Strona 5 z 14
: 2004-10-30, 18:11
autor: MiKo
Maciej - racja Burnett - sorki.
Dysksja się trochę rozdrabnia więc co jeszcze budzi "podejrzenia"?
Tylko długi czas? Canberra też płonęła do rana pomimo podania węży z niszczycieli (IIRC 8 godzin) ale miała zalane komory amunicyjne...
: 2004-10-30, 19:06
autor: Emden
Emden, więc co ... odległość dwóch kilometrów ( swoją drogą ciekawa
nomenklatura w okrętownictwie ) HMAS Sydney przebył w 30 min?! Aaa,
chyba że zakładasz taki scenariusz:
HMAS Sydney podpływa do Kormorana na odległość 1200-1500 w czasie
30 min ( to jest OK ). Dopiero potem wysyłą reflektorem sygnał "NNJ".
I od tego momentu Detmers rozpoczyna grę na czas, która przynosi mu
tym razem 60 min!!! A Australijczycy w tym czasie oczekiwania ... idą na
herbatkę. W końcu ile można czekać na tego cholernego "Holendra".
To doprawdy z tych Australijczyków "matoły"....
Ja nie kręce.
Weź nie bełkocz, poprostu wedłog twojego postu kormoran musiał by zobaczyc Sydneya przy swojej burcie dopiero....
Skoro piszesz ze o 15.55 dostrzezono a o 16.30 otwarto ogień przy czym jeszcze detmers 40 minut zwodził Sydneya, cos tu nie gra. I tyle. Niewiem czy chcesz coś udowodnić czy co ale tego nie rozumiem... Może tym razem ktos uważa HMAS Sydney, za najlepszy okręt z dalocelownikami Mk iles, radarami Mk ileś i najlepsza naświecie stala S(jakas litera)S..................

: 2004-10-30, 19:13
autor: Maciej
Peterator, relacja Niemcow jest jedyna jaką mamy i do głowy mi nie
przyszło wątpić w to. I nie jest to kwestia czy ja tego chcę czy nie.
Nie wiem skąd ten pomysł. Prawdę mówiąc nie rozumiem tego zdania...
Do rzeczy.
Zwracam uwagę na wykluczające się "fakty" w relacji "jedynej" jaką mamy.
Uważam, za niestosowne używanie określeń typu: "... dowodztwo HMAS Sydney
wykazalo sie glupota jedyna w swym rodzaju" Kim jesteś by takie sądy ferować?!
Możemy natomiast wskazywać błędy. Możemy ale są to tylko teoretyczne
błędy - nie znamy wszystkich faktów.
Poza tym, co miałby ten wodnosamolot zobaczyć?
Przecież całe uzbrojenie było ukryte lub zamaskowane.
Myślisz, że Niemcy tego nie przewidzieli. Sądzę, że znaków rozpoznawczych
dla swego lotnictwa też nie stosowali.
A gdy już się zdemaskowali to na krążowniku mieli tego doskonałą świadomość.
Reasumując:
Nie odrzucam raportu niemieckiego.
Zwracam Waszą uwagę na jego słabości/sprzeczności.
Nie urządzam sobie kpin z załogi HMAS Sydney
Lecz nie to jest intrygujące jak dokładnie wyglądał pojedynek.
Tak naprawdę niezwykłe jest wszystko co wydarzyło się w ciągu
tych ostatnich kilku ( siedmiu ) godzin.
Ten okręt samodzielnie odpłynął. Z pożarem i paruset ludźmi na pokładzie.
Nie nawiązał łączności i przepadł bez śladu...
Pozdrawiam,
Maciej
: 2004-10-30, 19:19
autor: Maciej
Bełkot...
To mamy lingwistę.
Miło mi Emdem, że jesteś ... gość na poziomie.
No i w końcu dokopałeś się do rzeczowych argumentów.
Pozdrawiam,
Maciej
: 2004-10-30, 19:21
autor: Emden
Hood też wyleciał w powietrze, maił sporo liczniejszą załogę, a uratowano trzy osoby, jedynie dzieki temu, ze wpobliżu były niszczyciele....
: 2004-10-30, 19:23
autor: Emden
Bełkot...
To mamy lingwistę.
