Wszystkie wybuchy były na pokładzie...a do tego skutkiem małej rakietki...ciekawe jak by wyglądał po trafieniu tym, po czym tonęła RomaSpeedy pisze:HejNo co zrobiła? Mimo wybuchu na pokładzie 9 bomb 450 kg i innej jeszcze amunicji, mimo rozległych zniszczeń i śmierci stu kilkudziesięciu marynarzy (drugie tyle rannych) pływalność okrętu nie była zagrożona; maszynownia nie ucierpiała; pożar ugaszono w zasadzie w 3 godziny, okręt o własnych siłach odszedł do Stanów na remont i po kilkumiesięcznych naprawach wrócił do służby.ALF pisze:Przypomnij sobie co zrobiła jedna malutka rakietka na USS Forrestal, a łona nawet do środka nie wpadła
Patrz Marat, Arizona, Roma.ALF pisze: Lotniskowce tonęły po 2 bombkach, pancernikom jakoś to się nie zdarzało.
Dywagacje nie wiem o czym, ale chyba o pancernikach
Hej
No to, kontynuując wątek plastykowej wanienki, fale radaru też odbijałaby słabo
.
Racja! Były wersje takie i takie.Marmik pisze:Znakomita większość Styxów w końcowej fazie lotu miała naprowadzanie radiolokacyjne aktywne.Speedy pisze:Styx samonaprowadzał się pasywnie na podczerwień, a wanienka raczej nie odbijałaby znacznie ot tła.
No to, kontynuując wątek plastykowej wanienki, fale radaru też odbijałaby słabo
Pozdro
Speedy
Speedy
Hej
Przypominam: Styx - 513 kg głowica w tym 375 kg m.w. Bomba 450 kg, zapewne były to standardowe Mk.83, zawierała 187 kg m.w. Czyli 9 bomb to jak 4,5 Styxa
mniej więcej.
Jak pamiętam, czytałem we wspomnieniach jakiegoś niemieckiego lotnika, jak mając na pokładzie bombę Fritz X wyszedł z chmur 6000 m nad brytyjskim lotniskowcem. Tym razem jednak bomba odmówiła współpracy i nie dała się zrzucić.
Ale Fritz to nie Styx, to kinetyczna bomba która była w stanie przebić okręt liniowy na wylot, albo przynajmniej eksplodować głęboko w jego wnętrzu, wielka i ciężka, z żelaza, stali... sam ładunek nawet zbliżony masą do Styxowego (320 kg) tylko cała głowica jakby większa, 1400 kg...
Styx też wybuchłby na pokładzie. Tyle że strumień kumulacyjny może bardziej zdemolowałyby pomieszczenia poniżej.ALF pisze: Wszystkie wybuchy były na pokładzie...
Przypominam: Styx - 513 kg głowica w tym 375 kg m.w. Bomba 450 kg, zapewne były to standardowe Mk.83, zawierała 187 kg m.w. Czyli 9 bomb to jak 4,5 Styxa
Pewnie równie kiepsko.ALF pisze:ciekawe jak by wyglądał po trafieniu tym, po czym tonęła Roma
Jak pamiętam, czytałem we wspomnieniach jakiegoś niemieckiego lotnika, jak mając na pokładzie bombę Fritz X wyszedł z chmur 6000 m nad brytyjskim lotniskowcem. Tym razem jednak bomba odmówiła współpracy i nie dała się zrzucić.
Ale Fritz to nie Styx, to kinetyczna bomba która była w stanie przebić okręt liniowy na wylot, albo przynajmniej eksplodować głęboko w jego wnętrzu, wielka i ciężka, z żelaza, stali... sam ładunek nawet zbliżony masą do Styxowego (320 kg) tylko cała głowica jakby większa, 1400 kg...
