Nie ma zmiłuj
Ja zajmowałem się tematem
przezbrojenie typu Grom lata całe temu.
ORP
Błyskawica miał lawety 4in Mark XIX, jak mniemam w możliwie lekkiej wersji, bo oryginalne uzbrojenie ważyło 72 tony, co oznacza że okręt mógł sobie pozwolić na cztery lawety o masie 18 ton, ale trzeba było zostawić przynajmniej 8 ton na dalocelownik, którego nasza marynarka wojenna przewidzieć nie raczyła. W ogóle na papierze to nasze potężne kontrtorpedowce wyglądały wspaniale, ale jak wspominał jeden z oficerów PMW, dopiero na uważanym za nieco już starszawy okręt
Garlandzie, nasze oficerstwo zetknęło się z czymś tak dziwnym jak konżugator artyleryjski. Tak samo było z lawetami Boforsa, niby podwójne, ale z alianckimi zdalnie sterowanymi Mark I poza samym działkiem miały niewiele wspólnego. Napęd ręczny i celowanie "na oko".
O armatach 5" można zapomnieć -- nawet proponowane zestawienie 2•II + 2•I ważyłoby 105 ton, plus 16 ton dalocelownik Mark 37, razem ponad 120 ton. Do tego dochodzi proste pytanie -- jak wyglądałaby widoczność sternika nad wysoką wieżą Mark 30 o wysokości 3,2 m (z celownikiem dowódcy wieży nawet 4 m)? Widziałby cokolwiek? Jeżeli nie, to oznaczałoby kolejne 20 -- 30 ton na podniesienie nadbudówki. Poza tym te 120 ton na lawety to tylko masa 'gołego' uzbrojenia. Często powtarzam Panom Dyskutantom, że lawety nie przykręca się śrubkami do poszycia pokładu, to
ustrojstwo trzeba
POSADOWIĆ, czyli zrobić stosowny fundament -- bieżnię łożyska, jej podstawę, wsporniki sięgające do pokładu mocnego i poszycie tych wsporników. A to wszystko waży. Poza tym lawety pierścieniowe miały coś takiego jak pomieszczenia przeładunkowe, a tego na biednym
Gromie po prostu nie było.
Rozsądnie podchodząc do tematu, ORP Grom mógłby mieć cztery lawety 5" Mark 24 (pojedyncze, z napędem, ale bez podnośników). Ważyły po 15 ton, co zostawiało 10 ton rezerwy na celownik, może przy pewnych demontażach zbędnego wyposażenia dałoby się zamontować Mark 37. Ale tu znów robi się korowód dodatków -- okablowanie układów przekazu danych (wskaźniki i zdalne sterowanie), doprowadzenie mediów (pneumatyka, hydraulika, elektryka). No i pomieszczenie dla przeliczników artyleryjskich. Poza tym lawety te miały pewną wadę -- brak osłon, co w warunkach służby na Północnym Atlantyku było raczej mało tolerowalne. Z kolei osłony zjadały rezerwę masy dla dalocelownika.
Z lawet brytyjskich dobrym rozwiązaniem byłaby jedynie laweta pojedyncza 4.45" Mark V. Przy masie z osłoną 14 ton pozwoliłaby zaoszczędzić około 4 tony w porównaniu do lawety Mark XIX, a wobec oryginalnego uzbrojenia jakieś 15 ton -- to pozwoliłoby na zamontowanie dalocelownika typu "K", co upodobniłoby
Groma do niszczycieli typu
Ca. O wieżach podwójnych 4.45" Mark IV w ogóle nie ma co mówić -- ważyły po 47 ton, więc dwie takie lawety wraz z dalocelownikiem Mark VI wymagałyby 116 ton masy, plus rezygnacji z jednej wyrzutni torped i zabudowaniu zamiast niej dodatkowej nadbudówki mieszkalnej (minimum 5 ton), bo pomieszczenia podwieżowe 'zjadały' całą objętość nadbudówki pod nimi, więc kwatery załogi należałoby gdzieś przenieść. Tak czy siak od strony masy (zwłaszcza wyniesionej) nie miałoby to sensu.
Dwa wspomniane przeze mnie dopuszczalne sposoby przezbrojenia też miały swoje haczyki. Zastosowanie lawet Mark 24 i dalocelownika Mark 37 wymagałoby dostaw części ze Stanów Zjednoczonych, co w Royal Navy nie było mile widziane. Poza tym US Navy miała własne potrzeby, i tych dalocelowników nie zrobiono nawet dla Wielkiej Brytanii, choć po udanej przeróbce HMS
Delhi Londyn miał na to ochotę. Z kolei uzbrojenie w lawety Mark V i dalocelownik "K" to raczej późny okres wojny i tak przezbrojony
Grom wiele by się nie nawojował.
Summa summarum, przezbrojenie w armaty 4" Mark XVI na lawetach Mark XIX z dalocelownikiem Mark IV byly jedynym sensownym zestawem, z którym jednostki typu
Grom mogły bez problemu współdziałać z Royal Navy przez większą część wojny na Atlantyku. O problemie z przeciążeniem najlepiej świadczy fakt, że nawet nie próbowano na
Błyskawicy montować podwójnych Örlikonów (przyrost masy wyniesionej rzędu 2 ton), choć pod koniec wojny było to częstą praktyką, choćby na
Piorunie.
Ale taki dobry zestaw to właśnie 4 lawety 4.45" Mark V, K-tower, plus jeden Hazemyer 40 mm Mark IV (na nadbudówce maszynowni. pole ostrzału ponad 300°), cztery podwójne Örlikony Mark V i jedna pięciorurowa wyrzutnia torped PR Mark III. Ewentualnie, zamiast podwójnych Örlikonów, cztery pojedyncze lawety Boforsów LS Mark III. Sześć Boforsów, w tym naprowadzana radarem laweta podwójna, plus bardzo dobra armata dużego kalibru i przyzwoity dalocelownik (choć może nie idealny) zrobiłyty z typu
Grom wcale nowoczesny niszczyciel.
No ale zostawałby ten mały zasięg i kiepska 'bałtycka' wytrzymałość kadłuba...