Miło mi Emdem, że jesteś ... gość na poziomie.
No i w końcu dokopałeś się do rzeczowych argumentów.
Pozdrawiam,
Maciej
dziekuje
: 2004-10-30, 19:28
autor: Maciej
Proszę.
: 2004-10-30, 19:35
autor: Emden
"... dowodztwo HMAS Sydney
wykazalo sie glupota jedyna w swym rodzaju"
A nie? Zastopować naprzeciw statku który mozna podejzewać o to ze jest HSK?
Poza tym, co miałby ten wodnosamolot zobaczyć?
Przecież całe uzbrojenie było ukryte lub zamaskowane.
150 z góry widac, LS3 i Arado. Kazdy handlowiec to woził?
Ten okręt samodzielnie odpłynął. Z pożarem i paruset ludźmi na pokładzie.
Nie nawiązał łączności i przepadł bez śladu...
Wiele statków i okrętów przepadło, a nie kazdy plonął od dziobu do rufy...
: 2004-10-30, 20:55
autor: Gość
Ja jeszcze względem wariacji Predatora na temat przepisu na zatopienie krążownika. Z opisu wywnioskowałem że zakłada on wyeliminowanie torpedą obu przednich wież 152 mm tak ze na jakiś czas SYDNEY jakoby dysponował do ostrzeliwanie Niemca jedynie nkm-ami. Niby tak ale to oznaczałoby że SYDNEY musiałby być zwrócony dziobem do KORMORANA a temu przeczy zarówno twierdzenie o dryfie ustawiającym Austarlijczyka burtą do rajdera (przez co Niemcy zauważyli krzątanine przy Warlusie co miało być impulsem do rozkazu niezwłocznego otwarcia ognia) jak też założone przez Preadatora trafienie torpedą w okolice wież - no bo jak od dziobu

. Jeśli zaś tropeda trafiła pomiędzy wieże A i B (pomijając wskazany przez kogoś czas jej dopłynięcia - i chyba ślepotę obserwatorów krążownika) to znaczy że był zwrócony burtą i mógł użyć praktycznie połowy artylerii (poza dwoma wyeliminowanymi wieżami 152, połową 102 i działek) a to i tak więcej niż artyleria KORMORANA skierowana na jedną burtę.
Pozdrawiam Andrzej K.
: 2004-10-30, 22:29
autor: MiKo
Maciej pisze:
Lecz nie to jest intrygujące jak dokładnie wyglądał pojedynek.
Tak naprawdę niezwykłe jest wszystko co wydarzyło się w ciągu
tych ostatnich kilku ( siedmiu ) godzin.
Ten okręt samodzielnie odpłynął. Z pożarem i paruset ludźmi na pokładzie.
Nie nawiązał łączności i przepadł bez śladu...
Pozdrawiam,
Maciej
Co jest niezwykłe w nienawiązaniu łączności przez cięzko uszkodzony okręt czy przepadnięciu załogi Sydneya?
: 2004-10-31, 01:15
autor: Maciej
Co jest niezwykłego w tym, że HMAS Sydney nie nawiązał łączności
i przepadł...?
MiKo, nic.
Uszkodzone okręty zwyczajowo odpływają samotnie w bezkres oceanu i ... znikają.
Ich załogi dręczone wstydem z porażki ze "słabszym" przeciwnikiem
postanawiają się nie ratować i nie nawiązywać łączności.
To jest normalne.
Maciej
P.S.
Niestety wywiązała się "pyskówka".
Nie chcę tego. Jest mi przykro, że tak się stało.
Chciałem Was zarazić wątpliwościami, które mnie nurtują.
I nie mam żadnej teorii spiskowej jak mi tu sugerowano "delikatnie".
Dziwi mnie za to, bezkrytyczne przyjmowanie "faktów".
A po pięcio-stronicowym wałkowaniu MiKo pyta: "Co jest niezwykłe...?"