Pozdro
Speedy
Speedy
Jak wspomniałem, podstawowym pociskiem był ten z radiolokacyjnym USN. Nie wiem o co chodzi z tą "plastykową wanienką", ale skoro pojawiała się jako "albo" przy lotniskowcu to domniemam, że chodzi o coś w tym stylu. Otóż, prawidłowo wystrzelony i niezakłócony Styx praktycznie nie może nie trafić w cel dysponujący tak olbrzymią skuteczną powierzchnią odbicia. Co więcej, szczerze wątpię by Styx uderzył w pokład lotniczy. Najbardziej prawdopodobnym rejonem trafienia byłby pokład hangarowy.Speedy pisze:Racja! Były wersje takie i takie.
No to, kontynuując wątek plastykowej wanienki, fale radaru też odbijałaby słabo.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Zatem śpieszę z odpowiedzią, że z małymi wyjątkami w zasadzie żaden współczesny okręt nie stanowi większego problemu dla USN przeciwokrętowego pocisku kierowanego. Innymi słowy z chwilą gdy zostanie uruchomiony USN to większym problemem jest krzywizna Ziemi niż skuteczna powierzchnia odbicia
. Co do punktu trafienia to będzie on zbliżony do geometrycznego środka SPO dla danego kąta biegu.

To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Co skończy się w najlepszym przypadku poważnymi uszkodzeniami.
W pewnym uproszczeniu można przyjąć, że współczesne okręty to tekturowo-plastikowe zapalniczki jednorazówki
które projektowano z założeniem, że nigdy nie zostaną trafione, podobnie błędnym jak to, że Phantomowi nie jest potrzebne działko. Wietnam zweryfikował założenie dla Phantoma, a Falklandy dla wanienek...z tym, że Phantomowi działko dość szybko dodano.
W pewnym uproszczeniu można przyjąć, że współczesne okręty to tekturowo-plastikowe zapalniczki jednorazówki
Dość szybko dodano okrętom np. systemy samoobrony i WRE.ALF pisze:Wietnam zweryfikował założenie dla Phantoma, a Falklandy dla wanienek...z tym, że Phantomowi działko dość szybko dodano.
Zresztą podobną analogie można wysnuć w przypadku artylerii okrętowej. Po sukcesie "babci" w 1967 roku wróżono, że armaty średniego kalibru bardzo szybko znikna z pokładów okrętów. Ba! W przypadku Royal Navy tak się nawet zaczęło dziać. A jednak życie znów zweryfikowało teorie.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Hej
Nurkujący pod takim samym kątem AS-4 czyli Ch-22 obliczony był na trafienie w pokład. Nawet robiąc mu tę głowicę kumulacyjną uwzględniono to w jej konstrukcji, odchylając oś ładunku w dół - tak by strumień uderzył w pokład pod większym kątem, bliższym prostego.
A pod jakim kątem Styx nurkuje? Bo zdawało mi się że 30 st.?Marmik pisze: Co więcej, szczerze wątpię by Styx uderzył w pokład lotniczy. Najbardziej prawdopodobnym rejonem trafienia byłby pokład hangarowy.
Nurkujący pod takim samym kątem AS-4 czyli Ch-22 obliczony był na trafienie w pokład. Nawet robiąc mu tę głowicę kumulacyjną uwzględniono to w jej konstrukcji, odchylając oś ładunku w dół - tak by strumień uderzył w pokład pod większym kątem, bliższym prostego.
Pozdro
Speedy
Speedy
Styx w ogóle nie nurkuje. Atakuje z lotu koszącego z zadanej wysokości (ustawianej dla odcinka lotu gdzie korzysta tylko z nawigacji inercyjnej). Dokonując prostej oceny wysokości kadłuba (i środka SPO) raczej nigdy nie wyjdzie 30 stopni.
Porównanie do Ch-22 jest tu niezasadne. To całkowicie odmienne typy pocisków.
