Oj odbiegamy od tematu, ale co tam.
Przede wszystkim wydaje mi się (choć muszę to jeszcze sprawdzić, bo oczywista piszę z pamięci), że na typie King George V zarówno generatory parowe jak i wysokoprężne stały w czymś, co się nazywało "action machinery room".
W Garzke & Dulinie tak stoi. Ale u nich wiele rzeczy stoi, choć nie koniecznie jest to prawdą.
Były to pomieszczenia przyległe do układu ochrony przeciwtorpedowej, odddzielające maszynownie i kotłownie od grodzi ptorp, jako mniemam, zawierajace te utensylia
Przyznam, że dokładnie tak rozmieściłem w moim modelu KGV tyurbogoneratory,. Dwa w Harbor ( czy jak kto woli Harbour ) machinery room znajdującym się pomiędzy dziobowymi turbinowniami ( trochę to niezręczne, ale co tam ) następnie po jednym po bokach dziobowych kotłowni, rufowych maszynowni, a generatory dieslowskie po bokach rufowych kotłowni.
Ale niestety u Gazke & Dulina stoi, że każdy z tych ustrojstw miał moc 330 kW, a brytole twardo stoją na stanowisku, że toto miało po 350 kW każdy, więc stałem się sceptyczny.
A potem gdzieś wyczytałem, że jednak turbo w maszynowniach i pracowicie pokasowałem te pomieszczenia z modelu KGV ( został tylko Harbor i diesle ).
Niestety za nic nie mogę znaleźć gdzie wyczytałem tą tezę o obecności turbogeneratorów maszynowni. Przyśniło mi się czy jak?
Rysunki "as fitted" które mam, niewiele wnoszą, bo na skutek redukcji rozmiaru opis trzeba by odczytać przy pomocy mikroskopu elektronowego.
A zdjęcia z cięcia Ansona na złom niewiele wnoszą. Owszem pokazują, że było tam jakieś strasznie skomplikowane dziadostwo, ale z tego co zostało na grodzi oddzielającej dziobowe kotłownie od maszynowni, raczej się nie odczyta co tam w tych pomieszczeniach było.
Chyba jednak trza będzie z powrotem te turbogeneratory powsadzać na miejsce
Były to pomieszczenia przyległe do układu ochrony przeciwtorpedowej, odddzielające maszynownie i kotłownie od grodzi ptorp,
I owszem, ale tu znowu mam problem. Wspomniany rysunek "as fitted" po przeskalowaniu nie odpowiada 4 calom 3 stopom ( czy jakoś tak ), ale ponieważ jest w skali, to pokazuje po wewnętrznej stronie grodzi przeciwtorpedowej jeszcze jedną kreskę w odległości jakieś 40-50 cm ( porównanie do grubości pancerza na burcie ). Niestety opisu nie jestem w stanie przeczytać, więc nie wiem czy to jakaś fikuśna kolejna super cienka płyta mająca wychwytywać przecieki ( trochę to wątpliwe, jak to nadzorować, jak szerokość taka, że nawet łba się wygonie nie wsadzi - no ale zbiorników z paliwem też chyba nie odwiedzali? Przynajmniej nie za często ), czy też to po prostu takie oznaczenie dwuteowników o odpowiednim wymiarze. Znów zdjęcie z cięcia Ansona niewiele wnoszą, bo owszem pokazują dwuteownik, ale po wewnętrznej jego stronie niewiele widać. Nie wiem czy coś tam było, czy tylko to jakieś śmiecie. Ma kto coś lepszego?
A opis w książce tak mętny, że politycy mogliby się uczyć pisać przemówienia.
A tak swoją drogą, to zdjęcie to ( w miarę wyraźne, choć małe ) zdaje się pokazywać, że płyty oddzielające zbiorniki paliwa TDS'u są znacznie grubsze niż to się podaje w opisach. No chyba że cięcie jest w jakimś dziwnym miejscu.
A tak swoją drogą to znowu mam kolejną wątpliwość.
Uznaje się ( pewnie słusznie ), że Anglicy zakładali 50% zapasu mocy elektrycznej, względem normalnego bojowego poboru. USA czy Niemcy 100%
Tylko jakoś nikt nie podaje jak ten zapas liczy.
Jeśli przyjąć, że wszystkie generatory idą do kalkulacji, to jakoś słabo się to sumuje, bo 8 nie dzieli się przez 3. Powinno być 6 w pracy normalnej + 3 zapasowe, bo przecież nie włączy się do akji pół nieuszkodzonego generatora. No chyba, że faktycznie chodziło tylko o moc a nie sztuki. Ale to mi się nie widzi, ze względu na zwyczaje.
Idziemy dalej.
Diesle były przez Anglików nielubiane jako generatory główne. Uważali ( pewnie słusznie ), że są one bardziej zawodne i mniej trwałe od turbin ( mam na myśli zawodność i trwałość w normalnej eksploatacji a nie w przypadku uszkodzeń bojowych ).
W efekcie na swoich okrętach montowali w miarę możliwości turbogeneratory do zwykłej pracy, a diesle ( jeśli w ogóle ) jako awaryjne. I tu autorzy są zgodni – diesle na KGV to awaryjne. Ale w takim układzie jak liczono ten zapas mocy 50% ponad „nominalny” pobór?
Miały go zapewnić tylko turbogeneratory i zapasowych nie wliczano, czyli normalnej obsługi pancernika wystarczały 4 turbo, a 2 turbo były rezerwą, a diesle tylko na specjalny przypadek?
Jeśli tak, to ogólny zapas mocy był 100%
A jeśli nie, to do normalnej eksploatacji bez diesli nie było w ogóle zapasu mocy i turbo musiały działać ciągle.
Ktoś to wie?
Logik by raczej wskazywała pierwsze rozwiązanie, ale II wojenny pancernik z poborem raptem 1,4 MW to jakoś nie widzi mi się. Nawet przy większości maszyn pomocniczych napędzanych parą. Co oni oświetlali okręt lampami naftowymi czy jak? Może to i nie głupie, tylko po co wtedy jojczyć o ciemnościach w rufowej części Prince of Wales po tej nieszczęsnej torpedzie.