: 2004-10-31, 01:29
autor: Gość
Macieju wbrew pozorom kilka-kilkanaście celnych pocisków moze spowodować tak istotne uszkodzenia i straty wśród zalogi, że wysłanie sygnałów mimo kilkugodzinnej zwłoki do zatonięcia jednostki mogło okazać się co najmniej problematyczne. Inna sprawa, że przy uszkodzonych antenach i prowizorycznie naprawianych - bądź słabszych - z kutrów czy szalup itp. , nadajnikach sygnały te mogły byc na tyle słabe czy zniekształcone czy słabe że mogły pozostać niezauważone (a nie można zapominać o zagłuszaniu przez przeciwnika w okresie gdy radiostacje i anteny teoretycznie mogły być jeszcze sprawne).
Poza tym kolega RyszardL pośrednio wprawdzie ale wspominał jednak o odebraniu jakichś sygnałów.
Sprawa jest więc niejednoznaczna.
Pozdrawiam Andrzej K.
: 2004-10-31, 01:56
autor: crolick
Ja po przejrzeniu [co prawda pobierznym], ale z przykroscia stweirdzam ze pan Maciej jakos niejasno wyartykuowal te niejasnosci w raportach niemieckiech, wiec jakby mogl tak pkt po pkt co wg niego nie pasuje to byloby b milo. no i pytanie - czy na serio uwaza ze Sydney zatonal od torpedy japonskiego op?!
: 2004-10-31, 02:08
autor: Maciej
Tak Andrzeju,
to by chyba była ... "kropka nad i".
Póki co ...
Pozdrawiam,
Maciej
: 2004-10-31, 02:57
autor: Maciej
crolick,
pisałem o japońskim "śladzie" bo taka teoria też pokutuje.
I dodałem zaraz, że wydaje mi się ... mocno egzotyczna.
Co do relacji niemieckich i niejasności w nich zawartych to jest ich wiele.
No choćby ten zapis "godzinowy" spotkania i boju z HMAS Sydney.
"War in the Southern Oceans" ( Oxford University Press, 1961 ) podaje
zupełnie inny zapis czasowy tego spotkani i pojedynku. Wg tej publikacji
o 17:00 HMAS Sydney już się oddalał okaleczony od Kormorana.
Albo czy od momentu zaobserwowania HMAS Sydney na Kormoranie
do otwarcia ognia minęło 90 min czy też 30-40 min.
Różne zeznania Detmers'a co do przypuszczalnej pozycji zatonięcia HMAS Sydney. Dziwne zachowanie w/w gdy znajdowali się w szalupach - zakazał
zwrócenia uwagi przepływającej opodal ( około pięciu mil ) Aquitanii, choć
jak tweirdził w swych zeznaniach i książce "The Raider Kormoran" zależało mu
na jak najszybszym podaniu pozycji zatonięcia "australijczyka" ze względu
na los rozbitków. Mało tego to zachowanie świadczy, że także i los jego ludzi
nie był dla niego ważny. Sporo niejasności wprowadzają różne zeznania Niemców ( Detmers'a i radiooficera von Gosselna ) co do kursu szalup
ratunkowych. Obaj byli w różnych. Niby dryfowali początkowo ( kurs dryfu 340
stopni, prędkość ok. 0,5 w ) od miejsca zatonięcia Kormorana ... a dopiero po
czterech dniach skierowali się w stronę lądu! To wyjątkowy splot dziwnych
zachowań - możnaby się pokusić o stwierdzenie, że chcieli ( Niemcy ) coś ukryć. Choć pomysł z ludobójstwem jest trudny do zrozumienia.
Pozdrawiam,
Maciej
P.S.
Co Ty z tym ... PANEM?
: 2004-10-31, 08:00
autor: peterator
Anonymous pisze:Ja jeszcze względem wariacji Predatora na temat przepisu na zatopienie krążownika. Z opisu wywnioskowałem że zakłada on wyeliminowanie torpedą obu przednich wież 152 mm tak ze na jakiś czas SYDNEY jakoby dysponował do ostrzeliwanie Niemca jedynie nkm-ami. [...]
Pozdrawiam Andrzej K.
Tak. Zasugerowalem sie opisem na stonie:
http://www.albury.net.au/~wwhittake/syd ... eapon.html
Punkt 5.4 16-18, ktora to owe starcie sprzedaje jako "THE CONDUCT OF THE BATTLE - THE TRUE STORY." (5.3)
Tam samym recepta bedzie dobra na starcia, w ktorych sa spelnione napisane przeze mnie warunki wyjsciowe - jednym slowem: smieci.