Porównanie do Ch-22 jest tu niezasadne. To całkowicie odmienne typy pocisków.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Hej
Czy mógłbyś opisać w takim razie profil jego lotu? Bo pamiętam z jakiejś rosyjskiej ksiązki rysunek przedstawiający trajektorię Styxa; po starcie wznosił się na wysokość przelotową 100÷400 m i nurkował na cel (zdaje mi się że podany był kąt 30 st.) na końcowym odcinku. Ale to oczywiście nie musiała być prawda, jak to w rosyjskiej literaturze...Marmik pisze:Styx w ogóle nie nurkuje. Atakuje z lotu koszącego z zadanej wysokości (ustawianej dla odcinka lotu gdzie korzysta tylko z nawigacji inercyjnej). Dokonując prostej oceny wysokości kadłuba (i środka SPO) raczej nigdy nie wyjdzie 30 stopni.
Pozdro
Speedy
Speedy
A jak gleboko moze wejsc taki Styx? Rozumiem ze strumien kumulacyjny srednicy metra przepali wszystko ( to co sie da praktycznie zalozyc na okrecie ) ale jak gleboko beda siegaly zniszczenia - znaczy ten strumien? Kilka, kilkanasie metrow? Czy jeszcze lepiej? Dla uproszczenia przyjmijmy na poczatku jakis pancerz a dalej nic czy prawie nic z grodzi.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Trochę minęło od czasu gdy interesowałem się "babcią", ale na szybko to było to mniej więcej tak: po starcie i wykonaniu górki na silniku startowym, pokpr schodził na zadaną wysokość przelotu. Wysokość zależy od wersji Styxa, ale minimalne nastawy wachały się w przedziale 25-100 metrów. Po przechwyceniu celu przez USN zaczynał zniżanie w kierunku środka SPO celu. Pocisk atakuje stosunkowo płasko.Speedy pisze:Czy mógłbyś opisać w takim razie profil jego lotu? Bo pamiętam z jakiejś rosyjskiej ksiązki rysunek przedstawiający trajektorię Styxa; po starcie wznosił się na wysokość przelotową 100÷400 m i nurkował na cel (zdaje mi się że podany był kąt 30 st.) na końcowym odcinku. Ale to oczywiście nie musiała być prawda, jak to w rosyjskiej literaturze...
Większy kąt mógłby powstać tylko przy nastawach maksymalnych ( o ile pamiętam 300 m), ale nie sądzę, by ktokolwiek chciał na nich strzelać do okrętów. To raczej "zabawa" w stylu ataków na Karaczi.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Zaznaczam, że kompletnie nie znam się na pociskach kumulacyjnych, stąd być może palne głupotę, ale tak jak pytał Maciej, jak wyglada sprawa z zasięgiem strumienia? Czy np cofnięcie pancerza do wnetrza kadłuba (nie wiem jak głęboko jest to sensowne), plus dodanie ekranów, powiedzmy pięć metrów od burty nie załatwiłoby sprawy?
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
Jak dla mnie, to jeśli te styxy nie mają jakoś fikuśnie przekierowanego strumienia bardziej w dół, żeby wchodził do środka kadłuba, to mogą jak najbardziej doprowadzić pancernik do stanu w którym znajdował się Bismarck po godzinie ostrzału przez Rodneya i KGV, ale jakoś nie zatopią. Co w sumie na jedno wychodzi. Jak będzie taki wrak, to już nie powalczy i można go dobić, albo sami jego właściciele go dobiją, jak nie będzie szansy na holowanie. Ale pojedyncze trafienie raczej nie zatopi. A na doprowadzenie do ruiny trzebaby więcej niż jednej rakiety.
A tak swoją drogą to jak te Styxy zawsze ładują się w środek kadłuba to jakby wystrzelić ich ze 30, to nie będzie tak że będą padać mniej więcej w tym samym miejscu? Przetną go na pół czy jak, po odpowiedniej ilości trafień?
A tak swoją drogą to jak te Styxy zawsze ładują się w środek kadłuba to jakby wystrzelić ich ze 30, to nie będzie tak że będą padać mniej więcej w tym samym miejscu? Przetną go na pół czy jak, po odpowiedniej ilości trafień?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.