Fuksiarze i pechowcy II w.sw. :)

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Gość

Post autor: Gość »

Zgadzam sie jednak z gościem ponieważ w jednym ma całkowitą rację MATSU z pewnością nei był lepszy od Queen Elizabeth - pisząc za gościem Matsu - niszczyciel mam na myśli :lol:
A poważnie to czy Hood tak na pewno nie miał możliwości zaprezentowania swych walorów ?.Chodzi o jego udział w wojnie czy tylko w starciu z Bismarckiem ?.
Awatar użytkownika
MacGregor
Posty: 136
Rejestracja: 2004-01-15, 10:21
Lokalizacja: Siedlce

Post autor: MacGregor »

Do Francuzów Hood strzelał całkiem przyzwoicie LOL
MacGregor
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Post autor: Maciej »

Bo do nich ( Francuzów ) to jest ŁATWE!

Pozdrawiam,
Maciej
Gość

Post autor: Gość »

Powiedz to tym z Barhama ;)
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Post autor: Maciej »

To oni ( ci z Barhama ) jeszcze żyją?!

Pozdrawiam,
Maciej
Marek T
Posty: 3270
Rejestracja: 2004-01-04, 20:03
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: Marek T »

Żyją w naszych myślach i sercach ...
Awatar użytkownika
MacGregor
Posty: 136
Rejestracja: 2004-01-15, 10:21
Lokalizacja: Siedlce

Post autor: MacGregor »

Jeśli żyją, to trzeba by ich zapytać o wrażenia z brytyjskiego ataku na Dakar w 1940, kiedy oberwało się ich pancernikowi od - moim zdaniem - fuksiarza wojennego - Francuza "RICHELIEU".
Według mnie "Richelieu" był fuksiarzem. Innym się obrywało, a jemu jakoś zawsze udawało się wyjść z opresji. Nawet sobie samotnie Atlantyk przepłynął w rejsie do USA i nikt go jakoś nie zaatakowął nawet...
MacGregor
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

tak, jeszcze niektórzy tak :P

http://www.watersideweb.co.uk/Barham/
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

MacGregor pisze: Według mnie "Richelieu" był fuksiarzem. Innym się obrywało, a jemu jakoś zawsze udawało się wyjść z opresji. Nawet sobie samotnie Atlantyk przepłynął w rejsie do USA i nikt go jakoś nie zaatakowął nawet...
łeee znalazłoby sie pare pancerników co wogóle nie oberwało a Rysiek zawsze coś tam zebrał.
Awatar użytkownika
MacGregor
Posty: 136
Rejestracja: 2004-01-15, 10:21
Lokalizacja: Siedlce

Post autor: MacGregor »

Miko - pewnie!
Ale patrząc na losy francuskich pancerników, to może poza Lorraine, który był, istniał - i tyle - to Rysiek wydaje mi się jednak fuksiarzem...
A może dlatego, że jakoś tam go lubię? :-)
MacGregor
Żur
Posty: 56
Rejestracja: 2004-10-14, 09:38
Lokalizacja: chwilowo Gdańsk

Post autor: Żur »

Szczęściarze:
USA --> San Francisco (bo dorwał większego od siebie)

Noo, szczęściarzem, to on może i był, ale dlatego, że nie zatonął po takich bęckach, jakie dostał, ale nie dlatego, że dorwał Hiei. Trochę go poszarpał, ale gdyby Japsy mogli zapewnić osłonę lotniczą, to pewnie doholowaliby Hiei w spokoju do Rabaul.
Żur
Posty: 56
Rejestracja: 2004-10-14, 09:38
Lokalizacja: chwilowo Gdańsk

Post autor: Żur »

Szczęściarze: a może Salt Lake City ? Bitwa koło wysp Komandorskich, już mieli ciepło w spodniach, a japończycy wzieli sobie i poszli...

Pechowiec Taiho: piękny pancerz na pokłdzie, gotowy na przyjęcie niejednej bąby, a zatonoł od jednej TORPEDY.
Gość

Post autor: Gość »

Jeśli chodzi o francuskie pechowe pancerniki to może Paris - mógł być dumą floty ( małej ale duchem wielkiej ) a tak skończył ... :lol:
Gość

Post autor: Gość »

jw.Shigure
karolk

Post autor: karolk »

Maciej pisze:Bo do nich ( Francuzów ) to jest ŁATWE!

Pozdrawiam,
Maciej
łatwe? uzasadnij tą niesamowitą teorię, chętnie posłucham... :o
Awatar użytkownika
MacGregor
Posty: 136
Rejestracja: 2004-01-15, 10:21
Lokalizacja: Siedlce

Post autor: MacGregor »

Jednym z pechowców to na pewno był brytyjski lekki krążownik "CURACOA". Choć zwlennicy transatlantyków mogliby powiedzieć, że to zaszczyt być "rozjechanym" przez majestatyczną "QUEEN MARY"...
MacGregor
ODPOWIEDZ