bootwaffe”. Okazuje się, że w czasie wojny w Zatoce Gdańskiej zatonęło co najmniej 17 niemieckich U-Bootów [3]. Większość z nich spoczęła na dnie na skutek awarii technicznych podczas rejsów ćwiczebnych.
Pośród okrętów, które zatonęły w zatoce w marcu 1945 roku w miejscu zbliżonym do pozycji wraku był właśnie U-367 pod dowództwem kapitana Hasso Stegemana. Pozycja nie jest ścisła, ale daje dużą pewność, że to właśnie ten okręt. Brak tam wzmianek o tym, by U-Boot zatonął na skutek walki z wrogiem. Przyczyną tragedii mogła więc być awaria techniczna lub błąd niedoświadczonej załogi.
Jeden czy dwa?
Druga hipoteza dotycząca tajemniczego U-Boota pojawiła się w 2003 roku, kiedy to zorganizowano kolejną wyprawę podwodną na wrak. Uczestniczący w niej nurek Wojciech Jeznach na łamach internetowego artykułu relacjonuje, że długość okrętu nie przekracza 40 metrów, co oznacza, że może to być jednostka typu II, a więc nie U-367. W dodatku według jego słów w okolicach kiosku widać zniszczenia, jakby ślady eksplozji, jednak trudno stwierdzić czy przyczyną była mina, torpeda, czy też wybuch wewnętrzny.
A więc jak: kadłub jest nienaruszony, czy nie? Leży na głębokości ok. 50 metrów, jak twierdzi Janczukowicz, czy 10 metrów głębiej, jak chce Jeznach? [4]
Rozwiązanie tej zagadki może być jednak bardzo proste. Pierwszy z nurków wyjaśnia bowiem, że w tym miejscu niedaleko od siebie leżą dwa U-Booty! Jeden z nich rzeczywiście jest mniejszy i osiadł głębiej, dalej od brzegu.
Ostatecznego wyjaśnienia tajemnicy doczekamy się dopiero, gdy uda się z wraku wydobyć tabliczkę znamionową. W warunkach wojennych Niemcy usuwali z okrętu wszystkie oznaczenia zewnętrzne, a nieraz malowali fałszywe numery taktyczne. Tablice znamionowe były natomiast umieszczane na wielu częściach wewnątrz okrętu [5].
Enigmatyczne pytanie
Kolejna kwestia, nurtująca poszukiwaczy podwodnych skarbów, brzmi: czy w jednym, lub w drugim wraku jest „Enigma”, niemiecka maszyna szyfrująca. Było regułą, że jeden z egzemplarzy „Enigmy” znajdował się zawsze w kabinie radiooperatora U-Boota. To przyciąga poszukiwaczy podwodnych skarbów do wraków niemieckich okrętów podwodnych. Na świecie zachowało się kilka egzemplarzy „Enigmy” i jej zagranicznych kopii (w tym w Polsce jedna oryginalna podarowana kilka lat temu przez Brytyjczyków), jednak wszystkie egzemplarze są strzeżone przez muzealników i nie wiadomo, aby jakakolwiek pojawiła się na wolnym rynku. Określenie „bezcenna” jest więc tutaj adekwatne przy ocenie wartości egzemplarza maszyny.
Jak się dobrać do środka?
Próbę wydobycia wraku podjął wydawca miesięcznika poszukiwaczy skarbów „Odkrywca”, 38-letni Adam Kuczyński, przedsiębiorca z Łodzi. Zaczęto od oględzin wraku. Jerzy Janczukowicz twierdzi, że na zlecenie Kuczyńskiego, nurkując przy okręcie, filmował swoją podwodną wyprawę. Wybrał się też w okolice Kilonii do miejscowości Laboe, gdzie na piaszczystej plaży stoi zamieniony w muzeum U-995 – jeden z nielicznych U-Bootów, które przetrwały wojnę.
- Chodziło nam o to, żeby zobaczyć, jak U-Boot wygląda od środka – mówi Janczukowicz – chcieliśmy też dowiedzieć się, którędy można dostać się do wraku spoczywającego przy Helu. Niestety nie ma żadnej możliwości wejścia do tego okrętu pod wodą. Trzeba go wydobyć na powierzchnię, a można to zrobić, pompując powietrze przez jeden z dwóch przewodów wentylacyjnych, który trzeba by otworzyć.
Podobnie twierdzi były załogant U-Bootów, Horst Bredow, który w Cuxhaven prowadzi jeden z największych na świecie ośrodków dokumentacji niemieckiej broni podwodnej. Bredow uważa, że trzeba „dobrać się do środka” i zdobyć choćby skrzynkę narzędziową z okrętu, aby znaleźć tabliczkę z jego numerem. Można też zidentyfikować U-Boota po nazwiskach wypisanych na mundurach załogi, o ile te się zachowały. W przypadku U-Boota odkrytego w latach 90. u wybrzeży USA, kluczem do rozwiązania zagadki był nawet... niepozorny nóż z wygrawerowanym nazwiskiem jednego z członków załogi. Poszukiwania zajęły ekipie finansowanej przez „National Geographic” sześć lat i były bardzo żmudne.
Potrzebne dwa miliony
Helski wrak to jedna z wielu tajemnic, jakie kryją wody Zatoki Gdańskiej. Badacze z Centralnego Muzeum Morskiego, którzy przebadali ten akwen, zazdrośnie strzegą swoich odkryć, bo wiedzą, że jeśli je ujawnią, to wkrótce pojawią się tu łowcy skarbów z całego świata. Tak jak na wraku Wilhelma Gustlofa (sic! – wmw), liniowca Goya [6] czy General von Steuben [7].
Otwarty pozostaje też problem ewentualnych roszczeń strony niemieckiej do wraku U-Boota [8], który co prawda leży na polskich wodach, ale może być przecież uznany za nietykalny grób wojenny. Takie pretensje Niemcy zgłosili już do wraku Wilhelma Gustlofa (sic! – St_Wr), choć sami w przeszłości go penetrowali. Poza tym dotarcie do wnętrza kadłuba mogłoby spowodować zalanie i zniszczenie jego zawartości. Jedynym więc sposobem pozostaje wydobycie go na powierzchnię. I tutaj jest ostatnia, najważniejsza przeszkoda w odkryciu tajemnicy U-Boota: pieniądze... Jak dotąd nikomu nie udało się zebrać dwóch milionów dolarów potrzebnych na ten cel. Wygląda więc na to, że tajemnica okrętu długo jeszcze pozostanie ukryta w stalowym grobie [9].
Autor Tomasz Zając [kopista wmw]
Przypisy kopisty [wmw]
[1] ...zwanego wtedy Marinestützpunkt Gotenhafen.
[2] Nieścisłość zakradła się za to do artykułu p. Zająca, bowiem U-367 był okrętem typu VII C, a nie typu XII. Ten ostatni typ (XII) obejmował dziewięć planowanych jednostek, z których ostatecznie nie wybudowano żadnej. Typ VII natomiast był rzeczywiście najliczniejszym typem U-Bootów – zbudowano bowiem aż 660 jednostek (z 1162 sztuk wszystkich U-bootów II wojny światowej).
[3] Moje własne badania, przeprowadzone niemal natychmiast po ukazaniu się powyższego artykułu i oparte na dwóch źródłach – wykazały siedemnaście U-Bootów utraconych w ciągu całej wojny z przyczyn niebojowych (lub nie ustalonych) na całym Bałtyku. W jednym z moich dwóch źródeł („małym Grönerze” na stronie 75) figuruje następująca notatka o losie U-367: 15.3.45 + Ostsee vor Hela/Mine. Okręt utracony na minie na pewno nie zachowałby się w stanie nienaruszonym. Ponadto U-Boot numer 367, wymieniony w źródle polskim (II Wojnie Światowej na Morzu) – nie powtarza się w niemieckim, jako jednostka utracona z przyczyny niebojowej bądź nie ustalonej, a tylko takie znalazły się w mojej tabeli wspomnianych wyżej siedemnastu U-Bootów. Wg mnie do rozwiązania helskiej zagadki najbardziej pasują U-272 i U-346 (z których drugi zatonął dokładnie trzynaście lat przed moim przyjściem na świat!).
[4] Ten fragment tekstu jest uwypuklony przez Redakcję.
[5] ...co jednak wcale nie znaczy, że figurowały na nich numery okrętów (bowiem tablica znamionowa to „wizytówka” danej części, na której w każdym przypadku widoczne są: nazwa jej producenta i podstawowe informacje techniczne).
[6] Ms Goya nie był liniowcem (pasażerskim), lecz frachtowcem.
[7] Nazwa byłego Münchena w chwili jego zatopienia brzmiała po prostu Steuben.
[8] Chodzi o uznanie U-Boota za grób wojenny. Pretensje niemieckie nie do końca są bezzasadne, bowiem U-Boot był w końcu jednostką floty wojennej Niemiec.
[9] ...chyba, że strona polska przestanie grać rolę „psa ogrodnika” i pozwoli na odpowiednie działania bądź stronie niemieckiej, bądź całemu Sojuszowi Północnoatlantyckiemu (którego jest członkiem), a wtedy potrzebne pieniądze mogą znaleźć się bardzo szybko i zagadka U-Boota zostanie rozwiązana, co przyniesie wszystkim określone i niemałe korzyści.
...i co Wy na to???
U-boot(y) przy Kosie Helskiej
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 2005-01-07, 13:05
U-boot(y) przy Kosie Helskiej
Secretary to Mr Davy Jones